Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Nie wiem jaki tytuł dać.

Nie wiem jaki tytuł dać.

Dziś wstałem z samego rana, i skoczyłem do kiosku po Wyborczą.

I zaczałem dzwonić, w poszukiwaniu pracy. W jednym Pani się na mnie drze że tylko dla Pań ogłoszenie i zrywa połączenie (patrzę w gazetę, widzę ze infolinia, nic o płci) dalsze trzy numery włącza się poczta głosowa, inne prace tylko „marketing bezpośredni” czyli akwizycja z założeniem działalności na siebie, infolinie z zarobkami max 1100 na rękę. Wszędzie chcą zeby przyjechać na rozmowę, więc mówię ze mają mi zarobki mniej więcej widełki powiedzieć na telefon, nie będę jechał na drugi koniec miasta żeby usłyszeć o kolejnej akwizycji.

W jednej z firm Pani jest oburzona że nie chcę być Managerem sprzedaży na prowizji, sprzedajacym ludziom na ulicy polisy ubezpieczeniowe które muszę najpierw od jej firmy wykupić a potem sprzedawać, i idą podobno jak ciepłe bułeczki, ludzie się o nie zabijają – atak wściekłości to mało powiedziane gdy jej powiedziałem zeby sama je sprzedawała na ulicy a nie frajera szuka, a tak w ogóle to niech sobie w dupę te polisy włoży stary małpiszon. Manager, dobre, jeleń do wydymania, ot co. W końcu dzwonię na ogłoszenie o parkingu, okazuje się ze praca na mojej ulicy, 11h dziennie z wszystkimi sobotami, łącznie za max 1400pln. Praca to podnoszenie szlabanu na kartę członkowską. Umówiłem się na spotkanie, idę i widzę tą budkę maleńką gdzie ledwo się zmieści człowiek, w pobliżu zero kibla, kolejka samochodów cały czas. Wysłałem facetowi smsa że jednak rezygnuję i przepraszam, facet mi życzył powodzenia, jakiś gość z klasą wreszcie.

11h może bym wytrzymał, ale co z toaletą? ciągle kolejka olbrzymia, nie ma jak wyjść, nie ma jak zjeść, i za 1400zł? no nie, stać mnie na więcej. No to jeszcze zadzwoniłem do sprzątania, 700pln miesięcznie, mówię facetowi ze pensja minimalna to ok 900pln a on mi mówi że jak mi sie nie podoba to żebym spier…
Dzwonię po biurach, wklepywanie danych przed kompem jak małpa, 980pln miesiecznie, praca w biurze przy fakturach, najlepsza oferta to 1200pln.

Czy pisałem wam jak byłem ostatnio w urzędzie pracy? praca poza Wawą za chyba 1200, albo rozwożenie dostawczakiem mięsa po sklepach w Warszawie za 1300pln. Ja, jarosz, i rozwożenie mięsa, dobre 🙂

Tak mnie to dziś wszystko rozśmieszyło, ze wskoczyłem w auto i podjechałem do Skaryszewskiego, tam najlepiej się odprężam, i relaksuję, sam na sam z przyrodą. Bardzo lubię wchodzić na zamarznięte jezioro, i chodzić po nim. Zawsze lubiłem takie klimaty gdzie trzeba się wykazać sprytem i refleksem, w młodości miałem ksywę „kozica górska”. Którą sam sobie nadałem. Ale powiadam wam, dajcie mi drzewo, a ja na nie wejdę. Może jestem bezrobotny jak Ferdynand Kiepski, może nie jestem przystojny jak Marlon Brando, może nie tak obdarzony jak Rocco – ale na drzewa umiem wchodzić znacznie lepiej od nich.

No i chodzę po tym jeziorze, i nagle widzę rybę. Podnieciłem się, chciałem tą rybę jakoś wyjąć ale była pod lodem. Dzwonię do taty że ryby są na jeziorze, tata mówi to bierz je, będą na obiad, no i nie dałem rady bo nie miałem nic metalowego, a jedynie kijek który złamałem na próbach rozbicia lodu. Wbiegam do rodziców cały podescytowany, tata mówi zdzwiony skąd mnie tak naszło na te ryby skoro karpia zawsze bałem się zabić, a ja mówię że one już nie żyją i pływają w wodzie, no i się okazało że się nieżywe nie nadają. A myślałem że się nadają skoro są zamrożone w lodzie, przecież to jak lodówka 🙂

Konkluzja jest taka – nie ma pracy dla osob z moim wyształceniem 🙂

 

 

 

Dodaj komentarz

Top