Pamiętam gdy chodziłem z moją ex dziewczyną pod arcydziełem Radzieckiej myśli architektonicznej, pałacem kultury, i przytuleni, w przerwach gdy się nie całowaliśmy (z języczkiem!) rozmawialiśmy w monumentalnej, braterskiej aurze którą roztaczał przepiękny dar wąsatego towarzysza Józefa dla powstającej jak feniks z popiołów, Warszawie. Dwie ważne obserwacje - ogólnie jestem nieśmiały,