Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > „Taniec Pana Kleksa”

„Taniec Pana Kleksa”

 

 

 

 

Jadę moim wściekle czerwonym F jak Ferrari. Sto dwadzieścia na budziku, jelita wykonują taniec Pana Kleksa; wiara w oczach, nadzieja w sercu, miłość w trzewiach (częstokroć w gwałtownej kompulsji zaklęta). Strzałka obrotomierza agresywnie drga w czerwonym polu (całe jest czerwone, co daje szerokie pole swobodnej interpretacji) Spocona prawa dłoń z wolframowym pierścieniem, lekko drży zaciśnięta kurczowo na kierownicy. Wtem, nieproszony, pojawia się wewnętrzny głos – a jak oderwie się koło i walniesz w drzewo, a Twoje wnętrzności rozprysną się na pobliskich polach? głowa poturla po rowu? próbuję go w sobie zdusić, zadeptać. Zwolnij Maruś, szepcze tajemniczym, głębokim basem, drwiący głos. Umrzesz i zostawisz same te niebożątka sieroty, czytelników na świecie? co oni bez Ciebie zrobią? poradzą sobie – odpowiedziałem pewnym siebie głosem, w którym dało się wyczuć nieśmiałą nutkę wątpliwości. Ale zwolniłem.

 
W ramach odchamiania skoczyłem w sympatycznym duecie na najnowszą komedię „Wyjazd integracyjny”. Przeczytałem recenzję jakiegoś napuszonego redaktorka, pierdolącego coś o przewodniej roli filmu w kreowaniu wyższych uczuć, oraz że film jest dla rechoczącego prostacko plebsu, więc go stanowczo nie poleca. Ucieszyłem się z tej recenzji, myśląc że to film idealnie dla mnie. Wyższe uczucia to ja mam, jak sobie dobrze podjem i pośpię, do kina idę po rozrywkę – bać się, śmiać, chociaż wolę śmiać. Film, przyznaję, miał pewne braki, ale twórcom udało się ująć w nim coś bardzo miłego, głębokiego, szczególnie w końcowej scenie. Oczywiście, Pani Glinka to bomba atomowa Polskiej kinematografii, Agata Wróbel każdej rodzimej produkcji, dźwignie artystycznymi tricepsami wszystko mocą swego seksapilu, któremu uległem. Pani Glinka jest w ciąży, a więc jednak jakiś niedźwiedź dobrał się do ula mimo bolesnych ukąszeń… gdzieś tak głęboko w sobie… w miejscu gdzie nikt nie ma prawa dostępu… miałem nieśmiałą nadzieję że może ja i Pani Kasia… nieważne.

 
Co człowiek ma? ma tylko dwie rzeczy. Swoje ciało, na czas życia – i swoje myśli. Nic więcej nie mamy. Auta, domy, akcje, oszczędności, ubrania, to tylko rzeczy dodane. Pojawiają się i znikają. I właśnie to najbardziej się liczy. O ciało trzeba zadbać, ćwiczyć je, zdrowo się odżywiać. Gdy ciało zacznie szwankować, czujemy bezradność. Znacznie ważniejsze są jednak nasze myśli, i stany emocjonalne które one wzbudzają. Kontrolując swoje myśli, masz władzę nad tym co czujesz. Większość ludzi czuje się cały czas źle. Na jawie cierpią nieopisane męki, we śnie mają koszmary pełne zbrodni i trupów. Rozwiązanie które oferuje świat i fałszywi mędrcy, to przede wszystkim sen – mając złe myśli, czujesz się fatalnie. Ucieczką od stanu permanentnego cierpienia staje się więc ucieczka w sen, narkotyk biedaków. Później są narkotyki i alkohol, które zatruwają Twojego największego Przyjaciela, ciało… zatrute ciało jest otępiałe, ogłuszone. Ciało ratuje się rozpaczliwie od trucizny, myśli i świadomość zanikają, człowiek osiąga na chwilę swój cel – brak myśli które go niszczą i ranią. Czuje się źle, ale to źle jest znacznie lepsze od stanu ciągłego cierpienia którego doznaje na jawie. To tak jak dostaniesz pięścią w skroń, upadasz i się wyłączasz na chwilę, albo  w czasie gorączki, świadomość zasypia, by nie przeszkadzać ciału w regeneracji. Chcąc wyłączyć ból czyli swoje myśli, uderzasz w ciało zatruwając je. Przypomina to skutecznością polowanie z armaty na wróble, czy próbę zwrócenia mojej uwagi bluzgami. Efekt jest przykry i nieprzyjemny.

