Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Schudłem & opowiadanko

Schudłem & opowiadanko

 

 

 

 

Przedostatni tydzień, a nawet dwa tygodnie, to nagły napad obżarstwa. Jadłem ciastka, czekoladę… ale już jestem na prostej. Mam te 87, 88 kg (w ciuchu) i trzyma się to cały czas, podjąłem więc decyzję, że będę chodził na basen i siłownię, do tego ta sama ilość spacerów której się prawie codziennie oddawałem, i ograniczam się w jedzeniu, naturlich. Uległem drodzy Państwo czarowi pierogów z kapustą, ugiąłem się przed seksapilem makaronu; a tak przecież nie można. W ponad dwa miesiące schudłem dziesięć kg nie dlatego że sobie folgowałem, a dlatego że pilnowałem się, miałem oko na żarłoczność która czasami we mnie wzbiera jak fala powodziowa; nie do zatrzymania, nie przy tym, pożal się Boże, rządzie fachowców zrodzonych z dupy.

 

Odchudzałem się mądrze, nie głodziłem. Zastosowałem dietę rozłączną, dzieki której osiągnąłem sukces bez żadnego głodzenia się, zachowując jednakże pewne zasady; jak ziemniaki (rzadkość) to z warzywami, jak mięso (wielka rzadkość w moim menu) to z warzywami. Picie pół godziny przed posiłkiem, i minimum godzinę po. Zrezygnowałem całkowicie z chleba (do tej pory ani okruszka) i wyznam Państwu że pierwsze kilka dni czułem się psychicznie rozbity. Bo jakże to tak bez chleba zjeść parówki? a jak zjeść kanapkę? te zdezorientowanie trwało jednakże tylko kilka dni, później minęło. Nie czuję żadnej chęci na chleb, nie jest mi potrzebny do życia. Pierwszy okres diety to zero ziemniaków, później już troszkę ich skubnąłem. Obiadowo jadłem do syta kaszę gryczaną z surówkami.

 

Wstydziłem się

 

Wcześniej bałem się iść na basen, wstydziłem. Sto i jeden kilogramów, cienkie rączki, wystające jak anteny stożkowate sutki, olbrzymi brzuch. Wciąganie go nic nie dawało, ćwiczyłem przed lustrem i mimo bycia na czczo, kałdun obficie wylewał się zza paska. Teraz jak go wciągnę, to oczywiście wystaje, ale sterczy elegancko, nobliwie, godnie. Jestem gotowy pokazać światu swoją nadwagę, najchętniej o szóstej rano na basenie gdy nikogo nie będzie.

 

Jak żyje Mistrz? nietypowo. Wstaję o piątej rano, wypijam sok z dwóch cytryn. Biorę do ust łyżkę stołową oleju słonecznikowego, i cmokam filozoficznie pół godziny (oczyszczanie organizmu, bardzo skuteczne) a w tym czasie robię co trzeba, i mam tu na myśli coś troszeczkę dekadenckiego i wstydliwego. Czasem zjem owsiankę, czasem nie; i na basen, pół godziny, do czterdziestu minut. Później odpoczywam w domu, poleżę, posiedzę przed kompem, i na siłownię. Poniedziałek, wtorek, piątek. W weekend odpoczywam, czyli tylko brzuch i spacery, i nie ma lipy. Nóg ze względu na strzelające jak z pepeszy kolana, nie ćwiczę; tylko spacery i czasem wchodzenie po schodach.

 

To co ważne. Doprowadzenie ciała na lato do porządnego stanu, nie jest moim głównym celem. Wiem też że nie da mi szczęścia i nie będę dążył do tego celu „po trupach”. Ciało ma być zdrowe, silne, estetycznie wyglądać, to wszystko. Ludzie robią poważny błąd, wyobrażając sobie że ich cel ma nadmierną wartość, co skłania ich do wierzenia że po osiągnieciu celu będą szczęśliwi. Nie będą. Po prostu osiągną jeden cel, i jak filip z konopii wyskoczy następny cel.

