Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Tulipan, czyli polowanie na Panie

Tulipan, czyli polowanie na Panie

 

 

 

Od czasu do czasu, media podają informację o kolejnym tulipanie, który z naciągania kobiet uczynił sobie stałe i pewne źródło zarobku. Scenariusz jest zawsze ten sam, powtarzany przez każdego przestępcę (i polityka) do znudzenia; obiecuje, to przede wszystkim. Obiecuje dokładnie to, czego chcą ofiary. A czego chcą ofiary? to niezwykle proste pytanie; wystarczy pooglądać telewizję, którą karmią się współczesne kobiety, i już się dokładnie wie gdzie można zaatakować. Media podają styl życia a kobiety go natychmiast „wchłaniają” w siebie, i zaczynają go pragnąć. Współczesna kobieta to worek na medialne śmieci, w który wrzuca się najgorsze, obrzydliwe wzorce. Podkreślam że mężczyzna jest dokładnie takim samym śmietnikiem, jeśli bezrefleksyjnie poddaje się powszechnej propagandzie, która ma za cel wzbudzić w nim pewne pragnienia. Chwilę po pojawienia się pragnienia, pojawia się firma która te żądze obiecuje zaspokoić.

 

Specjaliści od kształtowania psychiki współczesnej kobiety, mieszają biologiczne potrzeby Pań z potrzebą chwili, czyli podmiotu który im płaci za wykonanie usługi. Zmiana Twoich nastawień i pragnień, to jest właśnie dla architekta pragnień usługa, nic więcej. Ma sprawić byś pragnął tego, za co płaci marketingowcom klient. Promowany wśród Pań mężczyzna ma być przede wszystkim wysoki, jest to biologiczne pragnienie oznaczające dominację samca nad innymi. Przywlokło się to z emocjonalnego mezozoiku, i pełza gdzieś w podświadomości Pań, jednak teraz wiemy że wysoki wzrost nie oznacza dominacji. Najwięksi dominanci ziemi, tej ziemi, byli niscy. Nowoczesne rządy dają możliwość sprawowania władzy oratorom i krzykaczom, siła fizyczna zatraciła już swą moc przekonywania. Mężczyzna ma być zaradny, więc wiadomym jest że oszust, tulipan, prawie zawsze wampir emocjonalny (człowiek nie posiadający empatii) nigdy nie poda się za roznosiciela pizzy czy sprzedawcę butów, ale zawsze jest to zawód społecznie uznawany; prawnik, lekarz, architekt, mistrz duchowy. A skoro o mistrzu duchowym mowa, poniżej zdjęcie ważącego 87kg Mistrza Bez Głowy. Stracił ją bo za dużo myślał. Nie idźcie więc jego ścieżką, i starajcie się go omijać. Cofajcie się ostrożnie, osłaniajcie tyły; funkcję górnej głowy, przejęła niższa.

 

                                     

 

Wampir atakuje zawsze twierdzeniem, że nie interesują go żadne przelotne związki, tylko stała, poważna relacja. Używa takich słów jak budowanie, tworzenie, które to niezwykle pozytywnie kojarzą się kobietom; te znowu od dzieciństwa są programowane na założenie rodziny, i tylko ten cel jest dla nich najważniejszy. Oprócz niego pojawiają się względy społeczne; chęć na zazdrość rodziny, koleżanek, kobieca ambicja chcąca się pochwalić jakiego ma faceta. Zdobyć męskie nasienie trudno nie jest; wystarczy skinąć szczupłym paluszkiem, i już jest dużo chętnych by się pozbyć dotkliwego ciężaru ze strefy jądrowej; tylko co kobieta powie na kawce z ciachem w modnej kawiarni? że jest w ciąży z roznosicielem pizzy? pracownikiem MPO? będzie się wstydziła, i poczuje mniej wartościowa niż koleżanki które pochwalą się „wartościowszym” nabytkiem, np. prawnikiem. Oczywiście, świat kobiet to świat obłudy i hipokryzji; oficjalnie nic się nie dzieje a uśmiechy wskazują na sympatię i wręcz wzajemną miłość, a cała realna już gra między kobietami toczy się bezgłośnie, niewidzialnie, w sferze odczuć. Dlatego wampir zawsze podaje się za człowieka sukcesu. Na topie jest właściciel firmy komputerowej, reklamowej, bardzo modny jest oficer służb specjalnych, pilot, Pan prezes. Co ciekawe, czołgiści mimo kręcenia dużą lufą, nie są tak bardzo pożądani. Być może dlatego że są przeważnie mali, co ułatwia operowanie wielotonową, żelazną bestią.