 

 

Ktoś kto pije czy ćpa, jest człowiekiem bezradnym wobec własnych myśli. Jego myśli nim sterują, nie jest Panem samego siebie. A to dopiero początek kłopotów, gdyż cierpiące ego oprócz otępiania siebie (co je wzmacnia) zna jeszcze inne sztuczki na poradzenie sobie z cierpieniem. Przypisuje własne wyparte uczucia, takie jak gniew czy strach innym. Na poziomie emocji czuje się tak samo źle, ale już nie musi uderzać w siebie, tylko może wyżyć się na kimś innym. Bezustannie prowokuje konflikt, i zawsze znajdzie się ktoś kto zareaguje. Wtedy można się „wystrzelać” z emocji, wyżyć. To daje ulgę na chwilę, gdyż niebawem uczucie jeszcze silniejsze wraca. W efekcie czego po latach mamy wrak człowieka, jeśli nie pije, to nerwowy albo frustrat który skacze na sam dźwięk swojego imienia. Ktoś się gdzieś śmieje? na pewno z niego.

 

Ego jest to na rękę. Dlaczego? ego nie istnieje, to byt utworzony z porannej mgły. Im więcej emocji inwestujesz w tę strukturę, tym ona staje się potężniejsza. To jak ze zmartwychwstaniem. Możesz ego spróbować zabić, ale ono po trzech dniach wróci w glorii i chwale. Naobiecuje Ci wszystko co tylko chcesz, i podobnie jak na rzekome obietnice Jezusa, na te też poczekasz. One nigdy się nie spełnią, gdyż czekanie daje życie ego. Spełnienie i akceptacja oznacza jego koniec.

 

Złe myśli (strach o coś, kogoś, wyobrażanie sobie że coś złego Cię spotka, krytyka kogoś we własnych myślach żeby samemu się wywyższyć, zazdrość) dają cierpienie. Boli Cię całe ciało, odczuwasz zmęczenie. Ludzie cierpią cały czas, latami. Układ nerwowy nie rozróżnia czy coś dzieje się naprawdę, czy tylko sobie to wyobrażasz. Dla Twojego systemu nerwowego nie ma znaczenia czy produkuje adrenalinę i inne hormony powodujące cierpienie (wywoływane przez złe myśli) i przygotowujące organizm do walki bądź ucieczki, czy też serotoninę i inne naturalne narkotyki które uruchamiasz dobrymi, pozytywnymi myślami.

 

                           Dobra nowina

 

To naprawdę dobra nowina. Na pewno znasz osoby, które całe życie przeklinają innych, sączy się z nich jad. Cierpią jak cholera, do końca życia nie mają chwili spokoju a jedyną nadzieją na ukojenie jest śmierć (czy też śmierć osoby, która rzekomo wywołuje w nich cierpienie). Cierpienie nie bierze się znikąd, to hormony. Skoro całe życie możesz cierpieć, wyobrażając sobie tylko złe rzeczy, bojąc się czegoś czego nie ma, ale co lubisz sobie wyobrażać – możesz tak samo do końca życia jechać na pozytywnych emocjach, a co za tym idzie, ze świetnym samopoczuciem, odczuwać ekstazę, entuzjazm, zaspokojenie, radość. Dla układu nerwowego to żaden problem, on zawsze coś produkuje – dobre albo złe stany świadomości. Ty wybierasz jako władca, a Twój układ wydzielania dokrewnego robi resztę „Tak jest Panie Marku vel Cezarze vel Napoleonie, produkujemy radość, para w kotły na 100%”. A żebyś broń Panie Boże nie wybrał pozytywnych emocji, ukochani bliźni już na taką okoliczność ukuli różne powiedzonka, które w sprytny sposób zawczasu Cię programują, hipnotyzują. Np.: „śmieje się jak głupi do sera” żebyś zawczasu wiedział, będziesz radosny – to już nie jesteś z nami, zgnoimy Cię bo jeszcze nas zarazisz swoją radością, i przestaniemy być takimi smutnymi, nieszczęśliwymi żywymi trupami a’la matrix.

