Rozdzierają mnie dwie wizje życia – obie kuszące.
Jedna z nich to poznanie bardzo bogatej kobiety, z którą będę szczęśliwie żył, miał dzieci, żył luksusowo i komfortowo. Ta wizja mnie podnieca, i jest bardzo możliwa gdyż znam siebie i wiem że byłbym świetnym mężem i ojcem, i może nie jestem zbyt piękny jak model z żurnala ale potrafię oszołomić i zaimponować kobiecie, jak też sprawić by czula się kochana i bezpieczna. Tą wizję wspierają moje trzewia i instynkt, bardzo potężna siła.
Druga wizja, to gdy idę owinięty kawałkiem płótna po górach, nie mam kompletnie nic oprócz sandałów, i chodzę sobie po górach, medytuję, i jestem bosko samotny – czuję wtedy jak rozpiera mnie szczęście, jak promienieję cały w ekstazie. Nie ma pamięci, nie ma nikogo w głowie, żadnych głosów, rodziny, całego cywilizowanego świata. Nie pamiętam nic, istnieje tylko piekno natury, zachody słońca, dzikie zwierzęta które podchodzą do mnie, gdyż w całej mojej istocie nie ma cienia agresji, nie ma mnie, jest tylko rozkosz istnienia.
I tak podejrzewam, ze gdy będę ojcem i mężem, i poczuję nakaz w swoim sercu rzucę wszystko i pójdę w wędrówkę. Rzucę dzieci, wsciekłą żonę że nie zarabiam na rodzinę, by zapomnieć o sobie i oddać się czystemu istnieniu. Rozpłynę się w naturze. To jest ważniejszy cel niz rodzina, a zrozumieć to twierdzenie może tylko ktoś kto ma świadomość inkarnacji – co życie robimy to samo, i nie daje nam to ostatecznego spełnienia. To jest nasz cel, a nie rodzina.
Boję się że kobieta która mnie wybierze, będzie musiała żyć z tą świadomością ze może mnie stracić w każdej chwili i nigdy mnie nie odzyska, bo nie będzie co odzyskiwać. Marek umrze, jego wspomnienia, nawyki, to wszystko przestanie istnieć a zacznie istnieć czysta świadomość.
WIesz, to ze nie bedziesz mial cienia agresji, nie oznacza ze zwierzeta podchodzace do ciebie tez jej nie beda mialy, szczególnie te miesozerne 🙂