Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Zły Mistrz i 40 czytelników

Zły Mistrz i 40 czytelników

 

 

 

 

 

A nie chciało mi się dziś nic pisać, a na pewno wiecie moi drodzy Państwo, że jak przestać doić krowę to ma coraz mniej mleka; zamiast więc pisać kolejny, zdejmujący grozą elaborat o naszym wnętrzu, spłodziłem na cito krasnalo – felietonik, i w ten sprytny sposób wilk syty i owce zadowolone. Na zdjęciu mamy psinkę, mastifa Tybetańskiego; szczeniak, niespełna trzy miesięczny, ale już prawie dwadzieścia kg, co oficjalnie zaświadczą moje bolące plecy które wesoło chrumknęły, gdy niosłem przestraszoną małpkę do wanny. Mnie tam do śmiechu nie było, jak zwykle. Mycie zniosła dzielnie, a na zdjęciu uchwyciłem ją już po wodnych rozkoszach, gdy suszyła kudły.

 

                                                       Słit focia

 

Chciałem zrobić słit focię razem z żabcią i rzucić na fejsika; niech mi zazdroszczą, ale orangutanek ucieka ode mnie. Jak leży i spokojnie, powoli podejdę, mogę ją pogłaskać, wypieścić, jak jest w ruchu ucieka ode mnie. No cóż, to musi potrwać, jak to z kobietą; najpierw muszę się podlizywać, przekupywać prezentami, a jak już się do mnie przywiąże, to wtedy idę na całość. Tylko teraz jestem w gorszej sytuacji, bo zdenerwowana Pani (bo nie dałem się otumanić słodkim słówkom i gówno wartym obietnicom) po wszystkim powie że jestem pustym emocjonalnie gówniarzem, a pięćdziesiąt czy sześćdziesiąt kg psa wyszarpie rękę Państwa uniżonemu słudze razem ze scięgnami i niestety, niewielkimi mięśniami. I jak będę pisał ogniste felietony, i pieprzne komcie? biednemu zawsze wiatr w oczy, taka prawda. A teraz pytanie do Państwa: kto sprząta zasikaną podłogę? kto goni psa który porwał mu adidasa z biedronki?

 

 

Zanim przed chwilą zerwała się ulewa, siedzieliśmy sobie na podwórku. Ja na leżaku z czytnikiem książek, zasłuchana Miśka obok mnie. Opowiadałem jej bajkę o złym Mistrzu i 40 czytelnikach. A więc był sobie zły Mistrz, który na wszelki sposób wykorzystywał i oszukiwał czytelników swojego blogaska; trzymał sztamę z facetami, a czytelniczki które mamił swoją kunsztowną polszczyzną, i świetną znajomością topografii punktu G jak Gondola Przeznaczenia, wykorzystywał na różne fikuśne sposoby. Chociaż w sumie to ten Mistrz nie był taki do końca zły… miał wrażliwą duszę. Miał; ponieważ jak to w bajce bywa, źli przegrywają a dobrzy wygrywają. Mistrz był zły więc musiał ustąpić miejsca dobru. Zły Mistrz umarł na toalecie, walcząc z kolejnym zatwardzeniem. Pękł, eksplodował, a ciśnienie było tak wielkie że zniszczyło cały czarny zamek na kurzej łapce, a po złym Mistrzu pozostał tylko wielki brązowy krater, po tysiącach lat Bałtykiem zwany. I wszyscy żyli długo i szczęśliwie, a miejsce złego Mistrza w blogosferze przejęła Kasia Tusk. Wszyscy byli przeszczęśliwi.

 

 

Powiedzcie mi szczerze mordy wy moje; czy ta okładka darmowego e booka ujdzie w tłumie? bądźcie szczerzy. Na rynek wejdzie niebawem nowa dieta, na ten moment nazwałem ją dietą Paradise. Będzie darmowa, a jej zadaniem będzie równowaga kwasowo zasadowa w moim życiu; książka była dla facetów i była szowinistyczna, a ten niewielki darmowy e book (max 10 stron) będzie dla Pań. Porównanie że nawóz to faceci a piękne kwiaty na nich rosnące to Panie, to norma w tej książeczce. Krótko mówiąc, facet jej nie zrozumie, gdyż jest pisana językiem który rozumieją kobiety; językiem stale piętrzących sie uczuć i emocji, kaskady radości której dozna kobieta, a która to radość w jej głębi obdarzy ją szczęściem i zaufaniem, co pozwoli jej skosztować smaku samej siebie, skrytej w jądrze pełnej duchowego spełnienia melancholii. Drugim celem będzie reklama forum www.ecoego.eu a może także powstanie portal dla Pań?

 

 

Zawsze zazdrościłem twócom cytatów. Więc gdy kilka dni temu z kolegą widłami przerzucaliśmy gnój, wymyśliłem jeden; może mnie przeżyje gdy już stąd odejdę? może stanę się przez niego sławny i pożądany?

 

Prawda jest jak gówno. Każdy ma je w sobie, ale nikt nie chce o tym fakcie myśleć
Zły Mistrz 1978 – 2099

 

                                                       Konkurs

 

Konkurs. Jak dałem na imię pieskowi. Bóg mi świadkiem; chciałem dać na imię Koka, ale trafiłem na mur niezrozumienia dla mojego poczucia humoru. Jest imię które średnio mi się podoba, wzięte z filmu od razu dodam, żeby ułatwić poszukiwania. W nagrodę chciałem ufundować nowego mercedesa albo willę, ale wiem jedno; moi czytelnicy to elita, która gardzi materialnymi zabawkami a szuka iluminacji, spełnienia w życiu. Nagroda będzie więc wielka; buziak dla Pań, serdeczny uścisk ręki dla Panów.

 

 

Dodaj komentarz

Top