Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Wiki cz. 6 „Krakowska ofensywa”

Wiki cz. 6 „Krakowska ofensywa”

 

 

Tym razem nie będę już zapewniał, że to ostatnia część sagi o Wiki; obawiam się że oprócz dzisiejszej, będą jeszcze inne części. Bóg mi świadkiem że piszę tę część z niesmakiem, żeby nie użyć gorszych słów. Nie chcem ale muszem. Przykro mi że muszę używac tego miejsca do takich rozgrywek, ale nie ma innego sposobu, na komunikację z ludźmi, którzy pal licho że walą we mnie, gorzej że powtarza się to w stosunku do Wiki.

———————————————————————————

Niezorientowani w temacie, niech wiedzą że jest to kontynuacja ostatniej części: Saga o Wiki cz. 5

———————————————————————————
Starszej Pani stan zdrowia polepsza się. Jest w stanie sama, z chodzikiem, wyjść przed dom. Jedno z proroctw Pana dr Adama (z cywilizowanego Dojczlandu, gdzie są ukochane „ojro” i znienawidzone podatki) o tym że Wiki chce unieruchomić matkę żeby uprawiać wyuzdane orgie z kochankiem za JEGO ojro, nie spełniło się. A skoro o proroctwach mowa, to naczelne i mantrowane latami czarnowidzenie Pana Marka i Pani Magdy, że zostawię Wiki w samych „gaciach”, także się nie spełniło. Zapraszam wyżej wymienionych jasnowidzów – amatorów już niedługo, na eksternistyczny, podstawowy kurs doskonalenia duchowego audio plus, który niebawem będzie u mnie dostępny na stronie, której Państwo jesteście najwierniejszymi czytelnikami. Wprawdzie macie status nieproszonego gościa, ale cóż mogę począć ja, uniżony sługa czytelniczej braci.

 
Wiki postanowiła, że emerytura starszej Pani będzie odkładana. Starsza Pani ma zapewnione maksymalnie komfortowe warunki; rehabilitacja, najlepsze jedzenie na życzenie, opiekę medyczną, sprzątanie codziennie. Na komórki może dzwonić całymi dniami (co też czyni) oglądać tv non stop. W porównaniu do przeciętnej starszej Pani w jej wieku, ma raj na ziemi. Jednak jak to zwykle bywa, nie docenia tego w żaden sposób. Do Wiki jest opryskliwa, wszystko jest złe, jedzenie nie smakuje. Cały czas jest obrażona na Wiki, ponieważ tylko w ten sposób umie się z córką porozumiewać. Nigdy nie próbowała rozmawiać, wieloletnie destrukcyjne nawyki zastąpiły rozum. A przecież rozum powinien podpowiedzieć, że to co zdawało egzamin lata temu, teraz wyraźnie już nie działa. Starsza Pani, cały czas podkreśla osobom z którymi rozmawia, że Wiki z nią nie rozmawia, że tylko przyniesie coś jeść i ucieka. Ale jak rozmawiać z osobą, która w najlepszym razie mruczy niezadowolona i krytykuje wszystko, albo wydaje nie znoszącym sprzeciwu tonem rozkazy, czy oskarża o co się tylko da? zadziwiająca metamorfoza, przy rozmowach z synami i dalszą rodziną czysta słodycz plus manipulowanie płaczem, poza oczami z zewnątrz, wrzaski, wyzwiska i wręcz diabelska nienawiść. Całe lata na tę grę była nabierana masa osób, chociaż jak się okazało, nie wszystkie uwierzyły w lukrowany wizerunek. Ja przyznam szczerze, gdy poznałem starszą Panią, dałem się na to nabrać i byłem nią zachwycony. Ale np. Pani Aneta (jej meile w ostatniej części sagi) już doskonale wiedziała ze starsza Pani jest złą osobą, czyli jednak ludzie to wiedzą, a dla dobra wspólnej sprawy (chęć na spadek po Wiki) utrzymują że jest aniołem. Tę hipokryzję wspaniale ukazała nam Pani Aneta w swoich meilach, i z tego miejsca jej serdecznie za to dziękuję.  Kto jak kto, ale Pani Anecie chyba wierzycie? (tu zwracam się do czytających mnie z wypiekami na twarzy członków rodziny Wiki) mi nie ufacie, wiadomo; ale Pani Anetka po co miałaby kłamać? przecież Pani Anetka nigdy nie kłamie, jest szczera i dobra; Meile są realne i prawdziwe, gdyby nie były, natychmiast byłaby wzywana do mnie znowu policja. A nie była. To się nazywa szach mat, ale nie wątpię że jakoś sobie to wszystko wytłumaczycie między sobą, ba! jestem nawet o tym przekonany.

