Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Nierealna rzeczywistość

Nierealna rzeczywistość

 

 

 

To jest naprawdę szalone, ale tak częste i typowe, że nikt się nad tym nawet nie zastanawia – budujemy swoje zdanie o sobie, korzystając z najgorszej jakości materiału; opinii innych ludzi. Dlatego tak często budowla naszej osobowości jest remontowana i naprawiana. Tu się skruszył mur radości, tu kapie żal i się przelewa z dziurawej wanny gorycz życia; chciałeś oszczędzić, być cwany, ale koniec końców wyszedłeś na lewej budowie jak Zabłocki na mydle i okoliczności wywiozły Cię z krainy marzeń na taczce prosto w gnojowicę rzeczywistości; zostałeś z ruiną. I rzadko chcesz coś zmienić, bo inni też mają ruiny więc nie rzuca się to aż tak w oczy. Jeden ma ruiny pałacu, drugi willi a Ty zwykłą, ohydną lepiankę, dzieli was jakość ruin, ale wszyscy śpicie na ziemi, pod gołym niebem. Zazdrościsz innym, bo leżąc na ziemi otaczają ich ruiny marmurków, a Ciebie kawałki lepiszcza. Zamiast więc wysprzątać ruiny i zacząć budowę od nowa, dokupujesz do niej ładne kwiatki, czy modne elementy wystroju wnętrza, takie jak nowa religia, nowy idol, nowy cel a może misja życiowa.

 

Ktoś Ci kiedyś powiedział że jesteś równy chłopak, że można z Tobą pogadać, co oznacza jednostronne gadanie kilka godzin żeby ktoś się wyluzował, odprężył, a Ty niemal tracisz przytomność z wycieńczenia; można pochlać i jesteś bratnia dusza, szczególnie jak pożyczysz parę groszy i nie pieprzysz o zwrocie, boś menda i ubecja wtedy; Ktoś inny oznajmił Ci że jesteś kanalią czy łotrem, albo bardzo modne wyrażenie jeśli nie chcesz zrobić tego co ktoś chce – egoistą, takim małym żałosnym człowieczkiem który myśli o sobie, zamiast poświęcać się dla innych. Ile ludzi, tyle opinii, co jest rzeczą jak najzupełniej normalną, podobnie jak to że raz pada deszcz, a raz świeci słońce. Jednak nikt na tej podstawie nie zmienia stosunku do samego siebie, a w przypadku ludzkich opinii już jak najbardziej tak.

 

Ci wszyscy ludzie na których opinii się opierasz, nie wiedzą kim naprawdę są, nigdy nie wiedzieli; oni też wiedzą o sobie tylko to, co powiedziały im autorytety (rodzice, przyjaciele, kapłani, osoby których zdanie uważa się za ważne i godne zapamiętania). Jak więc możesz się opierać na zdaniu innych ludzi? jednemu się przyjemnie skojarzysz, więc Cię pochwali; innemu źle, przypominasz mu kogoś, kto go kiedyś mocno skrzywdził, więc się na Tobie wyżyje czując w sobie ten ból wywołany wspomnieniem; ulży sobie mówiąc kolokwialnie. Każdy oszukuje każdego. Rodzice niszczą zaufanie dzieci, mówiąc im o Bogu bajki religijne, zamiast szczerze powiedzieć – nie wiem. Bo i co można wiedzieć o Bogu? można wierzyć w podaną od dzieciństwa legendę, nic więcej. Ja wychowałem się na wierze w Boga, który z pomocą aniołów chętnie pomaga swoim wyznawcom, i takie wierzenia były u mnie w rodzinie kultywowane. Problem nastąpił wtedy, gdy miałem problemy, z ówczesnego punktu widzenia – nierozwiązywalne, dziś śmieszne. Prawdopodobnie moje aktualne problemy, za kilka lat wydadzą mi się także śmieszne. Modliłem się, prosiłem, oddawałem ostatnie pieniądze na tacę, a wyzwolenia od bólu ani żadnej wskazówki z niebios, nie było. Z tamtejszego punktu widzenia mój cel był dobry, dziadek umierał w Konstancinie, prosiłem o jego uzdrowienie gdyż zupełnie nie rozumiałem sensu jego cierpienia. Dziadek rzadko bywał w świecie realnym, gdyż ból i morfina kompletnie go od niego odseparowały; w rzadkich chwilach przytomności błagał mnie tylko o to żebym skrócił jego męki; trzy miesiące kompletnie bezsensownej kaźni, kiedy cierpiącego psa się usypia, a tu trzymają 70 latka całkowicie sparaliżowanego ze złamanym kręgosłupem przy życiu, kiedy dokładnie wiadomo że śmierć to tylko kwestia czasu, i nie można w żaden sposób mu pomóc.

 

Wtedy się zorientowałem że rodzice mnie po prostu oszukali (w dobrej wierze) straciłem więc takie głęboko niewinne, dziecięce do nich zaufanie. Ono było już nadszarpnięte wcześniej, pamiętam to jak dziś. Przyjechaliśmy na działkę do dziadka, bardzo nie chciałem żeby rodzice odjeżdżali, więc oni nie wiedząc co zrobić, podstępem namówili mnie żebym poszedł nad rzekę na ryby; miałem swoją wędkę którą zrobił mi dziadek. Siedząc nad rzeką, widziałem jak samochód z tatą i mamą odjeżdża. Rzuciłem wędkę i płacząc biegłem za autem, mama machała do mnie, ale rodzice się nie zatrzymali. A co mieli zrobić, skoro nie dałem sobie nic wytłumaczyć, i nie rozumiałem że rodzice muszą pracować, między innymi na to żebym miał co jeść i ubrać? musieli ode mnie uciec, nie było innego wyjścia. Bardzo przeżyłem te rozstanie, nie ze względu na nie, a na oszustwo. Po dziś dzień nienawidzę ludzi którzy obiecują coś, czego nie spełniają. Gdy mnie oszukują, nawet w drobnej sprawie, we mnie pojawia się ten ból gdy miałem siedem czy osiem lat. Reaguję więc znacznie silniej niż wymagałaby tego sytuacja, co sprawia że czasem mnie ponosi. Gdy człowiek z którym mam zawiązaną znajomość skłamie, obieca coś czego nie spełni, momentalnie tracę poczucie lojalności i szacunku wobec niego. Dawniej zrywałem znajomość, teraz się wycwaniłem i jej nie zrywam, ale w środku nie mam wobec niego żadnych zobowiązań. Kobiety które mnie okłamują, w zależności od mojego zaangażowania uczuciowego – jeśli jest silne, robię awanturę, dociekam aż sama zwiewa, bo przecież nie przyzna się do małych kłamstw, nawet na nie nie zwraca uwagi co mnie doprowadza do szału. Pamiętaj że kto kłamie w małych sprawach, kłamie i w dużych, kłamanie to po prostu nawyk. Gdy jest słabe, daję kopa w dupę, grzecznie, jeśli odpowiednio mocno przygryzę język i uda się powstrzymać mój śródziemnomorski temperament..