 

Dlaczego się odchudzam? najważniejszy powod to zdrowie; poszły kolana, mniejsza waga na pewno je odciąży. Na pewno ważny jest też mój wizerunek, lubię zadbać o siebie, a człowiek otyły jest często wstrętny z wyglądu. Tak moi drodzy Państwo, jest obrzydliwy, takiego właśnie słowa chciałem użyć. Człowiek ma pewien kanon piękna, i jest nim harmonia, symetria. Proszę spojrzeć na kota, czy nie zachwyca Państwa ta harmonia ruchów? otyłość to choroba i nienaturalność; jako coach muszę dawać przykład, zwłaszcza że w przeszłości pisałem artykuły o nadwadze, ostre i bezkompromisowe, bo tu nie ma miejsca na kompromisy. W sprawach zdrowia, nie można uprawiać sofistyki bo grawitacja jest prosta jak drut; ważysz więcej, więc więcej się obciążasz. Uważam więc że moim moralnym i zasranym obowiązkiem, skoro krytykuję nadwagę, jest być zadbanym i szczupłym. Inaczej jestem hipokrytą, skoro piszę że można schudnąć a sam jestem grubasem. Koniec, kropka.

 

   Pieprzyć geny i tarczycę

 

Poza tym uważam, że fajnie jest być zadbanym facetem. Zdrowe, białe zęby, gładka skóra, jakiś tam mięsień tu i ówdzie, na Boga! to powinna być normalność. Przecież to jest estetyka, harmonia, piękno. Uważam także, że męzczyzna który krytykuje kobiety za wygląd, wypadałoby żeby coś sobą reprezentował; a tu jak ostatnio napisał w komciu kolega Zeman, supermęscy macho z wąsami, czarnymi zębami, brzuchami do ziemi, i każda która nie jest modelką to kurwa i szmata. A kobieta też ma prawo utyć, zaniedbać się, takie jest życie. I ja chętnie pomogę dobrą radą, a także pokazując swoje zdjęcia, dokumentujące moje chudnięcie; zobacz, osiągnąłem sukces, więc i Ty też możesz. Trzeba być tolerancyjnym, delikatnym, przecież ja sam, orędownik nauk duchowych, wyglądałem jak świnia co jest tylko i wyłącznie moją winą. Żadnych genów, tarczycy, zero litości mam dla siebie. Jadłem za dużo, za mało się ruszałem. Ot i tyle.

 

Jestem z siebie szatańsko wręcz zadowolony. Poświęciłem zimę, czyli czas kiedy człowiek się nie wstydzi ciała (bo szczelnie zakryte) na zrobienie czegoś ze sobą. Zaparłem się, i już w tym momencie mogę śmiało powiedzieć, że odniosłem sukces; mimo kilku wpadek i więcej niż kilku błędów. Cieszę się z błędów, takie mam nastawienie, błędy mnie tylko wzmacniają, jestem dzięki nim madrzejszy i cwańszy, a wiedza w moim fachu, to pieniądz. Udało się, tyle miesięcy wyciskałem z siebie siódme poty, zero litości i miłosierdzia dla mojego ciała. Albo coś robić porządnie na maksa, albo trzeba dać sobie spokój. Facet ma być zdecydowany, uparty i konsekwentny. Wszystko co uzyskałem dzięki temu sukcesowi, przeleję w Państwa sukces. Będę pisał, zachęcał, motywował; wiem jak, stoi za mną doświadczenie, i osiągnięcia. Nie oszukujmy się, w mojej sytuacji (choroba, brak pracy, niemożność wychodzenia z domu) schudnąć 13, 14kg to jest sukces. Tego co dokonałem, nie zawdzięczam Bogu, tylko sobie. Śmieszy mnie dziękowanie Bogu, czyli swojej na jego temat fantazji; co ma Bóg do tego? mało jesz, chudniesz, więcej jesz, tyjesz. Gdybym schudł nagle, bez pracy którą w to włożyłem, byłoby za co dziękować. Ale gdyby Bóg dał mi to do ręki, to nigdy bym tego nie uszanował. Nigdy nie szanujesz tego co jest za darmoszkę. A tak, będę chuchał, dbal, i jeśli kiedyś znowu utyję, to będę wiedział jak schudnąć w miarę bezboleśnie, i będę miał wiarę że to możliwe. Być może Bóg dał mi motywację. Bóg albo wstyd przed laskojadami, których w te lato nie zamierzam unikać, wręcz przeciwnie.

