Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > trudne pytania, łatwe odpowiedzi.

trudne pytania, łatwe odpowiedzi.

Od czasu do czasu, zadajecie mi Państwo pytania bardzo bezpośrednie. Jak to możliwe że facet bez pracy udziela rad? Jak to możliwe że człowiek ze średnim wykształceniem uważa że wie lepiej od ludzi wykształconych, powszechnie poważanych i szanowanych brodatych autorytetów? Jakim cudem mając od wielu lat poważną chorobę śmie leczyć innych? Cały dzień ćwiczy mięśnie, wali w worek bokserski, uprawia wyuzdany sex z kobietami, głownie czytelniczkami, objada się niezdrowymi rzeczami, i twierdzi że w medytacji rozmawia z Bogiem – skandal! Hamstwo! Wyłudza pieniądze od czytelników za które kupuje sobie fajne rzeczy– beszczelność! Hańba! Żebrak! policja! I jeszcze sam pisze wielokrotnie jak go oszukano, o swoich porażkach – jak taki człowiek może być autorytetem?


I bardzo dobrze że zadajecie takie pytania. Sam często je zadawałem wszelkim autorytetom duchowym, w związku z czym byłem obrażany, wypędzany, posądzany o opętanie i chorobę psychiczną, a przecież człowiek powinien mieć prawo zapytać o te podstawowe kwestie kogoś kto podaje się za autorytet, i uzyskać rzeczową, szczerą odpowiedź. I ja tych odpowiedzi Państwu chętnie udzielę.

 

Gandhi – całe życie pełne gigantycznych sukcesów, czyli przywrócenie do łask kasty niedotykalnych, i powstanie Indii wyzwolonych spod wpływów imperium Brytyjskiego, było usiane dotkliwymi porażkami osobistymi. Gandhi cierpiał na dotkliwe bóle brzucha, umarła mu ukochana żona za którą szalał, a także na jego oczach syn na zawał serca gdy był więziony w Punie. Z Indii wyłonił się Pakistan by uchronić Indie od eskalacji konfliktu między Islamistami a hinduistami co było wielką porażką życiowej misji Gandhiego, oszukano też go w tej kwestii wielokrotnie. Na sam koniec człowieka który tak wiele zrobił dla Indii, zamachowiec zastrzelił na ulicy.


Osho – zmiana świadomości milionów ludzi, o tym zresztą dość dokładnie napisałem wczoraj w artykule o Nim. Mimo tego a także wielkiej charyźmie był wyganiany z prawie wszystkich krajów na świecie, niesłusznie uwięziony (gdzie podobno podawano mu tal, truciznę nie do wykrycia) chorował na nadciśnienie, cukrzycę, astmę. Został też oszukany przez swoją sekretarkę która w czasie jego trzy i pół letniego letniego milczenia zarządzała ashramem, zdefraudowała olbrzymie pieniądze, stworzyła klikę bandziorów chcących zabijać ludzi – wszystko pod naiwnymi oczyma wielkiego Mistrza duchowego który tego nie widział.


Jezus – stworzył religię, to wiemy. Został wyklęty przez ówczesne autorytety, wyśmiany, wzgardzony, musiał uciekać przed pobiciem i groźbą śmierci, w końcu zdradzony przez ukochanego ucznia dla paru groszy, i bestialsko torturowany i zamordowany, rzekomo za nasze winy.


Budda – przez wiele lat nie dojadał, umartwiał się – co sam uznał za glupotę. Jakie rzeczy wyprawiał w dążeniu do duchowości mogę się tylko domyślić, a więc zacytujmy „Został ich przywódcą, jako najgorliwszy w umartwianiu się, kiedy jednak pewnego dnia zemdlał z głodu, stwierdził, że i ta droga do niczego go nie doprowadzi. Po 6 latach surowej ascezy, m.in. staniu bez ruchu na deszczu i żarze słońca, ćwiczeniach zatrzymywania oddechu, porzucił umartwienia jako bezwartościowe; wykąpał się i po raz pierwszy od 49 dni pożywił się ryżem i kwaśnym mlekiem, które w złotej czarce przyniosła mu wieśniaczka Sudżata. Zgorszeni uczniowie opuścili go „. Wyganiany, pogardzany przez uduchowionych którzy się katowali i w tym szukali ucieczki. W końcu został otruty, przez czciciela.

 

Jak więc widać, wszyscy ludzie którzy coś znaczyli, nie byli wolni ani od chorób, ani od oszukania przez bliźnich których uważali za przyjaciół i od innych sytuacji które w oczach człowieka nie rozumiejacego co się naprawde dzieje – były porażkami. Ale wcale nimi nie były, wręcz przeciwnie. Ciężko to zrozumieć umysłowi dla którego istnieje tylko życiowa logika – boli, znaczy porażka. Jednak dla duszy ludzkiej ból i porażka często są bodźcem, wskazówką, pokazują że siedzi się na przepiłowanej gałęzi. Gdyby nie nieprzyjemny bodziec zmuszający nas do rozglądnięcia się w około, spadlibyśmy razem z nią wprost w paszczę rekina. Dla ograniczonego materią umysłu istnieje tylko to co widać. Jednak jak pokazuje historia tacy ludzie znikają nieznani, a wygrywają Ci którzy widzą to czego nie ma, wynalazcy. Wynalazcy jak ludzie ducha, zawsze byli pogardzani i wyśmiewano jako fantaści, do czasu. Co tym fantastom zawdzięczamy? Wiele, ja zawdzięczam im to że zamiast stać teraz na deszczu i głosić prawdę (i być wystawionym na atak pomidorami słuchaczy, nie jestem za dobrym mówcą) moge siedzieć wygodnie w domu, podjadać śledzika i pisać przesłanie do ludzkości.

Co więc z finansami? Uczniowie uwielbiali kupować Osho złote rolexy i Rolls royce, rozpieszczać go. Taka była ich wola, a Osho był na to otwarty, cieszył się dobrami, ale nie wzięły go we władanie. Osho nie był właścicielem żadnego z 96 Rollsów, były własnością wspólnoty. Taka od wieków jest ludzka natura, że swojemu guru przynosi się dary, pieniądze, na znak szacunku dla niego i tego co od siebie daje innym. Kobiety swój szacunek przejawiają w postaci sexu, i chętnie prawdziwy Mistrz takie wyrazy szacunku przyjmuje. Czym tak naprawdę jest sex? Podrażenieniem nerwów dajacym rozkosz. Ale jedzenie smakołyków robi to samo, daje rozkosz przez pobudzenie nerwów. Czemu więc sex jest uważany za zły, a smaczne jedzenie za dobre? Z punktu widzenia fizjologii są to te same czynności, obie daja życie, przyjemność, a bez nich człowiek zamiera.