 

Śmieje się bez powodu, podśpiewuje? jest wesoły i to tak bez przyczyny? śmie tańczyć w domu tak bez okazji i alkoholu? wariat! nienormalny! do Twórków z nim! (a majątek dla normalnych) a i w ryja nie zawadzi przyłożyć, ludzie mają swoje problemy, cierpienia, a ta kanalia wyrywa ich z jakże przyjemnego zamyślenia o Własnych Wielkich Problemach.

 

Poważny i smutny, według tłumu, to odpowiedzialny, mądry, godny. Mędrzec. A gówno prawda… niszczy własne ciało, jedyną rzecz jaką naprawdę ma, nie panuje nad swoimi myślami, nie zdaje sobie sprawy z wpływu własnych myśli na własne ciało, nie widzi tego co przeżywa każdego dnia w sobie, nie zastanawia go to nawet. To jaki on mądry, bo wykuł na pamięć ileś tam książek jak małpa i inne małpy dały mu tytuł naukowy? kolejny produkt społeczeństwa konsumpcyjnego, głupek żyjący tak jak inni, jeden z miliarda manekinów który marzy żeby mu założyć chomąto, prowadzić go bo on sam zrezygnował z własnej woli na rzecz stada, i tego co nim kieruje.

 
Trafiłem w sieci na faceta, który oferuje terapię IBS. Zna dokładnie jej wszystkie niuanse, co zapewnia mnie o tym że facet wie co robi. Zastanawiam się czy zaryzykować – sprzedam samochód za trójkę, ciuchy na allegro, mam sporo dobrych rzeczy, może uzbieram te pieniądze. Tata już z matiza korzystać nie może w zimę, nie dojdzie do niego, więc w zimę jeździłbym matizem, a w lato jeśli by się udało i odzyskałbym sprawność, może bym już mógł przejechać się tramwajem? już nawet nie umiem sobie wyobrazić jazdy tramwajem, flaki mi się gotują na samą myśl. Wiem co facet robi, jak działa, znam tę metodę (NLP) bardzo dokładnie, ale nie umiem jej wykonać na sobie. Po prostu nie umiem, a leków psychotropowych brać nie chcę. Dziś byłem w urzędzie pracy (błogosławiona odroczka na miesiąc) kilka godzin wychodziłem z  domu, moja ulubiona woda z bąbelkami w lidlu poza moim zasięgiem, nie dam rady po nią pojechać, momentalnie w sklepie mnie zgina z bólu. Tak dalej nie da się po prostu żyć. Najgorzej mi doskwiera to, że nie mogę chodzić na randki, a co ciekawe, dziewczyny się za mną oglądają. 100 kilo masy idzie, to jak się nie obejrzeć na takiego przystojniaka 🙂 jest się do czego przytulić 🙂 pewnie znowu ktoś się do mnie przyczepi w komentarzach skąd niby to mam, ale lubię się dobrze i markowo ubrać, a szafę mam pełną ekstra ciuchów, dobry perfum, dobre buty, nie zwracać uwagi, ale być subtelnie eleganckim. Po prostu lubię o siebie zadbać, chory nie oznacza od razu że mam być brudasem. Dziś byłem w empiku, w promenadzie – tam jest gorąco, na zewnątrz zimno, ludzie się momentalnie pocą. Smród, szczególnie od grubasów w grubych kurtkach i swetrach. Momentalnie zdjąłem kurtkę zostając w koszulce, ale i tak się spociłem. Jednak nie lękałem się, gdyż antyperspirant, kąpiel i czysty ciuch był ze mną. Ludzie, do kurwy nędzy, myjcie się jak idziecie do ludzi! krocza, uszy i pachy.