 

Później samo idzie, jak bobslej zjeżdżający na dół w ciasnym, śliskim tunelu. Obietnice ślubu, pierścionek zaręczynowy, kobieta jest oszalała ze szczęścia (to nie szczęście a ekscytacja z wygrywanej sztafety w wyścigu szczurów, wyobrażenie min zazdrosnych koleżanek i cioć na weselu) po czym nagle, niespodziewanie… na drodze szczęścia staje problem. Tata wampira umiera na raka, konieczna jest natychmiastowa duża suma pieniędzy. I tak się składa, że wampir tych pieniędzy nie ma, ponieważ je komuś pożyczył/zainwestował/ma czasowo zablokowane. Kobieta więc by ratować swoją wizję rodzinnego szczęścia, pożycza pieniądze które wręcza wampirowi. W ten sposób przypieczętowuje swój los, i gra rolę w ostatnim epizodzie tej pełnej bólu i cierpienia pantomimy.

 

Później jest rozpacz, ból; histeryczne i groteskowe upominanie się o faceta (niektórzy jeszcze chwilę udają, inni od razu kompletnie urywają kontakt) i pieniądze. Co dalej? kompletne rozbicie emocjonalne. Budowa którą kobieta stworzyła, właśnie się kompletnie rozsypała, nie dość że straciła drogocenny czas (wbrew temu co Panie twierdzą o seksi 50 tkach, one dobrze wiedzą że to właśnie młodość daje największe szanse na „szczęście”) pieniądze (które trzeba spłacać) to poczucie że się dało bezwzględnie oszukać, jest chyba najgorszą torturą. Współczujący uśmiech triumfujących (w środku siebie) koleżanek i kuzynek, także jest solą sypaną każdego dnia na tę emocjonalną ranę. W artykułach tego typu, przeglądając komentarze, daje się wyczuć satysfakcję Panów. W pewien sposób można ją zrozumieć, wiadomo przecież że te Panie chciały na bogatym przystojnym facecie, wspiąć się znacznie wyżej niż były; wiadomo także że te oszukane Panie, bezrobotnymi czy mało zarabiajacymi Panami by gardziły, traktowały by ich jak śmieci. Podawane są jeszcze inne powody męskiej satysfakcji; to te Panie chciały oszukać faceta, udając kogoś kim nie są; atrakcyjniejszą, mądrzejszą, inteligentniejszą. Grały o wysoką stawkę, a przecież musiały sobie zdawać sprawę z konkurencji, która jest olbrzymia. W Polsce, kraju w którym coraz więcej mężczyzn jest biedakami mimo ciężkiej pracy i wykształcenia, mężczyzna zamożny, zarządzający, to coraz większa rzadkość. A jak się gra o dużą stawkę, to i można dużo przegrać.

 

Mimo wszystko jasno trzeba powiedzieć. Człowiek który tak postępuje, jest złodziejem i kryminalistą. Jest ewidentnie złą stroną tej gry w której brał udział, znajduje to zresztą odzwierciedlenie w wyroku sądu; zasądzane jest bezwzględne więzienie, bez „zawiasów”. I słusznie, powinien spędzać wiele czasu w więzieniu. I wcale nie po to by zrozumieć co złego zrobił, ponieważ wampir emocjonalny nie jest w stanie tego odczuć. Czy jest to uszkodzenie mózgu, jakaś dysfunkcja układu nerwowego, a może duchowa przyczyna – nie wiadomo. To co wiadomo, to że jeśli się takie osoby nawracają, to na pewno oszukują i grają w kolejną zabawną dla nich grę w której kogoś znowu mocno poranią. Więzienie jest więc dla nich po to, by odizolować ich od społeczeństwa, i tak zwyczajnie po ludzku – zemścić się. Zemsta to szacunek okazany złemu człowiekowi. To co robisz, daje efekt; kto sieje wiatr, zbiera burzę. Kto obraża człowieka, ma rozkwaszony nos. Kto zabija człowieka, musi umrzeć.