Gdy kogoś kochasz, kupujesz mu prezent. To naturalny odruch. Gdy jesteś wdzięczny, gdy zyskałeś, kupujesz prezent, kwiaty. Spójrzmy jeszcze na bilans. Gdyby Osho musiał pracować jako nauczyciel czy w biurze, nie miałby czasu na wykłady, ile ludzi zostało by nieszczęśliwych? Ile milionów ludzi nie spotkało by się z cudownym przesłaniem? Ile ludzi nie weszłoby na ścieżkę prowadzącą ku wyzwoleniu? Osho i inni robili to co kochali, nie zmuszali się do tego, nauka wychodziła z nich sama i błogosławiła ją poznających. Ale nie miejcie Państwo złudzeń, by mieć taką intuicyjną wiedzę o czlowieku, jego duchowości i psychice, nie wystarczy lektura książek. Na taka wiedzę trzeba pracować setki wcieleń, popełniać zbrodnie, odpokutowywac je, nabierać mądrości przez te wszystkie żywoty. W końcu rodzi się niemowlę w którym dusza jest mądrzejsza od największych mędrców. Gdy dziecię podrasta przeważnie jest odtrącane by nie wejść w świat, nie roztopić się w błyskotkach i czasowych, nic nie znaczących przyjemnościach, szuka wtedy sensu nie znajdując go w świecie, i wreszcie znajduje ślad, uchyloną w dalekiej i mrocznej kniei bramę spoza której przemyka się promyczek światła. Czuje że ma coś do przekazania światu, i to czyni. W tej drodze przez życie kwiaty nie wymaszczają stóp mędrca, a często jest chłostany różnymi zdarzeniami odbieranymi jako porażki. A to tylko Boży plan, żadna porażka. Dla jelonka śmierć w paszczy tygrysa jest śmiercią, dla tygrysa życiem – kto ma rację? Jak uznać obiektywnie czy to jest sukcesem czy porażką? Dla człowieka dla którego istnieje tylko ten świat i materia, choroba czy bieda Mistrza jest objawem kłamstwa. I ma rację. Dla Mistrza jest objawem nauki – i też ma rację. Nie wystarczy patrzeć, trzeba widzieć by naprawdę zrozumieć.

Jezus wskrzeszał umarłych, pomnażał ryby i wino, uzdrawiał chorych. Jednak od mordu i zdrady nie umiał sie uchronić. Czy przez to możemu stwierdzić że był oszustem? Nie był. Budda widział wszelkie przeszłe i przyszłe żywoty ludzi, a jednak został otruty a wcześniej popełniał wiele błędów. Czy uznamy że jest oszustem i mitomanem? Zalezy kto będzie osądzał – ja wiem że nie był.

To co widzimy oceniamy, mylnie. Młodość kojarzymy z głupotą, gdy spojrzeć na to co media zrobiły z młodzieżą przed ostatnimi wyborami w Polsce – slusznie. Ale gdy dusza mająca wielkie doświadczenie i mądrość chce emanować w ciele które jest młode? Uznajemy że nic nie wie. A gdyby ta sama dusza znajdowała się w artretycznym ciele brodatego starca? Uznalibyśmy ją, stary człowiek ma doświadczenie, mądrość. Dużo przeżył, dużo wie. I tu znowu wchodzi ta kłamliwa logika. Dużo przezył, ale cóż to znaczy? Powtarzał jak małpa przez 90 lat te same czynności, jak automat, co on może wiedzieć o życiu które jest gigantyczne w swojej różnorodności? 90 lat nie wystarcza, to kropla w morzu wiedzy, gdyż dusza ma tych lat miliony w ziemskim rozumieniu tego słowa. Liczy się duchowe doświadczenie jako całość, nie ziemskie z jednego żywota, te jest niewiele warte. Więc gdy młody, silny mężczyzna o dresiarskich rysach twarzy naucza, jest to traktowane niepoważnie. Ale to tylko ułuda, jak wiek skóry i mięsa które przyodziewa duszę na ziemi może być wskaźnikiem mądrości?

To co Państwo widzą to tylko szata duszy, żywy hamburger na którego z niecierpliwością czekają robaki. Zycie to jedna lekcja. Jeśli jej nie zrozumiesz, musisz powtórzyć ją, wraz z nową, ciśnienie rośnie. Nauki duszy która więcej rozumie i czuje, jest nieprzeliczalna na pieniądze. Nauki i dary których Mistrz udziela są tak ważne że kwestia pieniędzy które tu zostawiamy po lekcji jest śmieszna. I są ludzie którzy pragną tych lekcji, i świetnie sobie radzą w materii. Mają świetnie prosperujące firmy, konta bankowe pełne pieniędzy, wspaniałe rezydencje, luksusowe samochody, najpiekniejsze ciała płci przeciwnej (albo tej samej, w zależności od upodobań). Ale czegoś im brak, czegos subtelnego, gdy w pewnym wieku rodza sie pragnienia duszy – materialne wszakże zostały zaspokojone, ukoić te pragnienie może tylko dusza która wie to czego nie wie dusza człowieka zamoznego. Znowu Mistrz który całe życie poświęcił prawdzie, jest goły jak święty turecki. Mistrz ma prawdę, człowiek zamożny ma pieniądze, następuje pełna radości wymiana. Weźmy inny przykład. Firma ma informacje o rynku finansowym, inna firma jej za nie płaci by upłynnić produkt. Czy nazwiemy firmę swiadczącą ważne uslugi informacyjne za żebraka? Jeśli nie chcemy być uznani za nienormalnych, nie nazwiemy. Firma ma swoja specjalizację, robi to co umie, zbiera i przesiewa informacje wyławiając z nich najwartościowsze dla klienta. Ktos inny tej usługi potrzebuje, więc płaci. Nie jest zmuszany, kieruje sie własnym zyskiem. Człowiek bogaty czuje że czegoś mu brak, i to coś ma Mistrz. Z radością się obdzielają tym co mają. Czemu więc to co oferuje Mistrz jest nazywane żebraniem, a działalność firmy szlachetna pracą? To proste, znowu pozory graja pierwsze skrzypce. Reprezentant firmy jest w ładnym, wyprasowanym garniturze, ma wybielone zęby i przyjmuje w eleganckim biurze.