 

Moje marzenie

 

Moje marzenie? 80kg w ciuchu. Z radości nawpieprzam się pizzy, zamknę tę sprawę i zapomnę o niej, przede mną jeszcze wiele szczytów do zdobycia. Przy okazji, bardzo serdecznie dziękuję wszystkim za wpisy na forum www.ecoego.eu i zachęcam do pisania na forum, udzielania się. Jest tyle ciekawych rzeczy, którymi można podzielić się z ludźmi, nieprawdaż? mam też pytanie, prośbę; jak Państwo zapewne pamiętacie, chcę nagrać podstawowy eksternistyczny kurs doskonalenia duchowego. Kilka części, pogadanki o duchowości, po prostu przyśpieszony kurs mądrości. I nijak nie mogę się za niego zabrać, więc wpadł mi dziś na siłowni pomysł, nagrania będą w formie rozmów z dziewczynami. Najpierw obgadamy sobie plan rozmowy, przemiła czytelniczka będzie nawiązywać do tematu rozmowy, a ja nawijać. Każde nagranie z inną czytelniczką, jeśli jakaś pomoże mi w tym przecież zbożnym dziele. Będzie napięcie erotyczne, miły głos, humor, krótko mówiąc wzrośnie atrakcyjność przekazu. A jak pomysł wypali, poprosi się Dance czyli Piotrka żeby wstawił ładną muzę, i będzie jak to mawia Pani Basia; git majonez.

 

 
Dziś sobie z nudów skrobnąłem opowiadanko. Wklejam je Państwu do lektury. Wiadomo, Stefanem Kingiem nie jestem, ale niby dlaczego mam sobie czasem nie skrobnąć czegoś mocniejszego? bycie od dzieciństwa fanem horrorów zobowiązuje.

 

 

 

Czytelnik

 
To znowu był ten sen, ten sam od lat. Jej piękne, gęste blond włosy falowały jakby od wiatru którego nie było, a skromna sukienka opinała wspaniałe ciało, z którym tak wiele razy osiągał komunię zmysłów; któremu oddał serce. Zbliżała się idąc w gęstej mgle, i nie mógl zobaczyć jej twarzy, postrzegał tylko ogólny zarys i głębię piękna, raju utraconego za którym tęsknił każdym swoim snem, każdym marzeniem.

 

Marek siedział w łóżku, oblany zimnym potem, ciężko dysząc. Zaciskał z całej siły spoconymi dłońmi czarną, satynową pościel. Mrok który spowijał pokój, był rozjaśniany przez pełgające pomarańczowym płomieniem, sodowe lampy na zewnątrz willi. Widok nowego BMW ustawionego na tle pięknego ogrodu, którego utrzymywaniem zajmowało się na stałe kilku pracowników, nie sprawiał mu żadnej radości; on nawet tego nie widział, pogrążony w oparach powoli rozmywającego się na wietrze jawy snu, spoglądając w świat swoich uczuć zagubienia, dezorientacji, i pełnego żałosnej tęsknoty stuporu.
Pustka, cisza przyobleczona w strój hałasu. Gadające głowy; celebryci, politycy, aktorzy, biznesmeni i znani muzycy. Między nimi kręciły się przepiękne dziewczyny chcące zostać aktorkami, marzące o wyrwaniu się ze swojej wiochy; waginy z funkcją człowieka dla tych, którzy nic nie kosztującymi obietnicami kupowali sobie ich fałszywe krzyki rozkoszy; którzy pustymi słowami kupowali sobie zaciśnięte na ich tłustych ciałach, zgrabne i szczupłe nogi młodych marzycielek. Przystojni faceci szukajacy blasku sławy, mający bardziej rozepchany odbyt przez ohydnych starych satyrów, niż mój portfel banknotami i kartami kredytowymi. Za zasłoną uśmiechów, pytań o zdrowie i żartów, przewijała się pustka, tylko tak to odczuwałem. Uśmiechnięte maski zadające mi pytania, moja uśmiechnięta maska – twarz, która także zadaje pytania, uśmiecha się i odpowiada. Uśmiech, zawsze uśmiech, sztuczne białe zęby. Z czasem mięśnie tak się przyzwyczajają do wysiłku, że jego utrzymanie już nic nie kosztuje. Nierealność i mglistość kolejnego przyjęcia, uśmiechy, gratulacje i pełne podziwu spojrzenia, chcące zobaczyć tego słynnego pisarza, który od kilku lat okupuje pierwszą dziesiątkę bestsellerów. Pustka pięknych modelek, aktorek i innych pustych pudeł, które chcą mnie zaciągnąć do łóżka. Nigdy nie korzystam, nie mogę kłamać; żyję duchową czystością.

