Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > The wrestler

The wrestler

 

W tytule jest The wrestler, i pozwoliłem sobie napisać tytuł mojego artykułu i zarazem filmu po Angielsku zamiast po Polsku żeby być bardziej trendy. Zapaśnik kojarzy mi się z, delikatnie mówiąc, otyłym facetem który kupuje 20 kg lodów żeby mieć zapasy na weekend.

A więc, wczoraj w nocy obejrzałem film „zapaśnik” z Mickey Rourkiem w roli głównej.Czytając recenzje o tym filmie, miałem wrażenie że są nieco przesadzone. Jednak oglądajac ten flm który miejscami zdawał się być nudny, stwierdziłem pod koniec że jest bardzo dobry, przede wszystkim ma ważne przesłanie i jest naturalny, nie przesycony sztucznością którą obficie emanuje większość produkcji made in USA.


Zacznijmy od postaci pierwszoplanowej, Mickey Rourke. Osobiście uważam go za jednego z najprzystojniejszych facetów na świecie, i mimo że nie jestem gejem (ani nawet biseksem) tylko zacofanym, niemodnym już heteroseksualistą, muszę to powiedzieć – Mickey ma najbardziej zajebiste, seksowne oczy jakie może mieć facet. (Prawie tak ładne jak moje 🙂 ) Tajemnicze, emanujące głęboką ciszą, lekko niepokojące i delikatnie uśmiechnięte. Gdybym był kobietą Mickey mógłby zrobić ze mną co tylko by chciał, wystarczyłoby jedno skinienie jego paluszka, a już bym biegła na ile mini i szpileczki pozwolą. Dodajmy do tego że Mickey trenował boks ze sporymi sukcesami (czyli mógłby zrobić ze mną co tylko by chciał nawet gdybym ja tego nie chciał 🙂 ) i był niezależny, nie był sztuczną dmuchaną lalą która na salonach się lansowała, jak na przykład nasz Michał Figurski który nie wiadomo w sumie z wyglądu czy to facet czy kobieta, i szereg innych pseudo gwiazdorów błyskających wybielonym uzębieniem w Polskich tylko z nazwy tabloidach, jawohl. Może i ćpał, chlał, szlajał się po dziwkach i spał we własnych wymiocinach (chociaż co to za sen), ale przejawiał się tak jak on chciał, a nie jak chcieli go widzieć inni. Nie jest to na pewno wzór do naśladowania dla grzecznych chłopców z dobrych rodzin, ale ma w sobie pewien powab, charyzmę, mimo że teraz jego twarz przypomina rozgniecionego hamburgera.


Film ten moim zdaniem niesie bardzo ważne przesłanie, by żyć zgodnie ze swoją naturą. Pamiętam w grzesznej młodości, jak chciałem sam siebie zakłamać. Obserwowałem innych jak się w pracy podlizywali tępym, małomiasteczkowym prostaczkom (co dzięki wujkowi czy cioci co w SLD czy UW robili kariery), mieli stanowiska kierownicze, jak im wchodzili bez wazeliny w tyłki. Ja przez stawanie okoniem i bycie uczciwym ciągle miałem problemy, ale nie potrafiłem się uśmiechać do kogoś kto mnie upokarzał czy drwił ze mnie, a niestety żeby w Warszawie (gdzie rządzą w firmach zakompleksieni szefowie pochodzący z małych miasteczek i wsi) przeżyć trzeba było się uśmiechać jak Cię upokarzali, szczególnie że było ponad 20% bezrobocie i praca była luksusem co pracodawcy wykorzystywali jak mogli. Mogłem ulegajac sile czy presji milczeć (i tak nie raz było), nie podjąć rękawicy, ale robić dobrej miny do złej gry nie umiałem, nie umiem i chyba nigdy już się nie nauczę robić co uważam mimo wszystko za moją poważną wadę. Jak jest mi przykro to jest mi przykro, po co mam udawać że mnie to nie rusza? mogę dać w pysk, to daję, nie mogę to nie daję. Ale żadna siła nie zmusi mnie bym się śmiał jak pajac gdy się czuję źle.