 
Umowa dożywocia (czyli ruina domu do natychmiastowego remontu za dożywotnie utrzymanie) na którą nabrała Wiki rodzinka, obejmuje podstawowe utrzymanie, jednak prawnie starsza Pani ma obowiązek dokładać się do swojego utrzymania. Przez całe życie tego jednak nie robiła, pieniądze oddawała ludziom „honoru” z Krakowa, czyli Pani Magdzie i Panu Markowi, bratu Wiki, a za resztę kupiła działkę w prezencie dla Pana Adama. Wiki jako osoba samotna, przymykała na to oko; Ci z Krakowa są ubodzy, więc niech mają od dobrej cioci, dawała też ich dzieciom, ulżyła im bardzo w wychowaniu potomstwa. Pan Adam który jest człowiekiem zamożnym, też dostał działkę; niech ma prezent od siostry, skoro tak bardzo uwielbia swoje ukochane ojro i ciągle płacze i pomstuje na konieczność płacenia podatków. Ale skoro tak się sytuacja ułożyła że wzywają jej do domu policję, straszą prokuratorem, więzieniem, zamknięciem w psychiatryku, cały czas jątrzą i judzą starszą Panią, nie można takich ludzi dalej utrzymywać ze swoich pieniędzy; chce też się pomyśleć o zabezpieczeniu swojej przyszłości, nie można całe życie zarabiać na potrzeby ludzi, przy czym gdy myślę słowo „ludzie”, staje mi to słowo ością w gardle.

 
Odkładanie więc emerytury starszej Pani, wzbudziło furię szczególnie w Krakowskim salonie intelektualnym. Po iluś miesiącach bez dostępu do emerytury starszej Pani, zrozpaczona rodzina wpadła na genialny pomysł. Skontaktowali się z listonoszem, który dostał nakaz przyniesienia pieniędzy bezpośrednio Starszej Pani, która pieniążki natychmiast schowała. W ten sposób były to już dwie emerytury schowane pod poduszką. I z tego co wiem, niewiele z tego zostało; Starsza Pani wysłała „dyskretnie” pieniądze do Krakowa, rzekomo na komunię wnuczki. Za leki, gaz,codzienne rozmowy telefoniczne i inne opłaty płacić nie chce, podobnie jak nie chcą płacić jej synowie. Gdy jest proszona by zapłacić chociaż za swoje leki (ok 500-800 zł) krzyczy że całe życie ciężko harowała na Wiki (pracowała w księgowości, w ciepłym biurze) i chce mieć pieniądze dla siebie, czyli dla syna z Krakowa. Tymczasem koszty utrzymania Starszej Pani są bardzo wysokie; opieka 1200 PLN (a Pani opiekująca się nią także je, korzysta z domu, i innych bonusów itd) leki 700 PLN, rehebilitant 500PLN, specjalne soki i suplementy ok 600 PLN, jedzenie najlepszej jakości, tylko najdroższe wędliny, specjalny chleb,  strzelam 500 PLN. Do tego dochodzą inne koszty, takie jak np. prąd, duży tv jest włączony na cały regulator praktycznie nonstop bez chwili przerwy, ogrzewanie gazem gdy inni spali pod dodatkowym kocem. Pan Marek i „honorowa” Pani Magda, zawsze tylko brali pieniądze więc wiadomo że ich nie dadzą. Pan Adam też nie da, bo pole golfowe, najdroższe ciuchy, audio, elektronika, gadżety oraz wyjazdy tylko do luksusowych kurortów kosztują. Dla matki pieniędzy nie będzie, a na wszystko musi pracować Wiki. I to nie pracować jak jej matka, w ciepłym biurze, tylko na dwóch etatach, znacznie ciężej niż ktokolwiek z tej rodziny kiedykolwiek pracował. Ale ile można zasuwać na nienawidzącą matkę, i dwoch braci?

 

 

Dziwię się Panu Markowi. Opiekuje się matką Pani Magdy, a o swojej zapomniał. Ileż to czasu już nie był u Wiki… ale teraz gdy emerytura jest u starszej Pani, na pewno chętnie ją odwiedzi. Bardzo się ożywił, dzwoni częściej od czasu, gdy pieniądze pofrunęły do Krakowa. Przyznam też że przyjaciółka Wiki, założyła się ze mną że przyjadą w zeszłym tygodniu po pieniądze, wygrałem pyszne ciacho. Czyli przegrałem, bo jestem na diecie i ciastek mi jeść nie wolno. Kto więc wygrał? candidia. Teraz jest pewne na sto procent, że skoro jest emerytura, przyjadą w tym tygodniu w „odwiedziny”, zabrać starszej Pani pieniądze. Bardzo ich potrzebują, kupili nowy samochód, znacznie droższy niż ten który ma Wiki. Chciało się pokazać, zaszpanować, to takie bardzo polskie jest; a potem zęby w stół i powiedzmy sobie szczerze, wulgarna i bezczelna kradzież pieniędzy od Wiki. Zastaw się a postaw się. Tylko żeby się stawiać, trzeba mieć dochody. Pan Marek twierdzący że moje słowa, że wszystkim chodzi o pieniądze to bzdury i rojenia, w zabawny sposób sam zadaje kłam swoim słowom. Oczywiście że chodzi o pieniądze, zawsze o nie chodziło. I Ci ludzie śmią mówić o honorze… jaki honor? jakbyście go mieli, to byście zwrócili wszystko co wzięliście od Wiki. Smakowała szyneczka latami? dawane pieniążki przy każdym przyjeździe całe lata? człowiek honoru by sprzedał nerkę, ale pieniądze by w takiej chwili oddał. Jak się pluje na swojego dobroczyńcę, to tak naprawdę pluje się na siebie. Ludzie tutaj nie potrafią tego zrozumieć, jak Pani Magda, kiedy są nagrania jak obmyśla ze starszą Panią spiski i pluje na Wiki za jej plecami i w jej domu, jak śmie tu przyjeżdżać? jak się nie wstydzi? żaden człowiek na poziomie, z klasą, nigdy by już tu nie przyjechał, za żadną cenę. A tu proszę, zero oporów ani wstydu. Wnioski proszę wyciągnąć samemu.

