Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Śmiertelny komć

Śmiertelny komć

 

Przedwczoraj wieczorem, w ramach walki z otyłością brzuszną i nie tylko (chociaz dziewczyny lubią fajnych chłopaków z brzuszkami, od razu widać ze to facet jest a nie jakas podróbka 🙂 ) udałem się na spacer, trwający ok. 25 minut. Ponieważ miałem mieć następnego dnia sporo spraw do załatwienia, odśnieżyłem i oskrobałem zamarznięty samochód co zajęło mi też plus minus 20 minut.

Gdy wróciłem do domu, poczułem ucisk tam gdzie mam serduszko (chociaż znajdzie się kilka Pań twierdzących że mam tam wszystko ale nie serduszko 🙂 ) i był to ucisk bólowy który jak zauważyłem, miewałem ostatnio dość często w trakcie wysiłku. Mam swój dzienny plan treningowy, czyli 306 pompek (robię po 51 w serii) worek bokserski i inne ciekawostki, zostało mi jeszcze do zrobienia 102 pompki żeby być wolnym tego dnia. Miałem jeszcze pranie zrobić, jednak nagle zaczęło mnie mocno boleć, ucisk się powiększył, ból zaczał mocno promieniować w lewą rękę. No dobra, myślę sobie że może jakiś nerwoból i idę do łazienki żeby poprać – zacząło mocno boleć, odpoczałem i ból się zmniejszył, ale jednak zrobiłem to. Ból po praniu zaczął być bardzo bolesny, powiększający się od wysiłku. Tu juz sie trochę przestraszyłem, kładę się. Wstałem jednak i zrobiłem test, przylałem pare razy w worek  i mało nie upadłem – taki ból przeszył zdradziecko moją pierś. Był jak blyskawica, jak piorun rozdzierający dziewiczy nieboskłon. Leżę i coraz bardziej boli. Co jest do diabła!? Nie duszę się, czuję się ogólnie bardzo ok, stan psychiczny jak zwykle rewelacja, chce się żyć. Jestem dotleniony, krótki test, wyobrażam sobie nagą kobietę – układ działa, i to jak działa.

Leżę – każdy ruch powoduje silny ból promieniujący do ręki, trochę w doł, i uderzający lekko w poczucie mdłości. Próbuję wstać z łóżka – nie mogę. Ale jaja, objawy zawału. Ale nie ma duszności, lęku, pocenia się, arytmii i kilku innych. W końcu leżę bez ruchu cały czas, ból na stałym, silnym poziomie, nie rośnie. Zebrałem się w sobie i jednym zrywem wyskoczyłem z łóżka, i aż krzyknąłem gdy kłujący ból przebiegł przez moją pompkę tłocząco – ssącą, podszedłem na spokojnie do drzwi, otworzyłem zamek żeby w razie jak nie będę mógł wstać i zadzwonię na pogotowie żeby weszli do mnie bez scen z wyważaniem drzwi, wziąłem z biurka długopis i blok, i do łóżka bo już mnie wykrzywiało z bólu. Poleżałem aż ból minie i wróci do normalnego stanu.

Zacząłem spisywać moją ostatnią wolę. Nie, nie dramatyzuję. Ból taki że nie można się ruszać, promieniujący w klatce piersiowej, refluksu nie mam, może być nerwoból albo zapalenie któregoś z nerwów w żebrach i szereg innych rzeczy – ale kłucie narastające przy ogólnym wysiłku? U mnie w rodzinie ze strony taty nie było ani jednego przypadku zawału, genetyczne obciążenia to tendencja do cukrzycy, i bilirubinoza, oraz ibs który miały dwie moje babcie i mama, ale krążenie zawsze było super ze strony ojca, ze strony mamy babcia świętej pamięci miała niestety zawał i udar, ale ona jadła głównie tłuste rzeczy i miała prawie 70 lat. Może odziedziczyłem coś gdzieś? Może któraś z babć czy prababć uległa przy swoim aktywnym współudziale listonoszowi z chorobami serca? Wszystkie dzieci sa nasze, jak mawia mądre przysłowie. Zawsze czułem że mam w sobie geny Napoleona.. 🙂

Spisałem kilka prostych zaleceń dla rodziców, listę najbliższych przyjaciół do których mają zadzwonić i powiadomić o mojej śmierci, zadbałem by to co pisałem nie poszło na marne, a zostało wydane. Cóż więcej zrobić? Dzwonić do znajomych nie będę, po co mi te piski i szlochy w słuchawkę. Odłożyłem blok na stolik obok łóżka, i zacząłem ćwiczyć wejście w stan bardo, to najważniejsza sprawa, umrzeć świadomym, przejść w bardo w stanie swiadomości, jako jaźń a nie ego które umrze wraz z ciałem. Byłem niezwykle podekscytowany, podniecony, byłem gotowy na kolejną podróż, na otwarcie się wrót do ostatecznej tajemnicy. Ale leżę, i zamiast spokojnie umierać prześladuje mnie natarczywa myśl, ze gdy dostanę ataku to popuszczę w spodnie. Jedna opcja to ta że stracę przytomność i nie dam rady zadzwonić po pogotowie, i znajdzie mnie mama rano już zimnego, obsrane ciało które zacznie się już rozkładać, z szacunku dla matki nie chciałem tego. Druga opcja to ta że przyjadą ciężko pracujący ludzie z karetki, i będą mi musieli tyłek myć, i tak mają bardzo ciężką pracę, nie chcę im dokuczyć w ten sposób. Jakoś doczłapałem do toalety, i zrobiłem co trzeba. Ładnie się ubrałem, i padłem na fotel, włączyłem komputer i usunąłem wszystkie linki do różnych stron porno, i historię strony z ciasteczkami, nie daj Boże by rodzice porządkując mój komputer po mim zgonie widzieli rzeczy jakie lubiłem oglądać.. rozmawiałem też na gg z Olkiem, Imperatorem, Arturem, Beatą i Anią, spytałem jakie chcą ode mnie prezenty póki jeszcze pompka działa. Nic nie chcieli 🙂