 

Mężczyźni są także bezwzględnie oszukiwanie przez takie Panie; facet ma swoje słabe punkty tak samo jak kobieta, także chce coś zbudować, planuje i snuje marzenia. I te właśnie „słabości” także są bezlitośnie wykorzystywane. Jednak jest coś co sprawia że mężczyźnie jest trudniej; kobiecie wręcz pasuje rola ofiary, zapłakanej i skrzywdzonej myszki. Mężczyzna oszukany w gronie znajomych, zyskuje opinię przynoszącego pecha, nieudacznika. Na komisariacie policji, prawdopodobnie byłby wyśmiewany. Kobieta może dochodzić swojego, mężczyzna ze względów społecznych nie. Dużo zależy od kręgu znajomych, bliskich i przyjaciół. Jeśli są to prawdziwi przyjaciele, dadzą wtedy facetowi oparcie i zrozumienie, jeśli jest to przeciętna męska paczka, zamiast zrozumienia dostanie drwiny i szykany. Są tacy „koledzy”, którzy w czasie bójki uciekają i zostawiają kolegę bez pomocy. Są tacy, którzy szydzą ze słabości faceta. Są to fałszywi przyjaciele, i posiadanie takich jest mocnym sygnałem, by przemyśleć i zrewidować ewidencję swoich znajomych. Spójrzcie niżej, na te zdjęcie z tym mega przystojniakiem i ślicznym pieskiem. Piesek ten jest płci żeńskiej. Gotować nie umie, nie rozumie co do niej mówię, nie słucha mnie, a także ostatnio kąsa mnie i szczypie; i mimo tego, bardzo ją lubię. Czyli i Państwo macie szansę!

 

 

                                      

 

Akurat znam temat z autopsji. Jak mnie gonili, uciekałem bo jestem z natury lękliwy. Jak zaatakowali mojego kolegę, zostałem bo lojalność przeważyła nad strachem. Jak mnie znowu zaatakowali, to kolega dla którego nadstawiałem skórę, nie zareagował. Ot, życie. Ale informację zrozumiałem, nie był mi ten człowiek przeznaczony na stanowisko kolegi. Grunt to zrozumieć co mówi Ci świat, nie próbować tego tłumaczyć, interpretować; tylko reagować, działać. Ciężkie dzieciństwo w środowisku kryminalistów budzi gromki śmiech; tylko intelektualista nie znający swojego ego, może się nim przejmować i podejmować jakiekolwiek decyzje, w oparciu o ten żarcik. Dla mnie w ogóle stanowisko ludzi zajmujących się „rozwojem duchowym”, i ich bełkotanie o źle kary śmierci to szaleństwo. mimo wielkich słów, oni nic nie wiedzą o ego, o szacunku dla drugiego człowieka. Jeśli jest wiadomym że zły ruch kierownicą jadąc po polskiej jednopasmowej autostradzie, spowoduje kalectwo albo śmierć, i wszyscy to akceptują, to tak samo powinno być prawo, że za brutalny gwałt czy morderstwo jest KS, i to też trzeba zaakceptować. Jeśli nie chcesz umierać na krześle elektrycznym, to po prostu nie zabijaj. Proste, prawda? i jeśli ktoś to robi, nie zważając na karę, oznacza to ni mniej ni więcej, że zrobi to ponownie. Może to lubi, albo to jego jedyny pomysł na zrobek? nieważne. To co ważne, to by taki człowiek nie mógł być w społeczeństwie i doznał odwetu, nazywajmy to po imieniu. To jest właśnie szacunek dla człowieka; szanuję Twoje czyny, Twoją świadomą decyzję, musisz teraz ponieść jej konsekwencje. Co Boskie Bogu, co cesarskie cesarzowi; proste. I jeśli Bóg nie chce by ktoś ginął za bestialski gwałt i morderstwo na małym chłopcu, to niech jego głos zabrzmi z chmur; nie zabijajcie go. Jeśli milczy, to widocznie akceptuje ziemskie prawo.