 

Telefon starszej Pani jest ciągle w użyciu, aż gorący; rozmowy z wszystkimi ludźmi, rodziną Wiki, i opowiadanie kłamstw nie z tej ziemi. Czegoś takiego nie powstydziłby się taki mój kolega mitoman, który potrafił opowiadać bajki nie z tej ziemi, brał wszędzie gdzie się dało kredyty; wg Starszej Pani biję ją, wyłączam telewizor, telefon, nie pozwalam wejść do jej pokoju w którym ma super ważne dokumenty (bzdura kompletna) a Wiki jak tam przyjadę, wydaje na mnie fortunę, bo jem warzywa i trzeba mi je kupić. Ani słowa o tym że jak jestem to pilnuję domu a także jej bezieczeństwa, że dzięki mnie zrosła się jej szybko noga (natychmiast wezwałem pogotowie bo nikt nie słyszał jej krzyków) ze wnosiłem ją na łóżko jak złamała kość, że robię zakupy, sprzątam ten dom i robię dziesiątki rzeczy. Ani słowa oczywiście o tym, że jeżdżę nadal 13 letnim seicento. Skoro tak strasznie ograbiam Wiki z pieniędzy, jeździłbym czymś bardziej reprezentatywnym, nieprawdaż? ale co tam fakty, znacznie lepiej jest żyć w krainie fantazji. Można wtedy jakoś usprawiedliwić swoje podłe, nienawistne zachowania.

 
Teraz Starsza Pani wciągnęła do gry dwie „przyjaciółki” Wiki. Jedna z nich, Pani którą miałem przyjemność poznać, zapowiedziała już że przyjedzie do Polski bez względu na to czy Wiki się zgodzi czy nie; a jak przyjedzie, to mnie zatłucze bo mnie, cytuję „nienawidzi”. Ach, ależ starsza Pani była szczęśliwa i podniecona wizją mojego skrwawionego ciała, leżącego w kałuży krwi na ziemi! wreszcie chwilka radości i szczęścia, znalazl się ktoś kto uwierzył w kłamstwa i rojenia, przepełnionego nienawiścią umysłu. Ależ proszę bardzo Pani Iwonko kochana, proszę się nie krępować i przyjeżdżać, może Pani mnie próbować uderzyć, to prawo Pani ma. Niestety, ja mam prawo się także bronić, i to jest bardzo niedobra wiadomość dla Pani. Podły odruch bezwarunkowy; ja osobiście bym Pani dał kwiaty i miłość z serduszka, oddałbym Pani ostatnią swą koszulę a nawet nerkę która bardzo by się Pani przydała; ale gdy dostanę „strzała”, natychmiast oddaję. Nie szkoda Pani zębów? wprawdzie nie będzie to miało dużego wpływu na Pani seksapil, ale jednak szkoda. Chociaż do Pani głównych, codziennych posiłków, głównie składających się z ognistych płynów, zęby jak wiemy potrzebne nie są. A co do Pani wspaniałych pomysłów, żeby ktoś mi spuścił łomot z rodziny Wiki albo żeby kogoś nasłali, to proszę nie żartować; chyba Pani nie uważa że ja bym po czymś takim milczał? pogrążył się w sennym stuporze? po trzykroć nie. Takie plany nie tylko Pani robiła; wynająć ostrych chłopaków i żeby mnie połamali, bo Wiki ma czelność zaprosić gościa do swojego domu, a wam się to nie podoba. Tylko że to nie jest takie proste jak się wydaje. Chłopaki od takich zleceń, często się zdarza że biją i okradają zleceniodawcę, to dla nich znacznie lepszy, i mniej ryzykowny zarobek. Może być też tak że przegną i trwale okaleczą albo zabiją, wtedy więzienie i ćwierć wieku do odsiadki. Napaść może się nie udać z jakichś względów, a napadnięty może sam skorzystać z takiej opcji jak zleceniodawca, może także zareagować z wyprzedzeniem. Oczywiście, plan może się udać; zrobicie ze mnie kalekę, ale co to tak naprawdę da? odzyskacie Wiki a ona z wdzięczności zapisze wam spadek? wątpliwe. Możecie wyładować swoją nienawiść, zaspokoić poczucie zemsty; o, to już rozumiem, to wydaje się logiczne. Ale co dalej? przecież policja potrafi po 20 latach znaleźć winnych, dacie radę żyć z takim psychicznym obciążeniem? ja bym nie dał rady.