A więc udawałem, próbowałem się podlizywać, być sztuczny. Chciałem być jak inni, śliski jak węgorz wbrew swojej szczerej i często naiwnej naturze. Przez jakiś czas nawet się udawało, a jakże, zacząłem być nawet lubiany, ale do czasu. Garnitur, uśmiech na twarz, firma, szef, korporacja, wielkie słowa, raz na rok uścisk ręki zadowolonego prezesa (zamiast premii) byłego TW, kapusia co donosił na kolegów których SB potem katowało i 1500 na rękę. Polska rzeczywistość Warszawskich firm. Ładne dziewczyny które podszczypuje dyrektor w zgrabny tyłek a szczęśliwa i bliska orgazmowi pracownica popiskuje z radości, wąskie okularki i wygląd suczy, dla której firma i prezes jest domem i religią zarazem, napuszeni chłopcy po prywatnych uczelniach ekonomicznych w garniturkach, chcący się dochrapać majątku na czyjejś krzywdzie, na wydymaniu klienta i kolegi z pracy, tabelki sprzedaży, markietingi, słupki, wykresy, fałszywe uśmiechy, luźne, lepkie spocone dłonie, obłuda i hipokryzja – oto Panie i Panowie miejska dżungla, miejsce kaźni legionu ludzi których ostatecznym przeznaczeniem jest alkoholizm by zapić ten cały brud, te zaprzeczenie swojej natury. W końcu ta plastikowa rzeczywistość zaczęła mnie dusić, nie mogłem zakłamać prawdy która buzowała we mnie, no i przestałem udawać co skończyło się, powiedzmy, nieciekawie dla mnie ale też nie tylko dla mnie 🙂


Umiem pisać więc piszę, jestem dobrym masażystą więc masuję plecy najchętniej atrakcyjnym Paniom między trzydziestką a czterdziestką (które po wykorzystaniu mnie za które nie obrażam się 🙂 potrafią mnie smacznie nakarmić a nie jak młode dziewczyny, co za leżenie jak kłoda chcą jeszcze kolacji w restauracji i dancingu z przejazdem taxi w te i wewte (!) a już w ogóle rozmowy po jednym spotkaniu o dzieciach i ślubie powodują u mnie przedwczesne siwienie, Umiem robić ładne zdjęcia więc pstrykam na ile mi mój kodak pozwala, umiem też przekazać głębokie duchowe i psychologiczne prawdy na zrozumiały język dla ludzi którzy tym się nie zajmują od lat jak ja – i tak między innymi się przejawiam. Innych umiejętności nie mam, więc się za nie nie biorę, bo szkoda mojego czasu.


Ale wracając do filmu. Jedyne co mnie obrzydzało to widok jego paznokci, takie białe, nie mogłem na to patrzeć. Nie wiem czemu takie były do tej pory, i chyba nie chcę wiedzieć. Striptizerka w klubie piękna, szczupła, (Boże, jak ja uwielbiam takie gęste, długie włosy) w takiej kobiecie mógłbym się zakochać o ile nie miałaby dziecka oczywiście jak filmowa bohaterka, bo przecież jestem mistrzem moi drodzy Państwo, a na pewno nie jeleniem żeby tyrać na nie swój owoc rozkoszy, a owoc się okaże po 20 latach wyrzeczeń i odmawiania sobie wszystkiego zepsutą śliwką która mi powie żebym spadał na drzewo bo nie jestem tatą. Scenę na arenie z zszywaczem uważam że była po prostu genialna, uśmiałem się niemal do łez jak tarzali się po drucie kolczastym, szczególnie że kiedyś na taki drut miałem wątpliwą przyjemność wpaść, i niestety ale wiem jakie to uczucie gdy rozrywa się nim ciało 🙂


I tu wracamy do wątku który wiele razy poruszałem. Ludzie są gnębieni, zmuszają się do wielu zachowań niezgodnych ze swoją naturą, dlatego tak bardzo ten film im się podoba, gdyż pokazuje człowieka który żyje inaczej mimo bardzo poważnych konsekwencji, choćby takie jak ta na samym końcu, boli go serce, miał osłabienie i niewydolność krążenia a jednak wspiłą się na te liny i skoczył, i ja to zrozumiałem tak, że umrze, chociaz tu mogę się mylić bo to miało być wieloznaczne, prawda? Czyli nie wiadomo w sumie czy umarł czy nie.

Dodaj komentarz

Top