Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Egzorcyzmuję!

Egzorcyzmuję!

 

 

 

Dzisiejszy felieton uczyni Cię szczęśliwszym, bardziej wyluzowanym. Obiecuję Ci to tak jak Donek, a nawet mocniej. Nie, nie będę uprawiać z Tobą miłości, będę Cię nauczał. Możesz odetchnąć; tyłek ocalał (jeśli zgrabny i masz duże oczy, to nie na długo) ale dziś pastwić będę się nad Twoją głową i sercem. To będzie taki darmowy egzorcyzm, gdzie wypędzę z Ciebie demona głupoty, obłudy i hipokryzji. A demona skąpstwa także przydałoby się miotłą przełożyć raz czy dwa przez rogaty łeb, bo na koncie głucho wszędzie, cicho wszędzie. Czytajcie mnie, albowiem jestem dla biednych i bogatych, głupich i mądrych. Jestem duchowym Robin Hoodem, co ukradnę w niebie, natychmiast pędzę, lecę, i daję umiłowanym czytelnikom.

 

                                                              Egzorcyzm

 

Człowiek najczęściej przejawia się z jakąś jedną cechą osobowości, tak go postrzegamy. Jest najczęściej miły. Piszę oczywiście o ogóle, a brudasów, śmierdzieli, buców i buraków jako margines (coraz większy) specjalnie pomijam. Jeśli jest miły, traktuję go jak miłego, jeśli troszkę mniej miły, podobnie. Na wszystkie wyobrażenia i myśli o tym człowieku, nakładam przekonanie że jest miły, ponieważ widzę go w pracy jako miłego. Tymczasem człowiek ma wiele twarzy, tak jak wiele ma emocji. W pracy miły, za chwilę zrozpaczony gdy czekają na niego na zebraniu, a on nie może wyjść ze służbowej toalety… w domu wściekły bo zupa za słona, a gdy żona jęcząc przykłada lód do czoła, ukorzony i wyjący o przebaczenie. Później chla i wyżywa się na dziecku. A od następnego dnia w pracy, staje się miły i życzliwy; oczywiście do czasu.

 

Człowiek jest mylnie traktowany jako jedność; a nie jest nią. Jestem jaki jestem, definicja ludzi prostych, także zakłada że ja to ja, koniec kropka. Ale to kompletna bujda. Człowiek to umysł logiczny, czyli świadomość, i coś co nazywa się podświadomością. „Pod” brzmi obraźliwie, budzi takie skojarzenia, wiadomo że jest się pod szefem, czy np. ukochani czytelnicy są pode mną, czyli niżej na drabinie społecznej. Jednak „pod” używane w temacie świadomości, oznacza zupełnie co innego, i ważnym jest żebyś rozróżniał te skojarzenia. Jeśli leżę na czytelniczce, to czy to oznacza że ona jest ode mnie głupsza? niekoniecznie… jest po prostu inna, co właśnie przyjemnie odczuwam. Ja szanuję dziewczyny na których leżę, chociaż może być to odebrane nieco inaczej, różnie okazuję swój szacunek; najczęściej pełnym miłości „spadaj” po wszystkim. Jeśli nazywa się coś że jest „pod”, to oznacza to że przeważnie jest „pod” czymś, jak kot pod szafką tylko czekający, by skoczyć nam na nogę. I nasza pod – świadomość jest przeważnie pod świadomością, a od czasu do czasu, wyskakuje jak Filip z konopii Indyjskich, albo jak nowy czytelnik z niezręcznym pytaniem. Uproszczę tę sprawę tak maksymalnie, jak moje niewielkie możliwości mi pozwolą. Jeśli w dzieciństwie nakrzyczał na Ciebie Pan w czerwonym swetrze, to jeśli zapomnisz to zdarzenie (najczęściej się zapomina), podświadomość ma informację że ktoś w czerwonym jest niebezpieczny. Ty tego nie pamiętasz, ale podświadomość pamięta, musi pamiętać ponieważ jest to system mający prawdopodobnie miliony lat, i dzięki niemu ludzkość przetrwała. A więc jako dorosły człowiek idziesz ulicą, i myślisz o pierdołach. I gdy zobaczysz kogoś w czerwonym, nagle w Twoje odczuwanie wleje się pewna dawka lęku. I teraz wszystko zależy od Twojej inteligencji; jedni skojarzą czerwony sweter z lękiem, inni nie. Po prostu poczują lęk, i nie będą wiedzieli dlaczego, po co i za co. Podświadomość Cię w ten sposób chroni przed niebezpieczeństwem. Skoro małpa w czerwonym raz Ci w jakiś sposób zagroziła, podświadomość uważa że może się to powtórzyć. Ten mechanizm jest bardzo prosty, i nawet moi skąpi czytelnicy go zrozumieją…

 

Jeśli człowiek pierwotny, został ugryziony przez pajączka, a później leżał tydzień w jaskini z gorączką i bólach, a srał pod siebie na rzadko, to od tej chwili każdy pająk będzie wzbudzał silny lęk; byś miał refleks i siłę, szansę na ucieczkę, a przede wszystkim nie próbował go głaskać; pająk niestety nie doceni Twojej uprzejmości. Gdy przestraszy Cię błyskawica, za każdym razem gdy zachmurzy się niebo, podświadomość zarzuca Cię lękiem, strachem czy paniką. Ona Cię broni, gdyby nie lęk człowiek po prostu by nie przetrwał. Jeśli w dzieciństwie spuścił Ci łomot rudy gangster, będziesz czuł dziwny lęk przy rudych, gwałtownych facetach, którzy dziwnie przypominają kogoś, kto zrobił Ci krzywdę. Poczujesz lęk, i doznasz wzrostu siły, uważności. Wszystko dla Ciebie, byś mógł uciekać albo walczyć. Teraz gdy rządzi nami rudy cudotwórca, także odczuwasz lęk; i masz rację. Powtórzmy sobie wszystko jeszcze raz i rozwińmy temat, gdyż w zrozumieniu tkwi klucz do sukcesu.

 

                                                              Prezencik

 

Człowiek dostał wielki dar. Od Boga, kosmitów, ewolucji… nie wiem. I podejrzewam że nie ma to żadnego znaczenia. Prezent ten jest potencjalnie niebezpieczny, dlatego musiał być ukryty. Na świat przychodzili w różnych czasach ludzie, którzy mówili innym o nim. Jedni chcieli ujawnić sekret, a inni robią wiele by go ukryć. Zima stulecia w grudniu 1978 roku przyniosła Polsce nie tylko zimno i śnieg, ale kolejnego Świadomego Guru, który obróci w perzynę Państwa naiwność i głupotę. Mówię oczywiście o sobie, chociaż czuję się troszkę zażenowany byciem zbawcą ludzkości. Prezent ten, to ośrodki przyjemności w mózgu. Pragnę i chcę, byście Państwo go odpakowali.

 

Tak naprawdę ten układ rządzi ludźmi. Nie mityczni władcy świata, wieczni mędrcy w Shambala czy spiskujący w NWO pejsaci. Chcesz i pragniesz tego, co sprawia Ci przyjemność. Unikasz tego co sprawia Ci ból. Proste. Układ ten działa na linii ból – rozkosz. Niewielu z ludzi zna rozkosz i błogość, tylko ich promile, uruchamiane i aktywowane narkotykami, wódeczką, seksem. Natomiast wielu z nas zna ból; kto miał leczenie kanałowe i wrzasnął z bólu, ten wie jaki potrafi być ból. Podkreślam że istnieje ból znacznie potężniejszy niż kanałowe bez znieczulenia. Można umrzeć z bólu, tak bardzo mocnym jest bodźcem. Ból jest straszny, ale umożliwił przetrwanie ludzkości; kto raz się sparzył ogniem, nie powtórzy tego. Kto raz skoczył i złamał nogę, nie powtórzy tego. Ból to srogi i bezwzględnie potrzebny nauczyciel ludzkości. Na drugiej skali układu, znajduje się przyjemność. Tę rzadko kto zna, ponieważ możliwości jej pobudzania są przed nami ukrywane.