 

 

Te tematy troszkę znam. Pobicie na zlecenie, często odnosi jakiś skutek. Ludzie nie chcą być bici, łamani, robią co chce napastnik. Niemniej rzadko, przyznaję; naprawdę rzadko zdarza się człowiek, który mocno zraniony poprzysięgnie zemstę, ze świadomością że do więzienia nie pójdzie i po wszystkim zastrzeli też siebie. I co wtedy? jak można walczyć z takim człowiekiem, skoro on już się nie boi, a także nie można mu już nic zabrać? zauważcie, ja nie mam dzieci, nie mam praktycznie nikogo, a wy macie co znacznie ogranicza motywację. Nie twierdzę że zemsta by uderzyła w najsłabszy punkt przeciwnika, ja w ogóle nic nie twierdzę, poddaję tylko pod rozwagę ewentualne gniewne porywy serca. Tak sobie tu w przyjacielskiej atmosferze analizujemy, dumamy, medytujemy nawet. Każda akcja rodzi reakcję, niestety, i mszcząc się w imię oczywiście dobra, dobra które wy definiujecie, trzeba o tym pamiętać. Przy każdej tego typu sprawie, nawet jeśli ja bym się załamał co jest bardzo możliwe, są osoby które by się nie załamały. Wtedy by się zaczęło w śledztwie sprawdzanie dosłownie wszystkiego, i powychodziło by sporo nieładnych rzecz. Jak mówiono za komuny w mateczce Rosji, nie ma niewinnych. Nieprawdaż?

 

 

Także zapraszam; byłoby mi miło gdyby Pani udało się przyjechać do Polski trzeźwą, bo z tego co pamiętam, a przebywaliśmy razem tydzień, ani chwili nie była Pani trzeźwa. I to mnie serdecznie zdziwiło, że Wiki pozwala trzymać takiego skunksa w swoim domu. Co do drugiego skunksa ponoć płci żeńskiej, to powiem otwarcie, tak szczerze jak i Pani szczerze wyłuściła co o mnie myśli Pani Basiu najdroższa. Mianuje się Pani przyjaciółką Wiki, a wysyła Pani kobiecie po trzech zawałach, córkę z gigantycznym problemem który gdyby nie moja reakcja, zniszczyłby Wiki. Czy wie Pani że Pani córka, przychodziła do domu z jakiejś meliny po dwóch dniach (mimo nakazu Wiki żeby wrócić po paru godzinach) naćpana i pijana, z butelką wódki w ręku? trzy osoby przy tym były, nie tylko ja, więc nie można mnie wygodnie oskarżyć że kłamię. I co ta osoba robiła sobie z prośbami schorowanej Wiki? powiem Pani; srała na to wszystko. Ale ja na to się nie zgodziłem, w efekcie czego powinna mi Pani dziękować. Gdyby nie moja zdecydowana postawa, nazwana awanturą przez Pani córkę, schorowana kobieta byłaby wydana na pastwę losu młodej, silnej kobiety która całymi dniami chodziła z lśniącymi oczami. Ja powiem szczerze, ja mimo naszej kłótni, którą to ona zaczęła (chciała dominować w domu, narzucić własne warunki na co się zgodzić nie mogłem) uważam że to jest dobra dziewczyna, tylko zepsuta i rozwydrzona, typowe Amerykańskie wychowanie. I Pani śmie Wiki jeszcze pouczać? jedna córka ciągle w areszcie, druga problemy narkotykowe trwające latami, gdzie Pani wtedy była gdy zaczęły się jej problemy? i jeszcze zaniedbała Pani pewne sprawy z córką przez kilka lat (moim zdaniem świadomie) składając to na barki Wiki dzięki czemu oszczędziła Pani jakieś 10 tysięcy dolarów, delikatnie mówiąc. To ma być przyjaźń? a Pani córka, zero sprzątania w domu, musiała kobita koło sześćdziesiątki sprzątać po niej papierki, puszeczki i inne, ciągłe kłamstwa a to że nie ma pieniędzy, a to że ma i tak w kółko, i po tym wszystkim ani odezwać się, ani życzenia złożyć, chociażby meilem. Taka odpłata za taką niewiarygodną wręcz hojność. I Pani śmie dawać życiowe rady Wiki skoro sama Pani nie umie własnego życia poukładać? Mam pomysł. Niech Pani da rady Pani Iwonce z poważnym problemem alkoholowym, a Pani Iwona jak przetrzeźwieje, da rady Pani dwóm córkom z problemami, jak nie będą na odwyku czy w areszcie. Idealnie się wtedy zgracie, dwie przyjaciółki które osiągnęły znaczące „sukcesy” życiowe. To co mnie cieszy, to że Wiki przejrzała na oczy co z was za „ludzie”. Najgorszemu wrogowi nie życzę mieć takich „przyjaciół” jak wy, nie ma nic gorszego. Obłuda i hipokryzja wypływa uszami. Żeby mieć taki bajzel we własnym życiu, i koncentrować się na życiu innej osoby, trzeba być po prostu ślepym. A żeby mieć tyle dobra którego się zaznało od Wiki, i w ten sposób oskarżać, odzywać się, jak najgorsza hołota z jackowa. A kysz bo prusakolepem trysnę!

