W Polsce, zakompleksieni ludzie oszaleli na punkcie wykształcenia.
Pół Polski to magistrowie filologii, marketingu i zarządzania, psychologii i filozofii, resocjalizacji. Ich główne zajęcie to sprzedaż tabletek na hemoroidy w hipermarkecie, albo jako urzędnik stemplowy na poczcie. Oto Polska elita, która wprowadzi Polskę w nową erę informacji. Młodzi, wykształceni. Włosy stają dęba ze strachu.
Każdy teraz chce mieć studia. Co za problem? wystarczy płacić czesne na prywatnych zaocznych, nie uczyć się, zerżnąć z internetu pracę magisterską i już się jest magistrem, wykształconym człowiekiem, elitą. A tak naprawdę pajacem – nie, nie obrażam was kochani, powtarzam tylko to, co mówią o was ludzie. Co umiecie, skoro raz na dwa tygodnie idziecie do szkoły „się uczyć” a tak naprawdę się upijacie w pubie?
Pamiętam raz jak byłem ze znajomymi w pubie, i mówię o Afryce a znajomy pyta co to takiego ta Afryka, czy to jakiś pub nowy na mieście? mówię mu że to kontynent, a on robi wielkie oczy, co to jest ten kontynent. Tak moi drodzy Państwo, mieliśmy do czynienia z magistrem marketingu i zarządzania. Kolejny przykład, prawie się pobiłem z kolegą, który mnie prosił o rozwiązanie zadania z ekonomii – poziom max 4 klasy szkoły podstawowej, który nawet ja potrafiłem, z trudem, rozwiązać. Nie wierzyłem, myślałem że mnie wkręca w jakiś kawał. Ale to nie był kawał. To była smutna, Polska rzeczywistość.
Powinno być tak, że studia są dla ludzi którzy naprawdę coś sobą reprezentują, i bardzo trudne. Za przynależność do elity trzeba się napocić, zapracować. Ci którzy nie maja talentu do nauki, niech spełniają się w bardzo pięknych, i potrzebnych zawodach – murarz, hydraulik, dekarz, i wiele innych które są nam niezbędne do życia. Co więcej, są ludzie którzy lubią to robić, majsterkować, i się w tej pracy spełniają, i nieźle zarabiają. I ja mam wielki szacunek do takich ludzi, bo to co robią jest często po prostu piękne, robota aż im się pali w rękach, aż przyjemnie popatrzeć. Ale nie, teraz każdy chłopak co ma talent do stolarki chce być magistrem, i zamiast iść do majstra na przyuczenie idzie do prywatnej uczelni, by zasilić rzesze bezrobotnych magistrów.
Ja do elity takiej jaka jest, należeć nie chcę. Mógłbym zostać magistrem, ale mam tylko liceum ekonomiczne. Gdyby było tak jak być powinno, do elity bym nie mógł należeć bo nie mam talentu do matematyki (chociaż mój 2 metrowy korepetytor, karateka, bardzo mnie podrasował, po prostu bałem się czegoś nie umieć 🙂 ) a jedyne do czego miałem talent to do religii i Języka Polskiego. Nawet z WF miałem 4 a wszyscy piątkę. Nie jestem elitą, jestem prostym chłopakiem z biednej rodziny z wartościami, co ma duże ambicje i chce wstrząsnąć światem by zostać najsławniejszym pisarzem na świecie, i mieć miliony wiernych, oddanych fanów – wykształciuchów. No właśnie, grunt to mieć marzenia i cele – a ja je mam 🙂
Ja oprócz pisania które mi najlepiej wychodzi, odkryłem w sobie talent drwala. Nie ma większej przyjemności niż siekiera, pachnące drzewo, piwko i jakaś atrakcyjna czytelniczka, żeby podziwiała moje silne męskie ciało w czasie gdy rąbię. Uwielbiam też pisać wiersze. Śpiewać także lubię, ale jest to talent niedoceniony przez otoczenie. że się tak delikatnie wyrażę. A najbardziej ze wszystkie marzę żeby mieszkać nad oceanem, i zwiedzać niezamieszkane wysepki. Żyć samemu, tylko słońce, fale, nieskończona przestrzeń i ja. I wielkie rafy żeby fani płynący po autograf się na nich rozbijali 🙂