 

Układ ten można ustawiać, i robi się to w procesie wychowania. Gdy karze się dezaprobatą, krzykiem czy klapsem dziecko, te rozumie że dana czynność jest zła. Gdy to powtarza, układ zapamiętuje dany wzorzec i sprawia że człowiek czuje się źle. Gdy robi coś, co podoba się rodzicom (albo autorytetowi) odczuwa przyjemność, dumę, satysfakcję. Powstaje coś, co nazywane jest sumieniem. Całe życie jesteśmy sterowani impulsami przyjemności bądź dyskomfortu, cierpienia. Człowiek nie steruje tym układem, chociaż istnieje taka możliwość. I właśnie ona jest ukrywana przed ludźmi, jako największa tajemnica. Czytałem kiedyś o doświadczeniu ze szczurami; gdy naciskały przycisk pyszczkiem czy łapką (jeśli dobrze pamiętam) elektrody w mózgu prowokowały orgazm. No i szczury zdechły z głodu, ponieważ chciały zaznawać tylko przyjemności. Człowiek który nie ogarnia większej całości, nie posiadł zrozumienia, tak samo by się zachował; umarł by z głodu i wycieńczenia, doświadczając rozkoszy przy której heroina jest niczym.

 

Człowiek w późniejszym życiu jest tresowany, by można było na nim zarobić, i go kontrolować. Żeby osiągnąć ten cel, warunkuje się ludzi; to niezwykle proste. Wszędzie pokazujemy w mediach pięknych, retuszowanych ludzi, sprawiając wrażenie że tak się powinno wyglądać. A ponieważ ludzie wyglądają inaczej niż super modele, to efektem jest kiepskie samopoczucie, obniżona samoocena. Wtedy daje się szansę na jej podwyższenie; kup produkt. Żel do włosów, specjalne witaminy, kapsułki odchudzające itd. Jeśli ja chciałbym zarobić w ten sposób, musiałbym pokazać się jako super świadomy, oświecony model. Państwo czuli by się źle, a ja bym Państwu sprzedawał super produkt, który umożliwi stanie się mną. Produkt MUSI być oszustwem; raz że nie jestem doskonały, to marketingowa ściema, a dwa że jakby nawet działało, to raz bym sprzedał produkt, i co dalej? jeśli produkt działa, musi działać krótko. Liczy się sprzedaż i ciągłe, jak największe zyski. Tymczasem widzicie mnie Państwo takiego jakim jestem; bez retuszu. I rzadko kto chce mną być, więc nie mogę Państwu nic wcisnąć. No cóż, jestem golcem, za to uczciwym golcem.

                                                              Warunki

 

Człowiekowi (i jego ośrodkowi) stawia się warunki. Jedne są oczywiste; bądź grzeczny dla starszych, pomocny dla kolegów, czuły i łagodny dla dziewczyny, przytulaj ją gdy płacze i kupuj jej kwiatki, a ośrodek da Ci satysfakcję, poczujesz przyjemność. Zrób na odwrót, a poczujesz się strasznie. Dziecko wychowane w rodzinie patologicznej (chociaż niekoniecznie biednej) może być inaczej ustawione. Gdy ukradnie, zemści się, tata jest dumny i zadowolony. Synek poznał życie, stał się „prawdziwym” facetem. Powstaje wzorzec. W dorosłym życiu ten człowiek, gdy kogoś oszuka, okradnie, czuje satysfakcję, czuje się świetnie. Ośrodek przyjemności jest jak robot, działa tak jak został ustawiony, kwestie ogólnej, wyższej moralności kompletnie nie istnieją dla niego. Z tym ośrodkiem można zrobić niemal wszystko; np. przekonać człowieka że ból jest dobry, potrzebny. Wtedy człowiek który doświadcza bólu, odczuwa też satysfakcję, dumę, przyjemność i zaspokojenie. Przykładem niech będą sporty walki, a kto wie jak boli rozkwaszenie nosa czy dźwignia na jakiś staw, ten wie że ból ten jest okropny. Mimo wszystko ludzie odczuwają z tego przyjemność, ponieważ ośrodek satysfakcji jest potężniejszy niż jakikolwiek ból. Ludzie wchodzący w sporty walki (czyli i ja) korzystają z dwóch motywacji.

 

Jedni chcą być najlepsi, ponieważ bycie „pod kimś” jest dla nich nie do przyjęcia. Znacząca większość zaś, w tym i ja, po prostu boją się zostać pobitymi, upokorzonymi. Stąd ćwiczenia, a każdy trening czy sparring, sprawia że człowiek czuje się pewniejszy wobec swojego lęku. Zmniejszenie lęku jest odczuwane jako przyjemność, obniżenie poziomu napięcia, chociaż ten nie da się zlikwidować treningiem. Można obniżać napięcie, ale lęk zostanie. Z punktu widzenia kogoś kto się nie boi upokorzenia, bycia zdominowanym przez innego mężczyznę, przyjmowanie uderzeń na swoje ciało, często bardzo bolesnych, jest pozbawione większego sensu. Ćwiczysz bo się boisz, i nie chcesz być czyimś podnóżkiem. Kiedyś gdy to napisałem, niejeden facet chciał mi spuścić bęcki; no cóż, prawda jest czasem bolesna. Im większy i silniejszy facet, tym za odważniejszego chce uchodzić. Jednak człowiek bez lęku, nie ma żadnej potrzeby udowadniania swojej siły. Bo i po co, skoro się nie boi? najgłośniej szczekają Ci, którzy się boją. Jakby bali się, że dla wszystkich stanie się jasne, że mocne wyćwiczone ciało, skrywa strach z dzieciństwa. A co w tym takiego strasznego? ja się boję, wielu ludzi się boi. Nie boi się tylko psychopata, czyli człowiek z uszkodzonym mózgiem. Nie przetrwał by trudnych warunków; przetrwa tylko ten, który odczuwa strach.

 

Zwróćmy uwagę na ludzi z kręgów s/m, i nie mówię tu o lekkiej chłoście, tam są naprawdę mocne tortury. Jeśli mi nie wierzysz, spróbuj przebić sobie jądra igłą. A jednak są ludzie, którzy płacą za to by ich upodlić, zadać im okropny ból. Rozwiązanie tej zagadki jest niezwykle proste, ich ośrodek satysfakcji wyzwala się w trakcie ostrego bólu. Tak zostało to skojarzone, i nie ma sensu dywagować gdzie i kiedy tak się stało. Kiedyś musiała być sytuacja, że w momencie przyjemności istniał też ból, i tak się skojarzyło. Są też ludzie, którzy biczują się rzekomo po to, by naśladować cierpienie Chrystusa. Dla wielu są bohaterami, cierpią strasznie, okładają się pejczem a kawałki skrwawionej skóry zwisają im z pleców; a tak naprawdę czują dumę, satysfakcję, wielkie uniesienie. To jakie to cierpienie? Nie ma w tym nic duchowego; jest tylko ego, które jest lepsze niż inni. Bo kto tak się katuje? niewielu. Wśród bijących się dla Boga, trwa zacięta konkurencja. Kto więcej wytrzyma, kto więcej cierpi? mistrz cierpienia, wygrywa. Nagrodą jest satysfakcja, podziw otoczenia, czasem nadzieja na wieczne życie, za to że ciało które człowiek dostał od Boga, wariat zmasakruje. Mógłby chociaż nerkę oddać choremu dzieciakowi, ale nie, on woli się katować „dla Boga”, w wierze w „ożywczą” moc cierpienia. To zwykły egoista, a raczej niezwykły, mający ego znacznie potężniejsze niż przeciętny człowiek. Oczywistą oczywistością jest, że nie mogę kogoś takiego szanować. A proszę pamiętać, że tacy ludzie są czczeni, traktowani z wręcz nabożną czcią. Kto zna mechanizmy, ten wie jaka jest prawda. A ta jest zupełnie inna, niż ta papka którą nas codziennie karmią.

