Nasze życie nie koncentruje się jedynie na sprawach ducha, o czym wielu ludzi zdaje się w błogiej naiwności zapominać. Gdy zaczynasz wychodzić z tego syfu w który wpędziło Cię społeczeństwo, religie i inni ludzi mający na Ciebie wpływ, gdy zaczynasz pozbywać się z siebie nieuzasadnionego poczucia winy za każdym razem gdy robisz coś przyjemnego i dla siebie, gdy odchodzi od Ciebie ciągła frustracja, poczucie bycia kimś gorszym od innych, gdy zaczynasz naprawdę szanować siebie, doceniać, czuć się ze sobą dobrze, i gdy wreszcie dostrzegasz że to wszystko czego się tak uparcie trzymałeś, swojego starego stylu życia w lęku przed miłością i nowym życiem, to nic więcej jak Dorota Wellman do Weroniki Książkiewicz. (To moja prywatna zemsta za nazwanie Żebrowskiego dupkiem Pani Dorotko – jak się nie umie dać zgrabnej riposty, tylko bluzga to się wychodzi na tumana na jakiego Pani wyszła moim skromnym zdaniem)
I tu poczatkujący adepci popełniają typowy błąd, przed którym zawsze staram się chronić moich czytelników – wszystkie techniki rozwoju osobowości któe polecam, opierają się na uczciwości, miłości, życzliwości. Tym błędem na początku ścieżki jest uznanie że skoro w nas, w naszym sercu odczuwamy tak wspaniałe uczucia, gdy ożywiają nas słodkie i wesołe myśli a nasze ciało porywa lekkość i wolność, to że inni ludzie też tacy są. I jest to prawdą połowicznie – każdy człowiek potencjalnie jest istotą mająca w sobie Boskość, tą cudowną iskrę twórcy, ale jest to tylko potencjalna możliwość której ta istota teraz i jeszcze przez wiele wcieleń nie doświadczy. Wypełnia ją gniew, frustracja ponieważ życie zgodnie z nakazami społecznymi, w tym poczuciu winy ciągłym, poczuciu grzeszności, powoduje wielkie cierpienie wewnętrzne jak powiedziałby mistyk, a konflikty wewnętrzne jak powie psycholog – a ja powiem – nierozwiązywalne starcia między naturą człowieka a społeczeństwem.
Oto mamy człowieka, którego natura i genetyka kieruje ku zgrabnym pośladkom kobiet, duzym i twardym drażniątkom, posągowym udom, rozłożystym biodrom, ale bez ślubu spijać nektar rozkoszy wprost z ciasnego kielicha namiętności, to grzech. Jak rozwiązać ten konflikt? Ożenić się by mieć sex? A jak będziecie niedopasowani? Pamiętaj że ożenić się możesz tylko raz, a sex uprawiać bez zabezpieczenia ponieważ to grzech kochać się dla rozkoszy, a nie dla spłodzenia dziecka. Urodzi się jedno, i co? Na węzeł zawiązać? Szklanka wody? Owszem, kochać się można celm tworzenia więzi rodzinnej co kościół w ostatnich latach przyznaje niechętnie, ale tylko naturalnie, kalendarzykiem lub metodami termicznymi. O poziomie skuteczności tych metod zaświadczyć mogą miliony dzieci. To jest tak – wpychasz swój członek bez gumki w obszerne łono (bo przecież ćwiczenia mięśni pochwy służą rozpuście i złemu) swej Pani, Pan Bóg siedzi na chmurze machając nogami, i chrumka zadowolony. Wsadzasz go w gumce, albo nie daj Boże przeżywaszz eksplozję Wezuwiusza i zalewasz lawą galaretowaty olbrzymi brzuch, (no bo po co ćwiczyć, mąż kocha, rozwieść się nie może bo pójdzie do piekła więc dbać o siebie już nie trzeba) drażniątka, czy nie daj Boże usta (a po co wybielać zęby? Żółte jest trendy) swej małżonki, a Pan Bóg wpada w szał, i wrzuca Cię na wieki do kotłów z siarką, i już Cię nie kocha. Więcej dzieci bez sensu bo ledwo finansowo żyjecie, w końcu Pan Bóg lubi pokornych i biednych, a bogaty prędzej przejdzie przez ucho igielne niż dostanie się do nieba. Szefa o podwyżkę się nie poprosi bo wstyd, w końcu jesteś tylko prochem a Pan Bóg lubi pokornych prostaczków co nie zadaja pytań, tylko wierzą w to w co wierzyć im się każe.