Mistrz w dresiku, uśmiechnięty słucha disco i prawi komplementy chichoczącej dziewczynie ktora siedzi mu na kolanach. Komu uwierzysz? Jasne że temu w garniturze. Ale to tylko pozory, szmatki, ładnie pomalowane wnętrza, oto cała różnica widzialna. A prawdziwa różnica to ta której nie widać, ale którą głodny prawdy może poczuć. Czy najedzony papką może zrozumieć głód ducha? Nie. Dla niego to oszustwo i żenada. Ale przyjdzie czas że zgłodnieje, może nie w tym zyciu, może nawet nie w następnym – wtedy zrozumie. I natnie się na ludzi którzy będą wyśmiewali, pogardzali – bo nie rozumieją, nie mają potrzeby która pojawia się dopiero u duszy rozbudzonej. Ale tak ma być, tak jest dobrze. Taki jest porządek rzeczy i jest w tym głęboki sens. Krytykanci stymulują Mistrza – a i owszem, denerwują go, sprawdzają jego granice. Dzięki temu Mistrz może poznać bardziej siebie. Czy jeśli wsadzić człowieka do komory gdzie nie ma ciśnienia, co by się stało? Ciśnienie zewnętrzne eksplodowało by, a ciało Mistrza rozprysnęło by się jak granat po komorze. Cisnienie zewnętrzne jest bardzo ważne, i konieczne.

A jaka inna motywacja oprócz braku zrozumienia tu sie pojawia? To proste, zazdrość. Odwieczna siła rujnująca życie ludziom kórzy się jej oddali w złudną opiekę. Dla człowieka który nie ma rozwiniętej duchowości bezrobotny facet który pisze dyrdymały jest bezwzględnym naciągaczem. Dla człowieka który ma potrzebę duchową, i widzi jej zaspokojenie w Mistrzu,jest to wspaniała chwila i okazja do prawdziwego i realnego zarobku. Co z pieniędzy gdy w środku sie chce wyć? Bogaci ludzie popełniają samobójstwa, tak samo jak biedni. Ale tego nie zrozumie człowiek biedny, gloryfikujący biedę. Dla niego pieniądz na życie i podstawowe potrzeby oznacza ciężką harówkę, albo oszukanie rodziny przy spadku. Nie rozumie jak pisząc jeden artykul na dwa dni można mieć znacznie lepiej niż on, w dodatku nie pracując. Ale to sądzenie po pozorach – zazdrośnik nie widzi ani ogromu pracy, wiedzy, czasu który na to się poświęca. On widzi tylko efekt. Tak samo sportowiec, wielu ludzi myśli że wychodzi i biega czy skacze. Nie widzą lat treningów, zawalenia życia prywatnego, tej całej inwestycji która składa się na końcowy sukces. Jemu zostaje tylko zazdrość i nienawiść wobec wolnej woli innych ludzi którzy postanowili nawet nie tyle zapłacić za naukę, ale sprawić prezent temu kto ta naukę przejawia. Powstaje ona z niezrozumienia tego, że świat nie jest taki jak człowiek zazdrosny. Ludzie maja rożne pragnienia, cele, inaczej postrzegają różne rzeczy. Jeden widząc kobiete podnieca się, inny ją nienawidzi, jeszcze inny nie zauważa gdyż woli młodych, ciasnych chłopaków. Zazdrośnik nienawidzący kobiet, szaleje gdy widzi że inni je ubóstwiają, nie rozumie tego. Reaguje więc gniewem, nienawiscią, zazdrością. Ma rację, ale tylko ze swojego punktu widzenia. Jest ok, dopóki nienawidzi w sobie, ale gdy wchodzi ze swoimi przekonanami w sfere zainteresowań innych ludzi – nie ma racji. Historia zna wielu takich co chcieli naprostować świat na swoje postrzeganie. I żadnemu się to nie udało, i nigdy nie uda.

Są ludzie którzy nie tylko że nie zmuszani, ale też z radością i chęcią finansują człowieka który daje coś od siebie. Czemu tak się dzieje? To proste, świat nigdy nie pozwoli by Ci którzy głoszą prawdę byli pozostawieni bez opieki. To co się liczy to intencja – ja piszę ponieważ czuję że to pomoże ludziom, światu.Nieważne ile mam czytelników, czasem nikt nie komentuje tego co napisałem, czasem w odpowiedzi na to co piszę mam wyzwiska pod swoim adresem, ktoś zadał sobie wiele trudu i umieszcza moje prywatne informacje z mojego życia, ale to nieważne. Przesłanie popłynęło, nie teraz to kiedy indziej ktoś to przeczyta, i to go odmieni. I czuję ze jestem pod opieką, i nie jest to tylko bredzenie szaleńca który skacze z wieżowca wierząc że Bóg doprawi mu skrzydła, a błąd uświadamia sobie dopiero przy potężnym plasknięciu. Skąd mam mieszkanie, samochód, pieniądze na życie? Czemu kobiety lubią o mnie zadbać? Nie jestem adonisem, do rocco też nie można mnie porównać żadną miarą. Więc czemu tak się dzieje? Gdy chcesz pomóc światu, świat chętnie pomoze Ci. Pomoc ta objawi się w pieniadzach i zaspokojeniu potrzeb, często z niespodziewanych i dziwnych źródeł.