 

                                              „Jestem dobrym człowiekiem”

 

Wszystko co ludzie robią, dosłownie wszystko daje im jakąś przyjemność z ośrodka. Jeśli ktoś daje pieniądze czy jedzenie biednym, to dzięki temu spełnia warunek „jestem dobrym człowiekiem”. Za spełnienie warunków jest nagroda, poczucie satysfakcji, bądź eliminacja cierpienia „jestem zły”. Każde nasze działanie, a także jego brak, wzbudza działanie ośrodka. Ten ośrodek steruje dosłownie i w przenośni, całym naszym życiem. Dlatego mówi się, że tam gdzie się urodziłeś i w jakiej rodzinie, takie będzie Twoje życie. Zostałeś wytresowany do życia w pewnym schemacie, żyjesz w więzieniu a strażnikiem jest przyjemność i cierpienie. To strażnik doskonały. Jeśli nie wiesz jak to działa, jesteś skazany na dożywocie. Tak jak żyłeś, tak umrzesz. Nic w życiu nie dokonasz co by wypływało z Ciebie, będziesz jak ojciec dziad i pradziad. Dla kogoś kto nie zna tych zależności, jest to czasami nawet powód do dumy. Jeśli jednak wiesz o co chodzi, wiesz że to stare życie było piekłem, niewolnictwem; można żyć inaczej, znacznie lepiej i przyjemniej. Nie trzeba do tego pieniędzy, wystarczy wiedza i dobre chęci. Nie zaszkodzi też troszkę dyscypliny.

 

Kto daje warunki, ten ma władzę. Dlatego wszystkie religie tak bardzo dbają o to, by dziecko od najmłodszych lat było indoktrynowane, nasycane pewnymi ideami, czyli jak najbardziej warunkami. I władza i religia, chcą wytresować ludzi. Władza chce ludzi na wojnę, i lojalnych, cichych i pokornych baranów, by można z nich było ściągać podatki, by się nie buntowali. Religia pragnie władzy i pieniędzy. Często te dwie siły się jednoczą, czasem walczą ze sobą. Jest to walka o warunkowanie człowieka, o dostęp do jego ośrodka kary i nagrody. Na poziomie ludności, ludzie mordują się wzajemnie rzekomo o swój język, kształty na mapie które przecież co jakiś czas się zmieniają. Na wyższym poziomie, grupy władców walczą ze sobą o władzę. Dla maluczkich daje się szczytne hasła, stawia rzekomo dobre cele, a tak naprawdę jest to zawsze walka w interesie jakichś spaślaków na szczytach władzy, zaspokajanie ich pragnienia kontroli. Oni tez zostali uwarunkowani, jeszcze gorzej niż oszukiwani przez nich ludzie. Otóż satysfakcję odczuć mogą jedynie wtedy, mając pełnię kontroli i władzy. Tej żaden człowiek jeszcze nie miał, a oni łudzą się że będą ją posiadali. Też są nieszczęśliwi, niespełnieni.

 

Patrząc w niebo, mając świadomość miliardów galaktyk, oszałamiała mnie wielkość Istoty która to wszystko powołała do życia. Tymczasem kapłani ziemskich religii, chcą bym uwierzył że jeśli dziecko nie zostanie skropione wodą, jego życie wieczne jest zagrożone. Jak można uwierzyć w tak piramidalną bzdurę? to co to byłby za bóg, który odtrąca nieświadome dziecko, bo jakiś mężczyzna (któremu inny meżczyzna powiedział że jest kapłanem) nie pokropił wodą dziecka? oczywiście chodzi o to, by dziecko miało kodowane warunki jak najwcześniej, po to właśnie powstała idea chrzestu by dalej uczestniczyć w życiu wspólnoty kościoła. Bóg jest w sercu człowieka, i nie ma potrzeby oprócz intencji, by być z nim blisko. Pomyśl o szczęściu, a je poczujesz. Czy ja do poczucia przyjemności potrzebuję kapłana? otóż nie. Dlatego każda myśl o niepotrzebowaniu kapłana, jest opisywana jako wpływ złego ducha, Szatana. Wszystko co sprawia że porzucasz faceta w sukience, którego musisz utrzymywać i słuchać, a także klękać przed nim, to opętanie przez Szatana. Egzorcyści w mediach straszą, napominają; zły duch tylko czeka na tych, którzy odejdą z kościoła, czy nie wierzą w tegoż złego ducha. I przestaną na kościół płacić co łaska (ale minimum x pln). I od razu bierze ich do piekła, żywcem. Sprytne!

 
                                                                  Seks

 
Seks i orgazm, to wielki dar od Boga dla ludzi. Możliwość by poczuć jedność z drugim człowiekiem, bliskość której nic innego nie jest w stanie dać. Czysty i pełen miłości seks, daje człowiekowi szczęście i wolność. A ta rodzi zadowolenie. Człowiek zadowolony nie daje się nabrać na wzbudzanie w nim lęku, staje się odporny na zastraszanie, nawet nie ma ochoty na czytanie kolejnych newsów o tragediach, na samą myśl czuje obrzydzenie. Nie można go wypuścić na wojnę w cudzych interesach, zmusić do wysokich podatków na wojsko czy policję, albo kupowania setek niepotrzebnych mu przedmiotów. Seks to największe zagrożenie państwa i religii. Zbliża do Boga. Dlatego olbrzymie środki idą na obrzydzenie ludziom seksu, na skojarzenie kochania się i bliskości, z czymś nieczystym, ohydnym. Czy nie dziwi Państwa że w telewizji można zobaczyć podrzynanie gardła, i agonię człowieka, a nie można zobaczyć kobiecej piersi? Szczytem manipulacji było skojarzenie seksu z mocą diabelską. Oddajmy głos Panu Demonowi, z którym walczy dzielny egzorcysta:

 

(fragm. spisanych egzorcyzmów przez ks. Tomaselliego)
Egzorcysta – Z całą pewnością twoje intrygi wśród miłośników tańca przynoszą owoce nieczystości, bowiem lubieżna muzyka oraz ruchy wymagane we współczesnych tańcach są obliczone na wywołanie pożądania seksualnego. Niestety, także i te osoby należą do twojego diabelskiego królestwa. Jestem pewien, że także literatura i prasa pornograficzne są trucizną, której powszechnie używasz do niszczenia dusz.
Demon – „Oczywiście! Książki, które wzniecają pożądanie oraz gorszące zdjęcia są moją potężną bronią i często jej używam. Odrywam ludzi od zdrowej literatury, wzbudzając w nich niechęć do niej, a jednocześnie budzę w nich pociąg do rzeczy nieczystych. Pisarze wiedzą o tym, znają upodobania ludzi i dla chęci zysku rozrzucają na kartach swoich powieści i magazynów ilustrowanych nasiona nieczystości, które sami noszą w sercach. Tego typu lektura pobudza zmysły i pragnienie przyjemności w czytelnikach i w ten sposób liczba moich ofiar ciągle się powiększa”

 