 

 

Tutaj dodam też dla Pani, i dla Pani córki, Pani Karoliny która blyszczała w komentarzach do ostatniej części sagi. Tak twierdzicie Panie, że starsza Pani była wspaniała, bo jak byłyście tu na imieninach, to była do was miła. A co Pani powie Pani Basiu o Pani eks mężu, którego widziałem jak przychodził do Wiki? ponoć zły, bestia. A ja widziałem miłego, czarującego i serdecznego mężczyznę. Może więc Pani zniszczyła dobrego człowieka? przecież był miły! sam widziałem, podobnie jak Pani widziała raz do roku starszą Panią… Podobnie z Pani tatą, też jak wiemy podobny zły, potwór, uciekła Pani od niego. A Wiki zna tego Pana, i twierdzi że to wspaniały facet. Kto więc ma rację? Pani, czy Wiki która widziała go kilka razy? ano właśnie. Proszę to przemyśleć, chociaż wątpię że zaślepiona nienawiścią, Pani to zrobi.

 
Moje refleksje są filozoficzne, i smutne. Najpierw starsza Pani, chcąc zachować swoją „władzę” w domu i chronić majątek rodzinny, rozpętała piekło żebym tu nie przyjeżdżał od czasu do czasu. Do konfliktu wciągnęła całą rodzinę, która panicznie bała się że straci spadek. Przyjeżdża facet, to na pewno kochanek – złodziej. Opcja że można po prostu się kolegować, miło rozmawiać, w ogóle w tych pustych łbach nie zagrzała miejsca. Łby puste wypełnione zostały amalgamatem strachu o spadek i ukochane pieniądze. Śledziłem z rozbawieniem rozwój wypadków; dwie strony wzajemnie się podjudzały, motywowały do wpływania na Wiki. W efekcie tego nie ma rodziny, została podzielona. I kto ją podzielił? Ja? a co ja tak naprawdę zrobiłem? czy Wiki upija się ze mną, ćpa, przepuszcza pieniądze na hazardzie? co się takiego realnie stało? taka historyjka; małżonka Pana Adama, Pani stomatolog z Dojczlandu a pochodząca z małej mieściny w Polsce a teraz będąca wielką damą. Rozmowa z Wiki o spadku, bezczelne pytania, wręcz śledztwo, Wiki mówi że spadek będzie dla Pani Anetki i Pana Przemka, a Pani Małżonka Pana Adama dopytuje nerwowym tonem; a gdzie lokaty, oszczędności? Wiki udała że nie słyszała pytania i zszokowana odeszła. Może więc ja Pani odpowiem skoro Wiki nie chciała; lokaty i oszczędności, w sumie niewielkie bo trzeba było utrzymywać całe życie i was i nierobów z Krakowa, pójdą tam gdzie powinny. Dlaczego was utrzymywać? ponieważ waszym zasranym obowiązkiem, było płacić na matkę pieniądze. Tak obiecał wielokrotnie Pan Adam, i słowa nie dotrzymał. Płaciła Wiki, i tak to już leci z rozpędu od prawie trzydziestu lat.

 

 

Pan Marek to facet sterowany przez żonę, pełną ambicji i takiej zwykłej, ludzkiej zawiści i zazdrości że Wiki ma a ona nie. Tylko że Wiki na to co ma harowała całe życie, uczyła się, a Pani Magda już nie, jak wiemy, niedoceniona i nieprzyjmowana do żadnej z prac, jak to mówią „nie poznali się na niej”. A może właśnie poznali? Ale Pan Adam to dopiero gagatek; nie odzywa się do matki tygodniami, a  jak już z nią rozmawia jest rozdrażniony, wyraźnie zmusza się do tych rozmów, oskarża ciągle że Wiki zniszczyła rodzinę, piskliwym głosem skarży się matce na siostrę. On ją kara brakiem telefonów, wpływa w ten sposób na nią by ta wywierała presję na Wiki. Taka intryga faceta który urósł dwa metry, bo głowa mu mało ciążyła.

