Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Zasady głodówki

Zasady głodówki

 

 

 

 

Przyznam się Państwu jak na spowiedzi świętej, jak wyrodny syn czułej i wybaczającej matce; otworzę przed Państwem serce, i wypłaczę swe zielone oczy, wtulając się w surową, ale życzliwą i dobrotliwą duszę czytelnika. Jak wspominałem w komentarzu do ostatniego felietonu (kliknij) nie wytrzymałem trzeciego dnia głodówki, i kto bez grzechu ten niech pierwszy rzuci kamień we mnie… Trzeciego dnia nie mogłem sam wstać z łóżka, tak byłem osłabiony. Z tyłu głowy tętniło tysiące dzikich koni, a wija pizzy torturowała mnie po stokroć mocniej, niż Państwa kontestacja mojej twóczości w komciach zaklęta.

 

Zrobiłem błąd; w głodówkę wchodzi się dietą warzywną, a w jej przeddzień dokonuje oczyszczenia ducha i jelit, czy to wzbudzającą w Państwa uniżonym słudze wstrząs psychiczny prostacką lewatywą, czy też bardziej elegancką solą gorzką. Ja te kroki pominąłem, jak zwykle. Jak już wspominałem, był to pierwszy błąd, uno. Drugi, punto, jest taki, że jestem dla Państwa za dobry; kocham moich czytelników całym swoim sercem i duszą (a czasami także ciałem), więc myślałem sobie tak – czy moje czytelniczki chciałyby żebym leżał i cierpiał w tak nieopisanych mękach? odpowiedź jest jedna, jak i Pan Bóg jest jeden jedyny; oczywiście, nie chciałyby. Kim więc jestem, by tak cudowne eteryczne istoty pogrążać w takiej otchłani cierpienia? czytelniczki nie można uderzyć nawet kwiatkiem złego słowa, trzeba dopieszczać i kochać każdym tchnieniem swego istnienia, co też czynię z uwielbieniem dla płci pięknej, której dozgonnym i wiernym jestem rycerzem strzegącym czci i prawości; niestety, często moja miłość jest niedoceniana. Ale czyż miłość doprawiona goryczką cierpienia, nie jest piękniejsza? czyż szczypta zazdrości nie prowadzi do rozkoszy głębi zatracenia?

 

                                                            Kocham…

 

Trzeci błąd, bravo, to wychodzenie z głodówki. Powinno się tego dokonywać delikatnie, czule, jak z dziewicą która ufnie patrzy nam w oczy, drżąc w oczekiwaniu na decydujące pchnięcie, katapultujące ją z pozycji społecznej małej dziewczynki tatusia, prosto w szpilki pięknej, świadomej swej seksualności kobiety; czego z przyjemnością, świadomy swej duchowej misji się podejmuję, bacząc jednakże czy wściekły tatuś pięknego ciałka pode mną, nie biegnie do mnie z widłami na sztorc. A ja zachowałem się jak ostatni cham, brutal, nie obrażając tutaj mojego serdecznego kolegi blogera Brutala… najpierw zjadłem jajecznicę, w buncie przeciwko autorytetom twierdzącym że wyjście z głodówki ma trwać tyle, ile sama głodówka. Później pojechałem do sklepu, i kupiłem batony. Zjadłem na raz cztery, by później walczyć z silnymi mdłościami, wzdęciem, i uczuciami tak potężnymi i okropnymi w swej proktologicznej istocie, że nie odważę się opisywać tego moim wrażliwym czytelnikom.

 

Dziś waga się nadal utrzymuje, ważę po obiedzie (kalafior z ogórkiem małosolnym) 85kg. Rano byłem na basenie a później na siłowni. Ćwiczyłem mięśnie, by z większą mocą wdzierać się w ukochanych czytelników serca, ciała i portfele. I gdy tak ćwiczyłem, widziałem przez okno uczennice szkoły średniej; w miniówkach, ładnie ubrane, w szpileczkach… czy muszę Państwu pisać co się wtedy ze mną działo, w jak głębokim oceanie rozkoszy zanurkowałem? jak bardzo pragnąłem zagłębić się w tych młodych ciałach, dokonać rozkosznego samospalenia nie w walce o wolny Tybet; nie, nie i jeszcze raz nie. Moja motywacja była egoistyczna i grzeszna; marzyłem o rozkoszy, której preludium drżenia czułem w trzewiach, tak delikatnie falujące, czule muskające mnie jak mały kwiatuszek który chciałbym złożyć na zbrukanym przeze mnie łonie uśmiechniętej nastolatki. No cóż, ona by pewnie wolała ipoda czy modny ciuch od lady Gagi, ale ja jestem bezrobotnym romantykiem, więc będzie kwiatuszek, symbol mojej wdzięczności za rozkoszną, wibrującą ulgę intensywnie odczuwaną w dolnych rejonach mojego ciała. I oczywiście także w duszy, naturlich.