 

Wracając do tematu Tulipana. Uważam że warto powstrzymać swoje poczucie satysfakcji, że oszust wykorzystał kobietę. I owszem, pazerną, cwaną i głupią jak but; mimo wszystko, źle zrobił. Za każdym razem gdy najdzie nas poczucie satysfakcji z tego powodu, pomyślmy ile my sami mamy słabości i wad, za które cwana kobieta by nas wciągnęła nosem. Ja osobiście współczuję tym kobietom. Padły ofiarą tak naprawdę nie oszusta, ale swojej własnej wiary w to, że na świecie można zbudować prawdziwie trwałą budowlę, szczęście. Otóż nie można. Nauka tego jest nie dla każdego, ale nie dlatego że jest trudna, ależ skąd; jest prymitywnie prosta, prostsza niż cokolwiek innego. Ale kłóci się z powszechnymi przekonaniami, wierzeniami i mentalnym fast foodem z telewizora. Przypomina mi się historia z moim ex kolegą blogowym Azazelem; przecież też mnie oszukał. Wykorzystał moje pragnienie pracy, znajomość mojej choroby. Nie miałem żadnych szans, najmniejszych; teraz także by mnie znowu ktoś taki oszukał, i trzeba mieć po prostu tę świadomość.

 

Na koniec chciałbym Państwu zaprezentować krótki słowniczek, jak nie dać się wampirowi emocjonalnemu. Podaję skrótowe pojęcia, rozwijam je od lat w swoich felietonach, więc na pewno będziecie wiedzieć o co chodzi.

 

1. Każdy człowiek jest egoistą. Każdy chce zaspokoić pragnienie ego, a te mogą być różne; chęć pomagania innym by poczuć się dobrym, lepszym, świętym; chęć zaspokajania własnych pragnień, itd. Nie ma czynów całkiem bezinteresownych, są one po prostu niemożliwe. Nawet jeśli ktoś pragnie zrobić Ci przyjemność prezentem, przede wszystkim robi przyjemność sobie, zaspokaja poczucie że zrobił coś porządnego, dobrego. Ludzie którzy mówią o swojej bezinteresowności, albo są nieświadomi swojego ego, albo kłamią. Obie te informacje, są dla Ciebie bardzo alarmujące. Uważaj.

 

2. Każda konstrukcja, jeśli pragniesz jej z całych sił i wierzysz w nią, musi się rozpaść i sprawić Ci ból. Nic na tym świecie nie jest ważniejsze od Ciebie, Twoich uczuć i Twojej oceny tego co się właśnie dzieje. To Twoje życie, Twoje reakcje na życie, Twoja szkoła; wszystko co przesłania Ci Twoją duchowość i dążenie do przebudzenia, zostanie zniszczone by dać Ci motywację do pracy nad sobą. Uczysz się na ziemi, aż do odrobienia lekcji.

 

3. W życiu najważniejsza jest miłość i akceptacja wobec siebie. Z niej wypływa szczęście i spełnienie, czego skutkiem jest miłość wobec innych ludzi. Manipulator zawsze chce skierować Twoją miłość na innych, czyli głównie na siebie. Ale jeśli nie kochasz siebie, to co dasz innym? możesz dać tylko pieniądze, seks, nic innego nie masz. Jeśli ktoś Ci mówi że za duzo myślisz o sobie, to po prostu chce żebyś myślał o nim; czyli dał mu/jej pieniądze, komplement którego potrzebuje itd. Masz tylko siebie, wszystko inne przemija. Co może więc być ważniejsze od Ciebie? Bóg? czy Twoje wyobrażenie Boga? miłość? ale przecież żeby odczuwać miłość, musisz ją najpierw mieć do siebie. Nie można nienawidzieć siebie, i nagle skądś wziąć miłość do innych. To niemożliwe.

 

Forum    Pisz albo umieraj.

