U mnie w pracy, mamy koedukacyjne tolaety, czyli dla kobiet i meżczyzn.
Nie, moja firma nie stawia na nowoczesne rozwiązania z zakresu więzi międzyludzkich, zrobili to po prostu z chciwości. Jest 5 drzwi, jedne prowadzą do pisuaru, pozostałe do toalet. używana jest przeważnie jedna, poniewaz tylko drzwi w niej mają zamek a w innych nie został zamontowany. No bo po co? niech się załatwiają w stresie, szybciej wrócą do roboty.
Pewnego dnia, gdy obfity deszcz zrosił ulice a słońce skryło się za nieprzeniknioną kurtyną gęstej mlecznobiałej mgły, poczułem jak mi się skręciło jelito. Zignorowałem. Ale to jelito mnie zignorowało, i mimo wszystko poruszało się niespokojnie, zmuszając mnie do podjęcia ważnej życiowej decyzji. Zachowałem się jak na prawdziwego faceta przystało, i zadecydowałem. „przykro mi prosze Pana, właśnie trwa reorganizacja systemu, aktualizacja baz danych i synchronizowanie łaczności, więc nie mogę Panu teraz powiedzieć czy worki do odkurzacza dostępne są w Koninie, prosze zadzwonić za pół godziny, dziekuję do widzenia”.
Wszedłęm do łazienki, na szczęście wolna. Cienkie scianki, cisza. Robię co trzeba, konkretnie, cicho postękuję jednocześnie sapiąc z przyjemnosci i piszę romantycznego smsa swojej fance. I wtedy weszła do toalety kobieta, rozpoznalem po lekkim chodzie. Najpierw zrobiła siku, a później stając przed moją kabiną malowała się przed lustrem. Cisza tak koszmarna, ze aż piszczało mi w uszach i słyszałem bicie swojego serca. Koniecznie musiałem wyjść i iść do pokoju bo miałem masę pracy, i coś bardzo ważnego do zrobienia, a że byłem już gotowy wystarczyło wziąść rolkę papieru i finalizować sprawę. Mogłęm to skończyc szybko.
Ale jednak nie mogłem –jestem nieśmiały z charakteru, darcie papieru i robienie z nich czyszczących kul jest bardzo głośne, firmowy papier toaletowy przypomina dyktę która wydaje bardzo głośne odgłosy przy każdym dotknięciu. A wiec jest głośne, a za drzwiami stoi jakaś dziewczyna. A jak jest ładna? wstyd koszmarny, bedzie wiedzieć co tam zrobiłem w kabinie. Przestanę być tajemnicą do zdobycia, stracę swój urok. Jak brzydka to nie ma problemu, mogę nawet zajodłować pośladkami przy niej. No wlasnie, a jak jest ładna? Wstrzymywałem oddech, by nawet nie ruszyć się na chwilkę. Pot spływał po mnie ciurkami po plecach i pod pachami. Moje serce rozdzierał strach i niepewność każdej następnej sekundy która wydawała się wiecznością. Po 20 minutach sięgnąłem w tej strasznej chwili, do cudownej mocy umysłu i przypomniałem sobie że wszystkie dziewczyny w mojej pracy to pasztety. Odetchnąłem z głęboką ulgą, radosnie rwałem papier i autoryzowałem transakcję.
Wychodzę z kabiny z pogardliwym pełnym poczucia wyższosci uśmieszkiem, i co widzę? nikogo tam nie było…