 

Każdy z nas nosi w sobie takie perełki z dzieciństwa. Przebywajac z innymi, trafisz  na ludzi którzy kojarzą Ciebie (i kontekst, miejsce zadania pytania, sytuację) ze swoim wewnętrznym bólem czy radością, i na nie zareagują. Nie liczysz się Ty, nie liczy się aktualna sytuacja, a wspomnienie reagującego człowieka, jego myśli. Opinię którą od niego usłyszysz, będzie zawsze więc kłamstwem – zbudowałeś samego siebie na kłamstwach ludzi, ich skojarzeniach, pragnieniach, pamięci. Twoja tożsamość nie istnieje, jest fałszywa. Z tego punktu widzenia, nie warto się więc przejmować ludźmi którzy Cię obrazili. Bardzo często oni wcale nie atakowali Ciebie, tylko reagowali na swój ból, który im przypomniałeś. Taka świadomość bardzo pomaga poradzić sobie z ludźmi, którzy mają cięty język, i nie prezentują nienagannej kultury osobistej, delikatnie mówiąc. Wydaje Ci się że mówi do Ciebie, a tak naprawdę on kieruje wyzwiska wobec swojego wewnętrznego monologu, do siebie. Czy to nie wspaniałe, mieć świadomość że ci wszyscy ludzie którzy Cię gnoili, gnoili tak naprawdę siebie, swoje myśli i emocje? tacy mądrzy, silni – a Ty wiesz już coś, czego oni nie wiedzą, i prędko wiedzieć nie będą.

 

To mój ulubiony przykład, z drzewem. Nie wiem dlaczego tak go lubię, być może dlatego że drzewo chociaż wydaje Ci się odległe, nie zwracasz na nie uwagi, to jesteśmy wszyscy z nimi związani intymną relacją, znacznie silniejszą niż z partnerem. Przypomina to relację z matką w okresie życia płodowego. Zauważ że drzewo „produkuje” tlen który wdychasz – wchodzi on w Twoje wszystkie komórki ciała, wypełnia Cię całego na każdym poziomie, łącznie z komórkowym. Nasz związek z drzewami przypomina mi związek homoseksualny, gdzie oboje partnerzy są jednocześnie aktywnymi i pasywnymi. Aktyw to ten co atakuje, napastnik miłosnej sztuki walki, a pasyw to ten co przyjmuje z westchnieniami bólu i rozkoszy, szturmowanie bram swego jestestwa. Przypomniała mi się taka ciekawa historyjka. Mój znajomy lekarz, miał pacjenta, młodego i niezwykle przystojnego geja. Chłopak miał niefart gdyż zaszalał bez prezerwatywy, i zaraził się kłykcinami kończystymi (do obejrzenia na necie, raczej dla tych co mają silne nerwy) które umiejscowiły mu się w odbycie. Teraz miał chłopaka, zakochany, ale on boi się mu oddać, gdyż nie chce go zarazić. Chłopak płacze, jest załamany, bardzo sympatyczny, można to zrozumieć co się stało, a mój znajomy zastanawiał się jak mu pomóc. Ale ja podekscytowany nagle przerywam, gdyż nagle mnie oświeciło – zaraz, zaraz, a gdzie on ma te kalafiory (tak się na te narośle mówi) pytam – w dupie czy na dupie? w dupie, w środku – odpowiada mój znajomy. No to po problemie – niech się bzyka ze swoim chłopakiem, a kalafiory będą działać jak wypustki rozkoszy, dodatkowo podrażniające zakończenia nerwowe miłosnego napastnika. Widzicie, wasz nauczyciel duchowy, na wszystko znajdzie radę, doradzi, pomoże w razie możliwości.

 
Wróćmy do drzewa. Tlen drzewa wypełnia Cię całego, przenika Twoje tkanki. Z kolei Twoje ciało wytwarza dwutlenek węgla, który zużywają drzewa. Drzewo na Twoim osiedlu, jest Ci znacznie bliższe niż Twoja kobieta. I znacznie tańsze w utrzymaniu. Czy czujesz tę więź między wami? niech zgadnę – nie czujesz. Podobnie i ja, ale warto to wiedzieć.

 

Oczywiście – mamy intymny związek także z ziemią, wszystko co jemy odżywia nasze komórki, jest w nas, a to co zwrócimy jest nawozem na którym wyrasta nowe jedzenie, które jemy my i zwierzęta, które większość ludzi je, a czasem się zdarzy ze i jakieś zwierzę zje człowieka. Ale jednak powietrze to może nawet nie coś więcej niż jedzenie, ale energia stojąca wyżej w hierarchii. Kto ćwiczył chociażby lekkie ćwiczenia oddechowe, wie jaki oddychanie ma potężny wpływ na nasze emocje. Spróbuj prostego ćwiczenia, zrób je kilka razy proszę – wdech niech trwa trzy sekundy, a wydech sześć albo nawet siedem. I obserwuj co się dzieje z Twoim ciałem i emocjami. Widzisz jakie to proste? Nawet nie wspominam o pranajamie, części jogi, gdyż ta nauka niesie ze sobą wielki potencjał, ale jest też wyższą szkołą jazdy duchowej. Wszyscy jesteśmy połączeni ze sobą. I nie musisz wierzyć w hunę która mówi o niciach Aka, łączących wszystko i wszystkich, wystarczy lektura książki od biologii z podstawówki. Na poziomie duchowym wszyscy to jedność. Są świadomości, istoty duchowe które by doświadczyć więcej Boskości w świecie duchowym, wybierają między innymi niebieską planetę na wcielenie się. Wieczna świadomość przyjmuje więc ciało, wraz z towarzyszącymi jej ograniczeniami, zatraca świadomość błogości i szczęśliwości, i wchodzi w choroby, konflikty, świat gdzie rządzi Szatan, którym jest oczywiście nasze ego. Kapłani którym bardzo zależy na nieszczęściu ludzi, sprytnie przenieśli zło z wewnątrz człowieka, ze sfery jego psychiki, na zewnątrz, kamieniując Bogu ducha winnego Szatana. Z punktu widzenia duszy, czyli naszej jedynej i prawdziwej tożsamości, wszystkie rzeczy na ziemi to śmieszne zabawki, kompletnie nic nie znaczące. Stąd dla ludzi którzy czują te wszystkie niuanse, bogacz zakochany w przedmiotach i potędze pieniądze, jest mocno ograniczony, jak żywy trup. Oto Boska świadomość, niezniszczalna i wieczna, której jedynym pragnieniem jest doświadczenie wspaniałości w świecie duchowym (im większa świadomość, tym większa błogość, rozkosz) dlatego doświadcza ograniczeń gdyż to ją powiększa, przeistacza; i ta świadomość, Boski twór, morduje i kradnie dla zerojedynkowej iluzji zapisanej na dysku twardym komputerów.  To jest śmieszne, ale tylko z wyższego punktu widzenia na którym są nieliczni. Niżej jest uwielbienie dla osoby która się najwięcej nakradła, dla potęgi jej pieniędzy, które po śmierci ex potężnego człowieka, wracają do magicznej saszetki i płyną do kolejnego osła, który mając w sobie Boskość i potencjalną możliwość błogości i ekstazy, czci papierki za które kupi sobie ładną żonę, luksusowy jacht i błyskające kamyczki.