Nie chodzi wcale o to że chcę by moje ciało było ładne, ciało nie jest mną, moja prawdziwa Istota to ani ciało, ani umysł, ani ego – to coś zupełnie innego, coś co uda się w dalszą wędrówkę gdy ciało umrze i się rozłoży. Chcę by Ci co mnie znajdą nie widzieli zwłok w porwanym, spoconym od ćwiczeń podkoszulku. Niech znajdą ładnie ubranego trupa, ktory nie zesra się w gacie w trakcie zawału. Jak dopadnie mnie zawał to i tak będę wykrzywiony z bólu i wykręcony od niego, więc przytojniaczkiem nie będę. Jak żyć, to godnie, nie skurwić się, jak umierać to z jakąś klasą. Gdy dostałem się do łóżka (przeszywający ból, aż krzyknąłem – mimowolnie) medytowałem i… zasnąłem. Obudziłem się nadal z bólem serca, ale już mogłem się bez syczenia z bólu przejść do toalety. Pojechałem do lekarza, dobrze trafiłem i po paru godzinach mi zrobili ekg (w normie) ciśnienie 130, osłuchiwanie dokładne nic nie wykazało. Dostałem ibuprom, ale nic nie pomógł. Co ciekawe, w dniu w którym to się zaczeło zapisałem sen (zapisuję od wielu lat codziennie wszystkie swoje sny, i emocje w ciągu dnia przeżyte) w którym moja bardzo kochana ciocia już nieżyjąca niestety, rozmawiała ze mną o spotkaniu. Jedyne co mnie boli to to, że jak już mam umrzeć niech wyjmą ze mnie flaki i je dadzą potrzebującym, po co ma iść do piachu i się marnować. Zgodę na wyjęcie wszystkiego co się da napisałem, ładnie podpisałem, położyłem elegancko na biurku.

Podobnie miałem pótora roku temu,m gdy miaem sen o niechybnej smierci, i tylko cud uratował mnie od totalnego rozbicia się w samochodzie. Do dziś mi włosy dęba stają jak widze tą scenę gdy wyjeżdzam z pobocza, i o parę cm mija mnie rozpędzona ciężarówka (albo duży dostawczak) z naprzeciwka która akurat kogoś wyprzedzała. Nawet flaki by po mnie nie zostały po takim zderzeniu. Jeżdzę zawsze bardzo ostrożnie, tej ciężarówki nie widziałem, noga „sama” wcisnęła hamulec a dopiero potem zobaczyłem mrożącą krew w żyłach scenę. Czy była to reakcja podświadoma, czy lekcja dla mnie? Nie wiem. Raczej lekcja. Im więcej medytuję tym mniej rzeczy wiem i juz nic w sumie nie rozumiem. Te wszystkie rzeczy które wiedziałem nie były moje, to byly czyjeś teorie, wierzenia, poglądy. Niebo i piekło, reinkarnacja, dusze, to są tylko czyjeś doświadczenia, nie moje. A gdzie w tym ja? Czy to ważne że nie rozumiem tego wszystkiego? Ważne że życie mnie zachwyca, nurtuje, cieszy. Smutni są Ci którzy wszystko wiedzą, bo tak naprawdę nic nie wiedzą a ulegają jedynie sztuczkom umysłu. Patrzę na liść, i jak to możliwe ze on istnieje? Jak powstał, jakim cudem? Wszystko jest tajemnicą.

Na razie leżę, chociaż wczoraj nie wytrzymałem i wyszedłem z domu, zrobiłem też 50 pompek, był ból wysiłkowy, a teraz od rana znowu gniecie mnie i podchodzi ból pod gardło. Muszę czekać, telefon mam pod ręką, w razie czego dzwonię na pogotowie. Wykluczenie zawału to próba wysiłkowa, echo serca, kontrast, analiza krwi, ale kto mi zrobi takie badania? Myślę że to jakiś nerwoból. Ale nie wiem, po prostu nie wiem. Takie rzeczy zdarzają się czasami gdy pracuje się nad swoimi wzorcami, ale czy to ważne tak naprawdę? Jesli umrę to w porządku, jeśli będę żył to jeszcze sporo jest do napisania, wiele do zrobienia i wiele dziewczyn też jest wiele… 🙂

Gdybym jednak kojfnął, albo znalazł się w szpitalu, dostaniecie informację od kolegi który ma tu dostęp. Nie sądzę by miało to miejsce, ale na pewno będziecie wiedzieli. Umrę z jajami, by to co pisałem nie poszło na marne. Moja ewentualna śmierć dopisze ostatniego komcia w mojej życiowej wędrówce. I tyle.

