Blask w oczach młodych Polskich singielek, ma swoją przyczynę.
Cała ich biologia domaga się urodzenia dziecka. Ale to wielki wydatek finansowy, wielka inwestycja. By ta się udała potrzebny jest „zaradny” i „dający poczucie bezpieczeństwa” mężczyzna. Czyli jeśli ominiemy te androny to chodzi konkretnie o ilość pieniędzy którą posiada, i o możliwości ich zarabiania.
Dopóki kobieta nie zdobędzie takiego mężczyzny, i dopóki nie ożeni się z nim co zabezpiecza jej przyszłość w sensie finansowo społecznym, dba o siebie. Stara się nie jeść ciastek, ogranicza cholesterol, czasem nawet podbiegnie do autobusu w szpilkach, wydaje większość pieniędzy na kosmetyki i solarium – całe życie i aktywność jest podporządkowana temu by ładniej wyglądać. Im ładniej się wygląda, tym bardziej atrakcyjny mężczyzna zostanie złapany na haczyk w oceanie codzienności.
Gdy już kobieta osiąga swój cel, traci swe łowieckie zdolności. Przestaje lubić sex w takiej ilości i intensywności jak przed polowaniem, i robi wreszcie to, o czym całe życie marzyła – objada się. Ciasteczka, batoniki, tłuste jedzenie. Teraz wreszcie może sobie ulżyć, i się najeść do syta. Oto cel życia Polskich singielek – rozpaczliwie znaleźć męża, urodzić dziecko i najeść się.
Jeżdżąc na zajecia, słucham przeważnie Angielskiego na kasecie, albo radia. Moje radio panasonic ma ponad 10 lat, i niestety się psuje. W tej chwili odbiera mi radio Maryja, a inne stacje trzeszczą. Bardzo lubię Złote przeboje na 100.01 FM ale i w domu i w aucie bardzo kiepsko odbierają. A więc jak jeżdzę, lubię odmawiać na głos modlitwy i różaniec razem z babciami i dziadkami, co to chcą się dostać do nieba. Odpręża mnie to. Na moście Poniatowskiego zawsze rano straszny korek, więc zawsze się wbijam na prawy pas dla autobusów, i ku wściekłości stojących kierowców jadę spokojnie i na luzie zamiast dusić się w spalinach. Przed końcem mostu w obawie przed policją, która niestety nie docenia mojej duchowej wielkości, i chowam się w sznur aut.
Ale zazdrośni kierowcy którzy odstali swoje, nie chcą mnie wpuścić. Więc się wciskam. Otwieram szybę i wpatruję się szukając miejsca dla mnie, podlego. A że mam czapkę na głowie to i radio głośno chodzi. Śmieszą mnie te spojrzenia ludzi w autach. Oto przystojny, dobrze ubrany młody mężczyzna, rzucając kurwami i hujami wciska się między samochodami, a ze środka dobiega zawodzenie starych babć i „zdrowaś Mario..”. Ale wszyscy ze strachem w oczach natychmiast wpuszczają. Uprzejmość w narodzie nie wygasła, to dobrze.
Wczoraj postanowiłem sobie że zero cukierków. Wchodzę do Biedronki, pełen wewnętrznej siły, nad głowa aureola triumfu, od razu w całym sklepie temperatura się podniosła o 5 stopni. Zrobiłem zakupy, podchodzę do kasy, uśmiecham się drwiąco i cynicznie, wyśmiewając się z mojego nałogu. Przede mną stoi jedna Pani która płaci, i nagle….
…rzucam się do półek ze słodyczami, biorę dwa bounty, i niosę je do kasy. Jak w transie płacę, wychodzę. W samochodzie przeżywam wewnętrzną walkę. Maruś, szepce głos, wyrzuć te batony, wypadną Ci zęby, utyjesz, z kompleksów nie znajdziesz pracy i będziesz do końca życia bezrobotnym, żadna Cię nie zechce. Wrzasnąłem – nieprawda, kobiety wcale nie interesują się pieniędzmi, wygodnym luksusowym życiem, i urodą faceta! je interesuje tylko wnętrze i dobre serce a facet może być bez pracy i obleśny!
Przekonany i uspokojony swoimi naukami, zatopiłem zęby w batonie, i jęknąłem z rozkoszy kiedy pierwsza dawka cukru wpłynęła w moje żyły. Wszystko stało się prostsze, weselsze, bardziej jaskrawe. Uśmiechnąłem się, po czym zapaliłem motor, i odjechałem do domu, wesoło pochrumkując w trakcie przeżuwania batona.
4 minuty później.
Ryk silnika. Pisk hamulców. Krzywo zaparkowany, porzucony bezładnie samochód.
Z parkingu kurczowo zaciskając w ręku tornister, mistrz pochylony niemalze do ziemi panicznie biegnie do domu. Czapka filuternie przesunęła mu się na ucho, rękawiczka bezbronnie sterczała z kieszeni, w oczach błyskały ogniki obłędu, usta gorączkowo szeptały – Maruś dobiegniesz do kibla, uda Ci się, musi się udać…
Na zdjęciu powyżej jestem Ja przed ślubem. Zdjęcie poślubne niestety nie zmieściło się, gdyż blog ma ograniczenie do 10MB…
:)))
masz bulimie?
Nie, a Ty?
no i sie usmialam znowu 🙂 Dzieki.
Nie wiedzialam,ze to TY ❗ 😆 ❗ Mam Twoje zdjecie od kilku miesiecy ustawione jako tapete na moim laptopie ❗ 😆 Podeslij prosze zdjecie poslubne,wstawie je jako nowa tapete,rozmiar zdjecia nie ma znaczenia,bo ekran mojego laptopa to 17″ szerokopanoramiczny 😉 Nawet Pudzian sie miesci. 😀