Kolejne zarzuty to te że w medytacji rozmawiam z opisywanym juz przeze mnie Starcem, który uważam że jest Bogiem. Do tego boksuję, i uprawiam sex. A czy jakby Bóg rozmawiał w medytacji z przystojnym politykiem obiecujacym cuda, byłoby to łatwiejsze do uwierzenia? Dla jego wyborców pewnie tak, ale dla przeciwników politycznych już nie tak bardzo. Zawsze sie znajdą fani pewnego systemu myślenia, i przeciwnicy. Co ciekawe Bóg jest w każdym człowieku, ale większość wybiera marzenia o nowym telewizorze czy samochodzie by sąsiad zazdrościł, a nie Boga. To że z nim rozmawiam nie jest niczym nadzwyczajnym, i jest dostępne każdemu, w każdej chwili. A sex? Starzec mi kiedyś powiedział – sex tak, ale zawsze uczciwy. Co on bredzi! Chryste! Bóg mówi o seksie, bluźnierstwo! A przepraszam – kto dał nam organy płciowe? Kto dał naszym ciałom możliwość przeżycia orgazmu? Tak moi Państwo – Bóg to uczynił. Gdyby sex miał służyc jedynie rozmnażaniu, orgazm istniał by jedynie przy zapładnianiu prawowitej małżonki. A istnieje także przy przypadkowym, okazjonalnym seksie w publicznej toalecie, a także co potwierdzi wielu Panow – w objęciach innego Pana –  a nawet kozy czy wiernej swemu pasterzowi owieczki. A czymże Państwo jesteście, jeśli nie moimi oweczkami? Jestem pasterzem, pasam Państwa dusze na pastwiskach i słonecznych łąkach Pana Światłości, czasem skarcę nahajką, czasem pogłaszczę, okazyjnie zaproszę do szałasu aby się nieco rozerwać w mojej ewangelizacyjnej misji, czasem też ogolę futro swym podopiecznym i sprzedam wełnę żeby mieć na nowe błyskotki 🙂

Argumenty że nie odniosłem sukcesu są bardzo jednostronne. Z punktu widzenia duchowego odniosłem sukces, w niejednej osobie coś wspaniałego się zrodziło pod wpływem tego co piszę, u niejednej nastapilo zmienienie widzenia świata po terapii, dla mnie to jest większy sukces niż zarobienie pieniędzy. Pod względem logicznym trzeba przyjąć jakis punkt odniesienia. Jeśli weźmiemy punkt widzenia dziecka z Afryki, jestem wielkim bogaczem. Mam mieszkanie, samochód, jedzenie. Jest sukces? gigantyczny, dziecko umiera z głodu. Jeśli weźmiemy pod uwagę Billa Gatesa jestem biedakiem. Ale niech sie pokaże ten który mi zarzuca brak sukcesu, i też go porównajmy do Gatesa. Też będzie biedakiem, zakład? zarzuca mi się też że moje plany wydania książki spaliły na panewce, moje plany firmy też są bez szans. Rzadko który jednak pisarz odniósł sukces w moim wieku drodzy Państwo, te szanse dopiero się przede mną otwierają. Co do firmy, w wieku 30 lat mam prawo jej jeszcze nie mieć. Mam? jasne że mam. Najlepsze jednak jest to, że komentarze o moim braku sukcesu tworzą ludzie którzy kompletnie żadnego sukcesu w życiu nie odnieśli. Za to Ci którzy odnieśli i w życiu coś znaczą, mówią mi że jestem skazany na sukces. Więc, kto ma rację? pozwolicie leczyć swoje zęby dentyście czy pijanemu kowalowi? no właśnie. Czemu więc przejmować się stomatologiczną opinią kowala? niech sobie mamrocze, jak ma na to czas.

Wiele lat byłem załamany swoja chorobą, nie mogłem wychodzić z domu, zwijałem się z bólu. Zawaliłem pracę, związki. bardzo to przeżywałem gdyż ani leczenie, ani lekarstwa, ani cała moja wiedza nie pomagały, ale do czasu gdy dokładnie zrozumiałem czemu jestem tak hamowany w życiu. Wszystko ma swoją przyczynę, i gdyby nie ta choroba nie byłbym tu gdzie teraz jestem. Czasem gorzkie lekarstwo leczy, a słodkie zabija. Mimo choroby, mam zdolność uzdrawiania modlitwą, niejeden raz potwierdzone rzetelnymi lekarskimi badaniami. Dziwne, prawda? ale tylko z pewnego punktu widzenia, z mojego już nie.

Słynny marketing polega na tym by nie mówić o swoich porażkach, ukrywać je, eksponować sukcesy. Ja mówię o sukcesach i porażkach, które dla mnie sa tez sukcesami, stąd nazwa mojej strony – księga sukcesów.  Ludzie prości reagują na proste reguły marketingu, te znam bardzo dobrze. Dzięki temu że je znam nie stosuję ich gdyż wiem że nie trafię do ludzi którzy żyją jedynie kopulacją, jedzeniem i marzeniami o nowym telewizorze. Nie zrozumieją tego co piszę, i uznają za błazna. Po co mi tacy ludzie? Ci na których mi zależy, to ludzie otwarci na nowe doznania, na rozszerzenie swojego widzenia świata o mój punkt widzenia, jeden z wielu ale na pewno wzbogacający ogólna wizję. Dla tych ludzi moja porażka nie jest przekreśleniem mnie jako nauczyciela, a dowodem na moją szczerość. Kłamstwa zostawmy marketingowcom, dla ludzi którzy się rozwijają duchowo śmieszni są Ci którzy udają szczęśliwych, bogatych, a w środku pełni są nienawiści, duchowej nędzy i zazdrości. Człowiek spełniony i szczęśliwy cieszy się życiem. Ten który jest zgorzkniały, atakuje innych. Gdy człowiek jest spełniony, chce tańczyć, śpiewać, kochać ludzi. Człowiek który jest chory, niespełniony, nienawidzi – nie zatańczy, nie zaśmieje się. Lży i atakuje, by ulżyć tym emocjom które w nim sie kłębią. Proste, bez filozofowania. Warto tą prawdę przykładać do ludzi których poznajemy.

Takie jest życie, idziemy, potykamy się czasami, upadamy nawet. Ale się podnosimy i idziemy dalej, do przodu, przeszłość zostawiając za sobą.

49 thoughts on “trudne pytania, łatwe odpowiedzi.