 

 

 

 

38 thoughts on “„Taniec Pana Kleksa”

  1. Świetny artykuł 🙂
    Dobrze, że piszesz, co jakiś czas mniej więcej to samo, tylko ubrane w inne słowa. Utrwala się, coraz mocniej się utrwala! 😀

  2. Szczerze mówiąc, 15 minut przed zdjęciem przyłożyłem jej po łbie, bo mnie drapnęła do krwi po kciuku jak ją głaskałem 🙂 ona się po strzale robi taka bezwładna, dla mnie to dziwne bo kot powinien się obrazić, a ta reaguje jakoś inaczej.

    Ogólnie nie lubi siedzieć na rękach, od razu zaczyna się buczenie i piski. Szkoda, bo ja ją uwielbiam trzymać na rękach, albo tłamsić, futerko ma jak jedwab 🙂

  3. Dziękuję. Zacząłem horoskop na 2012 rok i nie mogę go skończyć, podobnie jak dwóch opowiadań. A tu usiadłęm i na fristajlu pojechałęm 🙂

  4. [b]Szukam pracy za granicą.Prace nie wymagające nie
    wiadomo jakich kwalifikacji i których można się nauczyć w miarę szybko.W Anglii
    pracowałem w fabryce przy obróbce mięsa,czyli wyciągało się takie gotowe szynki
    z woreczków i maczało w miodzie i czekoladzie a potem do takich dużych pieców na
    wędzenie,albo pakowanie takiego mięsa do worków foliowych,praca na magazynie.W
    Danii-dezynfekcja Kopenhagi,czyli jeździliśmy do ludzi w Kopenhadze i
    dezynfekowaliśmy pomieszczenia(praca w terenie).A w Polsce montowałem
    meble(składałem je) z paczek.W sumie to mogę robić wszystko co będę umiał .A i
    mam 28 lat.Moje marzenie-Dania albo Norwegia,ale jeśli trafi się coś innego to nie będę narzekał…z góry dzięki za wszelkie propozycje i Mistrzowi za udostępnienie miejsca na reklamę…[/b][color=blue][/color]

  5. Kawałek obejrzałem, niezła dupa z tej małolatki intrygantki, tyłęk rewelacja 🙂 a nieśmiały i wrażliwy zamiast kupowac drinki tym co z niego drwią, powinien od razu wyjechać z piąchy tego koleżkę w nos z partyzanta i dojechać frajera na grubo, a Sylwię za włosy i do pokoju hotelowego porządnie zerżnąć. No i gotowy scenariusz dałem za darmo produkcji 🙂

  6. obejrz cale bo warto, nie jedna komedia wymieka, inne odcinki tez daja rade

    no chyba ze wolisz anne 😀
    [url]http://www.youtube.com/watch?v=wgxgr3A0tBk[/url]

  7. Dzisiaj właśnie zjebałem gościa który mi załatwiał robotę w Danii,która nie wypaliła i wisi mi jeszcze 900zł od końca lipca.Obiecanki że mi odda były co tydzień.Zastosowałem mały szantaż i wysłałem mu numer konta,ma tydzień na wpłatę ale szczerze mówiąc to raczej nie wpłaci.Pozostanie mi tylko realizacja planu bo jestem uczciwy i kolegą dla kolegów a nie oszustów…

  8. Jak Ci nie zwróci kasy, koniecznie rozgłoś że to oszust. Możesz tu napisać jego nazwisko, ukradł to niech będzie wiadomo że złodziej. Jaka realizacja planu?