 

 

Teraz mieli się odczepić od Wiki i jej życia. I widać jak się odczepili, ciągle telefony o pieniądze od Pana Marka, Pan Adam judzi, Pani Aneta co wklejałem jej meile ostatnio, jątrzy ile się da u obcych osób, Pani Magda z Panem Markiem ciągną pieniądze; i nie od starszej Pani, a od Wiki, bo jak ta im odda emeryturę, to leki i resztę kupić musi Wiki. Czyli nadal tych nierobów i leni utrzymuje Wiki; przecież wiadomo, kochane dzieci nie dadzą ani grosza. Żaden z wnuków nie odzywał się do starszej Pani. Córka Pana Adama, także lekarka, ani telefonu, ani życzeń, ani kartki, dosłownie nic. Nikt się nie odzywa, cisza. Starsza Pani za to wszystko, obwiniła więc mnie i Wiki. I niszczy wszystko co się da, obmawia, obgaduje, przede wszystkim oszukuje podając swoją wersję wydarzeń. Ciekawe że będąc w sądzie, milczała o niej. Wiadomo, sędziego który ma nagranie jej wrzasków i obelg na pendrajwie, nie oszuka tak jak całą resztę głupków.

 

 

Tak ostatnio rozmawialiśmy ze znajomymi tutaj, i doszliśmy do prostych wniosków; każdy kto miał jakąkolwiek chętkę na spadek, nienawidzi mnie z całej siły. Ci ludzie którzy tej nadziei nie mieli, po prostu znajomi, jak tu przebywam bardzo się cieszą, są wycieczki, wspólne spotkania. I nikt nie robi żadnych, ale to żadnych problemów. Smutne, ale sporo ludzi którzy sobie coś w głowie ułożyli, że coś dostaną, widzę to wyraźnie, nienawidzą mnie. Nawet Ci ludzie, którzy wydawali się być przyjaciółmi Wiki. Wystarczy że mają dzieci, i chęć na potencjalne pieniądze ze spadku przesłania im oczy.

 

 

Miało być super, wyszło dramatycznie. Ja im się nie dziwię, jak tu jestem dbam o Wiki, i co zaświadczy wiele osób, o nie też dbam; odpowiednia ilość snu, bezpieczeństwo domu, relaks psychiczny, nauki w których główna część to szukanie w sobie szczęścia, a nie łapanie ochłapów; akceptacji rodziny i pożal się Boże „koleżanek”. Te relacje w większości to było pasożytowanie, i to zostało odcięte. Ale te nieszczęśliwe wampirki, nie mogą się z tym pogodzić. I po co im to było, to plucie, szkalowanie, terror psychiczny? swoje zarobiliście na jej pracy, a teraz sio do własnego burdelu, zajmijcie się własnymi sprawami, bo jak mi życzliwi donoszą, nie ma za bardzo u was ciekawie. Takich mętów moralnych jak wy, świat nosi na sobie wielu. Mi szkoda tylko Wiki, kobieta po trzech zawałach, harująca żeby zapewnić matce dobre warunki, kiedy ta matka jej nienawidzi i załatwia swoje sprawy z rodziną, potajemnie i po cichutku. Teraz szykuje się po cichutku kolejna genialna intryga. Skończy się jak wszystkie inne, w śmietniku.

 
A teraz zobaczcie, jak wygląda hipokryzja i obłuda w akcji.

 

Włamują się na moje prywatne, zastrzeżone dane sądowe, nasyłają policję na mnie i Wiki że ich prześladuję; ok, obrona konieczna. Jak zgłaszam policji fakt że grzebali mi w danych, jestem skurwysyn i donosiciel, kagiebista.

 

Jak tu są podsłuchy dzięki którym wiadomo że wszyscy pluli na Wiki za jej plecami, to jestem pierdolonym esbekiem, gnidą. Jak od początku śledzą każdą moją literkę którą napiszę na stronie, żeby dowiedzieć się czegoś o Wiki i o mnie, jak dopytują starszą Panią co się dzieje w domu, jak łamią ordynarnie prawo karne, żeby się o mnie dowiedzieć rzeczy które latami opisywałem u siebie na stronie, to jest to troska i czyste dobro.

 

Jak starsza Pani mnie lżyła, rozkrwawiła mi rękę, pluła na mnie i mnie uderzyła metalową tacką, jak groziła że mnie zarżnie nożem, kradła dokumenty Wiki i straszyła prokuratorem, to ok, jest to demokratyczny głos w dyskusji. Jak zgłosiłem sprawę do sądu i prosiłem sędziego żeby jej nie karać (przepraszała mnie przed sądem i obiecywała poprawę) tylko żeby się skończyły ciągłe awantury, to jestem kanalia do entej potęgi, a Wiki jest wyrodną córką bo potwierdziła moje zeznania. Tylko co miała nie potwierdzać, nagrania audio z jej wrzaskami i groźbami?

 

Jak przyjeżdżam do Wiki posiedzieć tu trochę, to jestem żigolak, złodziej i bandyta, bo jem warzywa i jeżdżę seicento za pieniądze Wiki (gówno prawda). Jak całe lata Ci ludzie przyjeżdżali po jedzenie (Wiki wypychała im auto jedzeniem żeby nie wydawali pieniędzy) i pieniądze, to jest to kurtuazyjna wizyta ludzi z klasą. Chciałoby się napisać że i z wykształceniem, no ale wykształcenia nie mają.