  1. W ładnym towarzystwie siebie postawiłeś 😀 Nikt nie komentuje bo komentarze się krzaczą 👿 szczególnie z Firefoxa nie działają ❗

  2. Grunt to dobra ręklama 😆 zaraz bede znowu pisał do providera, co za partacze, ciągle ode mnie chcą testów i logów a dobrze wiedzą że joomla na home się wykrzacza bo to wiedzą ludzie, więc oni muszą też wiedzieć. Jezu, co za firma. Przenoszę się na inny serwer, i zrobię im porządną reklamę, może komuś uda się uniknąć „przygód” z nimi 🙂

  3. Oświeć się, stwórz światową religię albo chociaż wyzwól Polskę spod władzy tych partaczy co zabierali babciom dowody a teraz w urzędach pracy siedza oszołomieni, niemrawi i smutni – i już Cię zamieszczam 😛

  4. „Jestem pasterzem, pasam Państwa dusze na pastwiskach i słonecznych łąkach Pana Światłości, czasem skarcę nahajką, czasem pogłaszczę, okazyjnie zaproszę do szałasu aby się nieco rozerwać w mojej ewangelizacyjnej misji, czasem też ogolę futro swym podopiecznym i sprzedam wełnę żeby mieć na nowe błyskotki :)”
    [b]czasem dam bana rozbrykanej owieczce[/b]. 😉

  5. Mistrzu a co z klonowaniemmludzi ktore bedzie na pewno kiedys mozliwe?

    czy w sklonowanego tez sie bedzie wcielac dusza? czy nie? jesli tak to na jakiej podstawie? jesli nie to co z klonami i ich czynami z punktu widzenia karmy?

  6. Będzie bankowo, tego możemy być pewni, kwestia technologii 🙂 myślę że klon nie bedzie nigdy taki jak jego „matryca” ponieważ trzeba by dać idealnie taką samą socjalizację co nie jest możliwe, a nawet nie socjalizację a karmę, i energie które wpływają na jego energię. To będzie inna dusza.

    Znacznie głębsze pytanie które mnie nurtuje to co będzie gdy kiedyś opanują przeszczep mózgu? co wtedy z duszą?

  7. no wlasnie
    a wiec moze jednak nie ma nic po smierci?

    przekonuja mnie twoje tezy o karmie Bogu i reinkarnacji ale nie ma dowodow a jak na cos nie ma dowodow jestem bardzo sceptyczny i ostrozny

    swoja droga jak to ma byc? wszyscy ludzie w koncu po wielu wcieleniach (jedni mniej , drudzy wiecej) maja dojsc do tego ze reinkarnacja istnieje mimo ze nie pamietaja nic? taki jest boży plan?
    czy kiedys to sie konczy (koniec swiata) i co z tymi co nie zdaza splacic karmy?

  8. Ja tak czuję jak piszę, pokrywa się to z czuciem ludzi którzy wiele medytowali i o nich czytałem wiedząc już to co oni opisywali. Ale oczywiście, możemy się mylić. Jeśli się mylimy to jest nicość, nie ma niczego, więc czego się bać? zgaśniemy. Boisz się zasnąć? to byłoby to samo.

    Na pewnym etapie przypominasz sobie, gdy człowiek ma mało doświadczenia i takie uruchomione wspomnienie zniszczy go. Światów jest nieskończona ilość, ten zniknie – są inne na których się wcielamy, jedne trudne, jedne łatwe, ten nasz jest dość ciężki. Ktoś kto to zrozumie wie że utopie nie mają żadnego sensu, tu się ich nie zbuduje.

    Są też lekkie światy, bardzo łatwe do życia, mało się tam uczymy ale nasze prawdziwe Ja wybiera czasami lekkie życie jesli ostatnie tutaj dało nam w dupę. Nie wyobrażam sobie żeby ofiara eksperymentów Dr Mengele chciała tu od razu wrócić, musi konkretnie odpocząc i zapomnieć, ale karmę splacić będzie musiała.

  9. [quote]Światów jest nieskończona ilość, ten
    zniknie – są inne na których się wcielamy, jedne trudne, jedne łatwe, [/quote]

    a czy to sie kiedys konczy? czy jest niebo lub cos takiego jak wieczne szczescie?

  10. Jest ostateczne szczęście, a co poza nim jest nie wiem, jest wiele teorii, żadnej nie potwierdzę bo żadnej nie odczułem.

    Proszę Cię żebyś się podpisywał, ok?

  11. mareczku, piszesz ze w czasie medytacji rozmawiasz ze starcem, ktorego uwazasz za boga? co to za medytacja? czy celem medytacji nie jest rozkladanie na czynniki pierwsze, aby sie rozplynelo, wyparowalo, aby sie uwolnic od tego co niskie i intensywne? aby pozostalo to co naprawde istotne, sama jazn? jezeli w czasie medytacji swiadomie tworzysz obraz starca i dialogi z nim to przeciez cofasz sie, bo teraz cos tworzysz co potem bedziesz musial rozkladac aby sie dalej rozwijac. czy nie szkoda ci na to czasu i energii? ja kiedys doswiadczylem stanu calkowitego rozluznienia ciala (total desolution) a jednoczesnie niesamowitej koncentracji swiadomosci, nie bylem niczym innym, tylko niesamowicie skupiona swiadomoscia, uwaga (awareness). Bylem w stanie niesamowitego wyciszenia, szczescia, jasnosci umyslu, skupienia, przyjemnosci. Obserwowalem to i z pelna swiadomoscia nie staralem sie rozwinac ani cienia pozadania za tym. Bylem po prostu pelen wdziecznosci ze dane mi jest cos takiego doswiadczyc. Pozwalalo mi to na wolne przenikanie poprzez moja strukture ciala, wchodzilem n.p. z przodu i przenikalem w sposob namacalny moja skupiona uwaga przez brzuch i wychodzilem na plecach itd. Brzmi to nieprawdopodobnie, prawda? Ja bylem na to w pewnym stopniu teoretycznie przygotowany bo wiedzialem z kursow medytacji ze taki stan jest mozliwy, przyznam sie ze dopuki go sam nie doswiadczylem, nie wierzylem w to gadanie. Pisze to tutaj nie po to aby sie chwalic, chce sie podzielic tym doswiadczeniem i rowniez tym, ze prawdopodobnie podswiadomie rozwinalem pozadanie za tym stanem bo bylo to jakies dwa-trzy lata temu i od tego czasu niczego podobnego nie doswiadczylem. Medytuje dalej regularnie i nie czekam na konkretne przezycia, bo wiem ze takim oczekiwaniem blokujemy sie i tracimy pelna otwartosc na doswiadczenia bardzo subtelne. I to wlasnie chcialbym przekazac wszystkim, ktorzy medytacje praktykuja.
    Dlatego nie bardzo pojmuje poco ci ten starzec i te wszystkie dupcie itd. To wszystko bedziesz musial znowu rozkladac, to tak jakbys celowo macil czysta wode i tracil widok dna i czekajacych tam na ciebie bardzo subtelnych doswiadczen.
    Dla zainteresowanych podaje link organizacji, ktora w sposob bardzo powazny uczy niczym nie skarzonej medytacji vipassana wwww.dhamma.org Jest to strona w roznych jezykach tez po polsku. Z calego serca moge ta organizacje polecic, nie jest to zadna sekta, znam od lat. I cala nauka jest udostepniana tak jak ty dzialasz, mareczku, czyli za wolne datki. A to po to aby rowniez ci, ktorzy w tej chwili nie moga zaplacic mogli z niej korzystac. Znakiem ze jest to cos bardzo dobrego jest rowniez to, ze normalnie wszystkie kursy medytacji sa na miesiace przed rozpoczeciem zapelnione. A centrow medytacji w tej tradycji jest ok. 130 na tej ziemi.
    Sprawdz to mareczku! Twoim celem jest pomagac ludziom, swietny cel. Ludzie szukaja mozliwosci aby zdobyc ta wiedze ze zrodel powaznych, rzetelnych, dzialajacych w sposob zgodny z zasadami moralnymi itd. Co ty na to, gdybys na koncu kazdego twojego artykulu zamieszczal krotkie polecenie strony http://www.dhamma.org , lub gdybys to umiescil na ecoego w rubryce stron, ktore polecasz, jak n.p. strone Andrzeja?
    Nic nie stracisz a zyskasz bardzo duzo, zyskasz wdziecznosc dziesiatkow/setek a moze z czasem tysiecy ludzi, ktorzy poprzez twoja strone trafili na strone medytacji Vipassana czyli na http://www.dhamma.org