 

Ale wróćmyż wreszcie do tego nieszczęsnego drzewa. Mamy trzy przykładowe osoby. Pierwszej z nich drzewo jest obojętne, ot, zwykłe drzewo jakich wiele. Będzie patrzeć na drzewo, ale nie będzie go widzieć, gdyż będzie zajęta obserwowaniem swoich myśli. Będzie tkwiła po uszy w swoim wewnętrznym chaosie i konflikcie który ma wewnątrz siebie. Druga osoba ma traumatyczne wspomnienia. Ktoś – dziadek, wujek, matka, powiesili się na drzewie i ta osoba jako dziecko to widziała. Oczywistą oczywistością jest że widząc drzewo, poczuje przerażenie, strach, szok i obrzydzenie. Z wisielca wystaje napuchnięty fioletowy język, nogą spływa kał z moczem, bzyczą muchy a całe miejsce ogarnia przemożna aura nieludzkiego smrodu. Trzecia osoba w młodości, miała to wielkie szczęście że została uwiedziona przez nauczycielkę rosyjskiego, seksowną 36 latkę z wielkimi piersiami, której mąż zrezygnował z seksu na rzecz przyszłego żywcem wniebowstąpienia. Pod drzewem przeżywał wspaniałe ejakulacje wtulony w wielkie piersi, jednocześnie powtarzając słówka po rosyjsku. Widząc drzewo, zaleje go poczucie niespodzianki, wspaniałości, rozkoszy i błogiej przyjemności.

 

Jedno drzewo. Trzy różne osoby. Trzy inne reakcje.

 

Wniosek jest oczywisty. Nikogo nie interesuje to drzewo, wszyscy bardziej widzą swój paplający umysł i jego skojarzenia. Podobnie jest z ludźmi. Myślisz że znasz ludzi? że lubisz ich obserwować w tramwaju czy na ulicy i myślisz że ich znasz? nic z tego, znasz tylko swoje na nich reakcje. To jest właśnie matrix, żyjemy w wielkiej iluzji, sztucznej rzeczywistości która w istocie jest piekłem. Wierzącym się wszystko pokićkało – piekła nie ma po śmierci, piekło jest za życia, o ile żyjesz jako ego. Nawet jeśli odnosisz sukcesy, będziesz cierpieć. Nic nie pomogą światowe dobra, jeśli nie zrozumiesz, nie poczujesz o co w tym wszystkim chodzi.

 

Często można spotkać ludzi, którzy są tak zamyśleni że nie widzą nic wokół siebie. Nie wejdą pod samochód, bo ciało reaguje w wyuczony, automatyczny sposób. Zatrzymuje się na jezdni, podaje dłoń do przywitania znajomemu, prowadzi samochód. Ale dana osoba, nie widzi świata wokół siebie, jest pochłonięta swoimi myślami. Nie ma jej, nie istnieje – jej świadomość zajmują tylko myśli. A są ich dwa rodzaje – wspomnienia czyli przeszłość, one też nie są realne, są osobistymi rekacjami emocjonalnymi na jakieś zdarzenie, albo opowiadanie przez umysł wizji przyszłości, przeważnie negatywnej. I tak na zmianę albo przeżywasz rzekome upokorzenie, jakiś stary konflikt w głowie wyobrażając sobie jak mówisz komuś „do słuchu”, czy też okładasz go pięściami kiedy w rzeczywistości uległeś silniejszej osobowości, albo wyświetlasz sobie horror – Twoją historię własnej przyszłości. To iluzja, hinduska maja – fatamorgana umysłu. Przeszłości nie ma, nie istnieje poza Twoją pamięcią, a wizja przyszłości jest kłamstwem, gdyż nie wiesz co będzie w przyszłości. Spędzasz życie na kłamstwach, w iluzji i koszmarze sennym – śpisz, śnisz straszne sny. Obok Ciebie tętni życie, ale Ty go nie widzisz, ponieważ tkwisz w swoich myślach tak głęboko jak katatonik.

 

Dawniej myślałem dość schematycznie – słońce i ciepło jest fajne, a deszcz widziany w kiepskim otoczeniu (szarzyzna murów, stratowana przez psy i upstrzona kałem ziemia, popękane płyty chodnikowe i obrzydliwa architektura miejsca) okropny. Zawsze widziałem swoje wyobrażenie tego zjawiska, aż do czasu kiedy… doznałem chwilowego przebudzenia. Nie wiem dlaczego tak się stało, nie znam przyczyny, ale wiem jedno – umysł przestał na chwilę paplać, a ja ujrzałem świat takim, jakim jest naprawdę. To było piękne, ba! jakie tam piękne, to było wieczne, niezwykłe, magiczne jak święta w dzieciństwie i rozpakowywanie prezentów (o ile miałeś dobre dzieciństwo) cały czas się zatrzymał, a ta chwila trwała i trwała w swojej wielkości i chwale. Zachłysnąłem się z podziwu, poczucie mistycyzmu i przedziwnej ciszy były wspaniałe jak nic do tej pory, było upajające, narkotyczne. Do tej pory depresyjna czerń asfaltu i strugi deszczu, sprawiają że czuję się wyjątkowo, magicznie.

 

Jako nauczyciel, chcący przekazać Ci tę wiedzę, mam spory problem. Dam Ci drastyczny przykład, całkowicie przeze mnie teraz wymyślony – pedofil molestuje dziecko, potworna sytuacja, wielki ból i upokorzenie dziecka, i w trakcie kaźni wymawia słowo „piękne” kilkanaście czy kilkadziesiąt razy. Moje mistyczne doświadczenie mogę opisać jako piękne, ale ktoś kto doznał molestowania bądź przemocy, moje słowo „piękne” skojarzy z czymś okropnym. Czy taka osoba będzie chciała doświadczyć „piękna”? z całą pewnością nie. Czyli nie dość że nie zachęciłem kogoś by spróbował poznać uroki duchowości, to jeszcze go odstraszyłem. I nie znam sposobu by to ominąć – wprawdzie jest jeden sposób, znali go wszyscy nauczyciele, są to historyjki z podtekstem duchowym, ale ja nie posiadłem tej umiejętności, mimo że posiadłem kilka polonistek… opowiadać trzeba umieć. Bóg mi świadkiem że chciałbym to umieć. A skoro nie umiem, opowiem dowcip – jak się czuje osoba po amputacji obydwu rąk? niezręcznie. Ha ha ha.