41 thoughts on “Tulipan, czyli polowanie na Panie

  1. Ja akurat namiętnie pasjonuje się od wielu lat militariami, sam mam 178 cm wzrostu, a siedziałem już w 4 czołgach i w każdym idealnie się mieściłem – jakby były na mnie robione (może też dlatego że jestem baaardzo szczupły i łatwo się przeciskam przez właz). Ale to prawda – do broni pancernej bierze się raczej Panów niższych w granicach 160-175 cm. W czasie II WŚ od roku 1942/1943 sporą część załóg T-34 stanowili bardzo niscy obywatele ZSRR z części Azjatyckiej.
    To tak w ramach ciekawostki napisałem 😉

  2. „chęć na zazdrość rodziny, koleżanek, kobieca ambicja chcąca się pochwalić jakiego ma faceta.”
    To tak jak z moją ex, dawno temu zerwaliśmy, ale oczywiscie na fejsiku jeszcze długo była „w związku”. Tak mi sie wydaje, ze bardziej była wkurwiona, co powie kolezankom i te jak to ładnie piszesz udawane kobiece współczucie, niż to ze straciła chłopaka, bo to jeden jest na świecie?

  3. Dzięki, ale celu nie osiągnąłem, miało być 80kg. Teraz 87kg, ale myślę że kilka kg mięśni przybyło.

  4. A swoją drogą Vincent, dostać w czołgu trafienie, straszna śmierć i męki, szczególnie jak czołg płonie. Chyba gorsze od śmierci na u boocie, chociaż jak kto lubi.

  5. Dzięki za komplement, trzy miechy prawie siłowni robi swoje; a teraz lecę specjalnym protokołem „Ockhama” na masę, zobaczymy co z tego wyjdzie. To nie motyle a anielskie skrzydła 🙂

  6. Straszne są te kobiece motywacje 🙂 niby śmieszne, ale w sumie jak wiesz że jest ktoś z Tobą bo znajomi by wytykali palcami, to się chce rzygać.

  7. Napierdalasz tylko jedną serię (od 7 do 14 powtórzeń) na wykończenie mięśnia, dajesz 3 – 5 dni na regenerację i znowu. W międzyczasie jesz na maksa. I rośniesz.

  8. Dodam że chłopaki np. z forum SFD rajcują się przyrostem bicepsa 3cm w miesiącu, uznając to za sukces, a Ferris (to metoda z jego książki 4 godzinne ciało) osiągnął w miesiąc chyba z 8cm jeśli dobrze pamiętam.

  9. Czytałem wszystko Hassela, nikt nie opisuje scen wojny tak barwnie jak on 🙂 najlepsze było jak byli z ekipą we Francuskim burdelu, i stłukli grubą burdelmamę, ależ opis 🙂

  10. No sory ale chlopie, czytam Cie drugi rok, i jak widze ze piszesz o 8 cm na bicku w miesiac tylko na podstawie tego co ziomek napisal w ksiazce to nie wiem co myslec. chlopaki z mr olympia uzywajacy szczytowych osiagniec dzisiejszej medycyny maja po 60 w lapie, szczescie ze nie znaja tego systemu, bo wygladali by jak g. valentino(proporcjonalnie do ich masy).
    Ciekawe jak wygladaja rozzstepy po 8 cm w miesiac:D
    Napierdalasz 3 miesiace, masz tzw”noob gains” co bys nie robil i tak urosniesz. Gratulowac i zycze wytrwalosci ale po jakims czasie jednak docenisz rady chlopakow z sfd czy ktoregokolwiek forum, ofc nie wszystkie zasada 80/20 i bedzie progres.
    ps. 8cm/miech 2 cm tydzien 🙂 sprawdz w google omnadren 🙂
    pzdr

  11. Piszę to, co napisał Ferriss i nic więcej nie twierdzę, dopiero zaczynam i mam za sobą wg. tego protokołu dwa treningi, z czego warto wspomnieć że robię je źle; nie obciążam nóg, mam walnięte kolana. Natomiast Ferriss podaje konkretne nazwiska zawodników, lekarzy którzy badają te sprawy, nazwy eksperymentów itd., wszystko do sprawdzenia. Wielokrotnie też pisał, że to co bywalcy siłowni umieją i wiedzą, jest po prostu nieaktualne i niezgodne z najnowszą wiedzą na temat pracy mięśni. Nie wiem czy pisze prawdę czy nie, ale spróbować nie zaszkodzi, podawane przez niego sławy sportu robią wrażenie, mocne. W jednym eksperymencie podawał, że wydajność metody jednej serii plus jedzenie, jest znacznie skuteczniejsza niż jakiekolwiek sterydy anaboliczne [url]https://www.google.pl/search?q=eksperyment+kolorado&ie=utf-8&oe=utf-8&aq=t&rls=org.mozilla:pl:official&client=firefox-a#hl=pl&client=firefox-a&hs=Mqj&rls=org.mozilla:pl%3Aofficial&sclient=psy-ab&q=casey+viator+colorado+experiment&oq=Casey+viator&gs_l=serp.1.2.0l2j0i30l2.44280.48070.0.50164.12.9.0.3.3.0.170.1076.0j9.9.0…0.0…1c.N7kTvc7sBZU&pbx=1&bav=on.2,or.r_gc.r_pw.r_qf.,cf.osb&fp=6cc25fa17a160ec&biw=1280&bih=873[/url]