 

I gdy tak patrzyłem w lustro, widząc moje seksowne, napięte i spocone od hantli ciało, a także przebijające się przez nie obrazy nastolatek, poczułem w sercu wielki smutek i tęsknotę uczuć tak pięknych w swym smutku, tak samotnych w wiecznej melancholii ognia… Spojrzałem ku niebiosom, i głośno westchnąłem; tyle dziewic, tyle dziewczęcych, pachnących brzoskwinką nieubranych marzeń, marznących za zimnie niespełnienia, podczas gdy ja, prawie zawsze gotowy, mógłbym dać szczęście jednej kobiecie dziennie; a przy okazji i sobie, podłemu i niewdzięcznemu słudze najukochańszych czytelników.

 

                                                             Paradoks dobra

 

Oto paradoks dobra; chcę czynić dobro, i są potencjalnie chętni na te dobra… i nie możemy jakoś się wspólnie uczuciowo porozumieć… jest mi teraz bardzo smutno, więc oddaję pióro mojemu czytelnikowi, który napisał artykuł o głodówce. Jest doświadczony, więc znacznie lepiej opisze to, w czym ja nie odniosłem sukcesu.  Przy okazji przypominam Państwu, że jestem otwarty na wasze teksty na mojej stronie. Kto wie, może macie pisarski talent który dzięki temu się ukaże i rozbłyśnie jak miriady gwiazd na firnamencie nieba, tego nieba?

 

Przy okazji pragnę poinformować szanownych Panstwa, o wynikach ankiety (prawa górna część strony). Były 62 głosy, i na pytanie o to „co czuję wpłacając pieniądze na 97 1140 2004 0000 3902 4436 3874” odpowiedzieliście wszyscy zgodnie i tak samo życzliwie; 62 głosy padły na „Wspomagam piękne dzieło ulepszania ludzkości ” a innymi opcjami wzgardziliście. Troszkę się wzruszyłem… dziękuję. I dziękuję wszystkim za wpłaty finansowe. Każdą z nich zapisuję w otchłaniach swojego serduszka. Kiedyś wam oddam… kiedy? nieprędko…

 

A oto i drugi felieton mojego czytelnika, który występuje pod jakże oryginalnym pseudonimem literackim „Hrotgar Inkubson”. Ma facet dobre pióro. Dziękuję Hrotgarowi i zapraszam Państwa do lektury.

 

 