 

Anorektyczka – patrzy w lustro i widzi… no właśnie, co widzi? ktoś kto spogląda na całą tę sytuację z boku, wyraźnie widzi że szkielet patrzy w lustro. Ale ten szkielet widzi grubasa, wieloryba, walenia. Jak to możliwe? jest to osoba skoncentrowana na swoich myślach, nie na rzeczywistości. Wszyscy właśnie tak postrzegamy świat, przez opis naszych myśli. A nasze myśli wcale nie są nasze, to średnia arytmetyczna wszystkich opinni innych ludzi, w które uwierzyliśmy. Anorektyczka patrząd w lustro, widzi przed sobą w myślach nazwę „grubas” i zalewają ją emocje obrzydzenia. I wystarczy, nic więcej nie trzeba. Zadaj sobie pytanie – widzisz opis, czy coś co po prostu istnieje. Co widzisz? zadawaj sobie ciągle te pytanie. Co czujesz? co widzisz? czy to jest prawdziwe, a może widzę tylko opis tego zdarzenia, miejsca czy przedmiotu? jeśli ego może Cię oszukiwać, mogę i ja trochę pomanipulować:
Zadanie domowe; dlaczego czytając moją stronę, czujesz się tak wspaniale? dlaczego widząc mnie na zdjęciu, czujesz się tak przyjemnie podniecona? dlaczego czujesz w środku siebie, że gdybym był obok Ciebie, czułabyś się zajebiście wspaniale? dlaczego czytając mnie, masz tak silne poczucie nadmiaru gotówki której chcesz się pozbyć?

 

Im potężniejsze ego, tym bardziej oddalasz się od rzeczywistości i innych ludzi, a bardziej wchodzisz w przeżywanie swoich emocji i myśli. Ego ma na to swoje sposoby; główny to konflikt z innymi ludźmi, oddzielenie się od nich na zasadzie – ja jestem ok, a oni są źli, głupi, grzeszni itd. Im bardziej narasta konflikt z innymi, tym bardziej ego jest silniejsze. Ego człowieka skrzywdzonego, jest bardzo silne, ono żyje dzięki tej krzywdzie, pasie się nią, pożywia codziennie na jawie i we śnie. Im więcej cierpisz, tym częściej będziesz o tym myśleć, przeżywać to – i o to właśnie chodzi. Będziesz żył we własnym, schizofrenicznym, sztucznym świecie. Obrażanie się, walka, adrenalina… ego to uwielbia. Wtedy czuje że żyje, podczas kiedy, tak naprawdę oni nie istnieje.

 

Wczoraj czytałem że w 2010r. Polacy wydali na szeroko pojętą ezoterykę dwa miliardy złotych. Zdenerwowałem się! a ile z tego wylądowało na moim koncie bankowym, którego numer jest w dziale sponsorzy strony?

 

66 thoughts on “Nierealna rzeczywistość

  1. Witam, nie, nie wiem, ale jakoś mi cieplej na serduszku, gdy sobie pomyślę o tych wszystkich uzaleznionych ode mnie, którym dozuję ich narkotyk… 🙂

  2. Ja jestem uzależniony od grudnia 2008, dzięki Tobie żyję, bo właśnie wtedy załatwiałem ostatnie sprawy, aby rodzinę nie zostawić z kłopotami. Dzięki za szczęśliwe życie.

  3. Lap mi padł i straciłem adresy, ale w głowie miałem adres stronki, do której czasami zaglądam. Jestem pod wrażeniem artykułów, choć nie z każdymi się zgadzam. Lubię jak piszesz Marku i w Nowym Roku życzę zdrowia i pomyślności. Zaufanie łatwo stracić, ale tak trudno zdobyć, a ego najlepiej się pozbyć. Pozdrawiam

  4. It o jest chore że taka wiedza w tak prosty i czytelny sposób podana a autor ma bied a wróżki i całe to towarzystwo wzajemnej adoracji oszuści mają dobre pieniądze!bez tych manipulacji 😀 i tak mam khhm:)katar nazwijmy to:) jak cię czytam 😀 🙂 ale Ty chyba Mareczku gardzisz zadbaną szczupłą czterdziestolatką z Warszawy.. ❓ 👿 😆 musisz Mareczku uwierzyć w siebie masz własny styl taki łobuzerski zaczepny świetne poczucie humoru a notki o duchowości to w polsce jesteś najlepszy nie ma się co oszukiwać dla mnie to jest bomba jak czytam tcyh nadętych nudziarzy ❗

  5. Nie dzięki mnie, ale sobie, to sobie podziękuj bo to była Twoja decyzja. Tak czy siak jak zostaniesz miliarderem, wspomnij Mistrza 🙂

  6. Bardzo dobra jakościowo przeróbka – a tę piosenkę Maleńczuka uwielbiam [url]http://www.youtube.com/watch?v=_-clFZFdLQk&feature=endscreen&NR=1[/url]

    Facet jest charyzmatyczny jak cholera, ciekawe na jakim ciele wg. terminologii Andrzeja, posiada krokodyla.

  7. Dziękuję i także życzę wszystkiego najlepszego. Dziś się napaliłem na sienę 1200ccm z 99r w dobrej wersji, ale jednak spasowałem, 13 letnie auto to za dużo. Ale mam sentyment do sieny.

    R tak przy okazji, pewien ex czytelnik, podejrzewam że 34, napisał (skasowałem) że ja wpisałem sam ten komentarz, bo R to była kobieta 🙂 i jak ja mam udowodnić że Ty istniejesz i nie jesteś kobietą? 🙂

    Pozdrówki.

  8. Nie pogardzę aniele mój, ale nie ma mnie aktualnie w Warszawie i nie wiem kiedy będę 🙂 jak będę przecież zawsze możemy porozmawiać przy dobrej herbatce 🙂

  9. Pierwszy raz trafiłem tutaj jakieś pół roku temu. Przeczytałem kilka zdań i stwierdziłem, że „jakiś dziwny ten gość, co tu piszę: niby o duchowości, a przy każdym wpisie cycki i niepasujące do tego poczucie humoru”.