No proszę. Sam Pan piekieł potwierdza, że Ci którzy chcą odczuwać przyjemność, idą w jego stronę. W stronę siarki i wiecznego potępienia, pełnego wrzasków bólu, niekończącego się cierpienia. Wydaje się to śmieszne, to kabaret; ale jeśli jest to kodowane od dzieciństwa, człowiek czuje prawdziwy, realny lęk. Ten strach jest tak duży i tak głęboko w człowieku tkwi, że umysł może tworzyć wizje, sny i halucynacje demonów, diabłów i strzyg. Na człowieka nakłada się kajdany, których nie widać, ponieważ są ograniczającym wzorcem. Jak odejdziesz od religii, idziesz we włochate ręce Złego. Wyobraźnia karmiona od dzieciństwa wizjami piekła, robaków i bólu, działa i robi swoje. Zostajesz więc w swojej religii, która Cię zastraszyła, zmieniła w niewolnika, i nawet nie wiesz co tracisz. No cóż, tracisz szczęście. Ale pewnie mi nie uwierzysz, bo skoro tak źle piszę o religii, autorytetach i politykach, to pewnie przemawia przeze mnie sam Belzebub; a ja jestem jego dealerem dusz. Szkoda tylko że tak mało mam za to pieniędzy. Czy sługa Lucyfera jeździłby seicento? a, już wiem; jeżdżę nim dla zmyłki Tych Którzy Znają Prawdę. Znają; bo im ktoś ją wyczytał ze starej, świętej książki. To prosty interes; wszystko co przyjemne jest złe, więc i tak ludzie to robią, i czują wyrzuty sumienia. Te można odkupić spowiedzią, a później ofiarą. Niby nie trzeba nic płacić, ale… ale się płaci. Bo co sąsiedzi powiedzą, co proboszcz sobie o nas pomyśli?
Szczęście jest w Tobie. To prawda, chociaż nierozumiana. Szczęście to Twoja reakcja na zdarzenia. Myślisz że szczęście da Ci awans, nowy samochód, willa? da albo nie da, znamy przecież przypadki ludzi niezwykle bogatych, którzy szczęśliwi nie są. Nawet popełniają samobójstwa, co dla biedaka wydaje się niezrozumiałe. Ale tak zawsze się działo, dzieje i dziać będzie.

 

Aktywacja

 

Są ludzie, którzy umieją aktywować ośrodek przyjemności do takiego stopnia, że w czasie chociażby medytacji, odczuwają błogość znacznie większą niż tę dostępną od heroiny. Można sobie zadać ważne pytanie; ile czasu taki ośrodek może dać człowiekowi przyjemność? odpowiem przewrotnie. A ile czasu można się bać? ja mam silne lęki od kilkunastu lat, a wiemy (chociażby z psychologii) że są ludzie, którzy całe życie (kilkadziesiąt lat) balansują na skraju histerii, paniki. Da się? jasne, to pestka dla ośrodka kary i przyjemności. Skoro da się nasączyć krew hormonami cierpienia, można tego dokonać w drugą stronę. Odpowiedź jest wielce obiecująca; można pławić się w szczęściu, całe życie. I to takim szczęściu, o poziomie którego nie decyduje czyjaś dezaprobata, chcenie albo opinia. I to jest właśnie cel ludzkiego istnienia, utracony Eden. Trudno w to uwierzyć, pierwsze co nasuwa się na myśl czytelnikowi, to pewnie przysłowie „nic co dobre, nie trwa wiecznie”. A niby dlaczego nie? bo ktoś tak powiedział? ile lat cierpisz? ile lat jesteś niespełniony? ten ból, to pobudzony ośrodek, który może działać w drugą stronę. Jeśli możesz ciągle cierpieć, możesz trwale być radosnym, lekkim, szczęśliwym. Aż do śmierci możesz być napruty odprężeniem, zadowoleniem, szczęściem. Możesz wszystko, ale zawsze byłeś uczony że nic nie możesz. Władza i religia, przeraźliwie boi się ludzi, którzy sami z siebie potrafili by być zadowoleni. Bo czy takim człowiekiem można kierować? nie można. Cała więc para idzie w to, by wmówić ludziom że nic nie mogą, nauczyć ich bezradności i strachu, życia w lęku i pokorze, jak barany. Wszystko to kłamstwo, autorytety, państwo, powszechnie wyznawane prawdy i wartości. To kit trzymający Cię w kajdankach.

 

Religia wmawia człowiekowi od najmłodszych lat, że ludzie winni są za to że dwa tysiące lat temu ktoś zabił Jezusa. Pomijając takie oczywistości jak te czy Jezus w ogóle istniał, i to że może tam chodziło o coś zupełnie innego niż nam wmawiają, jest to wszystko po prostu manipulacją, dokonywaną świadomie na małym dziecku. Oczywiście, poczucie winy nie sprawia przyjemności. Człowiek źle się czuje, chciałby jakoś to z  siebie zdjąć; i oczywiście dostaje taką możliwość, poprzez różne ceremonie. Działają one na chwilę, żeby człowiek w którym zapuściło korzenie poczucie winy, do końca życia czuł się źle, i czuł się zobowiązany, lojalnościowo i przede wszystkim finansowo, wobec ludzi którzy uważają się pośredników między Bogiem i ludźmi w modnej czerni, którzy zniszczyli mu życie. Zainfekowali go poczuciem winy, za coś czego nie zrobił, a za co ma się czuć winny. Państwo natomiast, wmawia Ci że ktoś inny jest wrogiem. To nie wróg, tylko oszukany tak samo jak Ty człowiek, wierzący że coś musi. Nic nie musi. Tylko został tak przekonany, poddany manipulacji.

 

46 thoughts on “Egzorcyzmuję!

  1. Mistrzu świetny artykuł…ale posłuchaj jeżeli masz czas i ochotę na to.W moim ”świecie” dominuje lęk przed Bogiem czuje że On ciągle mnie ściąga ze mi coś narzuca każe nie chce abym był szczęśliwy…mam takie wyobrażenia które za cholerę nie mogę zmienić co mam robić w takiej sytuacji gdzie wszystko wydaje się szare i ponure a Bóg w którego wierze tylko czeka aż się potknę…męczę się stary

  2. Sebaa zrobili Ci pranie mózgu w brudnej wodzie.
    Ceremonii multum, abyś się zapętlił.
    Przy każdym Twoim strachu zrób sobie ceremonię oczyszczania, tak, abyś poczuł to co czułeś, gdy byłeś „czystą kartką”. Byłeś taki, takim się urodziłeś, później kazano Ci dźwigać ziemski brud.
    Możesz nawet wejść pod prysznic i się obmyć, wyszorować co chcesz, abyś poczuł, że brud spływa.
    Zrobisz to 10 razy, a może za 11 poczujesz ulgę, może szybciej ?
    Może dowiedz się, gdzie jest jakieś źródło. W moich okolicach jest w lesie. To jest naprawdę czyste i ma Energię Ziemi z której KK zrobił biznes. Czy Ty myślisz, że ja np. nie wierzę w Moc, która nas chroni, pomaga niestety wszystko wg. życzeń. Jak pisze Mistrz, czego się boisz – to własnie to wzmacniasz. Bierz strach na klatę, pozwól mu przejśc przez Ciebie, nie zatrzymuj poprzez wypieranie. Jest OK , równie dobrze może go nie być. Przyjmij jak dobrego kumpla, przetraw spotkanie i zostaw go w tyle.
    Ile razy chce zagościć OK tyle razy bądź gościnny, ale pożegnaj kogoś, kto Cie przygniata. Dosłownie tak jak byś serdecznie pozegnał niemiłego sąsiada. Zamykasz drzwi i jesteś SOBĄ, a nie z sąsiadem.
    Jesteś SWOJĄ CZYSTĄ KARTKĄ , sam zapełniasz ją treścią taką jaka Tobie odpowiada.
    Wymyślaj ceremonie równie dobrze, jak ktoś tam wymyślił. Poczuj siłę swojej ENERGII i nie zagłuszaj jej, bo ONA tylko Ciebie kocha, a Ty ciągle patrzysz na NIĄ oczami ludzi, którzy wmówili Ci nieprawdę na JEJ temat.
    Uwierz mi jest, a czy nazwiesz ją od Boga, czy Universum to już tylko słowo. Pierwsze opatrzone strachem, zmień słowo, a poczujesz ulgę.