 

 Na zdjęciu moje aktualne ciałko. Wpisywać się co kto z niego chce. Komu, komu, bo ide do DOMU 🙂

89 thoughts on “Śmiertelny komć

  1. Marku podnieś słuchawkę telefoniczną i wykręć numer pogotowia ratunkowego…zgłoś ostry ból w klatce piersiowej..to jedyne wyjście z tej sytuacji…w moich odczuciach jesteś po lub w trakcie ostrej niewydolności wieńcowej…dłużna jestem Tobie modlitwę

  2. ostatnio zachciało mi się ponownie uczyć niemieckich czasowników. Nie, żebym lubił Niemiecki język, bo jakoś.. nie bardzo. Chrzęści coś mocno w pamięci emocjonalnej.

    ale taki mi utkwił czasownik:

    aussteigen – wysiadać

    jak już koniec Marku, to miłej podróży.
    Warto wiedzieć, że swoje walizki powieziesz dalej, jeśli je weźmiesz ze sobą, a nie zapiszesz, że mają pójść do innych ludzi. Tak to jeszcze można czekać w zaświatach na cząstki siebie. Ale to też pewnie jakieś doświadczenie. Jeśli Bóg nie zabrania tego [a kościół zachwala], to czemu nie. Na degradację Duszy to raczej nie wygląda. Po prostu będziesz miał inne doświadczenia niż dotychczas.

    [b][color=green]A tak w ogóle, to będziemy mieć piękną wiosnę[/color][/b] 🙂

  3. A mi się wydaje, że Marek jeszcze nie skończył swojej roli na tym świecie, w tym ciele. 🙂

    Udałbyś się do lekarza, człowieku! Nam tu mówisz, że umierasz, testament spisujesz, a lekarza nie chcesz zawiadomić?
    A może nie chce Ci się już żyć? Gdzie Twój instynkt samozachowawczy?

  4. a mi się wydaje że Mistrzunio mdleje na samą myśl o igle w żyle i dlatego nie wzywa pogotowia 😛

  5. tajemnica poliszynela:marek schizuje przy mierzeniu ciśnienia i pobieraniu krwi 😛 nic ci nie będzie przystojniaczku nie dramatyzuj 😛

  6. Pisz co z twoim stanem, tak się składa że jestem młodszy a też umieram na serce. Umrę na zawał. Więc to jest dość interesujące dla mnie poczytać kolegę po fachu.

  7. Nie będę panikował ziom, a jak to zwykły nerwoból? jak osłabnę mocno i będę miał objawy niedokrwienia to zadzwonię, spokojna głowa 🙂

  8. Pogadaj z Andrzejem (namiar na niego dalem Ci niedawno) – powie Ci co to jest! Pozdrawiam z kawiarenki internetowej, trzymaj sie dzielnie i jeszcze nie umieraj 😉

  9. Nie myślałeś żeby zrobić bardziej szczegółowe badania…ja sobie nie wyobrażam że miałabym już nie czytać Twoich artykułów-dopiero zaczęlam z nimi moją przygode:).. a tak na marginesie podobno każdy ma taką energie, moc w sobie że może przezwyciężyc każdą chorobę
    p.s. … fajniutkie zdjątko
    p.s. kiedys napisales ze nie ze wszystkim zgadzasz sie z Osho i ze jest trochę odlecialy i ze brakuje mu realności… masz na mysli cos konkretnego czy w ogóle?..mnie się wydaje ze 98% tego co głosił można odnieść do naszych realiów..
    i ostatni P.S:)…czy czytaleś jakąkolwiek ksiazke typu Moc przyciągania, Sekret, Mozesz jesli myslisz ze mozesz, itp?…

  10. A tak na serio, czy jakbyś umierał teraz, umarłbyś jako spełniony człowiek? Z Uśmiechem na twarzy? 🙂

  11. Myślałem, ale jak mają mnie nakłuwać to.. to wyzdrowieć wolę już 🙂

    Moc każdy taką ma, ale pytanie brzmi inaczej – czy wyzdrowienie jest aż tak ważne? z punktu widzenia ducha który istnieje wiecznie bez czasu, nie ma to żadnego znaczenia, liczy się tylko lekcja. Ok, a dla Ciebie ma znaczenie? jakie? czemu cierpisz ze ktoś umiera? analizuj to, obserwuj, dojdziesz do szokujących wniosków, jeśli tylko będziesz wobec siebie uczciwa – czujesz się bezradna w obliczu śmierci, i ta bezradność jest szokiem dla ego. Ego wszystko sobie tłumaczy, wierzy że istnieje, tworzy społeczność, religie, władzę, rytuały, a jest tylko iluzją, i śmierć to dobitnie pokazuje.

    Twoje przybicie gdy ktoś umiera, to ból ego. Ty nie umierasz, Ty prawdziwa podróżujesz bez czasu, w wieczności, umiera i znika Twoje ego. Uwierzyłaś że jesteś ciałem, a nie jesteś nim, stąd cierpienie. Ciało to aktualny, kochany pojazd, ale będzie zezłomowany.

    Spójrz na wierzących w jakąś religię – jak szlochają gdy ktoś umiera, czemu się nie cieszą? Przecież idzie do nieba/reinkarnuje, to czym sie martwić? idzie odpocząć po życiu. Co w tym strasznego?

    Płaczą nad sobą, nie nad trupem. Nad swoim przemijaniem, nad swoją kruchością. Gdy ktoś umiera, widać jakie kruche są wszystkie rzeczy w które wierzymy, do których dążymy. Wszystkie są bez sensu, wszystko to tylko zabawki za które się zabijamy.