 
Hrotgar Inkubson

GŁODÓWKA LECZNICZA I JEJ NIENAUKOWE KONSEKWENCJE
UWAGA! Artykuł ten prezentuje subiektywną opinię autora i w żadnym razie nie pretenduje do kategorii „poradnictwo medyczne”. Przeciwnie, rady w nim zawarte są całkowicie sprzeczne z medycznym i w ogóle naukowym punktem widzenia. Autor nie namawia nikogo do stosowania opisanych w nim metod a nawet odradza ich stosowanie. Tak, stanowczo odradza i sugeruje ewentualnym naśladowcom konsultację z lekarzem, najlepiej psychiatrą. Jeśli zdecydujesz się wykorzystać którąś z sugestii zawartych w artykule, robisz to WYŁĄCZNIE na własną odpowiedzialność.
Skoro mamy to już za sobą, przejdźmy do rzeczy. Dziś, Szanowni Radiosłuchacze, pomówimy sobie o głodówkach tzw. leczniczych. Nie jestem ekspertem od głodówek. Największymi ekspertami od głodówek są ludzie którzy nigdy ich nie stosowali. Ludzie, którym na myśl o niejedzeniu dłuższym niz kilka godzin wyświetlają się slajdy z kostuchą, dziecięcymi szkielecikami z Etiopii oraz sępami krążącymi nad wyludnionymi wsiami Ukrainy. Co? Nie było tam sępów? No może, zapędziłem się. Chodzi w każdym razie o ten typ ludzi którzy znają temat od strony teoretycznej choć sami nigdy nie zbliżyli się w realu do tego co tak chętnie komentują. Za to mają w głowach krystalicznie czyste teorie i biada faktom które do nich nie pasują!
Przykład głodu na Ukrainie pokazuje, że dłuższe niejedzenie może być jednak szkodliwe, przed czym ponownie ostrzegam. Należy słuchać we wszystkim lekarzy i przyjmować przepisane przez nich leki. Jeśli komuś to nie odpowiada, musi radzić sobie sam. Ma pewne przesłanki w tym kierunku. Lekarze, przynajmniej w USA, są jedną z najkrócej żyjących grup zawodowych, średnia wieku to według pewnego artykułu 57 lat. Medice, cura te ipsum, jak mawiali starożytni.Tym którzy chcieliby pochodzić dłużej po tym świecie pozostaje szukanie alternatywnych metod i stylów życia. Zaprzestanie jedzenia na jakiś czas jest jednym z nich. Jako, że nie znam się na głodówkach i nie mam w tej sprawie żadnych gotowych teorii będzie tylko i wyłącznie praktyka. Przeprowadziłem kilkanaście głodówek, najdłuższa trwała ponad dwadzieścia dni. Dziesięciodniową głodówką wyleczyłem rozległe krwawienie wewnętrzne na nodze po kontuzji sportowej (siniaki szybko skurczyły się i znikły), trzytygodniową głodówką wyleczyłem ostre zatrucie pokarmowe z silnym bólem brzucha. Wszystkie moje głodówki były prowadzone bez kontroli lekarza, wcześniejszych badań oraz w sposób urągający współczesnej wiedzy medycznej. Na szczęście nie jest to zabronione przez prawo, choć pewnie wkrótce będzie.

 
Co się dzieje kiedy przestajemy jeść?

1. Przede wszystkim  trzeba się zdecydować na to, że przez jakiś czas nie będzie się jeść. Ten czas nie musi być ściśle określony, co do dnia, natomiast warto sobie założyć jak długa ma być głodówka w przybliżeniu – kilka dni, tydzień, kilka tygodni. Na początek można stosować krótkie 3 – 5 dniowe głodówki i dochodzić do dłuższych.

2. Na początku występuje przejmujące uczucie głodu, które trwa 2 – 5 dni zależnie od naszego stanu i predyspozycji. Osoby szczupłe, słabe fizycznie, mające tendencje do omdleń, ospałości, spadków ciśnienia krwi absolutnie nie powinny stosować tej metody ale – jeśli już się uparły – wzmocnić się najpierw.

3. Naprawdę nie należy nic jeść. Serio. Może trudno w to uwierzyć ale głodówka powinna być głodówką. Wszelkie próby obejścia tego mogą mieć fatalne skutki. Organizm nie będzie mógł przestawić się na żywienie wewnętrzne. Próby ratowania się miodem, ziółkami, herbatą, wodą z miodem i cytryną oraz innymi specyfikami „które przecież nie są prawdziwym jedzeniem” zaburzają proces jakim jest głodówka. STANOWCZO NALEŻY TEGO UNIKAĆ!

4. Należy pić wodę. Dużo wody. Woda ma proste działanie. Rozrzedza kwasy żołądkowe, napełnia żołądek (na krótko) i daje złudzenie sytości. Jest to ważne w pierwszej fazie głodówki. Ja wypijałem ok. 3-4 litry wody na dobę, w późniejszych fazach mniej. Dobrze jest pić wodę wysokiej jakości, kranówkę odradzam. Zdarzało mi się pijać wodę gazowaną, nie jest to może godne polecenia, ale też nie zauważyłem żadnych negatywnych konsekwencji. Dla rozluźnienia i pozyskania dodatkowej energii można też pić ciepłą wodę.