  3. Mistrzu super felieton.
    Jak ja ubóstwiam Ciebie takiego, gdy się rozpisujesz w tematach:
    [quote=Mistrz]… wypędzę z Ciebie demona głupoty, obłudy i hipokryzji…[/quote]

  4. A ja jestem za teoria popedu..i blizej mi jest do Demona i jego hedonistycznych ciagot 😈 ..natura jest moim drogowskazem…tyle w temacie 😈

  5. [b]Jeszcze jedna ofiara watykańskiego siewu.
    Błąd piekielnej interpretacji.[/b]

    Tradycja kk (doktryny i antyseksualne szaleństwo) nie mają nic wspólnego z Chrystusem i jego drogą. To antyseksualna „duchowość” wielkich religii przemieniła ludzi w demony, to za nią stoją demony a nie za Boska sferą seksualną.

    To naprawdę obraża ludzką inteligencję, jak można być tak bezmyślnym.

    Już mały kajtek w tym świecie, łobuz podwórkowy, wie swoje, cyniczny i wulgarny, wręcz z zapiekłą nienawiścią w aspekcie seksualnym. Zakłamanie starych, proces wypróżniania, biologia, nocne odgłosy rodziców, tabu, rodzą młodzieńczy bunt, łobuzerscy rówieśnicy dopełniają reszty.
    Oczywiście chciałby pojebać sobie, poruchać, popierdolić, i w końcu jako ten czy inny draniu to robi.

    [b]Robi na poziomie który dał sobie zaszczepić.[/b]

    I bredzi o tym że bliżej mu do demona i natury.
    Jeszcze jeden owoc watykańskiego szaleństwa.

    [b]A ten poziom właśnie, poziom z głębokim poczuciem winy, nieczystości, utożsamiany ze złem, demonami, szatanem, jest dla prawdziwych demonów bezpieczny. [/b]

    Bo na tym poziomie ludzie są jak martwi, są zimni, nie ma w nich boskiego ognia. Ognia który mógłby uczynić z nic braci i siostry Chrystusa.

  6. Są cztery wyjścia z tej męczarni. Jedna to nagłe uzdrowienie, nazwijmy to cudem; bardzo wielka rzadkość. Zdarza się, chociaż ja tego nie doznałem. Drugie to systematyczna praca nad sobą, z wykorzystaniem dobrych technik. Po prostu mechaniczna praca nad wyobrażeniami, bez mieszania się w mistykę itd., najlepsze tu są techniki NLP. Trzecia to modlitwa i prośba, by prawdziwy Bóg pokazał Ci jaki jest, ponieważ teraz widzisz tylko i wyłącznie swoje wyobrażenie Boga. To może zadziałać, pod warunkiem szczerości intencji. Czasem tylko zamiast Boskości, zgłasza się zupełnie kto inny, i tworzy się problem.

    Czwarte wyjście, to metoda którą testuję, i jestem zaskoczony jej efektami [url]http://www.youtube.com/watch?v=ChH1zpVqoiI&feature=related[/url] obejrzyj i stosuj kody. Najlepiej kup książkę, nawet jeśli nie masz kasy, ZWŁASZCZA jeśli jej nie masz.

  7. Póki człowiek żyje, ośrodek funkcjonuje. Można już srać w pampersa ze starości, i nadal odczuwać głęboką satysfakcję, chociażby z faktu że jest dzień, później cieszyć się z nocy, i tak non stop. Najpierw trzeba się „odprogramować”, a później stworzyć własne warunki. Brzmi lekko, a najczęściej wymaga sporo pracy. Programowanie trwało latami, więc odwrócenie procesu musi także potrwać; na szczęście nie tyle lat. Zdrowienie jest znacznie szybsze, niż staczanie się wbrew naturze i prawom życia.

  8. Zgadza sie ,wszystko sie znajduje w osrodku zwanym mozgiem i genetyki od tego jestesmy zalezni..mowiac w skrocie..Nasz mozg ma swoje projekcje a geny decyduja o naszym zdrowiu,temperamencie,wygladzie itp itd..Problem polega na tym,ze na nas maja wplyw uwarunkowania w ktorych jestesmy wychowywani,w ktorych funkcjonujemy.I tu w tym miejscu uzyje fantastycznego slowa..BUNT..a to jest rewolucja,ktora pozwoli zniszczyc to co w nas uwiera i przetransportowac na to co chcemy,pokonujac bariery..nie mam tu na mysli zabijania innych ludzi,chodz np zolnierze maja wpisane w swoja prace zabijanie..ale wracajac do istoty..to my sterujemy swoim mozgiem,gdzie jestesmy,co robim z kim rozmawiamy z kim sie rzniemy itp itd..przeszkody sa po to by je pokonywac.Moim zdaniem nie ma takiego problemu,ktorego nie mozna rozwiazac..to tak jak z zadanie matemtycznym,rozwiazujemy go tak dlugo az go rozwiazemy i ustalimy jaka jest suma.To samo jest z zyciem naszym, dazymy,staramy sie rozwiazywac problemy..wiekszosc z nas wmawia sobie,szuka roznych wymowek,ze sie nie da..ale z moich doswiadczen wynika ,ze wszystko sie da zrobic i wszystkiego mozna dokonac tak jak chcemy..nawet jak przeszkadzaja nam emocje.My samce mamy wkodowany system pt zdobywanie,walka.Kobiety system przetrwania,budowania gniazda i na tej bazie dwuch stron dochodzi do konfliktu interesow..albo jedno zdominuje druga strone i na odwrot.
    Kolejna sprawa systemow zewnetrznych typu KK,polityka,korporacje,kobieta itp itd..przeprowadzajac symulacje pt. zalozmy,ze ich nie ma..musimy sobie wyobrazic co wowczas mozemy zrobic,czego dokonac ile czasu nam zajmie..tzw zmiana oprogramowania,precepcji czy swiatopogladu na nsze zycie.Robimy tzw konspekt luzny,ruchomy..nanosimy poprawki..i dzialamy dalej..Pytanie zachodzi jakie koszty ponosimy..oczywiscie czekaja nas przegrane..wyciagamy wnioski przerabiamy temacik i dalej dzialamy…
    Depresje,zalamania nerwowe,bezsennosc itp itd…czlowiek to chemia na wszystko jest pigulka.
    Przy moich zalozenia np. nie ma Boga,nie ma nieba,piekla..jakis Chrystusikow,braci czy tez siostr jego ,moze kiedys byl..wielu buntownikow bylo ze swoimi tzw misjami ideami.Ale ja zyje tu i teraz..i ja za to zycie odpowiadam nikt inny,ja ryzykuje nikt inny.
    Reasumujac temat jest bardzo szeroki i mozna debatowac nad nim bardzo dlugo w roznych jego aspektach.

  9. Takie to proste-a tak mało ludzi to rozumie…
    Na maturze z polaka miałam temat „każdy jest kowalem swojego losu”-dostałam piątala-a z perspektywy lat widzę,że powinnam oblać,bo dopiero od niedawna mam świadomość potęgi tych słów!
    A co do artykułu-chapeau bas

  10. Gdyby ktoś dzisiaj zadał mi pytanie: Kim dla mnie jest Bóg, odpowiedziałabym, że jest [b]matematyką[/b].

    Każda myśl, emocja, zamierzenie jest generatorem kodu liczbowego dążącego do wyrównania, czyli do 0.

    Co z tego, że ktoś powie mi że jestem ZEREM:P:P:P
    Zero to liczba doskonała. Wyrównania dobra i zła, minusa z plusem. Symbol neutralności, harmonii i błogości, czyli samego Boga.