Sami widzicie, ktoś kto serio traktuje nakazy wiary, musi przezywać cierpienie. Żyjąc zgodnie z tymi nakazami, cierpi bo chce czegoś innego, ale zmienić nie moze bo oczywiście piekło czeka. Ulegnie swoim instynktom, rozwiedzie się, nałoży gumkę czy znajdzie na boku kochankę (bo na grubą i niezadbaną żonę już patrzeć bez odruchu wymiotnego nie może) to będzie miał wyrzuty sumienia i strach o życie wieczne. I jak taki konflikt rozwiązać? Nie da się. Niejeden znacznie mądrzejszy ode mnie (ode mnie? A są tacy? 🙂 ) próbował. Te wszystkie prawa społeczne i religijne są zrobione po to, by cierpieć, a za usunięcie cierpienia płaci się pieniądze kościołowi, i biznes się pięknie kręci. Jedyne wyjście to pozbyć się tych bzdur z głowy, ale jak to zrobić, skoro jesteśmy poddani praniu mózgu od niemowlęctwa? A czym jest chrzest? Religia w szkole? Każdy manipulator dobrze wie, że to co wprogramowane do lat 6 jest już prawie nie do usunięcia. Od teraz zawsze robiąc coś przyjemnego, czy czując się silnie i niezależnie będziesz czuł się źle, grzesznie, będziesz mieć poczucie winy. Psychomanipulacja? Jasne. Bardzo skuteczna. Jak bardzo, niech będzie wam wiadome, że ja pracuję nad swoją podświadomością już kilkanaście lat, nie tylko w dzień, a takze w nocy ponieważ wywołuję tak zwane świadome sny w których też przezywam emocje (i to jakie 🙂 ) i mimo gigantycznej pracy której dokonałem sam ze sobą, widzę doskonale jak mało zrobiłem i jak wiele przede mną jeszcze wyzwań.
Czy w związku z tym palić kościoły, synagogi, meczety? Nigdy w życiu, Zniknie kościół, pojawi się natychmiast jakaś inna siła w miejsce tej próżni, która nas zniewoli. Nazwie się inaczej, zamiast krzyża będzie może koło czy kwadrat, inne ubrania nałożą na siebie ich kapłani, ale sens i cel zostanie ten sam (a także luksusowe auta i afery seksualne). Tak ma być właśnie – społeczeństwo, władza, kościół, oni mają stworzyć w Tobie konflikt z Twoją naturą. Gdy cierpisz, masz motywację do rozwoju i Ty wybierasz swoje ścieżkę w życiu. Wybierzesz źle, cierpisz, dobrze, nie cierpisz. Ot, i cała idea rozwoju. Inni cierpią? Niech cierpią. A co Ty im możesz pomóc? To tylko ich decyzja, ich świadomość i świadomy wybór mogą dac im ocalenie. Ty możesz zając się tylko sobą. Nie oglądaj się więc na innych, tylko „kochaj i rób co chcesz”.
Ale wróćmy do niezależności. Gdy w trakcie poznawania siebie, pozbędziesz się tego kompleksu szaraczka, skromnego i cichego co to każdy może mu zadadzić kopa w zadek i smiać się z niego, (a w modlitwie później modlisz się o śmierć Twoich wrogów żeby zrobił to Bóg, bo Ty nie możesz, w końcu jesteś „dobry”) będziesz miał tendencję do nadmiernego ufania ludziom. I przejedziesz się na tym, co też będzie dla Ciebie lekcją. Ale lepiej ją ominąć i oszczędzić czas. Zapamiętaj – nie jesteś nic nikomu winien, ktoś kto się do Ciebie uśmiecha nie oznacza że Cię lubi, nie pożyczaj pieniędzy, a jak pożyczasz to zawsze przelewem bankowym i na papierze umowa że zwróci Ci ją przelewem. Ten jest szanowany kto się szanuje, to prawda, ale też i ten który coś ma, i tego nie oddaje. Wiele razy widziałem, jak starsi ludzie oddają swoim ukochanym dzieciom swój majątek, po czym gdy zostają goli, zostają bezwzględnie wypędzeni do domu starców a w najlepszym razie traktowani jak śmieci. Dopóki żyjesz, nie dawaj innym ludziom, choćby zdawali się aniołami, władzy finansowej nad Tobą bo poznasz czym jest nędza i upokorzenie. Nie życzę Ci tego, ale pozbawiając się tego co masz, zdany jesteś na czyjąś łaskę, a łaska jak wiadomo, na pstrym koniu jeździ. Może być dobrze, ale wcale nie musi.
Mam tu na myśli małżeństwa, w których albo Pan albo Pani (znacznie rzadziej) swój majątek robią wspólnym. Dla mnie to jest śmieszne, wystarczy spojrzeć na liczbę rozwodów, oraz walkę o ten majątek później w sądzie. Wystarczy jedno spojrzenie, i się wszystkiego odechciewa. W końcu przeważnie facet ląduje pod mostem, i myśli sobie czemu był tak głupi. Nie byłeś głupi kolego, po prostu gdy nie było kasy nie było sexu i miłości, a jak była kasa były słodkie słówka, miłość i sex, a Ty tego nie skojarzyłeś. Ale sa też i na odwrót przypadki, kiedy to sprytny manipulant pozbawia kobietę jej mieszkania, oszczędności i samochodu. Znam taki przypadek doskonale osobiście, kiedy to taki jeden numerant doszczętnie zrujnował swoją „myszkę”. Potem jego pobili, potem ktoś ją pobił, i tak od kilku lat walczą ze sobą, a to w sądzie, a to znajomymi. A wystarczyło jasno powiedzieć, to jest moje, to jest Twoje, to jest wspólne.