5. Organizm pozbawiony zewnętrznych źródeł pokarmu już po kilku godzinach sięga do własnych rezerw. Zaczyna trawić mięśnie i tłuszcz. Należy liczyć się ze spadkiem masy mięśniowej oraz odessaniem tłuszczu, ale mniejszym niż to się wydaje. Proporcje wynoszą mniej więcej 1/1. Po kilku dniach ten proces stabilizuje się, organizm wyhamowuje przemianę materii. Gwałtowne chudnięcie ma miejsce tylko na początku głodówki, potem już nie. Między innymi dla tego głodówka nie nadaje się jako metoda odchudzajaca. Jest nieefektywna, a dodatkowo organizm szybko odzyskuje stracone kilogramy kiedy zaczynamy jeść. Lepiej odchudzać się za pomocą diety i ćwiczeń, czyli w skrócie obniżenia ilości przyjmowanych kalorii i podkręcenia przemiany materii. Ale to osobny temat. Tutaj chciałbym tylko odradzić niejedzenie odchudzajacym się. To droga donikąd, bo organizm pozbawiony pożywienia spowalnia także jego spalanie.

6. Zaczyna się uwalnianie toksyn „zakonserwowanych” w organizmie, szczególnie w tkance tłuszczowej. Pojawiają się bóle głowy, mogą pojawić się bóle oczu, skóry, uczucie ogólnego rozbicia jak podczas grypy. Organizm chce usunąć te toksyny ale nie może, bo jelita są puste i nie działają normalne procesy wydalania. U mnie pojawia się ślinotok, czasami tak silny, że muszę mieć pod ręką spluwaczkę. Schodzi gęsta flegma, jak podczas przeziębienia. Należy wówczas dużo pić, jest to słaby, ale mimo wszystko działający sposób na wspomożenie procesów oczyszczania.

7. Lepszym sposobem oczyszczania jest lewatywa. Nie będę tu podawał szczegółów technicznych, odsyłam do książek które podaję na końcu. Chcę tylko powiedzieć, że to, co wychodzi z lewatywą jest dość szokujące. Nie należy się tym przejmować. Po kilku dniach najgorsze będzie za nami.

8. Podczas głodówki dobrze jest czerpać energię z innych źródeł niż jedzenie, najlepiej ze słońca. Trzeba się przestawić mentalnie na inne zasilanie bo inaczej głód będzie dokuczał. Dlatego źle jest robić głodówkę w zimę, można jesienią i na wiosnę ale najlepiej latem, szczególnie, kiedy można się poopalać i popływać w czystej wodzie (morze, jezioro – baseny stanowczo odradzam). Jeśli ktoś uprawia jogę albo medytuje – łatwo sobie z tym poradzi – należy skoncentrować się na absorpcji prany ze słońca i z natury. Osoby którym takie ezoteryczne praktyki są obce mogą po prostu się poopalać, pooddychać głęboko itp. Cieszyć się kontaktem z naturą. W czasie głodówki będzie on znacznie bardziej intensywny niż przed i po.

9. Wbrew radom innych autorów uważam, że nie należy się wysilać fizycznie. Lepszy jest spacer i siedzenie na słońcu. Próbowałem biegać, ćwiczyć siłowo, ćwiczyć jogę. Lepiej jest pozwolić organizmowi odpoczywać i regenerować się wewnętrznie zamiast dodawać mu nowych zadań (każdy, nawet najlżejszy trening oznacza zniszczenie pewnej ilości włókien mięśniowych i potrzebę ich odbudowy).

10. Uważam, że w czasie głodówki lepiej unikać kontaktów z innymi ludźmi, chyba że są na naszym poziomie i nas wspierają. Szczególnie należy unikac „życzliwych” którzy chcą nas pouczać o szkodliwości naturalnych metod. Należy w ogóle unikać ludzi, bo przeciętny człowiek to energetyczny śmietnik, co bardzo przeszkadza na głodówce ponieważ wzrasta wtedy wrażliwość na takie fenomeny. Zdaję sobie sprawę, że jest to trudne dla większości osób które mają pracę na etacie. Wówczas trzeba sobie jakoś radzić, np. biorąc urlop. Chodzenie do pracy podczas głodówki odradzam, szczególnie osobom niedoświadczonym. Jest kilka powodów. Po pierwsze – nasza wydajność w pracy, przynajmniej na początku głodówki, spadnie. Inni to zauważą. Po drugie, możemy zacząć się nieświadomie podłączać pod różne energie, wampirzyć na innych itp. Lepiej tego unikać. W późniejszej fazie głodówki te zagrożenia słabną, umysł staje się niezwykle jasny, praca umysłowa (np. pisanie tekstów) przychodzi z łatwością. Mam na to mierzalne dowody – po kilkunastu dniach głodówki znacznie lepiej gram w szachy niz normalnie. Gram z komputerem, więc metoda jest powtarzalna : ) Mimo wszystko jednak początkujący powinni jakoś się odizolować od normalnego trybu życia. Potem, w miarę wzrostu doświadczenia nikt nawet nie zauważy, że robimy głodówkę.