    A więc można się wyleczyć, ale jeszcze jest karma. Ktoś kto krzywdził, innych albo siebie (to bez różnicy) idzie złą drogą i choroba mu pokazuje że idzie złą drogą. Wyleczenie więc zrobi mu krzywdę, i to była moja pierwsza lekcja przy modlitwie o uzdrowienie którą wykonywałem. Prawa opisane w sekrecie działają, mam dzięki nim swoje mieszkanie kupione za własne pieniądze. W Polsce działają znacznie słabiej niż na zachodzie, i istnieje silna bariera do której można się dostać z dostatkiem, a jest to bariera zamożności ogólnej rodziców i autorytetów z dzieciństwa. Przeskoczenie nad nią wymaga niezwykłego wysiłku.

    Osho był geniuszem – ale za długo mieszkał zamknięty w ashramie. Nie jest realny, gdyz wychowanie dzieci w komunie nie jest realne. Jest dobre, ale nierealne. To tak jakbym powiedział „kochajcie się” mam racje? jasne że mam. Tylko co z tego, skoro ludzie którzy mi uwierzą chwyca miecz by zarżnąć tych co nie kochają. Osho miał w sobie też wiele gniewu, prowokował niezwykle silnie. Pytanie tylko po co? Ci co mieli intencje do nauki, zmienili się, Ci co mieli zakute łby nic się nie zmienili.

    A zdjęcie? na basenie pstryknąłem jakiś czas temu 🙂 robiłem wygibasy i śmieszne miny (moim zdaniem śmieszne 🙂 ) do lustra, aż zauwazyłem że kamera na mnie „patrzy” 🙂

  12. Hunter, jak to umierasz na serce? no nie psuj atmosfery, jestem gwiazdą wieczoru, wszyscy się o mnie fajnie martwią a Ty co mi robisz? 🙂 a poważnie, co Ci jest chłopaku? pisz, może coś pomożemy.

  13. Pomijając niezdrowe podniecenie śmiercią i podróżą która mnie czeka co jest doznaniem którego nie jestem w stanie opisać, jest czystą rozkoszą i błogością niedostępną do przeżycia z racji ograniczenia biologicznego mózgu (pamiętam to z wcześniejszych żyć co mnie czeka) to umrę niespełniony. Nie zrozumiałem natury gniewu i strachu, wiele rzeczy nie zmieniłem w sobie – zwróć uwagę że nie pisze o tym co zdobyłem, kupiłem itd, te rzeczy się nie liczą po smierci, liczy się tylko zmiana w Tobie, to czego się nauczyłeś.

    A więc wiele rzeczy nie zmieniłem, ale mimo wszystko uważam że sporo jednak zrobiłem, jak na jedno życie. Na pewno te życie nie będzie stracone. O oświeceniu i braku inkarnowania się mogę zapomnieć, ale też niespecjalnie mi na tym zależy, to nie moja bajka na tym etapie. Ale dopóki zyję, wszystko może się zdarzyć. Mogę wzrosnąć, mogę też upaść i skończyć jako obsrany menel na dworcu. Straszne? zależy z jakiego punktu widzenia spojrzeć 🙂

  14. Co do tego uśmiechu – śmierć z powodu zawału czy udaru jest bolesna, człowiek się dusi a to budzi silny lęk, wymiotuje się, ma się dreszcze – trudno się uśmiechać w takiej chwili i myśleć pozytywnie, instynkt każe żyć. To jak z kobietami, widzę małolatkę w mini, i mam ochotę na małe fiku miku z nią, chociaż mój umysł wzdraga się przed tym, gdyż panna jest bardziej pusta niż mój portfel i przebywanie z nią jest dla mnie nudne. Lubię miec o czym pogadać, ale przeważnie inteligentne kobiety są pasztetami i mnie nie kręcą, a i tak po ślubie zmieniają się w otyłe mamuśki.

    Gdybym umierał z przyłożonym pistoletem do głowy, uśmiechnął bym się na myśl o podróży i wolności. Spełniony jestem na 33,3% 🙂

  15. Dzis trochę poskakałem bo juz nie mogłem znieść bezruchu, i gniecie mnie w klacie cały czas nawet jak siedzę, ale co gorsza od wczoraj widzę że jestem na twarzy czerwony jak burak, szkoda że nie mam sprzętu do mierzenia ciśnienia. Takze ogólnie się czuję psychicznie bardzo dobrze, ale słaby jestem jakiś. Pałera nie mam.

  16. Nie spodziewałam się aż tak obszernej odpowiedzi :)… Piszesz o wychowaniu dzieci w komunie..więc chyba coś przeoczyłam w naukach Osho a przeczytalam już naprawde sporo..w kwestii wychowania dzieci nie bardzo wyobrażam sobie aby miały być wychowywane przez wspólnote a nie rodziców..tak jak to widziałby Osho.
    Powodem dla którego spytałam Cie o te książki typu Sekret była nie tyle ciekawość czy wg Ciebie prawa tam opisane działają tylko …hmm jak to ująć..nie masz wrażenia że treści podawane w tych książkach troszke się kłócą z tym co pisze de Mello czy Osho? wg tych mistyków trzeba się skupiać na tu i teraz i poddać się lekko nurtowi życia, obserwować swoje myśli, dojść do stanu pustki aby w ogóle pozbyć się myśli…a w Sekrecie i innych pozycjach tego typu piszą żeby projektować i kontrolować to o czym się myśli, swoje wyobrażenia, wczuwać się w pozytywne emocje itd…czyli jedno drugiemu przeczy albo ja już mam za duży mentlik w głowie:)