  11. Oj tak ..jak zwal tak zwal..ale matematyka to zycie..wszystko jest obliczalne,biorac pod uwage margines bledu..plus,minus.
    Afrodytko tej logiki Twoje dotyczacego generowania kodu liczbowego dazacego do wyrownania,czli do 0..mozesz przedstawic rachunek bo nijak sobie nie umiem tego poukladac..no chyba ,ze jest to Twoj specyficzny zart..sugerujacy,ze co sie nie zrobi to i tak wyjdzie zero…no nie zgodze sie..oczywiscie kazdego z nas czeka smierc,wyzerowanie..ale co zrobimy i czego dokonamy w zyciu wiemy o tym dokladnie i wiemy co zostawiamy dla innych pokolen…a co dalej to juz nigdy sie nie dowiemy..no chyba ze zaczniemy stawiac hipotezy dotyczace ewolucji:)

  12. Afrodyto chyba właśnie o to w tym wszystkim chodzi,żeby każdy miał swój własny obraz i wyobrażenie Boga,dla jednych będzie on matematyką,dla innych energią itp.Ja nie wiem czym jest Bóg, ba nie wiem czy istnieje wogóle-uważm,że ludzki mózg nie jest w stanie pojąć i zrozumieć pojęć niezakrojonych czasoprzestrzenią.Przynajmniej mój na pewno:)

  13. Sprawy sporów na temat Boga i jego istnienia super ukazuje De Mello,przytaczając przypowieść o dwóch ślepych mężczyznach kłócących się o coś czego nigdy w życiu nie widzieli a jedynie poznali opinię zupełnie obcej osoby na ten temat !
    Nie potrafię teraz tego znaleźć,choć warte byłoby zacytowania-a już na pewno powinni to przeczytać katecheci i księża głoszący kwieciste kazania na temat kim to jest Bóg,co robił,co myślał i czego by od nas chciał!

  14. Marek, felieton bardzo mi sie podoba, ale nie w całości.
    Kwestia obrzydzania seksu. Religia, zgadza się. Władza – to jest bardziej skomplikowane. Niegdyś oczywiście tak było, choćby bolszewicy.
    Ale teraz?
    Media, popkultura wręcz ociekają seksem.
    Władze promują „edukację seksualną” czyli choćby naukę przedszkolaków masturbacji.
    Cały ruch rewolucji seksualnej został sztucznie wywołany.
    Dlaczego? Stwierdzono że ludzie mający w życiu wielu partnerów seksualnych, tworzą mniej stabilne rodziny, skłonne do rozpadów. Cóż, czy to dobrze czy źle z punktu jednostki – różnie można oceniać. Ale z punktu zbiorowości to źle, prowadzi to do większej atomizacji społeczeństwa, wystawia go na manipulacje rządzących. Rodzina zawsze była siedliskiem tradycyjnych wartości. Rozbijamy rodzinę – wzmacniamy państwo.
    Sowieci próbowali robić to przez pranie mózgu a także przez zwykły strach. Obecnie używa się marchewki zamiast kija.

    Kiedyś istniały wielopokoleniowe rodziny, zastąpiono je modele 2+2, czyli małżeństwo plus dzieci, teraz natomiast powstaje moda na singli.

    No ale czy to wszystko jest dobre dla jednostki? Z krótkiej perspektywy chyba tak, siedzenie w małżeńtwie z zołzą którórej się nie cierpi to nic przyjemnego. Ale w dłuższej perspektywie nie, bo zwiększanie władzy nad społeczeństwem, przemodelowywanie go to w końcu chipowanie ludzi, obowiązkowe szczepienia trucizną, kontrolowane epidemie, rząd światowy.

  15. W niczym nie doszukałam się sprzeczności:P
    Jeżeli przyjmiemy, że wszystko jest energią, wtedy też musimy przyjąć, że wszystko podlega prawom fizyki. Idąc dalej przyjmuję, że ta energia dąży do wyrównania sił, spoczynku, zawieszenia, czyli inaczej mówiąc do zera, czyli Absolutu.
    Im większa energia, tym większy opór, który można pokonać np. prozakiem.
    Czyli reasumując wychodzi na to, że im większy plus tym większy minus. Dlatego najlepiej zaczynać od zera i na zerze kończyć. Czyli wewnętrznie przyjąć, że wszystko ma wartość ZEROWĄ:P

  16. Bóg ma wartość nieskończoną i jest nieskończonością.
    Widzę że dalej brniesz w totalny relatywizm i nihilizm.
    Absolut jest wszystkim oprócz tych którzy sami się z Niego wykluczają.

  17. Polskie prawo kilka lat temu pozwalało na pokazywanie seksu oralnego, analnego bez jakichkolwiek ograniczeń.
    Te formy treści seksualnych nie były traktowane przez prawo jako tzw. twarda pornografia.

    Pokaż mi stację TV która w PL pokazywała takie produkcje erotyczne bez kodowania choćby i po 23.00.
    Nie było choć mieli do tego prawo.

    [quote]Media, popkultura wręcz ociekają seksem.[/quote]

    Ociekają patologicznym podejściem i to w wersji totalnie ocenzurowanej.

    Prawdziwa edukacja seksualna musi prowadzić do odzyskania przez człowieka wolności i godności w tej sferze, ma ona być tak naturalna i swobodna jak oddychanie. Raz na zawsze skończy się prostytucja w tym prostytucja małżeńska.
    Jeśli kobiety nie mają co najmniej równorzędnego do mężczyzn pragnienia w tej sferze to niech się leczą lub idą do zakonu.

  18. [quote]Bóg ma wartość nieskończoną i jest nieskończonością.[/quote]

    Nieskończonością jest świadomość, bo tak naprawdę niczego nie jest świadoma do końca, ponieważ wszystko zależne jest od nastawienia ostrości. Nieskończoność się kończy, gdy natrafi na punkt krytyczny, natomiast sam Bóg jako punkt odniesienia jest doskonały i skończony i ma wartość, że się powtórzę: zero.

  19. [quote]energia dąży do
    wyrównania sił, spoczynku, zawieszenia, czyli inaczej mówiąc do zera, czyli
    Absolutu.[/quote]

    Fizycy dziwią się symetrii w mikroświecie i jednocześnie nie potrafią zrozumieć rzeczy najprostszej. Wiedzą o tożsamości materii i energii i dalej nie chcą zrozumieć.
    Na początku była energia, to rozdzielenie energii na dwie uwięzione czasoprzestrzennie pętle, w postaci materii i antymaterii, utworzyło Universum takie jakie dane nam jest obserwować.

    Czy to jest nic ?

    Tryliony supergromad galaktyk, a za horyzontem ludzkiego postrzegania może to powiększać się dalej w nieskończoność.
    Nikt też nie powiedział, że ten wszechświat jest jedynym.
    Anihilacja to najbardziej energetyczny proces znany współczesnej nauce.
    W każdej materialnej drobinie tkwi niewyobrażalnie wielka energia.

    [b]Spójrz na niebo, spójrz na gwiazdy, nadal twierdzisz, że to ZERO ?![/b]

    [b]Czy nasze uczucia, miłość, wszystko co dobre, to ZERO ?![/b]

  20. Dobro i zło to zupełnie inne pojęcie niż plus czy minus.
    Nie można utożsamiać tych pojęć, ktoś kto to robi kieruje się złą wolą, lub został okaleczony przez takie nieodpowiedzialne kreatury jak osho czy de mello.

    Plus i minus w baterii dają energię są elementem zjawiska fizycznego.

    Zło i dobro nawzajem się wykluczają, są antagonistami.
    Nie są więc symetrią dla siebie ani tym bardziej nie są w stanie połączyć się w jedność dając zerową wypadkową.
    Nazywać taką niemożliwą wypadkową bogiem to niewyobrażalny absurd.

    Dobro i zło to kategorie moralne a nie matematyczne.
    Po to w chaosie rodzi się Bóg by za dobro nagradzać a za zło karać.