  9. Właśnie taka jak mówisz z tym że mam wszystkie jego dane wraz ze zdjęciem….ostrzegłem go,teraz wszystko od niego zależy.Za 900zł będę mu musiał zrobić dobrą reklamę

  10. argh… ale pamietliwy! 😯 😛
    gdyby nie ten sielankowy podklad muzyczny nie byloby takich skojarzen 😈
    a w tym komciu i tak sie nie podpisze 😀

  11. [url]http://www.informationplanet.com.pl/kategoria/praca_w_australii/nasza_pomoc/58.html?gclid=CKneybK3uawCFWlXmAodWjydow[/url]

  12. Dużo prawdy i bardzo pomocny tekst do kontemplowania.
    Ale wyobraź sobie co by było gdyby wszyscy ludzie zaczęli czytać te porady, stosować je, żyć w zdrowiu i szczęściu jakieś 120 lat bo na tyle nasz organizm jest chyba zaprogramowany. I tak niedługo będziemy mieli za dużo ludzi zwłaszcza z krajów azjatyckich i problem z emerytami w polandii.
    Więc ja sobie myślę, że wobec braku naturalnych zagrożeń i wojen, to jest taki naturalny odstrzał części populacji, u której komórki mózgowe nie rozwinęły się nazbyt :-). Ci mądrzejsi czytają pożyteczne fora i próbują się przeprogramować, chociaż po dziesiątkach lat wmawiania bzdur jest to bardzo trudne.

  13. Myślę że te moje porady, dają wizję, pewien obraz tego co jest, pokazują jak to działa. To dużo ale nie wszystko, bo jeszcze człowieka trzeba nauczyć jak zmieniać swoje myśli, jak je koncentrować i utrzymywać – a ja tego nie robię, bo sam kiepsko to umiem. Jestem teoretykiem a nie praktykiem, ale bardzo nad tym pracuję. To i tak dużo, już wiesz że możesz być cały dzień zadowolony i szczęśliwy, że masz władzę nad tym i nie inni Tobą rządzą, nie decydują za Ciebie. Czyli już wiesz, jesteś świadomy. Teraz musisz nauczyć się to stosować w praktyce, czego już ja robić z powodów moralnych nie mogę.

    Gdyby ludzie słuchali się siebie, spadła by liczba dzieci. Sporo ludzi nie chce dzieci, a ma je tylko w wyniku presji społecznej. Gdyby presję odjąć, wielu ludzi by się zdziwiło, i to bardzo.

    Przeprogramowanie? teoretyczne jest łatwe, już wiesz, masz moją sugestię w głowie 🙂 teraz tylko zrobić t praktycznie trzeba 🙂

  14. Hahaha też mi to właśnie do głowy przyszło :)….i do skorpionów.A to wszystko diabelnie jadowite i wchodzące do domu 🙂

  15. hej Mistrzu! Coś mi przyszło do głowy, ale nie wiem, czy jest w tym jakaś prawda. A mianowicie jedną z moich fantazji jest dobranie się do kobiecej pupci i wylizanie, łącznie z odbytem.
    Czy wg Ciebie może to spowodować, że podświadomie nie będzie mnie szanować? Mam wątpliwości czy nie będzie to odebrane jako poniżenie się przed nią.

  16. Elo Tomek. Są dwie sprawy – jedna to ta czy panna gdzieś usłyszała (i potraktowała to jako sugestię, zapadło się w niej) że lizanie jej tyłka jest nie męskie. Jeśli słyszała, będziesz tak odebrany, jeśli nie – wszystko zależy od Ciebie jak Ty się będziesz czuł. Jeśli będziesz miał przekonanie że to nie umniejsza Twojej godności i męskości, to ok, jeśli będziesz mieć to w głowie – będziesz zachowywać się niemęsko, bać się że ona Ci to wygarnie, więc zapobiegawczo ją zaatakujesz. W efekcie wszystko się rozpieprzy.

    Może być też tak że panna uważa to za neutralne albo nawet męskie, ale jeśli zobaczy u Ciebie speszenie tym, to wykorzysta to żeby Ci dowalić, albo coś zdobyć.