  17. Osho pisał o tym w jednej ze swoich książek. Miał oczywiście rację, tylko co z tego skoro jest to nierealne.

    Wiele o tym myślałem o czym piszesz. Zauwaz że jest jakby nauka pozytywnego myślenia, ścieżka samooceny którą forsuję i która się w tym zawiera a którą wyolbrzymiłem, wyłuskałem i wyróżniłem bo tak uważam że to powinno się odbywać, i ścieżka ogólnie pojętej wschodniej duchowości. Myslenie pozytywne to zachód, mistycyzm to wschód. Ja od Osho bardziej uwielbiam Swami Ramę, poczytaj „życie wśród Himalajskich Mistrzów”, i człowiek ten nie nauczał samooceny wysokiej, jednak od urodzenia pełen był poczucia godności i niezwykłej moralności. Ale inni tego nie mają, rodzą się jak małpy.

    Medytacja którą zalecali wschodni mistrzowie i niestety też Osho bez wysokiej samooceny kończy się tragicznie, praktyki oddechowe i energetyczne bez wybaczania jeszcze gorzej. Ktoś kto siebie nienawidzi podświadomie, ma wykonywac medytację śmierci? wizualizować że nie istnieje, że nie ma go? to doprowadzi go do szaleństwa, za to człowieka z wysoką samoocena doprowadzi do oświecenia.

    Reasumując uważam że obie ścieżki się uzupełniają – celem jest wyjście poza ego, i jedna ścieżka wschodnia je obserwuje i uświadamia sobie swoję odrębność od ciała i umysłu, a ścieżka zachodnia kocha je az ego znika. Obie ścieżki prowadzą do dobra, jednak dla człowieka zachodu polecam najpierw samoocenę i wybaczanie, a dopiero potem medytacje kosmicznej pustki. Bez wysokiej samooceny, medytacja na pustkę tworzy obłęd, w najlepszym wypadku zamienia człowieka w roślinę, bo inaczej takiego stworka nie można nazwać.

    Ja zaczynałem własnie od technik wschodu, mając zerową samoocenę. Co mi to dało? wychodziłem z ciała, miałem prorocze wizje, uzdrawiałem dłońmi a jednocześnie byłem wrakiem pełnym strachów, fobii, lęków i zahamowań. Gdy zacząłem pracować nad samooceną fenomeny parapsychiczne znikły, a ja poczułem że żyję, że jestem kimś. Została tylko moc modlitwy.

    Tak to widze moje dziecko 🙂

  18. W sumie takie uzdrawianie dłońmi i prorocze wizje to zajebista sprawa 🙂 A ile można na tym zarobić to już nie mówię.

  19. czyli takie jest Twoje spojrzenie na te sprawy…
    Troche rozproszyłeś mi mentlik w głowie..ale sama musze dojść do pewnych wniosków i długa droga jeszcze przede mna:) a „Zycie wśród himalajskich Mistrzów napewno przeczytam Mistrzuniu:)

  20. oj.. Marek…Marek:) do mnie nie zadzwoniłeś a ja potrafię ruszać serca :)… to co opisałeś sama przezyłam ale pewnie powody były inne…. i udałam się wtedy do lekarza, który potwierdził, że wszystko ok… zapytałam kiedy mam sie bać i wzywać pogotowie :)… potem byłam spokojna cokolwiek sie działo to nie było objawów na które miałam dzwonić… czyli testamentu jeszcze nie spisałam… to dszisiaj śpij spokojnie..paaa dobranoc:)

  21. A Ty nie przechodziłeś ostatnio jakiegoć procesu uczuciowego?
    Dusza potrafi tak boleć [w rozumieniu bólu serca], kiedyś byłem w takim stanie, jak miałem niespełnioną miłość, serducho bolało chyba z dwa miesiące [nie cały czas, ale mocno mnie to zaniepokoiło]

  22. Tak naprawdę Olek to jest bardzo brzydka sprawa. Co Ci po kilku przebłyskach przyszłości? ciągle śniłem jakieś wydarzenia które nie były ważne, wszystkie smierci w rodzinie oraz rzeczy których wtedy nie rozumiałem a teraz wiem o co chodziło. Tak samo z uzdrawianiem, działa ale osoba uzdrowiona nie była szczęśliwa. Nic te moce mi nie dały, ścieżka rozwijania tych mocy czyli siddhi to jest ścieżka głupca.

    Celem jest nie utożsamienia się z ciałem i ego, uświadomienie sobie swojej prawdziwej istoty i odrzucenie tego całego programowania które przylgnęło do nas w trakcie wychowania. To daje szczeście i niezwykłą wolność, wszystko poza tym jest koszmarem i piekłem. Jeden jest w piekle poobwieszany złotem, inny gównem, ale to nadal jest piekło. Po co te moce? ludzie myślą że wtedy będą poważani, szanowani, bogaci. Mają je czasami, i nadal się źle czują ze soba, poniewaz przyczyną nieszczęścia jest ego a nie to że ich nie szanuje ktoś. Uznali że są ciałem albo umysłem, i to jest porażka. Cuda są fajne ale w cyrku, nie to się liczy.

    Moce duchowe są ok jeśli człowiek czuje że nie jest ego ani umysłem. Wtedy są dodatkiem, a nie treścią życia. W moim stanie świadomości takie moce byłyby silną przeszkodą, zniszczyłyby mnie, niestety.