    Trochę to trwało, zanim przestałem traktować duchowość zbyt poważnie i po prostu wyluzowałem się. Teraz czytam Twojego bloga, podziwiam zdjęcia pięknych pań i rozkoszuje się Twoim poczuciem humoru (ze wstydem muszę przyznać, że czasami podkradam Ci dowcipy).

    Mam Mistrzu jedno pytanie przy okazji: czy zdarzają Ci się, lub zdarzały dawniej, drobne bóle głowy w momentach, kiedy przestawałeś zatrzymywać się przy swoich myślach i wracałeś do teraźniejszości? Ostatnio miewam coś takiego i zastanawiam się czy to jakaś forma obrony ego, czy raczej próbuję to robić w niewłaściwy sposób?

  10. [quote]Problem nastąpił wtedy, gdy miałem problemy, z ówczesnego punktu widzenia – nierozwiązywalne, dziś śmieszne. Prawdopodobnie moje aktualne problemy, za kilka lat wydadzą mi się także śmieszne[/quote]

    Też doszedłem do takiego wniosku już jakiś czas temu

  11. Sorry, jakoś muszę to napisać, bo coś mnie w Tobie denerwuje. 🙄
    Jesteś inteligentny. Jednak wydaje mi się, że zbyt często wierzysz w różne paranormalne sytuacje bezpodstawnie, na słowo.
    Np. w książce piszesz coś o ludziach, którzy jedynie sugestią potrafią spowodować, że ktoś wyobrazi sobie rozżarzoną monetę na ciele i jego skóra zacznie reagować tak, jakby to się działo naprawdę.
    Denerwuje mnie to, gdyż jak zauważyłem, jest to częsty zabieg retoryczny – takie wtajemniczanie słuchacza, że było się świadkiem czegoś niezwykłego (każdy ksiądz takie coś stosuje, zwłaszcza na religii w szkołach, przypadek skrajny to Natanek) przez co słuchacz podświadomie czuje więź.

    Ja uważam, że gdyby istnieli ludzie, którzy robiliby takie 'sztuczki’ to z pewnością jeździli by po całym świecie i zgarniali forsę (a Ty pewnie powiesz, że oni gardzą forsą, więc wolą siedzieć w domu, tak tak…)
    Po prostu odniosłem wrażenie, że Ty w to wierzysz, więc jeśli rzeczywiście tak jest, to chciałbym wiedzieć, czy opierasz tę wiarę jedynie na jakichś relacjach osób trzecich czy też na własnych paranormalnych doświadczeniach. Czułbym się lepiej gdybym to wiedział.

  12. poczucie humoru?duchowość?!chyba kpisz!wypasiony rzekomo chory byczek a na filmie widać jak okłada worek rusza się jak zdrowy kto tak potrafi?chodze na siłownię dbam o siebie i widzę jak faceci biją w wielki worek na sali to jeszcze nie widziałam żeby ktos tak umiał to jaki on chory i kolano chore?kpina!wyśmiewanie się z młdego geja i jego choroby przecież to jest żałosne płytkie!te wszystkie hamskie odzywki jak to że zaliczał polonistki to jst dno i muł i nic więcej!jeśli tego nie widzicie jak was oszukuje wyłudza pieniądzei robi się na wielkiego mistrza to jesteścioe po prostu głupi a to jest sekta ja nie wiem jak on to robi ale wiem ze dobrze dziewczyn to on nie traktuje nie chcę pisać więcej!

  13. Dawno mnie tu nie było, bo net będę miał dopiero w poniedziałek, ale chciałbym się z Wami czymś podzielić. Teraz nie mam netu więc więcej czytam – skończyłem Tipping’a „Radykalne wybaczanie” (Marek mi polecił – dzięki ;)) i czytam teraz Tolle „Potęga teraźniejszości”. Zresztą czytając arty Marka (szczególnie dwa ostatnie) można powiedzieć, że sens zawarty w tych książkach i pewnie wielu innych jest zawsze ten sam – Tu i teraz.
    Ale do rzeczy:
    Od bardzo już długiego czasu (od kilku lat) borykam się z pewnym problemem, który mnie „wysysa” – czasem jest lepiej czasem gorzej. Ogólnie jest całkiem nieźle i daje radę całkiem dobrze, jednak czasem przychodzą takie momenty, że jest naprawdę źle i czuje się fatalnie. Staje się tak, kiedy wracam do przeszłości próbując uwolnić się od ogromnego poczucia winy. Poczucie winy jest tym silniejsze, bo czuję na sobie oddech osoby, którą „skrzywdziłem” przed laty i czuję – w nie których momentach, nawet widzę pogardę dla mnie z jej strony. Pomimo prośby o wybaczenie i życzliwości z mojej strony dla tej osoby, nie czuję się do tej pory rozgrzeszony, a wszystkie sytuacje, gdy następuje jakiś kontakt między nami Ja wyczuwam jako niesamowitą niechęć, pogardę, i wszystko co złe w kierunku do mnie z jej strony. Być może to tylko moje urojenia i ja sam nie potrafię sobie tego wybaczyć, ale mniejsza z analizą.
    W radykalnym wybaczaniu przeczytałem o modlitwie. Nie jest to klepanie formułek jak w katolicyzmie. Mniej więcej polega to na skupieniu uwagi na osobie za którą się modlimy, wyobrażeniu sobie, że jest szczęśliwa – ogólnie pozytywne myśli, objęcie ją opieką itd. Postanowiłem pomodlić się za nią. Jaki był efekt? Efekt był fatalny! Na drugi dzień zaspałem do pracy, krwawienie z dziąseł, ogólnie organizm osłabiony. Wtedy przeczytałem w dalszej części książki, że modlitwę tą stosuje się tylko wtedy, kiedy osoba nas o nią poprosi – w innym wypadku odbierzemy jej możliwość nauki na własnych doświadczeniach. Mnie nikt o nią nie prosił, a ja w ramach odkupienia win, chciałem być nadgorliwy i żeby samemu poczuć się lepiej (pozbyć się poczucia winy) chciałem ulżyć i „pomóc” mojej dawnej ofierze, a efekt był jeszcze gorszy. Potem uświadomiłem sobie co przeczytałem we wcześniejszych rozdziałach książki – że sytuacja jest doskonała taka jaka jest i nie należy jej zmieniać na siłę ( do tej pory uspokaja mnie głos E. Tolle z filmiku na youtube „Akceptacja i poddanie” z Ksiązki „Mowa ciszy”). Oczywiście ciężko nam jest zaakceptować sytuację, gdzie czujemy się znienawidzeni, ale to przeważnie jest spowodowane naszym ciągłym powrotem do przeszłości i tworzeniem projekcji w umyśle – ciągle się karamy za coś co stało się dawno temu. Ciężko też mi zaakceptować sytuację, gdy wiem, że ktoś nadal cierpi. To powoduje, że wpadamy na takie pomysły jak niechciana modlitwa. Nastepnego dnia więc postanowiłem coś innego. Spotkałem się z przyjaciółmi (troszkę się do tego zmusiłem), przy których fajnie się czuję, zmęczyłem się cudownie w ich towarzystwie uprawiając nasze fajne hobby. Ogólnie spedziłem fajne dzień. Wieczorem położyłem się do łóżka i w tym stanie „słodkiego zmęczenia” powiedziałem sobie: „jest tak jak jest, akceptuję to że ona ciągle ma do mnie uraz, i to że ja sam nie mogę sobie tego jeszcze wybaczyć”. Od tamtej pory czuję się znacznie lepiej.
    Myślę, że wysiłek fizyczny, ale taki który sprawia nam przyjemność bardzo pomaga.