11. W związku z tym lepiej też nie komunikować się z nikim przez internet i unikać internetu, radia i przede wszystkim telewizji. Świetnie się za to czyta dobre książki, niekoniecznie ezoteryczne.

12. W czasie dobrze prowadzonej głodówki trudno jest zachorować na cokolwiek, moim zdaniem jest to niemożliwe. Nie sposób się przeziębić, zarazić itp.

13. Z czasem głód mija i obojętnieje się na jedzenie. Można patrzeć, dotykać i nic. Czujesz się przy tym dobrze, jedzenie odbierasz jako dodatek do życia a nie jego istotną część. Organizm wchodzi w stan równowagi. Zmienia się poczucie czasu. Znika imperatyw zjedzenia posiłku o określonej porze, czas staje się czymś bardziej jednolitym a nasze osadzenie w teraźniejszości bardzo się wzmacnia. Taki stan pojawia się po kilku dniach, czasami trzeba czekać dłużej. Bardzo ważna jest intencja, decyzja o zaprzestaniu jedzenia na jakiś czas.

14. Głodówka jest osiągalna dla wszystkich, nie tylko dla uduchowionych wegetarian. Wychodzić z niej można na wszystkim, także na mięsie. Sztuka polega na uruchomieniu trawienia. Zaczynać trzeba od płynów (np. wywar z warzyw, świeży sok) a potem dodawać mikroskopijne posiłki (np. trzeciego dnia skórka od czarnego chleba wielkości monety + odrobina czosnku do smaku. Celowo nie podaję szczegółowych metod wychodzenia z głodówki, odsyłam do książek wymienionych na końcu. Zaznaczę tylko najważniejszą rzecz. Złe wyjście z głodówki może być przyczyną poważnych kłopotów a nawet śmierci. Nie należy rzucać się na jedzenie. Przeciwnie – im mniej tym lepiej.

15. W czasie głodówek nie zaznałem żadnych olśnień, przełomów itp. rzeczy opisywanych przez Małachowa i innych. Natomiast bardzo wyostrzyły mi się zmysły i inuicja. Wiedziałem, że ktoś do mnie dzwoni, chociaż miałem wyłączony telefon. Itp. Dlatego jeśli tylko można, lepiej robić głodówkę na wsi a w każdym razie poza miastem. Miasto potwornie śmierdzi, głównie gotowanym mięsem. Powietrze miejskiej jest wręcz gęste od spalin i zapachu jedzenia, co jest niewyczuwalne kiedy się prowadzi normalny tryb życia. Podczas głodówki czuje się też wszystkie brudy energetyczne.

16. Najdłuższa głodówka jaką robiłem trwała ponad trzy tygodnie. Była przeprowadzona źle, bo musiałem nagle wyleczyć się z silnego zatrucia, więc nie robiłem żadnych przygotowań. I tak pomogło, wyleczyłem się.

17. Znam osobiście kogoś kto głodował 42 dni a przez internet kogoś, kto twierdzi, że głodował ponad 50. Obaj to autorzy publikujący w internecie i na papierze, nie podaję ich tożsamości bo nie uzgadniałem tego z nimi. Nie są to jednak anonimowi ludzie. Jak widać można głodować długo, twierdzenie że człowiek może przeżyć tylko 3 tyg bez jedzenia jest nieprawdziwe. Inne przykłady podaje Małachow w swoich książkach. Ja po trzech tygodniach byłem dość mocno wyczerpany, ale składam to na karb awaryjnego trybu tej głodówki, braku słońca i świeżego powietrza oraz zatrucia które leczyłem. Z innych głodówek (2 tyg.) wychodziłem rześki i w dobrej formie.