  23. Jakbym umarł dostałabyś wiadomość Ewcia, byłaś na mojej liście 🙂 a dzwonić, po co? nakrzyczałabyś na mnie że mam iść na pogotowie 🙂 niestety mam kontakt z lekarzami których znam prywatnie, to moi czytelnicy, i objawy niestety moga wskazywać na serce, ale trzeba by zrobić szczególowe badania, a na samą myśl o nich czuję że umieram, nie trzeba zawału 🙂

  24. Uwielbiam słuchać niemieckiego, ale bez zrozumienia 🙂 jest silny, zdecydowany, stanowczy. Włoski też jest piękny.

  25. Jesli jakiś przechodziłem, to nie uświadamiam go sobie. Chociaż może… uświadomienie sobie, ale takie naprawdę głębokie, że nie chcę mieć kobiety, że zamykam się na doznawanie kobiecości. Im więcej badam własne ego, tym mniej wierze w możliwość kooperacji z kobietą, widzę za to czystą biologię, i siły które działają tylko w jednym celu, żebym zapładniał. Z drugiej strony sam z racji charakteru swojego nie nadaję sie do związku. Krótko mówiąc mam nasrane w tym temacie, i niedobrze mi się robi na myśl o zaufaniu kobiecie, otworzeniu się. Moze serce zareagowało w ten sposób?

  26. Mój szef jest Włochem i jakoś na myśl o nauce tego języka włoskiego mam odruch wymiotny, chociaż gdyby mnie uczyła jego córka to by inaczej sprawa wyglądała :D:D Jednak pozostanę przy Angielskim 🙂

  27. Więc może podświadomie nie lubisz kobiet? Może najlepsze wyjście jest poszukać kobiety z wysoką samooceną 🙂

  28. czemu dowiaduję się z bloga że jesteś chory?czemu mnie nie poinformowałeś?chętnie przywiozę ci pomidorówkę 😀 jak dieta,ile schudłeś? 😀 😛

  29. Masz rację, ale nie dało się jakoś zatrzymać tych mocy mając wyższą samoocenę?
    Trochę mi się to wydaje dziwne, że to zniknęło wraz z podniesieniem samooceny. A kasa z tego może być naprawdę wielka, bo sława itd jest nic nie warta.

  30. A kto mówi o zaufaniu kobiecie? Ja nikomu nie ufam w 100%, nawet sobie, więc kobiecie też nie, a mimo to uważam, że do związku się nadaję.
    A Ty czemu się nie nadajesz? Przecież wiesz z jakimi wzorcami trzeba pracować itd, a to już dużo. Chyba, że chodzi Ci o to, że siedzisz cały czas w domu, ale wtedy możesz sobie znaleźć laskę, która też lubi siedzieć w domu i będziecie cały czas uprawiać sex, z krótkimi przerwami na gotowanie, sranie i pisanie artykułów 😆

  31. to raczej nerwoból ale żeby wykluczyć „raczej koniecznie zapytaj się lekarza,niech Cie obejrzy,

    są takie zawały przechodzone że człowiek nawet nie wiedział go miał,
    idż koniecznie do lekarza,poza tym dopóki będziesz myślał że może to zawał to nerwoból w takich warunkach jak ma się uspokoić?,
    a tak dowiesz się że stresy jakieś i spokojnie poczekasz aż przejdzie,bez myśli już katastroficznych,
    tylko ekg zrobią,posłuchają co w klacie,nie będą nic kłuć,
    są tu znajomi bliscy Marka?no to wyciągnijcie go do tego lekarza i zaraz będzie lepiej

  32. Wczoraj zacząłem pisać, ale jestem jak śnięta ryba, wszystko jest jak zza okna, wygłuszone. Pompka gniecie cały czas. Jutro rano idę do pulmonologa więc może dostane skierowanie do kardiologa, żeby mi przynajmniej echo i krew na markery zawałowe zrobili. Kontrastu nie dam sobie zrobić – po moim trupie.

    Co ciekawe po próbie wysiłkowej pompka nie boli, puls w normie, dziś z moim przyjacielem lekarzem na skype zrobiłem test, 50 szybkich przysiadów i tętno 100, szybko zeszło do 65 – 70 żadnych bóli wysiłkowych, duszności, nic. Ale jestem zmęczony, czuje że jakby co to w ryja bym dał, ale taki senny jestem. Wychodzą ze mnie negatywne myśli, dawno zapiekła wściekłość, obserwuję co się wyrabia u Marka i coś się jednak dzieje. Wypieki na twarzy dziwne, senność.

  33. Ja bardzo w sumie lubie słuchac języki, jestem wrażliwy na ładny głos, to takie moje hobby, słuchanie głosów 🙂 czyli jak rozumiem, ładna dziewczyna? 🙂

  34. Tak naprawdę z tych wszystkich badąń kontrast jest najlepszy, ale ja na samą myśl o nim mam ochote fiknąć. Nie zrobia mi tego na zywca, akurat znam dokładnie relacje z tego zabiegu i od strony lekarza który to robił, i od strony pacjentów a jeszcze przy okazji mam stresiaka przy wszystkim co się dzieje przy żyle.

    Jutro idę rano do pulmonologa, zagadam. Może to od leków na astmę, a może się przećwiczyłęm i nerwy miedzyżebrowe? kark też mnie boli dziwnie tak.