    Relatywizm moralny, negowanie negatywności zła, negowanie zła katów i cierpień ich ofiar, negowanie wartości dobra, jest z gruntu złe, wręcz demoniczne.

  21. Słuchaj, a jak ja Cię proszę kilkadziesiąt razy Robert żebyś u mnie nie pisał (na samczeruno proszę bardzo, póki nie narozrabiasz) a Ty na chama się wpychasz, na siłę, później mnie lżysz, oskarżasz o bzdury, to robisz źle czy dobrze?

    Czy Ty rozumiesz to, że ktoś mówi Tobie „nie”? i jak Ty z tego poziomu na którym jesteś, możesz cokolwiek mówić na takie tematy? jesteś nachalny na maksa, resztę grzechów przemilczę. Jak mi mówią żebym spierdalał, to spierdalam. Jak Tobie mówią, to wciskasz się na chama. I jak ja mam Cię szanować, powiedz mi?

  22. To powiedz mi proszę kolego, jak żyło się w czasach gdy rodzina była absolutnym priorytetem? odpowiem Ci, bo sprawa jest jasna; wojny, nieludzkie rzezie, gwałty itd. Chociażby w nazistowskich Niemczech, rodzina i rola w niej kobiety i mężczyzny, była tradycyjna. Efekty do dziś znamy i widzimy.

  23. [quote]Na początku była energia, to rozdzielenie energii na dwie uwięzione
    czasoprzestrzennie pętle, w postaci materii i antymaterii, utworzyło Universum
    takie jakie dane nam jest obserwować.[/quote]

    Sam sobie odpowiedziałeś, po czym zapętlasz. Bez materii i antymaterii nie ma ruchu, nie występuje dynamika, nie ma życia. Wszystko dąży do wyrównania energii. Nie wyłączając przy tym żadnej z nauk tak Biblii, jak i mistrzów duchowych, takich jak De Mello, nawet Tolle. Powiedziałabym, ze nadal nie widzę w tym co piszę sprzeczności i wszystko zarówno to co głoszą naukowacy jak i wszelcy uduchowieni jest jak najbardziej ze sobą kompatybilne.

  24. Ej, bez przesady, nie kazda religia wzbudza obrzydzenie do seksu. Wprost przeciwnie, akurat buddyjskie podejscie nakazuje sie nim cieszyc do woli, hehe 🙂

    Odnosnie egzorcyzmow, to rozwala mnie katolickie podejscie do tematu, naprawde ignorancja straszna, kiedy wmawia sie ludziom rozmaite glupoty. Jachu z Polkowic po pijaku walnie w slup, przekreci sie, opeta Zoche, a ksiadz zaraz krzyczy, ze to Pan Lucyfer, Wladca Piekiel 😉

    No i potem gada ten Jachu rzeczy niemozliwe, co tylko sie na jezyk mu nawinie, a glupcy sluchaja 😉

  25. Fakt pozostaje faktem, kulura zachodu obecnie promuje swobodę seksualną. Powoli, przekraczane są kolejne bariery. Nie dzieje się to bez przyzwolenia władz, było by to niemożliwe.
    Mają w tym swój cel i nie jest to w ostatecznych rozrachunku nic dla nas przyjemnego.

    Twoja teza jakoby władza zawsze obrzydzała seks jest nieprawdą.

    Po za tym rola kobiety w społeczeństwie III rzeszy nie była żadną przyczyną tego czym ten reżim był i sama w sobie nie doprowadziła do żadnych efektów.

  26. Masz ochotę na kobietę? Po tym filmiku odechce Ci się seksu, kobiety są obrzydliwe, i kto nazwał je płcią piękną…[url]http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&NR=1&v=A-QiU_bKoO0[/url]

  27. Witam

    Pozdrawiam i witam autora tej strony i jej czytelników 🙂

    Od jakiegos czasu wpadam tutaj na chwile i przyznam ze całkiem miłe klimaty..

    Dizis postanowiłem napisac odnosnie felietonu powyzej… Wszytko fajnie opisane dosyc humorystycznie prowokująco i ciekawie. A gdzie autorze w tym wszystkim MIŁOŚĆ ? Wymieniasz religie podswiadomosc i sex ,,, A gdzie słowo o miłosci ? Tylko popęd ? Zwierzece odruchy zaspokojenia samca? :))
    Pozdrawiam
    Zahir

  28. Bardzo interesujący temat poruszyłeś Marku.
    Dotykasz problemu który zabrał mi najlepsze lata dorosłego życia. Zabiera nadal.
    Nie pochodzę z jakiejś patologicznej rodziny. Rodzina jakich wiele. Przeciętna. Rodzice chowający jak potrafią. Ciężko pracujący. Mama histeryczka która, żyła tylko rodziną. Bojąca się o dzieci, właściwie wszystkiego. Ojciec wrażliwiec w grubej skorupie żołnierza. Grubiański. Nie mam z nimi zbyt dużej więzi. Nie ma o czym pogadać. Nie rozumieją kim stał się ich syn. Miałem skończyć studia, ożenić się, mieć dzieci i mieszkanie w kredycie a Oni wnuki. Nic z tego.
    Dzieciństwo kojarzy mi się głównie z nerwowością Mamy, imieninami w wojsku, byciem popychadłem w szkole, lataniem po lesie z karabinem i wojskowymi torbami oraz ciepłem dłoni Babci Krystyny.
    Zostałem zaprogramowany. Nie umiem być asertywny. Przeżywam, rozmyślam, filozofuję. Uważam się za podczłowieka. Jak na planecie małp. Aczkolwiek nie wobec wszystkich. Unikam wszystkiego co mnie stresuje. A stresuje bardzo wiele. Nie lubię ludzi. Choć mam za sobą doświadczenia łóżkowe z kobietami i to całkiem udane, kobiet nie lubię. Kobieta kojarzy mi się z chodzącym psychiatrykiem. Raz tak, raz siak. Co byś nie zrobił to źle. Nie lubie stanu niejasności. Lubię jak A to A a B to B.Nie lubię być w centrum uwagi. Nie lubię nowości, nieprzewidywalności. Gdybym mógł mieć pracę domową która mi zapewni utrzymanie to bym z domu się nie ruszał. Co ciekawe, w obecnej pracy jestem inny. Jest beznadziejna finansowo i ambicjonalnie ale ludzie którzy tam pracują dają poczucie komfortu. Nie widziałem w jednym miejscu tylu fajnych ludzi.Ale jak pomyślę sobie że mam iść do nowej pracy to mnie skręca. Nie chcę poznawać nowych. Kontakt z ludźmi jest nieprzyjemny. Od lat jestem w ciągłym napięciu. Źle sypiam. Najgorsze że człowiek świetnie zdaje sobie sprawę z tego co się z nim stało i jego życiem.

  29. [quote=Mistrz]

    Czwarte wyjście, to metoda którą testuję, i jestem zaskoczony jej efektami [url]http://www.youtube.com/watch?v=ChH1zpVqoiI&feature=related[/url] obejrzyj i stosuj kody. Najlepiej kup książkę, nawet jeśli nie masz kasy, ZWŁASZCZA jeśli jej nie masz.[/quote]
    Nieeeee, nieeee, ha ha ha. Nie wierzę. 😆

  30. Też się tak urodziłeś.
    Zostałeś uwarunkowany na nienawiść i obrzydzenie do tego co piękne i naturalne. Ta kobieta rodzi dziecko a ty czujesz obrzydzenie. Coś tu jest bardzo nie w porządku. Na pewno nie można tego powiedzieć o procesie narodzin. Więc nie w porządku jest z twoim pojmowaniem tego procesu, a ogólnie z pojmowaniem prokreacji.
    Jest tylko jedno dobre wyjście – zaakceptować i pokochać. Ta dziewczyna rodząc cierpi, tak samo cierpiała twoja matka a ty się brzydzisz ?
    Brzydź się zła, krzywdzenia, zadawania cierpień, ran, wyzysku.
    Kochaj to co służy życiu i daje życie.