  12. [quote=Mistrz]Czytałem wszystko Hassela, nikt nie opisuje scen wojny tak barwnie jak on 🙂 najlepsze było jak byli z ekipą we Francuskim burdelu, i stłukli grubą burdelmamę, ależ opis :)[/quote]

    Tak, Hassel ma niewątpliwie talent jak i bogatą fantazje, ale popełnia kilka historycznych błędów i wydaje mi się że momentami przedstawiony prze niego obraz armii i społeczenstwa niemieckiego jest mocno przejaskrawiony – być może jest to zabieg celowy żeby uświadomić czytelnikowi bezsens wojny. Taki troche mitoman i bajkopisarz – bez jakichkolwiek źródeł poznawczych. Także podchodzę do jego książek z dużym dystansem – nie mniej całkiem dobrze się je czyta 😉

  13. Wiem – śmierć w najlepszym wypadku w wyniku utraty jakiegoś członka urwanego penetrującym pancerz pociskiem (najlepiej głowy bo szybko i bezboleśnie) a w najgorszym poprzez spłonięcie żywcem w stalowej, ciasnej trumnie. Można liczyć tylko na swoją zwinność i refleks przy próbie wydostania się z płonącego czołgu…

  14. Jeśli łaska Marku, to przytoczę przykładową relację radzieckiego czołgisty Pawła Kuleszowa który w T-34 przeżył spotkanie z Tygrysem w 1943:

    „Tygrys mógł uzyskać trafienie z odległości do półtora kilometra i przebić naszą „trzydziestkę czwórkę”. Jego strzał bezwzględny to 2 kilometry a myśmy mieli armatę 76 mm z której mogliśmy razić niemieckie czołgi typu Tiger z dystansu 400-500 m. Manewrując na polu bitwy trzeba było wyliczyć taki moment, żeby mój pocisk był celny. Jak już wybrałem taką pozycję, jak podszedłem na bliski dystans, nakazałem krótki przystanek. Tiger zaczął się obracać – chciał uciekać – i ustawił się burtą do nas! Oddałem strzał, widzę że mój pocisk trafił, niemiecki czołg zapalił się. Wtedy przerwałem ogień, myślę sobie, jedziemy dalej. A tu okazało się że mój pocisk trafił w przedział transmisji, gdzie znajduje się skrzynia biegów, sprzęgła boczne – i to się w czołgu zapaliło. Ale Niemcy wykorzystali ten moment, obrócili działo i oddali strzał do mojego wozu. Pocisk trafił nas z prawej strony pod wieżę, przebił wieżę: ładowniczego rozerwało na strzępy, radiotelegrafiście urwało głowę… Gdy pocisk uderzył, mechanik kierowca miał na wpół otwarty właz,- otworzył pokrywę i wyskoczył. Ja także próbowałem wyskoczyć, ale mój właz był zamknięty. A kiedy go otwarłem, powstał ciąg powietrza i płomienie zbliżyły się do mnie. Od hełmofonu szedł czterożyłowy kabel do radiostacji i do czołgowego telefonu wewnętrznego, z wtyczką wpiętą w gniazdo. Wyskakując zapomniałem wyciągnąć wtyczkę i wciągnęło mnie z powrotem do płonącego czołgu. Potem nie pamiętam jak wyskoczyłem, gdzie, co… Jakimś sposobem udało mi się odbiec ze 30 metrów i wtedy usłyszałem potężny wybuch – czołg rozerwało, eksplodowała amunicja. Zacząłem potrząsać głową – nic nie słyszę, nie mogę wymówić ani słowa! Nawet mnie nie drasnęło, ale kontuzjowało, i potem przyszedłem do siebie: w batalionie sanitarnym podleczyłem się z 10 dni, zanim zacząłem cokolwiek mówić i słyszeć. Po powrocie uczestniczyłem w dalszych walkach […]”