 

Jak Pan Adam wrzeszczy histerycznie do telefonu że wzywa prokuraturę, że wsadzą do pierdla a później do psychiatryka Wiki i zabiorą jej dom, to jest to troska syna o matkę. Jak Wiki prosi go o 100 euro które sam obiecał dla chorej matki, to chce pieniędzy na wódkę i orgie w domu do białego rana z kochankiem, i to za JEGO, Niemieckie pieniądze, ukochane ojro.

 

Jak Pan Marek wzywa policję do domu Wiki trzykrotnie żeby ją zastraszyć, a starsza Pani mówi że ją biję i że ma ślady (ugryzł ją jamnik) to pomyłka starszej, sharowanej ciężką pracą w księgowości nestorki rodu. Jak idę z Wiki poodbijać piłkę, to chcę ją biedulkę zamordować i przejąć w ten sprytny sposób cały majątek.

 

Jak Pan dr Adam kupuje ukochanej mamusi z cukrzycą najtańszą czekoladę z aldika w Niemczech, to jest to wielki gest, szlachetność, wzruszająca, godna podziwu miłość syna do matki. Jak Wiki kupuje co tydzień (między innymi) sok z żurawin za 55pln to jest chora z nienawiści egoistka (zdaniem Pana Adama, który z egoizmem, swoim zdaniem, nie ma nic wspólnego)
Hipokryzja i obłuda, niesamowita. Smutne że człowiek może się sam tak upodlić, doprowadzić do takiego stanu, że zło i nienawiść nazywa dobrem, a bycie podłym i zdradzieckim – troską o kogoś. Ja wam wszystkim i tym z Polski, i tym z Niemiec, i tym z Juesej, proponuję zaakceptować decyzję Wiki, straszną decyzję że jej kolega czasem do niej wpadnie. Będzie wam z tym lżej spać, bo na pewno nie śpicie dobrze, prawda? a ja? śpię doskonale, dziękuję. Po prostu nie wpuszczam do swojej głowy myśli o was.

 

 
Panie Adamie. Ostatnio Pan tryskał śliną w telefon, histerycznie krzycząc że Wiki „psim” obowiązkiem jest utrzymywać starszą Panią. Otóż nie Panie Adamie, niech Pan zapyta dobrego adwokata i ten Panu to wytłumaczy. Tak jak dokładnie tłumaczył te sprawy Wiki. Naprawdę Pan myśli że Wiki nie ma pomocy prawnej? chyba nie jest Pan aż tak naiwny jak skąpy? (aż przykro słuchać, jak Pana stary znajomy śmiał się że Panu żal 1 ojro wyciągnąć z kieszeni) Starsza Pani mając emeryturę, ma opłacać niektóre rzeczy, wszystkich nie, nie starczy jej na to pieniędzy. Krzyczał też Pan o składaniu doniesienia na milicję i pocztę. Otóż uprzejmie informuję że od 20 lat w Polsce nie ma milicji, istnieje policja. Poczta także nie zajmuje się podsłuchami telefonicznymi. Jeśli podsłuch w tym domu by był, to ma prawo być, ponieważ właścicielem telefonów jest Wiki,  i to ona opłaca rachunki. Jeśli istnieje podejrzenie gróźb czy dziwnych telefonów, podsłuch na własnym telefonie założyć można. Podobnie jak może Pan ze swoim stadkiem małpek czytać moją stronę, by to wykorzystywać na moją niekorzyść. Nie bronię tego Panu, proszę bardzo. Nie mam nic do ukrycia, zwłaszcza w podatkach. A Pan? czy jest Pan pewien że Niemcy ze służb skarbowych nic tam nie znajdą ciekawego? bo uważam za nieuczciwe, żeby tak psioczyć na system podatkowy państwa, który z Pana, w sumie biednego i ograniczonego konowała z tylko jedną specjalizacją (jest sporo ludzi z dwiema, a nawet trzema, np. moja ciocia) zrobił wielkie panisko, który kompulsywnymi zakupami i na polach golfowych, udaje kogoś kim nigdy nie będzie. Klasy Pan nie kupi za żadne pieniądze, i na pewno Pan to doskonale wyczuwa. Jest Pan i będzie Pan zawsze niżej. A wie Pan dlaczego? bo jest Pan łajniakiem który rozgrywa jak piłką golfową, swoją umierającą matką, by załatwić swoje prywatne sprawy z siostrą i nie spełnić swojej obietnicy. Obiecywał Pan matce dokładanie do jej utrzymania, jeśli przejdzie na wcześniejszą emeryturę; obiecywał Pan także, 100 do 200 euro na jej utrzymanie, i jest to Pana psi obowiązek żeby tak zrobić. Ale jak to mówią, nie ma nic gorszego niż zniemczony polak, za kilka ojro zrobi każde świństwo i każde łajdactwo. To całe stadko to łajniaki wpatrzone w Pana starannie kreowany wizerunek człowieka sukcesu, a Pan jest łajniak nad łajniakami. Nadłajniak, uberłajniak, ba! superłajniak.