  14. [quote]Myślę, że wysiłek fizyczny, ale taki który sprawia nam przyjemność bardzo pomaga.[/quote]

    Pomaga dlatego, że uspokaja szalejące w naszej głowie myśli 🙂

  15. [quote]te wszystkie hamskie odzywki jak to że zaliczał polonistki to jest dno i muł i nic więcej![/quote]

    To jest styl pisania, który widocznie do Ciebie nie przemawia – nic mniej, nic więcej.

  16. Mam Sienę 1,2 z 01r Jak dla mnie świetny samochód, oczywiście jeśli komuś nie zależy na lansie i tym podobnych sprawach. Duży bagażnik, na gazie koszty eksploatacji są niewielkie do tego praktycznie bezawaryjny. Wersje z silnikiem 1,6 słyszałem, że sprawiają kłopoty ale 1,2 sprawuje się ok. Pozdro

  17. No „synu” tez dobry kawałek. A „gdzie sa moi przyjaciele” pasuje do kilu artów[url]http://www.youtube.com/watch?v=u6mLlzGCbt4&feature=related[/url]

  18. Ziewanie. Przyznasz, że ziewanie jest „zaraźliwe”, tak? Gdybym teraz stał
    obok Ciebie
    i – dłuuugo i przeciągle – ziewnął, Ty
    nie powstrzymałbyś się od tego
    samego.
    Ale nie myśl teraz o ziewaniu. Bo nawet pomyślenie o ziewaniu
    spowoduje, że poczujesz teraz to
    dziwne uczucie w gardle i w tym
    miejscu, które trudno określić…
    gdzieś pod Twoimi uszami… i już nie
    będziesz mógł się powstrzymać.

    Potęga sugestii co??? 🙂 Marek nie manipuluj ludźmi,nieładnie 🙂

  19. Marek jaką książkę polecasz w tematyce afirmacji, poprawy samooceny? W internecie mozna napotkać w sumie krótkie teksty na ten temat, bez zagłębiania się, czasem przeczące sobie nawzajem.

  20. No właśnie ja miałem 1.6, kopa miała jak marzenie, ale poszedł silnik całkiem, sprzedałem z 98r w wersji HL za 1300zł chyba handlarzowi. Kupiłem ją od ojca „przyjaciela”, ciągali nią łódkę na mazury, przyczepy na budowę domu, po transakcji jak dałem pieniądze, kolegi już nie miałem. No ale to temat na artykuł, wspomnę o tym jak się w to wpakowałem, jakie błędy popełniłem. Dziś już bym inaczej zadziałał – czyli nauka się przydała 🙂

  21. Taki jest mój cel, duchowość to przecież radość, zabawa 🙂 wydaje mi się że ból głowy masz dlatego, że za bardzo się wysilasz. Pamiętaj proszę o tym, że ego może stać się duchowe, i chcieć doswiadczać rzeczy o których chociazby ja piszę, i już jesteś w pułapce – za mocno pragniesz wyzwolenia, tak to odbieram. Na spokojnie obserwuj swoje myśli, w końcu samoistnie doświadczysz oddzielenia, lekkiego oddalenia od nich, i poczujesz To 🙂

  22. Tłumaczyłem to już nie jeden raz. Wtedy kolano miałem sprawne, choroba była (zwyrodnienie) ale nie bolało. IBS na który cierpię, nie ogranicza mnie przy trenowaniu, on mnie dewastuje w zupełnie inny sposób. A to że jest szybko to dlatego, że facet na siłowni rozkłada siły na dłuższy czas, a ja niecałą minutę dałem na maxa, później zdychałem.
    Przepraszam, czy Ty jesteś polonistką? 🙂

  23. O, jesteś, już myślałem że Cię na Sylwka uprowadzili gdzieś. Już chciałem wzywać na pomoc ekipę z komci, groźne z nas chłopaki są 🙂

  24. Kxman – masz rację że mnie o to pytasz. A więc tak – sztuczki hipnozy z monetą nie widziałem, ale jest to fakt szeroko opisywany, podobnie jak leżenie na dwóch krzesłach, i realizacja sugesti posthipnotycznych. Hipnozę udało mi się kiedyś zastosować na znajomej mi osobie, i zachęcony sukcesem na innej której nie mogłem wybudzić, i dziwne rzeczy mówiła, dość niepokojące. Wystarczająco by mi uświadomić, że mam w tym temacie zerowe kompetencje.

    Natomiast miałem szereg różnych zdarzeń, OOBE wielokrotnie, LD wielokrotnie, o wizjach nie ma co mówić – nie wiem czy uwierzyłbyś 🙂 potwierdzone rzeczy to wyśnienie śmierci kilku osób z rodziny, mówiłem o tym rodzicom więc mam swiadków. I głównie chodzi mi o to, że wiem po ich relacji że miałem rację. Inne doświadczenia to uniesienia modlitewne, i nie jeden raz zakończona naprawdę sporym sukcesem modlitwa wstawiennicza.

    Przyznasz że taka akcja – przychodzi pewna osoba do mnie w śnie, żegna się ze mną mówiąc że musi odejść odpocząć, że skończyła już tu wcielenie – ja o tym mówię rodzicom (sen był niezwykle świadomy) i tydzień później tragedia. Zanim dziadek spadł i złamał kręgosłup, wiedziałem w nocy że już po nim. Tylko nie miałem wiedzy by to odpowiednio zinterpretować i zrozumieć o co w ogóle chodzi.

  25. Nauczyłęś się bardzo ważnej rzeczy – nie wchodzenia w cudze zycie z modlitwą, jeśli sobie ta osoba tego nie życzy 🙂 złe samopoczucie oznacza że wysłąłeś tej osobie kiepską energię, np. swoje poczucie winy, żal i gniew że nie chce wybaczyć.