  35. Ja się przede wszystkim kobiet boję. To jak mam lubić kogoś kogo się boję? kobieta może mnie zniszczyć tak, jak żaden facet tego nie zrobi. Otwierasz się, ufasz i klops. Ale to nie wina kobiety a mojego wnętrza, jak można osądzac kobietę za swoje słabości?

    Zobacz na prawie wszystkie sławne małżeństwa, po roku, dwóch rozwód i żona bierze połowę majątku. To co, te facet nie wiedział że babka która nie ma nic żeniąc się z bogaczem leci na jego osobowość? czemu nie naciska na intercyzę? a potem płacz że zabrała. To pokazuje nasza słabość. Zakochanie się, to otworzenie twierdzy. I teraz jesteś zdany na czyjąś łaskę czy niełaskę. Jak bedzie mieć kobieta dobry humor bedzie ok, jak zły, bedziesz cierpieć. Fajnie? dla mnie to straszne być na czyjejś łasce.

  36. No a co mam wysyłac smsy wszystkim znajomym „hej, chyba mam zawął serca”? 🙂 dieta ok, jutro abo pojutrze zaczynam, dziś trochę zaszalałem w sklepie, pizza, batony, pepsi, jak mam umrzeć to sobie trochę się zabawię po mojemu dance in candidia 🙂

  37. tak naprawdę jak już czas na umarcie to nic już nie da się zrobić:-)czarny humor,
    idż idż ,
    ja też bałam się przy takich objawach, że to zawał,nie można było nawet unieść się z łóżka bo tak bolało,ani głębiej odetchnąć ani się pochylić i ręka też bolała, a niedobrze to było codziennie,i badania itd i zmęczenie i coraz to nowe wynalazki ciała na odreagowywanie,
    a to wszystko był cholerny stres, za dużo pracy, przyduszanie samego siebie,nieodpowiedni ludzie za blisko,uleganie czemuś tam wbrew sobie,
    wyeliminowane stresy,tzw wolność we wszystkim, i żadnych śladów czegokolwiek

  38. Ładna ale wyprowadziła się do Nowego Jorku, każdy w pracy marzył ją wziąć od tyłu ;). Fajny typ kobiety, tylko Ja mam jeszcze zbyt niską samoocenę by z takimi kobietami rozmawiać na głębsze tematy :confused:

  39. Na pewno by się dało, ale na tym poziomie na którym ja jestem byłoby to niebezpieczne dla mnie. Co mi z kasy i poczucia że wiem więcej niż niektórzy ludzie skoro wpadłbym w szambo? ludzie z tymi zdolnościami wcale nie są bogaci, bogactwo zależy od świadomości bogactwa a nie od umiejętności, czesto geniusze są doceniani miliardami po śmierci a za zycia byli menelami finansowymi.

    Moce znikają z prostego powodu – one sa dlatego że się bałem wszystkiego, więc podświadomość dawała mi różne informacje na temat świata, pokazywała zagrożenia i jednocześnie zakrywała dobre strony życia. Koszmar a nie życie. Gdy zacząłem podwyższać samoocenę i się uziemiać, czułem się psychicznie znacznie lepiej, wiec po co mi ten psychiczny radar? po co mi wiedza że ktoś tam teraz kogos morduje, czy gwałci albo podkłada świnię? co mi to da tak naprawdę? nie chodzi o kasę, chodzi o mnie. Nie dość że nie da mi to nic wartościowego, to jeszcze mnie obciąży lękami.

    Znam człowieka który latami medytował by nauczyć sie czytania w myślach ludzi, medytował więcej ode mnie, i miał tą zdolność, najpierw zaszokował znajomych i ich stracił (bali się go) a potem go wzięli do Tworek bo nie umiał nad tym zapanować i miał chaos w głowie, wiec musieli go usypiać prochami.

    A czy myślisz że Ci znajomi się zmienili widząc ewidentny cud? facet im mówił co myśleli na bieżąco – nie zmienili się, po prostu uznali że to jakaś sztuczka a koleś jest oszołomem. I oto efekt ćwiczenia siddhi wiele lat, kompletna rujnacja życia.

    Siddhi są ok, ale gdy kochasz siebie. W innym wypadku są samobójstwem, dzięki Bogu że nie jest łatwo je uzyskac. Ludzie chca od razu wszystko, a tu trzeba latami medytować, 5, 6h dziennie.

  40. Chodzi o to, że gdy stworzysz sobie w głowie mając kobietę wizję życia z nia, a wizja kobiety jest inna albo jest przerwana przez przystojniaka, to strata tej swojej wizji cholernie boli. Przezyjesz to zrozumiesz 🙂

  41. To mieć taką za ładną to niedobrze, ciągle stres czy ją ktoś wydupczył czy nie. Brzydkiej tez szkoda brać, bo przyjemności ze zblizenia nie ma, a i tak ktoś może się połakomić, chociaż wtedy nie żal w sumie 🙂

    Piszesz afki? zapisałeś sie na boks? czy nadal w sferze marzeń wszystko jest? 🙂

  42. 🙂 ale człowiek czasem ma ochotę się przytulić, dać klapsa, wychowac sobie własną kobietkę. Tego renia grabowska nie da 🙂

  43. A płacić za sex? można, ale w sumie co to za przyjemność jeździć na pannie i czuć że się do tego zmusza albo robi dla kasy? o jej wstręcie czy obrzydzeniu do kolejnego faceta nie wspomnę. Jak już się kochać, to żeby i kobitka miała przyjemność.