 

 

Wiki podjęła decyzję, że odda starszą Panią do domu opieki. Dopłaci miesięcznie ten tysiąc złotych, ponieważ nie jest już w stanie zdrowotnie, znieść tej ciągłej nienawiści, wrzasków, niezapowiedzianych przyjazdów z Krakowa (ostatnio bardzo rzadkich, wiadomo, nie ma pieniędzy) i ciężkiej harówki, żeby pomóc spłacać nieudacznikom raty za samochód, na który jej nie byłoby stać. Będzie to bardzo porządny dom opieki, który przejmie całą emeryturę starszej Pani, co na pewno wzbudzi szał w Krakowie. Koniec z przyjeżdżaniem żeby sobie pooglądać wszystko, koniec szeptanek i ciągłego donoszenia przez starszą Panią informacji o Wiki, koniec z rojeniami o majątku, i wreszcie koniec kontaktów z ludźmi, którzy nie docenili tego co Wiki dla nich całe życie robiła. Nie będą już mogli tu przyjechać, a jeśli spróbują, z przyjemnością będzie można wezwać policję żeby ich wygonili. Będziecie się przed tym bronić rękami i nogami, ale prawo jest po stronie Wiki. A także przyzwoitość, poczucie elementarnej sprawiedliwości, i szansa na pożycie jeszcze paru lat w spokoju. Tak to jest. Pan Adam który ma was za mniej niż wszy, z racji wykształcenia, pieniędzy, kontaktów na polu golfowym itd, jest podziwiany. Kobieta która wam całe życie dawała jedzenie do auta, żebyście mieli co zjeść dobrego, to sracie jej w życiu jak się tylko da. Ale gdy się od was odciąć całkiem, to wy zostaniecie ze swoimi umiejętnościami życia, a Wiki ze swoimi. Co oznacza że ona będzie miała coraz lepiej a wy najprawdopodobniej coraz gorzej. Jej majątek będzie rósł, wasz malał. Chyba nie uważacie, że Pani Aneta która tak zdradziła Wiki, zajmie się wami na stare lata? nie rozśmieszajcie mnie, proszę. Jak ktoś tak postępuje, to taki ma po prostu charakter.

 

 

Ile można swojego życia oddać matce, która ciągle pluje i lży? jeśli Wiki okaże się osobą która powie NIE domowi opieki, uniesie się honorem, to co gdy za kilkanaście lat, kończąc życie poświęcone pracy na rzecz matki, usłyszy od niej że zniszczyłaś mi życie, jesteś kurwą? ile można znieść będąc z wrogiem pod jednym dachem? dachem który został rzekomo „podarowany” Wiki, a tak naprawdę to robionym prawie od nowa, jak cała reszta tego domu. To jedyne rozwiązanie, będziecie mogli się wtedy wykazać swoim uczuciem do matki. Będziecie mogli przyjeżdżać, dawać pieniądze matce, i nie będzie można wykręcać się winą Wiki. Wtedy pokażecie co z was za ludzie. I tego się potwornie wszyscy boicie razem ze starszą Panią, bo dobrze wiecie że bez Wiki nie będziecie chcieli nawet odwiedzić matki. Może parę razy, żeby ludzie nie gadali. Później będzie cisza.

 
I tak na koniec. Przykro Panstwu czytać co piszę? wiem. Ale czy ja was tutaj do mnie zapraszałem? piszę sobie na swojej stronie, to na co mam ochotę i tyle. Gdyby chodziło o mnie, oszczalbym takich jak wy ciepłym moczem. Ale atakujecie Wiki, i jest moim psim obowiązkiem wam odpowiedzieć. Nie jest Panu, Panie Marku przykro być traktowanym jak pantofel przez swoją małżonkę? nie jest Panu przykro, że Pana brat z Niemiec wysługuje się Panem, i atakuje w każdej rozmowie Pana matkę? że Pana matka płacze często po wściekłych atakach Pana Adama, który wymusza na niej by kupowała gazety, chodziła na „milicję”, wynajmowała prawników? 

 

Ile razy Pan Adam, zaprosił Pana dzieci do Niemiec? a ile razy je zapraszała do siebie Wiki, że z litości nie wspomnę jak im pomagała poza zapraszaniem? i przy okazji opłacała wam przyjazd, i kupowała jedzenie. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, o czym ja wiem, że sami się nienawidzicie między sobą, i jeden drugiego obgadujecie. Myślę że niebawem ta wasza koalicja się rozpadnie. Nie ma pieniędzy, nie ma szans na dostęp do Wiki, nie ma informacji. „to już jest koniec, nie ma już nic, jesteśmy wolni, możemy iść la la la” Możecie iść; do diabła, gdzie na was pewnie czeka przyjęcie powitalne.

 

Dodaj komentarz

Top