    Moja propozycja jest taka, żebyś podbił samoocenę afirmacjami, i obserwował te swoje poczucie winy. Jako zaawansowany na ścieżce wiedzy duchowej, wiesz że ego ma jeden cel – odseparować się od wszystkich. Czy to będzie poczucie bycia wielkim, czy poczucie bycia nikim, albo poczucie winy – jest to ego na rękę. Ono się tym rozkoszuje.

    Tak szczerze, zajrzyj w siebie, czy nie ujrzysz tam cichego zadowolenia z tego poczucia winy? ono tam jest, to wymieszane poczucie ważności (ktoś mnie nienawidzi, wzbudzam emocje, ktoś o mnie myśli, jestem wazny) i rozkosz z karania siebie. Dopóki masz poczucie winy, będziesz się karał życiem. Wyjdziesz w tu i teraz – ono natychmiast znika.

    Czy możesz tej osobie jakoś materialnie wynagrodzić jej stratę? jeśli chcesz, napisz o co chodzi, jesteś anonimowy dla innych – może to o co się katujesz, to jakaś w istocie mała sprawa?

  26. Adam, teraz czytam (na ile pozwala niedysponowane oczko) Transfering, na stronie [url]http://www.sm.fki.pl/SMN.php?nr=MishA_Nieznana_historia_czlowieka[/url] po prawej masz linki do niej w pdf. Andrzej ją gorąco poleca, a ja liczę się z jego zdaniem z tych sprawach. Zaczyna się dość niemrawo, ale liczę że akcja się dalej rozwinie.

    Na pewno warto poczytać stare książki Leszka Żądło, zwłaszcza o hunie.

  27. „Wczoraj czytałem że w 2010r. Polacy wydali na szeroko pojętą ezoterykę dwa miliardy złotych. Zdenerwowałem się! a ile z tego wylądowało na moim koncie bankowym, którego numer jest w dziale sponsorzy strony?”

    Powinieneś wróżyć, a nie pisać o samoocenie – to znacząca różnica ❗ 😉

  28. wiecej artykulow o samicach! 😀

    cos dla weny tworczej 😆

    [url]http://facet.onet.pl/extra/odchodze-bo-jestes-dla-mnie-za-dobry-czyli-tajemni,1,4987242,artykul.html[/url]

    w koncu to sie nigdy nie przeje 8)

  29. To jest niesamowite w jakiej ciemnocie ludzie żyją. Mamy internet, książki, mozna się dowiadywać, czytać np. moją stronę całkiem za darmo, i się uwolnić od tych koszmarków.

  30. Mareczekk, a jak to jest z tym powiedzeniem którejś sławnej aktorki ,że lepiej płakać w mercedesie niż śmiać się w autobusie ?
    Czyż nie byt określa świadomość ? Marksa to chyba ? Świetny artykół. Pozdrawiam :))

  31. [url]http://facet.onet.pl/extra/odchodze-bo-jestes-dla-mnie-za-dobry-czyli-tajemni,1,4987242,artykul.html[/url] coś w tym jest…

  32. ….to zdanie „Odchodzę bo jesteś dla mnie za dobry” albo podobne zdarza się częściej niż myślisz…i nie jest to science fiction …i tu wychodzi przewrotność niektórych kobiet..

  33. Ja właśnie to napisałem, być może nieczytelnie 🙂 wiem że to się zdarza, to jest jak cios powiedzieć tak mężczyźnie – przecież wiadomo że to ściema. Co najgorsze wiele ludzi się na to łapie. Ktoś kto tak mówi, chce nie tylko odejść w białych rękawiczkach, ale także drwi i kpi z partnera.

    Zawsze więc mówię facetom, jeśli was to spotka – uśmiechnij się i powiedz z ulgą, że też to chciałeś zaproponować, ale się krępowałeś, że jest dla mnie za dobra. Zdumienie i szok kobiety, urażona duma że to nie ona zrywa, no i brak szlochu i rozpaczy u faceta, to straszliwy cios dla jej ego.

    I odejść, smutki leczyć samemu, nie upadlać się błaganiem, płaczami. Jak facet się zachować.

  34. za to ze jestescie tacy fajni

    [url]http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=WC7tzEi7D3o#![/url]

    w teledysku samice sie nie nudza 😉 i maja emocje 😛

    [quote]Co zrobić, żeby nie usłyszeć czegoś takiego? Posłuchajcie. Najpierw trzeba zobaczyć jak to naprawdę wygląda.
    A prawda jest taka, że kobieta nie odchodzi jeśli nie ma już kolejnego partnera. Więc drodzy panowie, jeśli słyszycie „nie chce cię krzywdzić” lub „jesteś za dobry” od odchodzącej (rzucającej was) kobiety to możecie mieć pewność, że od dłuższego lub krótszego czasu miała już kogoś. Kiedy w odpowiedzi na wasze pytanie „o co chodzi?” usłyszycie nie dręcz mnie itp. bzdury o cywilizowanym rozstaniu, wiedzcie że znaczy to nic innego niż „mam innego, a ty mi stałeś się zbędny, nie przeszkadzaj mi więc”.
    I oto cała tajemnica.
    A dlaczego odchodzi? Zakochała się czy co? Nie, odchodzi bo inny daje „emocje”. Tak, to prawda. Kobiety wolą „drani”. Bo drań „kręci” ją. Drania oczywiście też mogą zostawić, wtedy najczęściej lądują z misiem ciapciusiem na jakiś czas, żeby znów kiedy miś stanie się nudny uciec do jakiegoś bardziej kolczastego zwierza.
    Dla panów którzy nie wiedzą jak to przełknąć największa tajemnica kobiet. Nikt wam tego nie powiedział, najwyższy czas żebyście to usłyszeli. Kobiety generalnie się nudzą. Tak! Nudzą się wszystkim. Coś co dla was panowie jest momentem nie wartym uwagi, dla pań jest długim nudnym zdarzeniem. A nuda wg kobiet jest wtedy kiedy nie ma emocji! Dlatego nie nudzi ich wielogodzinne romantyczne gapienie się w zachód słońca, bo jest tam pełno emocji.
    Ale już tak prozaiczna rzecz jak jazda windą (prawda panowie, że jesteście zaskoczeni) jest dla kobiety niesamowitym nudnym wydarzeniem trwającym nie 30 sekund ale całe wieki!
    Zastanawialiście się czemu panie malują się w samochodzie stojąc w korku? Dlaczego nawet na dwuminutowy spacer zabierają ipoda i słuchają muzyki? Dlatego że się nudzą!
    I zwróćcie panowie uwagę, że dla was zaspokojenie nudy to jakaś czynność która nie musi być powiązana z emocjami, choć może. Dla kobiety wszystko co nie jest powiązane z emocjami to NUDA!!!
    Inny przykład. Nudne dla kobiety mogą być rzeczy które dla was nie mogą być tak zdefiniowane. Pozwolę sobie tu na luźny cytat z bloga jednej młodej znanej kobiety piszącej o modzie. Pisze ona o szarym zimowym swetrze gdzie „pompony zabijają nudę”. Tak, dobrze słyszeliście. Sweter może być nie tylko ładny i brzydki, dobrze dobrany lub źle, ciepły lub przewiewny. On może być także nudny lub nie!
    Wyobrażacie sobie dwóch facetów rozmawiających o swoich samochodach gdzie jeden mówi „masz fajne alusy, ale te twoje pirelli p zero są strasznie nudne, ja mam Fuldy które są tu o niebo lepsze”. No nie wyobrażacie sobie, a dla kobiet to coś zwykłego.
    Dlatego drodzy panowie, pamiętajcie, dostarczajcie swoim paniom emocje „które przełamią nudę”, które nie pozwolą im się nudzić. I pamiętajcie, że dla kobiety nawet przejażdżka górską kolejną bez emocji była by nudna, ale kiedy są emocje nie ma nudy.
    Inaczej wasze partnerki was zostawią, usłyszycie że byliście za dobrzy (czytaj nudni) albo dorobicie się takiego poroża, że wszystkie koła łowieckie w tej części europy będą was chciały ustrzelić! Tak, bo zdrada nie jest dla nich nudna, daje emocje.
    I już na sam koniec podsumowujący przykład. Pan i pani oglądają serial brazylijski. Dlaczego pan uważa go za nudny? Bo nic się nie dzieje. Dlaczego pani uważa że jest super? Bo za statycznymi postawami aktorów, nudnymi dialogami jest intryga, burza emocji i tysiące uczuć. Każdy odcinek takiego tasiemca to taka kompilacja wszystkich części „szklanej pułapki” skompilowana do 45 minut – oczywiście w sensie emocji, które jak wiemy NIE SĄ NUDNE![/quote]