Nie pozbawiaj się tego co masz, nigdy. Bo los żebraka jest straszny. Mając coś w zanadrzu, jesteś zawsze łakomym kąskiem – nie mając nic, jesteś dziadem i takie jest życie drodzy przyjaciele. To dlatego polecam wszystkim moim czytelnikom, by zapisali się na boks, ćwiczyli, mieli coś swojego. Ja w każdej grupie w której się znajduje, praca, znajomi, oznajmiam że boksuję, po co? Ano po to żeby każdy wiedział, że w razie czego mogę dać dobrze w pysk, a jak jestem słabszy od napastnika, to broniąc się ja dostanę trzy razy, ale on też dostanie, chociażby jeden raz. To w połączeniu z życzliwością działa cuda w kontaktach towarzyskich. Wszyscy się szanują, a jak nie, to ze strachu przed wybitymi zębami udają ten szacunek. Dobre i to, a na pewno lepsze niż drwienie z kogos i dokuczanie mu. Ćwicz, doskonal się, zarabiaj pieniądze, nie pożyczaj, nie wchodź w nie swoje sprawy, nie angażuj się w cudze problemy – zajmij się sobą, i żyj.
Taaak. Rozkazuję wam żyć 🙂
Nie rozumiem Twojej wypowiedzi, napisalem przeciez ze i jedna i druga strona moze byc cwaniaczkiem co uzna ze sie wszystko nalezy, wiec czemu piszesz o jakichs moich doswiadczeniach? a widzialas w mediach kiedys zeby facet zagarnal majatek kobiecie? pomijam dwa przypadki faceta Britney i Madonny, a cala reszta? kto na kim zeruje? 🙂
Kiedy kobieta wychowuje dzieci, facet zarabia kase, wiec majatek jest wspolny, nie widze tu zerowania.
Moze i tak ze cwaniactwo bywa po obu stronach ale Ty kladzisz nacisk na damskie zerowanie.
Wiesz, wychowanie dziecka jest taka radoscia i przyjemnoscia ze ja chetnie ze swoja potencjalna kobieta bede to robil pól na pól, a niech ona idzie do pracy. Wiec facet sie zaharowuje w pracy, kobieta bawi z dzieckiem, i to ma byc po równo? a z jakiej to niby racji?
Pól na pol bedziesz tez karmil piersia?;)
Mówie o okresie niemowlecym tak do roku.
Potem wiadomo do pracy, chyba ze nie ma z kim dziecka zostawic to wychowawczy i wtedy decyzja co sie bardziej oplaca, tzn kto ma pracowac na zewnatrz a kto ma pracowac w domu.
No to znowu nie rozumiem, za siedzenie w domu i karmienie piersia mam podzielic to na co pracowalem cale zycie? 🙂
Takie artykuly jak ten sa najlepsze. Szkoda tylko, ze do wiekszosci zakutych lbów to nie trafia. Taki katolik po przeczytaniu tego artykulu od razu pisalby tu pseudoreligijne komentarze i straszylby Cie pieklem. Pozdro.
Nie raz i nie dwa mnie straszono, nie tylko pieklem 🙂 ale jak widac, nie lekam sie 🙂 👿 👿 👿
Nie lekam sie,
nie lekam sie,
Ojciec za reke prowadzi mnie
Ty lepiej wydaj ksiazke i nazwij ja „Biblia Realisty”.
Przyszlo mi na mysl ze redakcja Faktów i Mitów moglaby Ci cos pomóc, oni wydaja ksiazki w wydawnictwie Niniwa, pewnie sami siebie tez. maja poglady circe zgodne z Twoimi. Dzialaj!
Wiesz ziomek, nie lubie faktów i mitów, to odwrócony katolicyzm, co oni maja do zaproponowania oprócz walki z klerem? ja cos mam. I po co walczyc z czyms co ludzie chca i jest odbiciem ich umyslu? 🙂 a ksiazke moge w kazdej chwili wydac, ale czekam na lepsza oferte, bo to co dostalem to oczekuje na wiecej. Pozdro 🙂
Czy przemawiasz przez Ego w tym momencie?
Ba! ja prawie zawsze przemawiam przez ego 🙂
Masz jakies zle doswiadczenia.I wszystko u Ciebie takie czarno-biale.Kobieta – czajaca sie harpia i biedny ucisniony samiec, ech…