 

Pustka i bezwzględność tego świata przerażała mnie, a pojawiająca się zawsze w snach nadludzka miłość oszukiwała moje zmysły. Dopóki byłem biedny i nic nie znaczący, marzenia miały jakiś sens, życie płynęło ściśle określonymi ścieżkami. Gdy osiągnąłem sukces, stałem się bajecznie bogaty, a z czasem pojawiło się znudzenie. Dziwki, koks, jachty, sławni ludzie; to wszystko zaczęło mnie najpierw nudzić, później przerażać. Niesprawiedliwość świata który opisywałem, napełniała mnie każdego dnia wielkim bólem. Zawsze tak było, od zawsze było tak samo. Ci na szczycie i cała reszta niewolników, którzy z wielkim trudem musieli żyć. Okradani i oszukiwani z każdej strony, otumanieni propagandą. Wilki i owce, od zawsze to samo, ból w uśmiechu, kłamstwo w prawdzie. Kochałem ludzi pisząc, byłem ich obrońcą; pisząc uwalniałem od kłamstw, wybawiałem od fałszu i zdzierając jego zasłonę. Chciałem by moja więź z czytelnikami przeistoczyła się na wyższy poziom, nabrała bardziej intymnego i osobistego charakteru. Zapragnąłem połączyć się z moimi czytelnikami i uczniami, w świętej komunii prawdy i braterstwa,byśmy doznali jedności duchowej.

 

To było to, zawsze tego pragnąłem, zawsze tego pożądałem. To moja ścieżka, moje spełnienie. Zabijam ludzi, i czynię to z wielką rozkoszą. Tym co czynię składam ofiarę i hołd ludzkości; spłacam dług krwi swoim czytelnikom. Najwyższa pora by na wilki zapolował ktoś znacznie od nich silniejszy, i po stokroć bardziej przerażający.

 

To moja tajemnica, a każdy kto ją pozna nie ma jej komu powtórzyć; nawet nie miałby czym powtórzyć, gdyby żył. Od lat jestem telepatą. Dzieki temu moja przewaga jest nienaturalna, druzgocąca, jestem niepokonany. Często stojąc w oknie jednego z moich apartamentów, patrzę z pogardą na kolorową łunę miasta skąpaną w mroku nocy, przeczesując zaułki ludzkiej podłości, skryte za maską sztucznego uśmiechu. Na ofiary morderstw wybieram zawsze osoby złe, krzywdzące innych; znam ich myśli, widzę kolor ich aury. Wybieram drapieżniki polujące w stadzie owiec, i nawracam je na ścieżkę dobra, poprzez ból. Ból w pewnym momencie staje się tak intensywny, i tak przerasta możliwości ludzkiego umysłu, że ten pozbywa się wszelkich myśli i doznaje oświecenia, stapia w świętej komunii z jednością wychodząc poza wszelkie granice i podziały. Gdy na twarzach, a najczęściej ich resztkach, pojawia się błogość i uśmiech, dostępuję Boskiej satysfakcji, iluminacji; młotkiem uwalniam szczęśliwą duszę która za życia poznała smak prawdy, z okowów gasnącego powoli ciała.

 

To ciężka praca, gdy przywiązany do stołu sekcyjnego zły człowiek wyje z bólu; na przemian grozi, prosi, i wreszcie załamuje się i szlocha. Przyjmuję z szacunkiem te etapy obrony miotającego się w człowieku zła. Nigdy nie zaklejam ust opętanemu złem; wszystko co się z nich wydobywa, jest wspaniałą operą która wprawia mnie w podniosły, cudowny nastrój. Nigdy nie zakładam maski na twarz, chociaż zapachy wydobywające się z opętanego nie są bynajmniej francuskimi perfumami. Ten zapach jest dla mnie jak ambrozja, bo oznacza zbliżające się wyzwolenie zainfekowanej złem duszy. Młotek, dłuta, piły i skalpele; niejedna sala chirurgiczna nie ma sprzętu którym dysponuję. Po pracy, gdy zmywam resztki kału, krwi i rozchlapanych wszędzie organów szlaufem, przez moje zmęczenie przebija się duma, satysfakcja i szczęście. Spoglądam ku górze, archetypicznemu Olimpowi, oczekując oklasków Bogów których wiem że nigdy nie usłyszę. Wrzucając resztki znanego z agresji i skąpstwa biznesmena do kadzi z kwasem, modliłem się za jego duszę, i wybaczałem mu w sercu wszystko zło które popełnił. Możesz odejść, ofiara została spełniona; wyszeptałem z szacunkiem mając łzy w oczach, wrzucając kość udową z resztkami mięsa do kadzi, starając się zapomnieć jego kwiczenie gdy powoli, z miłością, kastrowałem go tępą brzytwą. Ból i upokorzenie pracowników którym nie zapłacił, to wielki karmiczny dług. Gdy przyjdzie ta chwila gdy umrę, stanę przed Bogiem i zaświadczę; ten oto człowiek odpokutował w moim konfesjonale. Przyjąłem jego spowiedź i wyznaczyłem pokutę. Po czym oboje przytulimy się, i w wielkiej miłości istnieć będziemy na wieki.