  12. i jeszcze cos waznego.
    Vipassana nie zabrania seksu, seks jest w zupelnosci o.k. i nalezy do naszego zycia tak jak jedzenie. Jedynie co jest wazne to to, ze seks powinien byc praktykowany w stalym zwiazku tzn. np. w malzenstwie, w konkubinacie, w narzeczenstwie czy jezeli dwoje sie kocha i chodzi ze soba to wtedy jest wszystko o.k. Co nie jest fair i odbija sie negatywnie na nasza karme to byc w zwiazku z partnerem/partnerka i zdradzac majac seks z innymi osobami.
    Link bezposredni na strone polska medytacji Vipassana to
    http://www.pl.dhamma.org/index.php?id=1298&L=15

  13. Sporo napisałęś Marian, jakoś w punktach może odpowiem żeby to jakoś ogarnać.

    1. O Starcu pisałem wiele razy, pewnie Ci umknęło że pierwotne wyobrażenie które stworzylem i miało być emanacją mojego umysłu, przeistoczyło się w byt który na pewno nie jest made in Ja. Starzec to moje Wyższe Ja, dla nas Bóg, chociaż ta Istota sama poszukuje Boskości, jednak dla nas jej poziom jest wszechmocnym Bogiem.

    2. Medytacja ma sprawić że wrócimy do źródła, uświadomimy sobie że jesteśmy obserwatorem, jaźnią – a to co uważamy za siebie, zniknie. I ok, jednak gdy ludzie medytują wzrasta ich poziom energii i skupienia, a pamiętaj Marian, że myśli nie możesz się pozbyć ot tak sobie, cały czas je mamy. Jesli masz je negatywne, szybko się zamanifestują, i spieprzą każdą medytację. Starzec mi pomaga w drodze ku mojej prawdziwej tożsamości, napędzając mnie i motywując do wybaczania, życzenia szczęścia wrogom, pozytywnemu myśleniu o ludziach, bogactwie, sukcesie.

    Nie da się być w stanie bez myśli 24h na dobę. A co oferuje Twoja organizacja później, gdy wyjdziesz z medytacji? obserwacja to za mało, rzadko kto utrzyma ją cały dzień. Wtedy myśli nawykowe harcują. Gdy są to myśli negatywne, rozwalą wszystko, wykreują chaos nawet gdy medytujesz. Oto dlaczego potrzebny mi jest Starzec. Przydaje mi się jeszcze czasem do uzdrawiania ludzi, a przede wszystkim do tego by czuć że idę dobrą drogą. Szkoda że tak rzadko mam z nim kontakt.

    Wrażenia które opisujesz miałem kilkaset razy, są miłe, wspaniałe, ekstatyczne – ale nic nie dają w sumie. Poruszanie się każdą cząstką ciała oznacza że znalazłeś się w ciele energetycznym, o tym doskonale mówi DEIR. Co ciekawe, sam sie dziwię temu mimo wszystko, po mocnym podbiciu samooceny, wybaczeniu wielu przykrych rzeczy, wrażenia te znikły.

    Ludzie za darmo, nie skorzystają. To smutna prawda, której sam wiele razy doświadczyłem. Jeśli chcesz mieć dobrego, kompetentnego nauczyciela, dobre nauki, mocne wsparcie, musisz dobrze zapłacić. Za darmo to nawet w szmateksach nic nie sprzedają. Ja osobiście za darmo już nie pomagam, raz ze ludzie olewają moje ćwiczenia które polecam (jakby zapłącili to by robili aż by im się uszy trzęsły) ja sam czuję w sobie zwyczajny, ludzki odruch buntu, bo jak to? jak ja chcę mieć cos fajnego, musze zapłacić, a tu lata nauki, bardzo dobra wiedza, i za darmo? dam za darmo, to nie robią tego co polecam – chcę pieniedzy, krzyczą żebym dawał za darmo, bo za darmo od Boga dostałęm 🙂 jak mówię nie – mam bluzgi w zamian. A więc za darmo – nie ma mowy. Wiele za darmo pomogłem, odpłaciłem jeśli w ogóle coś byłem komuś winny, teraz słono sobie liczę.

    Także sory, ale nie polecę tej strony, mam zupełnie inną wizję rozwoju człowieka, bez obrazy Marian, zresztą czyta mnie w porywach do dwustu ludzi tylko(czasem gdy mnie polecą gdzieś na wykopie czy gdzie indziej to do tysiaca), a portale duchowe mają od 500 wzwyż wiec tu i tak reklama była by bez sensu. Andrzeja poleciłem bo ciekawe pisze o krokodylach, ale już z innymi rzeczami nie do końca się zgadzam, ale to nie ma znaczenia bo poznałem Andrzeja osobiście, wiem że jest fajny facet, stąd też go poleciłem, tak jak Daniela który robi świetne zdjęcia, i ma świetną intuicję w duchowych sprawach.