18. Głodówka w jakiś sposób odmładza organizm. Nie wiem na jakiej zasadzie się to dzieje i nie mam zamiaru konstruować żadnych teorii. Ma się wrażenie, że zostaliśmy cofnięci w czasie. Wygładza się skóra, znikają nieprzyjemne zapachy (oddech, pot), naprawie ulegają stawy, mija ból kolan, wątroby, znikają bóle głowy. Wszystko to jednak pod warunkiem, że głodówka była prawidłowo przeprowadzona.

19. Nie należy przesadzać z głodówkami. Na początek 3 – 7dni wystarczy. Potem można przedłużać aż do 3 tygodni. Dłuższych nie polecam bo sam takich nie robiłem. Można zrobić kilka głodówek w roku, bo i czemu nie? Wszystko zależy od stanu organizmu. Tu najważniejsza rzecz – TRZEBA BARDZO UWAŻNIE SŁUCHAC SWOJEGO ORGANIZMU, TO JEST PODSTAWOWA WSKAZÓWKA CO ROBIĆ. Rady z książek są na drugim miejscu. Jeśli się czuje że trzeba przestać, to należy przestać. Jeśli się czuje, że można dalej, to kontynuować.

20. Książki które warto znać zanim się przystąpi do głodówki. Najlepsza polska książka o głodówce to moim zdaniem „Życie bez chorób” Makarego Sieradzkiego. Książka wydana w małym nakładzie w latach ’90 ale Google może pomóc w jej odnalezieniu : ) Ten polski jogin i asceta napisał ją kiedy miał 93 lata. W papierowym wydaniu książki są fotografie pana Sieradzkiego jak w wieku ponad 90 lat ćwiczy jogę wykonując dość trudne asany np. świecę (sarvangasana). O głodówce jest jeden rozdział, ale pisany przez praktyka, bez żadnych zbędnych informacji, same konkrety, szczególnie dotyczące lewatywy. Całość książki może się dzisiaj wydawać naiwna i górnolotna, ale to działa, autor był najlepszym przykładem. Inna godna polecenia książka to „Lecznicza głodówka” Małachowa. Musze jednak zaznaczyć, że dla mnie Małachow jest radykałem. Jego eksperymenty z lewatywami z kawy odradzam, przynajmniej początkującym. Ale warto znać, dużo pożytecznej wiedzy.
Przede wszystkim jednak własna praktyka i obserwacja organizmu.

 

 

 

Forum     komentuj albo giń

7 thoughts on “Zasady głodówki

  1. [quote] kto bez grzechu ten niech pierwszy rzuci kamień we mnie[/quote]

    Podejdź pod kościół po mszy i to krzyknij.
    Dużo ludzi będzie po spowiedzi 😉

  2. Wpłacając pieniądze na 97 1140 2004 0000 3902 4436 3874
    Utrzymuję bezrobotnego trutnia i lenia, któremu nie chce się pracować

  3. Mistrzu, nie rozpaczaj, do następnej głodówki bardziej się „przyłóż” i doczekamy się odlotowych artykułów napisanych pod wpływem lekkości panującej w całym ciele Mistrza. 😛
    Stronkę, którą poleciłeś w temacie leczenia raka odwiedziłam i powiem, że byłam na podobnej pokazującej ten sam film. Metoda godna spróbowania, jednak dla osoby zdrowej jak i chorej pozostawi bliznę. Teraz czy czujaca się zdrowo osoba zdecyduje się skorzystać z oczyszczania limfy?
    Z mojej jak zwykle prawie dziecięcej ciekawości świata poprzez poleconą stronkę dotarłam do doktora, który za przyczynę raka uważa obecność w organizmie drożdżaków. Jest to bardzo prawdopodobne, ale jeszcze szukam powiązań.
    Póki co walczmy z GRZYBAMI, ale tylko tymi które zamieszkują nasze piękne ciała 😆

  4. [quote] Kiedy mówi się, że pieniądze szczęścia nie dają, z pewnością ma się na myśli pieniądze innych ludzi.
    Sacha Guitry [/quote]

  5. chłopie to jest niesamowite 😀 szyderstwo kpina złośliwoscdobry humor marnujesz się tyle ci powiem 😀 .a głodówki nie wytrzymam nawet dnia.

Dodaj komentarz

Top