 

Kolejne spotkanie, kolejne uśmiechy, kolejne puste odgłosy i moja maska uśmiechu. Składam autografy, fotografuję się z ludźmi, przytulam do tych którzy tego potrzebują, udzielam rad słabym, gratuluję mocnym. Czytam ich myśli, poznaję pragnienia, ich ból i cierpienie. Gdy przyjdzie noc, kilka złych osób które sprawiły ból moim czytelnikom, przeżyje najwspanialsze chwile w swoim istnieniu, chociaż z początku zdawać się będę bardzo przykre. Ale wszystko przemija, noc ustępuje pola blaskowi słońca, a radość wypełnia martwe serce. Dziś w nocy będę pracował moim ulubionym młotkiem, i ta myśl sprawiła że poczułem wzruszenie, i dumę z siebie. Nic nie daje takiego głębokiego zadowolenia, jak ciężka praca w której odnosi się sukcesy, praca na rzecz ludzkości.

 

Błogosławię ludzkość, kocham ludzi. Tych dobrych czułą, opiekuńczą i wyrozumiałą miłością, a synów marnotrawnych miłością surową, stanowczą i zdecydowaną. Jestem Czytelnikiem. Czytam księgę życia, którą piszecie każdym swym oddechem, każdą sekundą istnienia. A może dziś przeczytam Ciebie? czy jesteś gotowy na spotkanie ze Szczęściem Ostatecznym? może dziś w nocy przyjdę po Ciebie by dać Ci najwspanialszy Dar?

 

48 thoughts on “Schudłem & opowiadanko

  1. [quote=Mistrz]Uważam więc że moim moralnym i zasranym obowiązkiem, skoro krytykuję nadwagę, jest być zadbanym i szczupłym. Inaczej jestem hipokrytą, skoro piszę że można schudnąć a sam jestem grubasem. Koniec, kropka.[/quote]
    Trzymamy Cię za słowo Mistrzu, koniec, kropka.
    [quote=Mistrz]…waginy z funkcją człowieka dla tych, którzy nic nie kosztującymi obietnicami kupowali sobie ich fałszywe krzyki rozkoszy[/quote]To zdanie to majstersztyk i przekazanie bogatym a zarazem starym, co potrafi wagina.

    Nie lubię horrorów, ale to nie znaczy, że inni mają mieć podobnie.
    Trochę dziwnie mi się czytało, bo napisałeś opowiadanie w pierwszej osobie. Wiem, że to fantazja i że nikt na Ziemi nie może, nie ma prawa w podobny sposób dochodzić sprawiedliwości, ale jak mówiłam to tylko opowiadanie.

  2. Trzymajcie, to wspaniała motywacja 🙂 to tylko opowiadanko w stylu horror, a czy nikt nie ma prawa? czasem ma. Nie widzę powodu dla którego zły człowiek miałby po zrobieniu zła, uniknąć mojej riposty?