  44. Zmienia mi się co chwila 🙂 nie pamiętam, a co dokładnie miałem napisać? teraz o ecoego chciałem napisać, 1/4 juz napisałem 🙂

  45. Dzięki za troskę. Dziś byłem u Pani pulmonolog na wizycie, pociąłem się z inna lekarką która była wulgarna i przepisałem do innej, więc trochę się bałem iść, i po prostu rewelacja – badania, poziom obchodzenia się z pacjentem, nie dość że pełny profesjonalizm to jeszcze w dodatku piękna, seksowna, elegancka kobieta, aż żałowałem że się skończyła wizyta, tak mi było tam dobrze 🙂 no i chyba pierwszy raz w życiu żałowałem że nie było bardziej szczegółowych badań 🙂

    A co do serca – wczoraj miałem sesję z mierzeniem tętna i wysiłkiem, i doszlismy z kolegą lekarzem do wniosku że zawał jest niemożliwy bo pomijając wszelkie objawy kondycja mi nie zanikła a przy zawale zdychałbym po 50 szybkich przysiadach, a tu tętno szybko się uspokoiło i nic się nie stało. Czyli nie serce, ale skąd miałem to wiedzieć skoro klata mi daje objawy zawału?

    Nerwoból – skacze z kijkiem za plecami i książką na głowie jak się uczę angielskiego, albo coś od pompek nadwyrężyłęm, albo od worka a najbardziej realna przyczyna to te odśniezanie gwałtowne lewą ręka szyby – coś musiałem urazić. Jak sobie uświadomiłem że to nie serce od razu minęła mi niemoc i osłabienie – ależ jest moc sugestii. Jeszcze wiele się musze nauczyć o podświadomości swojej.

    Teraz pompeczki, ale dziś tylko 200 trochę worka i poskikam troszkę. Wracam do życia 🙂

  46. 200 pompek! 😯 Marek, motywujesz mnie. Na tę zimę tak sflaczałem, że jacieżniepier… Wiosna przyjdzie, rower, góry, no i łapy też chyba w końcu zacznę ćwiczyć i brzuch. W końcu sporo sił w człowieku bierze się z mięśni brzucha. :/

  47. Afirmuje od 2 tygodni, 10 min dziennie, staram się nie uciekać myślami tylko skupić się na Afirmacji. A boks? Problem w tym że większość klubów jest czynna pod wieczór (sprawdzałem w internecie), a jak Ci wiadomo restauracje otwarte są do późnego wieczora. Ale robie w domu jak na razie pompki, chodzę na basen,planuje pobiegać w tą niedziele :). Mam jeszcze nasrane w głowie jeśli chodzi o przeszłe zdarzenia.

    Nie wiem dlaczego ale mam słabość do niskich brunetek oczywiście z pięknymi oczkami 😀 Raz widziałem taki „ideał” w autobusie, ale siedziała z murzynem więc spasowałem 🙁 może następnym razem 😀

  48. Była gadka że napiszesz o nudzie (?) albo o lenistwie, potem zaproponowałeś że napiszesz o wyborach w życiu. (tak to pamiętam :))

  49. Kolega z pracy powiedział że trzeba być bardzo sfrustrowanym i zdesperowanym by płacić za seks. I chyba muszę się z nim zgodzić choć sam powoli robię się zdesperowany He He.

  50. „Masturbacja jest jak czytanie streszczeń. Niby efekt ten sam ale tracimy niezapomniane wrażenia” – tyle na ten temat!

  51. No to musisz kolego wziąść się za siebie 🙂 codziennie pompki, przysiady, skakanka, i za miesiac nie zmieścisz się w drzwiach 🙂

  52. Dobrze, ok, zwiekszaj czas pisania. Pompki i koniecznie skakanka, kup worek i lej w niego jak klub odpada. Musisz wycwiczyć pierdolnięcie mocne, to musi być nieświadoma reakcja. Po prostu walisz jak w worek.

    No nie, jak siedziała z murzynem to odpada 🙂 rozciągnięta pewnie na maxa :))))

  53. O nudzie pamiętam 🙂 problem w tym że mam jakiś pomysł i jak nie napisze bazując na nim to zapominam o tym. Teraz męczę taki jeden tekst, ale nie mam na niego czasu, mam sporo zajęć. Niestety u mnie pisaniem sterują emocje, a nie żelazna logika 🙁

  54. Niektórzy chca sexu, i nie odpowiada im to że żeby go mieć na stałe musza się zenić i płodzić dzieci których nie chcą a i tak pozniej sexu nie bedzie bo żona sie msci za niska pensje tak na mezu i non stop darcie mordy na przemian z cichymi dniami. Wtedy uczciwe jest chodzenie do prostytutki.

    Jak chcesz to idź, ale nie za często, w momencie orgazmu podswiadomosc jest otwarta na sugestie, a jak dziewczyna ma negatywną energię to załapiesz duchowego „wirusa” czyli jakiś negatywny program.

  55. Brat murzyn, laska biała, pewnie jeszcze ma siostre chinke zydowskiego pochodzenia i tate z mongolii, super rodzinka, dziękuj Bogu że uderzyłeś w konkury do panny 🙂

  56. mhm ,siedzę na wzgórzu mentalno-materialnym dla czarownic i nie dochodzą tu żadne impulsy z planety 😀
    tak to tylko na trochę,a na codzień trochę stresu i adrenaliny jak najbardziej:-),szkodliwy jest ten stres długotrwały wpędzający w smutek czu beznadzieję

Dodaj komentarz

Top