Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Ogień miłości

Ogień miłości

 

Na początku jest ogień.

Namiętność jest jak huczący ogień, nieokiełznany naturalny brutal, nie respektujący nikogo i niczego, pochłania coraz to większe połacie duchowej puszczy wewnątrz nas, ogarniając lubieżnie płomieniami drzewa, posapując swiszczącym odgłosem rozkoszy, chłoszcząc gorącym językiem gniewnej chuci gałęzie, wkładając suchy rozpalony i płonący świetlistym żarem jęzor w trzewia drzewa, korzenie, i zamieniając uporządkowaną równinę puszczy w dymiącą nicość, której to dymne opary zatruwają naszą wizję świata, sprawiając ze żyjemy na chemicznym orgaźmie duszy. Tak właśnie ogień pożądania trawi nasze wszelkie pragnienia, tak że nie zostaje w nas nic więcej niż bezbrzeżne pragnienie zatopienia się w drugiej osobie, tak by stworzyć jedność bijącą jednym sercem, czującą życie jedna duszą.

Jak huk wodospadu, zagłuszający wszelkie inne dźwięki, tak wczesna miłość kochanków zagłusza wszystkie inne dźwięki ego.

Lecz każdy ogień kiedyś opada, siła bezwładności zdaje się wyczerpywać, spada w końcu deszcz, puszcza zawsze się kończy pustynią, i ogień opada z sił, wpierw powoli, jakby nieśmiało, nie wierząc w swoje osłabienie, by nagle zamienić się w mniejszy, i coraz mniejszy płomyczek, wściekle syczący bólem swej malejącej potęgi, która nie tak dawno jeszcze władała całą puszczą, a teraz stała się nic nie znaczącym płomykiem znicza, palącego sie w czci dla swego niechybnego pogrzebu, jakim jest zgaśnięcie. Najpierw płomyk faluje, miota się w rozpaczliwej walce o przetrwanie, by nagle, w jednym porywie przed agonią, zabłysnąć znacznie mocniej, jakby był pełen siły, dawno utraconej mocy, by nagle zgasnąć i by jego czarne dymne wspomnienie pofalowało z wiosennym wiatrem, odeszło na zawsze.

Ogień jest symbolem związku. Z początku gdy nie brak mu paliwa, ogień buzuje mocno. Kochankowie są w sobie niebiańsko zakochani, mało jedzą, mają dzwięczny głos, pełen chemicznego endorfinowego szczęścia krążącego w ich żyłach uśmiech, włosy błyszczą, potrzeba snu staje się znacznie zmniejszona. Liczy się tylko doznawanie własnej bliskości, smakowanie ekstazy rodzącej się w naszych ciałach. Tak, to zakochanie. Szaleństwo umysłu, obłęd duszy. Lecz powoli, wręcz niezauważalnie, nasze żyły oczyszczają się z rozpuszczonego w nich szczęścia, które wreszcie zanika – zostawiajac nas odartymi z chemicznego szczęścia, nagimi emocjonalnie, wystawionymi z ciepłego przytulnego namiotu, na szał śnieżnej zamieci rzeczywistości.

Gdzieś w oddali widzimy migajace słabe swiatełko. Tam jest ciepło, bezpiecznie, możemy tam pójść. Ale możemy także pójść w odwrotną stronę, poddać się zamieci, skostnieć z zimną by opaść i zasnąć. Łatwiej jest skulić się, nie walczyć, zwinąć się w kłębek i zasnąć. Trudniej jest iść ku światłu, chce się spać, trzeba walczyć z opadającymi powiekami, sypiący w oczy śnieg sprawia ze tracimy z oczu nasz ciepłe światełko, jest zimno, nie ma odpoczynku. Ale w końcu tam dochodzimy i mozemy sie ogrzać przy kominku, zasnąć w cieple, i obudzić się nadal przy tym samym ciepłym, wesoło trzaskającym kominku gdy za oknami szaleje śnieżna nawała.