  35. Dokładnie jedna wielka kurwa ściema….szkoda,że wcześniej byłem taki głupi i tego nie wiedziałem no ale człowiek się uczy na błędach….i na blogach…

  36. Gdzieś kiedyś czytałem,że kobiety są jak skoczki…jak facetowi kobieta się nie podoba to poprostu się z nią rozstanie,nieważne czy ma już inną czy nie a kobieta będzie chodzić ze swoim gościem nawet z przymusu,dopóki sobie innego nie znajdzie i wtedy zrobi przeskok na tego innego.Będzie ściemniać jak ona kocha itd.podczas gdy do gościa już dawno nic nie czuje…ale poco z nim jest???Kobieta rzadko kiedy dłuższy czas jest samotna…ona tak kombinuje,żeby sama nie być…czy to z nudów czy sponsoring???Nie wiem…A potem jest znienacka i zupełnie bez powodu: „Już cię nie kocham” albo „Byłeś dla mnie za dobry”… :)…no szlak człowieka może trafić :).Oczywiście to się pewnie nie tyczy wszystkich kobiet .. 😛

  37. To co pisze w cytacie, to jest oczywiście prawda, nie raz o tym pisałem 🙂 emocje u kobiet to jedna sprawa, one myślą emocjami a my logiką – ale dochodzi jeszcze geo, czyli ambicja, chęć zmienienia kogoś, popisywanie się przed innymi samicami, własna próżność etc.

  38. To przede wszystkim silna potrzeba zapewnienia sobie bezpieczeństwa – dopóki nie ma nowego faceta, musi wystarczyć stary. Jak dobrze się umocuje na nowym, ucieka od starego. Problem w tym, że faceci też są porypani emocjonalnie, i panna inwestuje w wesołego zawadiakę, który robi jej potem straszne jazdy.

  39. Dopóki się nie sparzysz – nie zrozumiesz. Teraz już rozumiesz, więc masz wolność wyboru, wiesz co jest grane chociaż. Chociaż jak dobra dupa, to i tak wpadniemy po uszy, taka już nasza ego – natura 🙂

  40. Ja generalnie nie uznaję czegoś takiego jak przyjaźń. Prawda jest taka, że większość ludzi, których uważamy za przyjaciół wydyma nas przy pierwszej nadarzającej się okazji. Wiem, że jedynymi ludźmi na których mogę polegać jest moja najbliższa rodzina z którą mam świetny kontakt. A do obcych zawsze trzeba mieć ograniczone zaufanie.

  41. Ja podobnie myślę, jednak wiem że skoro ja jestem lojalny, to muszą być mi podobni ludzie. Problem w tym, jak na nich trafić. Rodzina też może zdradzić, i często to robi. Maska przyjaźni często zmienia się w maskę wampira, opisywałem perypetie Wiki ze szczegółami, i jeszcze będę je opisywać. Tam też było wszystko cacy, do czasu jak ofiara zaczęła podnosić się z kolan niskiej samooceny…

  42. Odwołąłem więc chłopców z akcji, poprosiłem zeby pochowali widły i kosy, zgasili ursusa z przyczepką 🙂

  43. Nie znam, ale wiem na pewno, że wysoka samoocena, gdy poczujesz tę sympatię do siebie, to asertywność naturalnie się sama z siebie pojawi. Wtedy można ją podszkolić technicznie, obrobić – ale samą lekturą nie wyrobisz asertywności, musi być wysoka samoocena.

  44. Większość problemów pojawia się gdy do rodziny wchodzą nowe osoby. Rodzeństwo bardzo często się ze soba dogada ale jeśli do akcji wkraczają ich partnerzy wtedy jest gorzej.

  45. Kim jest Andrzej?
    Tak na marginesie strona na której są linki do ebooka robi naprawde niezłą sieczkę z mózgu, miejscami autor zdaje się używać po prostu losowych terminów naukowych – np. bioroboty z pamięcią biologiczno-tachionową, a jego manifest to jakaś kompulacja postulatów ruchów hipisowskich i nwe age…

  46. pan M ma dużą czakrę splotu, bez obciążeń oprócz dużego kr na ciele buddialnym. Daje to dużą charyzmę, poczucie własnego „stylu”, czy wręcz „szyku”, to jest poziom wartości, a więc także estetyki, może mocno inspirować ale też i gryźć.

  47. Byłam na koncercie Maleńczuka w moim mieście.
    Mimo, że był „wstawiony” i niekiedy nieudolny, szczególnie w momencie jak szukał swoich okularów (oczy ostro podkrążone itp.oznaki) czułam, że powinnam mu pomóc i reagowałam bardziej spontanicznie, niż się wysilił.
    W sumie, byłam zadowolona z muzy jaką pokazał. 😀

  48. Hej! Wiesz, że Twój blog uzależnia? Sprawdzam codziennie od maja 2008(wtedy jeszcze na onecie). Naprawdę milusia strona, pozdrawiam 😉

Dodaj komentarz

Top