  3. Od ponad roku czytam Ecoego, i to mój pierwszy wpis, a wiem, że przez sam fakt istnienia da Ci on namiastkę radości, bo i cóż to za sztuka być biernym obserwatorem, jakby nieobecnym.
    Także się odchudzam, jednak moja sytuacja różni się od Twojej kilkoma detalami. Mierzę 187cm, ważę aktualnie 83kg. Ktoś powie – i po co się odchudzać, jest ok. Nie, nie jest. Moja maksymalna waga wynosiła 87kg. Czyli jeszcze nie nadwaga. I co z tego, skoro wielkie brzuszysko i napuchnięte policzki nie pozwalały mi funkcjonować. W wyniku ciężkiej harówki schudłem do 80 kg. Brzuszek pozostał, ale już taki znośny. Pytanie – jak skutecznie zrzucić brzuch, i jak zrobić, żeby już nie wrócił? 😉 Dlaczego się odchudzam – może to i głupia motywacja, ale głównym celem jest… atrakcyjnie wyglądać nad wodą. W koszulce wciągnę brzuch, jestem szczuplutki, jest gites. Bez koszulki nie będę chodził ciągle z wciągniętym. Raz, że nienaturalnie, dwa, że niewygodnie.

  4. Cześć 🙂 to wcale nie jest głupi cel, pragniesz harmonii i piękna, to naturalny cel jak najbardziej. Uważam że kluczem do sukesu będzie dieta rozłączna, zero chleba kluch i ziemniaków, no i dużo spacerów (modelują brzuch) oraz brzuchy, ja ćwiczę tak że leżę na piłce.

  5. Być może mam jakieś zachwiane poczucie estetyki, ale ja lubię lekko puszystych mężczyzn. Bez ciążowego bębna rzecz jasna, ale taki fajny, zaokrąglony, duży miś…

  6. Ja chyba też mam zachwiania 😆 , bo również odpowiadają mi lekko puszyści i własnie taki jest mój mąż, duży 190 miś …

  7. To co Mistrz powyżej oraz ćwiczenia na mięśnie brzucha.
    Czy Ty na pewno wierzysz, że zgubisz brzuch (skoro chcesz), czy tylko został Ci po poprzedniej wadze owy strach?
    Nie przejmuj się, nie rozczulaj, po prostu zapomnij i ćwicz, ale jak każdy, żeby utrzymać sylwetkę, a nie brzuch. W co wierzysz, przeżywasz, powtarzasz, to masz, jak afirmację.
    Pozdrawiam po koleżeńsku wszystkie misiaczki 😀

  8. [quote]Myśl o tym, czego pragniesz, [size=medium]nie
    o tym, czego nie chcesz.[/size]
    Uwierz. Uwierz, że to, czego pragniesz, już jest
    Twoje. Traktuj Twoje życzenie jako już spełnione i zachowuj się tak, jakbyś już otrzymał to,
    czego pragniesz.[/quote]

  9. [quote]Coach/ coaching nie daje swojemu klientowi rad, ani żadnych rozwiązań jego problemów. Trudno jest znaleźć idealne rozwiązanie dla innych osób, dlatego podczas procesu coachingowego klient sam wypracowuje najlepsze rozwiązanie dla poszczególnego zagadnienia/ celu, z którym początkowo pewnie miał problemy i dlatego właśnie zdecydował się na proces coachingowy.

    Dlaczego więc coaching? Bo pcha nas do podjęcia działania, nie pozwala pozostać w fazie „myślenia życzeniowego”, daje przysłowiowego „kopa” i stoi obok by pomóc w chwilach zwątpienia. Dodaje siły i wiary, pomaga znaleźć odpowiednią motywację i może tutaj znajduje się podobieństwo z trenerem. Bo coach tak jak i dobry trener, wierzy w swojego klienta, wierzy, że ten ma odpowiedni potencjał i może osiągnąć wyznaczony przez siebie cel. A gdy upada i słabnie to znajduje oparcie w swoim towarzyszu drogi, którym jest coach.[/quote]

    Pozdrawiam Mistrza, naszego coacha 😀

  10. A ja uwielbiam lekko krągłe kobietki 🙂 Kobiety się odchudzają, bo siebie nie akceptują. Gdyby kanon mody był inny (np. jak w latach 60-tych), to nie lubiłyby siebie te z chudymi pupciami, a te które mają na czym usiąść i czym oddychać (zgodnie z kanonem) nie lubiłyby swoich nosów, ust czy uszu.

  11. Ja też takie lubię, ale takie leciutko (oczywiście mieszczące się BMI), a chudy jak patyk jestem – czyżby do zazdrość o ciałko? 😀

  12. Dziękuję Sebastian !
    Poprawiłam mój temat na Forum.
    Film z YT już działa, jest po rosyjsku, ale przecież zrozumiale 😯
    W najbliższym czasie dodam tłumaczenie.
    Dla chętnych znających trochę j.rosyjski ZAPRASZAM.