  15. Nie mam pojęcia. Ale oni tam walczyli w tanku i panowało wśród nich ogólne przeświadczenie, że czołgista nie umiera ani szybko, ani godnie.

  16. Jedyna nadzieja, to urwanie głowy. Cała reszta to kaźń w imię Fuhrera bądz generalissimusa Stalina.

  17. Nikt o zdrowych zmysłach, po doświadczeniu czegoś takiego, nie wszedłby do czołgu, no ale u ruskich NKWD i kula w łeb więc szło się do czołgu, jakaś szansa na przezycie jednak była.

  18. Na pewno koloryzuje, ale znam trochę opowieści wojennych prawdziwych, i to co on oszukuje nie zmienia postaci wojny. Wojna to okropieństwo i bezsens, rzeź dla cwaniaczków opijających szampanem kolejne chorągiewki na mapie.

  19. To takie smutne, gdy czytam, że staranie się dla drugiej osoby nazywa Pan „oszustwem”, „udawaniem atrakcyjniejszej, inteligentniejszej”.

  20. hehe, nie zaglądałam tu z pół roku, choć bloga czytam niemal od początku istnienia; dziś nadrobiłam zaległości, i znów się usmiecham:)
    pozdrawiam autora i czytelników 😀 😀 😀

  21. Mmmm.. Mistrzu, jak Ty ładnie wygladasz:)
    a co do art. czy mogę liczyć na jakiś tekst odnośnie hipokrytow- ludzie żyjący wyłącznie na pokaz, niezdolnych do posiadania emocjonalnych relacji, mających problem ze swoją seksualnoscia, tz traktujacy sex wyłącznie jako zaspokojenie własnych potrzeb bez ładunku emocjonalnego..

  22. Jeśli stara się Pani zawsze, w każdej sytuacji i do końca życia, nie nazwę tego oszustwem; ale jeśli tylko na chwilę, na „efekt”, to jak to nazwać? wywieraniem wpływu? manipulacją? a może bez nowomowy, po prostu oszustwem?

  23. Dodam w sprawie oszustwa; to być może za mocne słowo, kojarzące się z przewałami, użyjmy więc słowa manipulacja.

  24. Dziękuję, chętnie odpowiem komplementem, jeśli zobaczę Twoje zdjęcie 🙂 nie lubię pisać o sobie 🙂 żart, postaram się kiedyś, póki co jest kilka artów już w sumie napisanych.

  25. [quote=Mistrz]Jeśli płaczesz przy krojeniu cebuli to jesteś 🙂 a poważnie, czy ziewasz jak inni ziewają?[/quote] Czasami tak, a czasami jestem zły, gdy ktoś ziewa w moim towarzystwie.

  26. Myślę więc że nie jesteś wampirem – Ci nie odczuwają empatii, więc gdy ktoś ziewa nie ziewają, kiedyś gdzieś o tym czytałem, i jest to fajna koncepcja. Mam nadzieję że Cię nie rozczarowałem?

  27. Ludzie starają się tak długo, dopóki zależy im na robieniu dobrego wrażenia. Gdy zależeć przestaje – kończą się starania. To wcale nie znaczy, że wcześniej manipulowali partnerem. Oznacza to jedynie, że wtedy tak czuli. A teraz czują inaczej. I tyle.
    Wydaje mi się, że jeśli już kogoś oszukujemy to nie innych, lecz samych siebie, sądząc, że z czasem nam się nie odmieni, nie odechce.

    To nieuczciwe twierdzić, że dopiero po czasie zobaczyliśmy prawdziwe oblicze drugiej osoby. Na jakiej podstawie moglibyśmy uznać, że ta druga wersja jest tą „prawdziwą”, a nie pierwsza?

Dodaj komentarz

Top