Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Fotek troszku

Fotek troszku

Wczoraj będąc u rodziców, po smacznym obiedzie leżałem sobie z kocurkiem. Zasnęło to biedne (i zawsze głodne) stworzenie w moich objęciach, cicho posapując i chrumkając z zadowolenia przez sen. Lubię ją wtedy łapać za nogę i bawić się jej pazurami, naciskać na opuszki łapki i jak się fajnie wtedy wysuwają te zabójcze dla chrząszczy sztylety, bo jak nie śpi to mi nie pozwala, gryząc mnie, bodąc głową i miaucząc w oburzeniu. Słodko śpi, ciekawe co jej się śni. Uśmiecha się przez sen, więc na pewno nie śni o mnie 🙂

Bawiłem się w domu aparatem, i moją lunetą która podglądam sąsiadki. Otworzyłem okno, przystawiłem cyfrówkę do okularu, i namierzyłem moich oprawców, którzy mi obsrywają samochód i parapet. Mi jednemu z całego osiedla! i nie czuję się wyróżniony z tego powodu. No chociaż może troszeczkę…

A oto Aniołowie zła, skryci w cieniu, w wiecznym mroku, wiecznie knujący i spiskujący przeciwko mnie, fanatyczni agenci z krainy deszczowców. Pierwszy który widzimy po prawej, to słynny bloger Sławek (tak, ten który odniósł oszałamiajacy sukces wydawniczy a jego książka wspieła się na szczyty listy bestsellerów), seksownie wypięty do swojego faceta, (który ignorując zalotne gruchanie swojego partnera, biegnie w kierunku obiektywu, żarłocznie i chciwie wpatrując się w smaczną dżdzownicę która rozpaczliwie przed nim ucieka) w każdej chwili rozluźniony i gotowy do zaznania smaku prawdziwej miłości. Za nimi – słynny bloger – socjolog Łukasz ze swoim facetem, i równie słynny komentator N, niestety sam, po kolejnym nieudanym związku jest rozgoryczony, i uważa że wszyscy faceci to świnie.

Po południu, najedzony i zadowolony podjechałem samochodem do Parku Skaryszewskiego. Zaparkowałem, wchodzę, mam eleganckie buty które wytaplałem od razu całe w błocie, ale nieważne – wchodzę między drzewa, setki ptaków w koronach drzew, a ich skrzek sprawił że poczułem się jak w innym świecie. Byłem sam, kropiło, a ja czułem się taki pełny, wypełniony siłą, szczęśliwy. Jedność z naturą to coś pięknego. Właśnie tak mogę to opisać, czułem się kompletny, czułem prawdziwą jedność z samym sobą, akceptację i mimo tego nieziemskiego hałasu ptaków, wypełniała mnie absolutna cisza, spokój, harmonia. Pstrykałem fotki, ale źle ustawiłem aparat i większość wyszła kiepsko.

Gdy poczułem głód, stracilem poczucie szczęscia i kompletności. Ot, facet. I wszystko jasne.

A co wam to przypomina? mi to kojarzy się z seksem i smacznym jedzeniem.

 

 

 

Dodaj komentarz

Top