    Mistrza proszę o zmianę odpowiedzi, bo już wiadomo o co chodzi 😆

  13. Rozwój osobisty / Duchowość / [b][color=red]Łazariew Postawy etyczne/choroby. Odnowa/umieranie.[/color][/b]

    A może dodacie inne ciekawostki i stwierdzenia Siergieja Nikołajewicza Łazariewa 😀

  14. Kwestia gustu 🙂 gorzej jak puszysty misio będzie musiał iść w góry i dostanie zawału 🙂 albo ktoś Cię napadnie, a Miś dostanie zadyszki i kolki ze strachu 🙂

  15. Na pewnym forum dla pakerów, widziałem chłopaka który był w sumie chudy, ale brzuch miał okropny, zwisała taka torebka z tłuszczem. Geny, tak jak ja mam szeroką klatę a mało umięśnione ręce.

  16. Zależy co masz na myśli pod słowem „lekko” 🙂 wiadomo że szkieletory to stan okropność, ale już fałdy na brzuchu to też nic miłego. A i pierś lubię też, bardzo 🙂

  17. Życie i biologia. Chyba, że jakiś okaz na noc zatapla się w formalinie. Na szczęście wody u nas pod dostatkiem:P Nie ma co czepiać się takich drobnych szczegółów.

  18. [quote=Mistrz]No to chyba będzie trzeba zmienić swój nick z Mistrz na Coach :)[/quote]

    Absolutnie też mi to przyszło na myśl, powiem nawet, ze byłaby to jakaś ODNOWA 😀 , bo Mistrz przecież teraz trochę inaczej postrzega pewne kwestie.
    Tak to byłby pomysł 💡

  19. [quote=Mistrz]Misie są fajne do czasu gdy nie mają 40, 50 lat. Później zbyt duża masa masakruje stawy, serce itd.[/quote]Nie jest to powiedziane, ponieważ tak jak wspomniała Afrodyta biologia (natura) obdarza misiów grubymi kośćmi, wielką stopą :lol:, wszystko jest proporcjonalne i przystosowane do większej masy.

    Każdy człowiek bez względu na wzrost, jak się nie myje to śmierdzi 👿
    Wysocy, postawni dbają o siebie, bo są częściej zauważeni niż kurduple, gdzieś przemykający. Takie moje spostrzeżenie.

  20. No ale chyba nie powiesz, że grubasy mają wytrzymalsze tętnice, żyły? 🙂 większa masa to większy wysiłek, więc więcej potu do schłodzenia całej maszynerii, u szczupłego jest na odwrót. Sam widzę po sobie, jak pociłem się mając 101kg a jak teraz gdy mam 87kg, znacznie mniej, często w ogóle się nie pocę, kiedy wcześniej byłem zalany jak z wiadra 🙂

  21. To są już uwarunkowania genetyczne, osobnicze i jaka seksowna krew w tych żyłach płynie:P Jeżeli natura obdarowała ich już takimi skłonnościami i urodą, to chyba ich organizm też jest w stanie normalnie w tych warunkach funkcjonować. Oczywiście nie mówimy tu o chorobliwej otyłości, a przecież świat byłby zbyt kolorowy gdyby osoby szczupłe też na choroby nie zapadały, w tym te przypisywane w szczególności ludziom otyłym.

  22. Gość wyraźnie uderza w kobiety pod trzydziestkę. Niepokoi mnie jednak, że dla kobiety każdy wiek zostania matką jest odpowiedni.

    Kiedyś pisałeś, że kobiety w obecnych czasach mają w sobie więcej pierwiastka męskiego niż kiedyś. Chcą dominować, być samowystarczalne w takim sensie, że bardziej niezależne od facetów. Ja od siebie dodałbym, że dla każdego faceta najwyższa pora, aby zdobyć się na trochę pierwiastka kobiecego. Nabrać życiowego sprytu, przebiegłości, nie polegać tylko na swoich prymitywnych predyspozycjach, które obrócą się w zapierdalanie całymi dniami „na rodzinę”.

    Mogę śmiało stwierdzić, że do manipulacji i przebiegłości mamy lepszy start niż kobiety, bowiem bardziej polegamy na racjonalnym myśleniu. A taki właśnie jest nasz świat. Ta jego skurwysyńska część. Na tę drugą, piękno i radość niestety nie zawsze znajduje się miejsce.