Każdy z nas staje przed takim wyborem. Gdy przestajemy odczuwać namiętność zakochania, uwarunkowaną biologicznie byśmy stracili rozsądek i spłodzili dziecko by zapewnić ciągłość życia na planecie ziemia, czujemy ze jesteśmy wobec siebie obcymi ludźmi. Wtedy możemy poczuć sie oszukani, obarczać winą partnera o to że nasz organizm nie produkuje już naturalnych narkotyków, miłosnej heroiny, i nie czujemy już tej podniecajacej rozkoszy, i prądu który przebiega przez całe nasze ciało, gdy widzimy oczy partnera, głębokie, pełne szczęścia, w mgiełce namiętności i zakochania. Możemy odejść, rozstać się pełni nienawiści i oskarżeń.

Możemy też żyć dalej ze sobą, udając na zewnątrz ze wszystko dobrze, a tymczasem oplatać się siecią wzajemnych manipulacji, wzbudzania poczucia winy, używania malutkiego przerażonego dziecka jako karty przetargowej by zaatakować emocjonalnie partnera, czy też zubożyć go finansowo.

Można też zrobić inaczej – próbować, walczyć, dać z siebie wszystko by ten początkowy ogień, potężny lecz krótkotrwały, zamienić w cichutki, pełen ciepła żar, który nie jest szaleństwem porywającym nasze ciała do do pełnej eksplozji tańca rozkoszy, ale emanuje wzajemnym szacunkiem, życzliwością, wzajemną silną chęcią sprawienia przyjemności partnerowi. Tego wyboru życzę Ci, czytelniku.

Gdy ogień jest potężny, szybko gaśnie bo wypala wszystko to co jest, nie ma czasu uzupełnić paliwa. Gdy ogień jest silny, pali się dłużej, ale w końcu jednak też wygasa. To co pali się wiecznie, to żar. Żar duchowej miłości.

2 thoughts on “Ogień miłości

  1. Nie rozumiesz jednej rzeczy – dopuszczajac mozliwosc ze milosc moze odejsc, boisz sie. Czy mozesz kochac kogos kto moze sprawic Ci wielki ból i odejsc?

  2. Mylisz sie, jest tez pewien rodzaj ognia, który nie wygasnie. Zapomniales o jednej waznej rzeczy. Tym, co jest najbardziej szkodliwe dla ognia to… wzajemnosc. Gdy ja masz, czujesz, ze nie musisz walczyc. Bo po co? Masz, co chciales. Ukochana osoba jest z Toba. Kocha Cie. I jak to wynika z natury, jestes zachlanny. Przestaje Ci to wystarczyc. Sama milosc to za malo. Teraz on/ona ma Ci jeszcze pomagac, zaspokajac Cie, dobrze interpretowac Twoje potrzeby. I jesli Cie kocha, pewnie zrobi to, ale wtedy ty poprosisz o jeszcze wiecej. Nikt tego wiecznie nie wytrzyma. Czasami jednak jest tak, ze nie potrzebujesz wzajemnosci drugiej osoby… dobra, sklamalam. Kazdy marzy o wzajemnosci milosci swojego zycia. Ale zdarzaja sie sytuacje… i sa to bardzo, bardzo rzadkie sytuacje… cholernie rzadkie! Ale zdarza sie, ze nie dbasz o to, co druga osoba robi dla Ciebie. Chcesz, zeby byla szczesliwa i dbasz o nia nie oczekujesz niczego w zamian. Taki ogien bedzie wieczny, bo caly chrzest bólu przejdzie juz na poczatku. Pytanie, co bedziesz z niego mial, w koncu jest niepelny, bo twoja druga polówka Cie nie chce. Sa dwie mozliwosci. Albo bedziesz kochac te osobe do konca zycia bez wzajemnosci (jesli starczy Ci sil), co nie bedzie az takie zle. Albo bedziesz cholernym farciarzem i Twoja milosc Cie doceni.

Dodaj komentarz

Top