    A co z dupami? lubię kobiety, lubię sex 🙂 pytałem Starca – pozwolił mi baraszkować bez strachu o karmę 🙂

  14. dzieki za odpowiedz mareczku.
    zgadzam sie z tym co piszesz o medytacji jedynie zdanie „…negatywne (mysli), szybko się zamanifestują, i spieprzą każdą medytację.”
    Z tym sie nie zgadzam, jezeli medytujesz prawidlowo, jestes czujny i skupiony to z latwoscia zauwazysz je i powrocisz do obserwacji tego co w tej chwili odczuwasz w twoim ciele. Odejdziesz od tych mysli bez cienia rozczarowania i uczucia „ze te mysli ci medytacje spieprzaja” bo w tym momencie taka jest wlasnie twoja rzeczywistosc. Akceptujesz to bez cienia negatywnosci czy pozadania i wygrywasz. I w ten sposob uwalniasz sie od nieczystosci krok po kroku powracasz do zrodla.

    piszesz „… obserwacja to za malo, rzadko kto utrzyma ja caly dzien.”
    oczywiscie jest niewielu ktorzy to potrafia, ale obserwacja odczuc jest kluczem do oczyszczania, licza sie na poczatku sekundy, pozniej minuty itd. Oczywiscie trzeba nad soba pracowac, regularnie pracujac odnosimy coraz wieksze sukcesy.

    pytasz co oferuje „moja” organizacja po wyjsciu z medytacji?
    Organizacja nic nie oferuje. Po medytacji powracasz do codziennego zycia i wiedzac jak funkcjonuje wspoldzialanie ducha (swiadomosc i podswiadomosc) i ciala coraz czesciej nie dajesz sie wciagnac w utarte programy i przez to oczyszczasz sie, powracasz do zrodla.

    To wszystko nie sa moje wymysly, to nam przekazal Gautama Budda 2500 lat temu. A on jest dla mnie prawdziwym autorytetem.

    piszesz „…wrazenia, ktore ja opisuje nic w sumie nie daja…”
    Budda powiedzial, ze tego typu doswiadczenie jest waznym etapem w rozwoju duchowym. Mowi nam, ze osiagnelismy nastepny stopien (jednym z pierwszych stopni jest wolny przeplyw energii tzw. free flow a pozniej jest stan calkowitego rozlozenia ciala tzw. total desolution) na drodze rozwoju duchowego. Tylko po osiagnieciu tego stanu mozliwe jest osiagniecie stanow wyzszych, tak powiedzial Budda.

    To tez byl Budda, ktory powiedzial ze za te nauke nie trzeba nikomu narzucac ceny. I te wlasnie mysl kultywuje http://www.dhamma.org. Od lat ten system funkcjonuje, na tej ziemi jest ok. 130 centrow medytacji w tej tradycji i wszystkie funkcjonuja wspaniale z wolnych datek i pracy ludzi, ktorzy zrozumieli, ze jezeli sie cos otrzymuje to trzeba tez cos dac w zamian za to. Zgodnie z prawem natury (Geben und nehmen), ktore mowi ze miedzy braniem i dawaniem musi byc zachowana rownowaga. Jedni daja pieniadze inni daja swoj czas i tak to funkcjonuje.

    Zycze ci mareczku na twojej drodze wszystkiego najlepszego, marian.

  15. czesc Bazyl, nie mam gg, mam skype moj nick to mariozach, napisz to sie skontaktujemy. ja nie jestem czesto w sieci na skype bo uwazam ze gadanie duzo nie daje, to co sie liczy to praktykowanie. ale waznym jest wiedziec dokladnie jak praktykowac. jezeli czytasz lub sluchasz kogos zdobywasz wiedze, jezeli praktykujesz zdobywasz madrosc. i o to wlasnie chodzi. pozdrawiam, marian

  16. Bazyl, tylko pamiętaj o pewnych zasadach prowadzenia rozmowy na gg – nie bluzgaj, nie przeklinaj itd itp 🙂

  17. Z tego co mi wiadomo, jeśli jesteś w medytacji skupiony i uważny (to nie jest takie proste, większość ludzi zasypia, albo jest otępiona) to po wyjściu z niej efekt prawa kreacji myśli działa spory czas, a obserwacja zanikła. Każda zła myśl, wzmocniona przez praktyki duchowe, realizuje się – jeśli nie lubisz siebie, żadna medytacja Ci nic nie da, podświadomość wykreauje Ci mistrza który popchnie Cię na złą ścieżkę mimo że wszystko ładnie z pozoru pachnie.

    Ja pracuje z obserwacją wiele lat, i nadal jest z tym kiepsko, myślisz że przecietny człowiek ile będzie się jej uczył?

    Budda jest ok, jednak to co czytamy to zawsze zostało zmienione. Pytanie co my czytamy właściwie, i czy ten kto zmieniał teksty i ich postrzeganie był pozytywny czy negatywny?

    Dzięki, nawzajem Marian, wszyscy idziemy do tego samego celu różnymi ścieżkami 🙂

  18. Co do Bazyla Marian, poczytaj jego wpisy, szczególnie ten o wyobrażaniu sobie siebie jako wstrętnych zwłok.

    Moim zdaniem medytacja dla Bazyla to samobój w takim stanie ducha, a jeśli zacznie się uczyć energetyzacji, to kwestia czasu zanim mu się coś stanie złego. Najpierw zmiana wyobrażeń, potem dopiero praktyka duchowa jaką jest Twoja medytacja, która jest jak najbardziej w porzo, ale nie dla ludzi tak obciążonych astralem jak Bazyl.

  19. nie rozumiem tej uwagi
    nigdy nie bluzgalem na nikogo na gg

    znowu wracasz do swoich urojonych pomowien ? wiesz ze to przestepstwo z art. 212 kk?