    Co nie znaczy, że jej w ogóle nie ma.

  23. No ale jak, natura dała im dodatkowe 40kg tłuszczu? sami to sobie zrobili jedząc więcej, niż spala ich organizm. Jeśli ktoś jest większy, zwiększa szanse na zdrowie chudnąc. Osoby otyłe po 50 to wraki zdrowotne, męczące się w życiu, odczuwające ciągły ból.

    A szczupli chorują także, co nie jest żadnym tłumaczeniem by tyć :)))

  24. Czytałęm jego dwa arty, podobało mi się jak pisał. Większośći poglądów nie znam, jak znajde chwilę to poczytam.

    Ja się cieszę że kobiety się zmieniają, to jest właśnie rozwój, ewolucja. Kobieta jest cwana tylko dlatego, że facetowi przy niej odpływa krew z mózgu do fiuta. Gdyby nie te okropne zjawisko, kobieta nie miałaby szans na oszukanie mężczyzny.

  25. Bez przesadyzmu:P Tak 1,90 m wzrostu, 100 kg jest akurat. Męski kościeć, z proporcjonalnie rozmieszczoną masą.

  26. aż z ciekawości przeczytałem. Coś tam Marek kiedyś pisał o różnych specjalistycznych:D sposobach zachodzenia ciążę, ale to co koleś napisał 😯 normalnie jakbym czytał sf 😀 Niektórzy ludzie (tu akurat kobiety) mają jednak chyba tylko taki cienki sznureczek w głowie, który przytrzymuje uszy żeby nie odpadły 😀

  27. Przy takim wzroście, optymalna waga to 85kg. Dodatkowe 15kg to z czasem nienaturalne obciążenie stawów, pojawią się żylaki, problemy z sercem, krążeniem. Nie wiem czy to ma coś wspólnego z męskością.

  28. Żeby nie było. Od jutra zaczynam ćwiczenia i będę jak Jennifer Nicole Lee:P

    PS. Od dzisiaj mi się nie chce:)

  29. Dobre ha ha ha 🙂 wkleję aktywny link [url]http://www.youtube.com/watch?v=dmkOz1_BimY&feature=g-logo&context=G286ccb5FOAAAAAAADAA[/url]

    15kg to sporo, i po co to nosić jak można nie nosić?

  30. [quote]Masło kakaowe wykazuje bardzo wysoką biozgodność z naszą skórą. Przyspiesza opalanie, doskonale poprawia koloryt skóry, jednocześnie chroniąc skórę przed promieniowaniem UVB, zapobiega jej nadmiernemu wysuszaniu.

    Kosmetyki z masłem kakaowym, mogą mieć postać masła, balsamu lub olejku. Mogą być dodatkowo wzbogacone w witaminy A i E, kolagen czy elastynę.

    [size=medium]Masło kakaowe przywraca również elastyczność skórze rozciągniętej po gwałtownym spadku wagi,[/size] bądź po ciąży oraz pomaga eliminować rozstępy. Wyciąg z ziarna kakaowca poprawia nawilżenie i elastyczność skóry w czasie ciąży, co zapobiega tworzeniu się rozstępów.[/quote]

  31. [quote]Jak żyje Mistrz? nietypowo. Wstaję o piątej rano, wypijam sok z dwóch cytryn. Biorę do ust łyżkę stołową oleju słonecznikowego, i cmokam filozoficznie pół godziny (oczyszczanie organizmu, bardzo skuteczne) a w tym czasie robię co trzeba, i mam tu na myśli coś troszeczkę dekadenckiego i wstydliwego. Czasem zjem owsiankę, czasem nie; i na basen, pół godziny, do czterdziestu minut. Później odpoczywam w domu, poleżę, posiedzę przed kompem, i na siłownię. Poniedziałek, wtorek, piątek. W weekend odpoczywam, czyli tylko brzuch i spacery, i nie ma lipy. Nóg ze względu na strzelające jak z pepeszy kolana, nie ćwiczę; tylko spacery i czasem wchodzenie po schodach.[/quote]

    Toż to żyjesz sobie jak gwiazda filmowa, a gdzie czas na pracę nieroblu!!!!!!!!!!!!! 😀 😆

Dodaj komentarz

Top