    Moim zdaniem jest to męskie, i radzę Ci byś też tak uważał i nie wstydził się swoich pragnień. Kobieta podąży za Twoją pewnością siebie i taki bądź. Powiedz jej że ma najśliczniejsze ziemniaczki na świecie, a w trakcie lizania zaśpiewaj że faceci lubią brąz 🙂 kobiety niektóre lubią też lizanko strzelić facetowi(rimming) i no cóż, przeżycie nie z tej ziemi, bardzo sympatyczne uczucie czuć coś tak rzadkiego w tych czasach i w tym miejscu :))))

  17. Im bardziej jadowite (tak mają zwierzęta), tym dalej od ludzi. Czy Wy myślicie, że tam skorpiony napadają na ludzi? Jakieś wojenki?

    Ludzie żyją i to dobrze, klima działa. Emerytury pewne. Piękne plaże …

  18. Są środki, aby nic się nie dostało do butów, ewentualnie. To już nie te czasy, bywają takie zdarzenia (tak sądzę, nie byłam w Australii), ale zapewne częściej w dawniejszych opowiadaniach. 😀

  19. Daniel mieszka w Australii, wysyłał mi zdjęcie jak wielki pająk nad nim wisi, albo pająk na klawiaturze laptopa 🙂 i to w rejonie gdzie tego niby nie ma. W innych rejonach sprawdzanie butów to konieczność. Na YT był filmik jak facet z żoną i córką jest, wchodzi na drabinę z wiadrem a na suficie wielki pająk, skoczył, facet spadł z drabiną i wiadrem, nie wiem co dalej bo koniec filmu :)))

  20. Czy pająk zjadł Daniela? 😆
    Nie.
    Trzeba się z tym oswoić, pokochać wszystkich braci mniejszych, one nie atakują, one się tylko bronią.
    Bez paniki.
    Rozumiem tych co się boją, ja boję się pszczół, os, szerszeni. Próbowałam tak jak Ty Mistrzu wytrzymać spotkanie z osą, to co Tadeusz proponował, aby wytrzymać. Niestety nigdy mi się nie udało. Po prostu uciekam, a co ciekawe ona mnie goni, bo chce się przywitać ??? 😆 Nie wiem i w tamtej chwili nie chce wiedzieć.
    Za to inne stworzenia, łącznie z pająkami mnie nie przerażają. Każdego do słoika, lub szklanki (tak abym widziała i nie zgniotła)pod spód kartonik i na powietrze świeże 😆 Jeżeli da mi szansę, na taki manewr, jeżeli nie to metodą szybką niestety bronię swoje terytorium i nie mam wyrzutów. Jestem tak samo jak one na Ziemi i mam prawo do obrony domu.

    Na YT facet przestraszył się pająka, równie dobrze mógł się przestraszyć pszczoły a nawet pszczoło-podobnego owada, bo takie są, ale bez żądła. To nie pająk, czy inny owad winny, to nie przestrzeganie BHP, skoro przewiduje, że może spotkać owada, to nie włazi na drabinę, tylko kupuje sobie takie małe rusztowanie (taka łamana w pewnym miejscu drabina, jak znajdę to podam link, ale wystarczy do Castoramy zajrzeć)
    żal było kasy, aby zabezpieczyć się przed swoim strachem, no to teraz trzeba kasy, czasu na leczenie skutków upadku i tyle w tym temacie.

    Ciekawe, co pomyślał pająk ?
    Zapewne: co za kreatura tu lezie, pewnie chce mnie zjeść 😆 , więc muszę się bronić.

  21. Nie ma się co obawiać, mieszkając w dużych miastach (Sydney, Melbourne) praktycznie nic ci nie grozi, zycie wygląda jak w kazdym wielkim mieście.

    Przenosząc się na północ Australii (tropiki) lub w Outback, trzeba być bardziej czujnym, ale przy odrobinie rozsądku spokojnie dalibyscie rade ze wszystkim.

    Przez prawie dwa lata pobytu w OZ raz oberwałem meduzą (w Sydney) – ból jakby ktoś smagnął cię pęczkiem pokrzyw i raz ugryzła mnie duża, czerwona mrówka (rosną ponad 2cm długości) – było to w górach. I tyle ze strachów.

    Inna sprawa, że do Australii dość ciężko się dostać…

Dodaj komentarz

Top