  20. To byłęś Ty, po co tak zaprzeczasz w żywe oczy? wiesz co możesz sobie tym kodeksem karnym zrobić? podetrzyj się nim 🙂

  21. Wyobrażeniami jesteś mocno obciążony, a te wyobrażenia to myślokształt który chłepce energię (Twoją uwagę i czas).

  22. nie ja i nie chce mi sie Mistrzu znowu tego mowic

    szanuje Cie ale twoje urojenie w tym wzgledzie jest co najmniej dziwne

    co do kk to czy nie szanujesz obowiazujacego prawa?

  23. …pracuje z obserwacja wiele lat i nadal jest z tym kiepsko…
    punkt dla ciebie, za to ze otwarcie przyznajesz sie do tego, to jest juz poczatek duzego sukcesu ❗
    polecam ci mareczku kurs vipassany. zrob dla siebie cos niekonwencjonalnego, wez 10 dni urlopu i zrob kurs vipassany, nic nie stracisz a mozesz baaaardzo duzo zyskac, http://www.dhamma.org 😈

  24. Nigdy nie miałem problemu z przyznaniem się, że daleko mi do ideału 🙂 ale ideału posmakowałem, własnie dzięki medytacji i zmianie umysłu. Znam cel, i nikt mnie nie oszuka pokazując cel inny niż mój. To wiele 🙂

    Jaki urlop, bezrobotny jestem, mam urlop cały czas 🙂

  25. Oj tak, przydał by się 🙂 art który ktoś czyta w minutę, ja męczę czasami 4 czy 5 godzin, jak kończę to mam ochotę to wszystko rzucić w cholerę, i nie mogę na to później patrzeć wszystko 🙂 chyba muszę mieć sekretarkę – maszynistkę, jak będzie zgrabna i ładna to już w ogóle będzie szał 🙂

  26. > czasem nikt nie komentuje tego co napisałem

    Buu. A ja prawie nigdy nie komentuję tego co czytam. Nawet nie myślę, że blogerowi może być miło, że ktoś mu skomentuje. Tu zacząłem co nieco komentować ostatnio. Może się poprawię i będę komentować wszystkim? Tylko co tu napisać, wszystkim 100 razy „hej fajny artykuł”? A wejść do kogoś i wstawić mu taki komentarz pod każdym tekstem to też jakby podejrzane – czy to jakiś maniak? albo spamer? Może bloger który łaknie komentarzy powinien o tym napisać wprost pod notką?

  27. Mózg jest organem, jak nerka czy płuco.kiedy przeszczepią Ci nerke dostajesz od dawcy tylko organ,
    Z mózgiem jest tak samo.
    Ty – ten co sie reinkarnuje to jedno a ciało to drugie. Tylko,ze teraz zamieszkujesz ciało. Mózg to ciało.

  28. Wtedy jakby sie stał koniec ziemi reinkarnowalibysmy w innych gęstosciach.
    jeszcze nie wszystko widzialam,wciaz sie ucze,jak zglebie temat innych gestosci i wymiarow to wam napisze co tam spotkałam:)
    narazie mam w zasiegu 10 wymiar i faceta z broda co to sie smieje duzo;)

  29. Ty jestes Mistrzu na maksa mądry.prosze cie,pisz więcej o swoich duchowych doswiadczeniach,ja jestem coraz bardziej ciekawa Ciebie .Piszesz,że rozmawiasz z Bogiem? Odeslij mnie do art w ktorympiszesz o tym blizej, chce wiedziec jak bardzo Twoj Bog jest podobny do Mojego.I w ogole wszystko chce wiedziec.

  30. Z punktu widzenia ducha, istnienie tej ziemi nie ma najmniejszego znaczenia 🙂 ale nie sądzę by miała nadejść apokalipsa. Każdy z nas ją przeżyje umierając.

  31. Oraz piękny i sexy 🙂 nie pamiętam tych artów, nie pamiętam co tydzien temu nawet napisałem 🙂 mój Bóg, jest z całą pewnością taki jak i Twój :)))))

  32. Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że mózg jest jakoś bardziej „uprzywilejowany” „podłączony” do danej osoby. Jest to organ, ale wyjątkowy, oraz wyjątkowo kruchy fizycznie. Jako „procesor” najlepsza, NAJINTELIGENTNIEJSZA „maszyna” jaką stworzyła natura.
    Dałabym mu inne miejsce niż tylko ORGAN, jakie nie wiem?. WAŻNE … DUŻE … WARTOŚCIOWE …

    Tak sądzę, że jakieś tam odczucie po przeszczepach organów (które pracują dla utrzymania w dobrej kondycji mózgu) ludzie mają. Nie znany jest przeszczep mózgu, ewentualny restet – po wylewie bywa.

    Na pewno mózg to ciało, ale pełne tajemnic ❓ 💡 😯

  33. Ja bym tutaj zapożyczył porównanie Marka:

    Mózg to komputer, na którym instalowane są przez całe życie programy, a więc jest to jedynie narząd-element ciała.

    Jest to na pewno narząd szczególny, bo steruje pozostałymi, ale tylko narząd.

    „Dusza”, jeśli coś takiego w ogóle istnieje i „zamieszkuje” jakieś ciało to musiałaby pewnie być jakoś z tym ciałem połączona i komunikować się z nim – i tu bym się zgodził, że byłby to mózg.

    Przeszczep mózgu nie powodowałby, „przeszczepu” duszy – taką mam koncepcję 😀

    [b]Zabawna koncepcja pragmatyka[/b]

    Z punktu widzenia technologicznego po przełożeniu starego dysku twardego (nawet sformatowanego) do innego komputera, zostają tam „ślady” danych, które każdy dobry informatyk potrafi odzyskać. A więc w przypadku przeszczepu mózgu, teoretycznie można byłoby odtworzyć ślady komunikacji duszy z ciałem dawcy hehehe.

    Ale powiem Wam, że takie teorie nie mają żadnego znaczenia, bo powstają na bazie porównań rzeczy zrozumiałych dla nas (działanie komputera) z rzeczami nie zrozumiałymi (dusza) i szukanie podobieństw. To tak jakby ślepemu od urodzenia wytłumaczyć jak wygląda zielony kolor 😀

  34. No to ciekawe by było z przeszczepem mózgu, myślę że dusza by przeszła razem z nim, czy świetliste ciało. Cholera wie, pewnie w przeciągu najbliższych 50, 100 lat się dowiemy 🙂

Dodaj komentarz

Top