  31. Roberto, widzisz, minąłeś się z powołaniem i nie zostałeś księdzem. Miałbyś swoją osobistą gosposię i nie tylko, czyli połączenie przyjemnego z pożytecznym i zamiast wylewać frustracje tutaj na forum, dążyłbyś do zera:P

  32. Siemanko, wobec tego co ze zmiennością nastrojów, o których to pisałeś jakiś czas temu? Chodziło mniej więcej o to, że raz są pozytywne myśli, a innym razem trochę mniej, wszystkie oczywiście naprzemienne.

  33. A jak opisać miłość? to co ja czuję, mogę nazwać miłością, ale może nią nie być. Napisać o miłości łatwo, ale każdy i tak zrozumie tylko to, co kojarzy mu się z tym słowem. Np. żona alkoholika mająca DDA, kojarzy miłość z biciem a później pełnym smrodu rzygów pieprzeniem.

  34. Sorki że późno odpowiadam, ale nowa strona itd. Napisz mi, chciałbyś żeby coś się zmieniło? czy masz wizję jaki chciałbyś być? napisz to.

  35. Miałbym być zakłamanym pachołkiem bestii ?!
    Chyba Cię Afrodyto pogięło !
    Co Ty widzisz w takiej sytuacji pożytecznego ?
    Czy każdy kleryk, proboszcz ma na plebanii kochankę ? Toż by to dopiero była patologia.
    kk wprowadził celibat z jednego powodu – babskiej chciwości, wszystko by rozdrapały z tej instytucji.
    Naprawdę wkurzasz mnie też tym zerem, czy to złośliwość czy ogłupienie przez demony new age ?

    zero to zero a nie stan jakiejkolwiek równowagi.

    Zero bezwzględne to najniższa możliwa temperatura, wszystko wtedy staje się martwe zero równowagi, a Bóg w tej temperaturze ledwo zipie.

  36. Roberto, naprawdę nie jestem złośliwa, ale mnie właśnie niedawno wyprostowało:P Doszłam do wniosku, że wiara w miłość, dobro, człowieczeństwo to jak wierzenie w krasnoludki:)

  37. Któż Cię tak skrzywdził ?
    A może to obserwacja życia ?

    Toż własnie o to mi chodzi, o to że ludzie cały czas się staczają. Liberalizm w PL, przymus ekonomiczny, zero państwa socjalnego, bezrobocie, wykluczenie, robią z ludzi do końca niewolników i potwory.
    Naukowcy z rzadka przebąkują o ludzkiej mentalności, jak była różna od tej obecnej. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu było znacznie lepiej. Sto lat temu ludzie byli tak różni (większość prostoduszna, poczciwa) że gdyby przenieść się w ich czasy wydawaliby się odrębnym gatunkiem.
    Kilkanaście tysięcy lat temu „bogowie” byli między ludźmi, bo ówcześni ludzie najwyraźniej zasługiwali na to. Może i byli krwiożerczy władcy, były wojny, wyzysk, ale większość ludzi była dobra, o złotych sercach.
    Dziś narzucony wyścig szczurów, globalny kataklizm w postaci neoliberalizmu (bo ten w ujęciu globalnym skazuje całe państwa i kontynenty na upadek), narastająca nędza, to wszystko robi z ludzi, zwłaszcza z tych pozostających puki co w szczurzej grze (bo przecież trend jest oczywisty, ta ekonomia zmierza do upadku) cyniczne bestie.
    Jak oczekiwać od ludzi patriotyzmu jak to państwo jest w istocie mafijnym okupantem, który bezlitośnie niszczy każdą uczciwą jednostkę lub pozwala ją zniszczyć ?
    Jak oczekiwać właściwych postaw skoro tryumfuje cynizm, wygrywają na każdym kroku kanalie, mafijne układy są kompletnie bezkarne ?
    Jak oczekiwać dobrego serca, zdolności do miłości od cynicznych szczurów, które zatraciły się w kompromisach, a coraz częściej świadomie wybierają zło ?
    Taki skurwiel będzie katem dla ludzi, będzie dobry w akumulacji majątku, będzie atrakcyjny dla chciwych samic. Czy będzie dobrym kochankiem, mężem, ojcem ? Na pewno nie.

    Ty piszesz o utracie wiary w dobro a ja w dobro wierzę i dlatego walczę z bestią od lat.

    To jedyny motyw moich działań w necie, na pewno nie chodzi mi o wylewanie frustracji.
    Bo najczęściej to nie ludzie są źli ale narastająca patologia środowiska czyni ich złych.
    Ja na swój amatorski sposób próbuję dociec przyczyn choroby. I jestem przekonany, że te przyczyny znalazłem – zaszczepiono je ludzkości w epoce niewolnictwa. Stworzono patologiczne stosunki społeczne i wyświęcono je, zrobiono wszystko by wygasić ludzkie serca, by to co boskie i naturalne zastąpić piekielnymi kompensatami takimi jak chciwość.
    Pewnie się będziesz śmiała albo się wściekniesz, ale spójrz na gatunek najbliższy człowiekowi – Bonobo. Tam nie ma wyzysku, wojen, walk, nie ma zbrodni, sadyzmu, psychopatii, nie ma chorób psychicznych. Nie ma tam też pseudo naturalistycznej filozofii ofiar i drapieżników w ramach jednego gatunku.

    Żaden gatunek istot na Ziemi poza ludźmi nie ma w swoim obrębie ofiar i drapieżników.

    U ludzi patologia zaszła tak daleko, że dorobiono do tego religijną ideologię, wykorzystano starożytny symbol który miał nieść wiedzę o budowie materii do totalnej manipulacji, której i Ty się poddałaś. Z symbolu prapoczątku, symbolu kreacji świata, uczyniono puszkę Pandory, wrzucając bezczelnie do niego kłamstwa o pierwiastku męskim i żeńskim, czy takie demoniczne plugastwa jak relatywizm i szatańskie w istocie bredzenie o uzupełnianiu się, równowadze dobra i zła.
    Nawet noc i dzień tam kretyni wrzucili.

    kościół wykreował wbrew słowom Chrystusa fałszywy obraz Boga. Wśród ludzi dzieje się tyle niewyobrażalnego zła, tyle zbrodniczego okrucieństwa, że nie sposób pogodzić się z watykańską wizją boga. Ja w takiego bożka przestałem wierzyć bardzo dawno temu.

    Jak może w takich sytuacjach nie interweniować ktoś wszechmogący i nieskończenie precyzyjny ?
    Jak może straszyć kataklizmami naturalnymi (większość dewotycznych wizji) skoro podczas kataklizmów giną najczęściej niewinni ?
    Gdzie boska wszechmoc i precyzja ?
    Gdzie zdolność odsiania ziarna od plew ?

    Więc takiego boga z pewnością nie ma, natomiast widzę wiele śladów, które wskazują na to, że to o czym piszę u siebie naprawdę istnieje.
    Nasze życie jest swoistym wyborem, coraz więcej ludzi wybiera egoizm, skupienie na sobie, a to może dać tylko fatalną wypadkową.
    Sprawiedliwi w tym świecie żyją w ukryciu.

  38. Miałeś racje Marku…te emocje które mną targają, zamykają na życie i czynią ich niewolnikiem…nie są moimi. To emocje które przekazała mi Mama. Zostałem zaprogramowany tak jak Ona. Ogólnie rzecz biorąc moje życie to panika, lęk, strach, nerwica i wszystko to co daje mi ulgę. Chciałbym żeby ta panika się skończyła! Chciałbym do życia podchodzić na spokojnie, brać takim jakie jest. Panika w niczym nie zmienia zastałego problemu czy przeszkody a tylko je wyolbrzymia do monstrualnych rozmiarów. Kiedyś myślałem że poprostu to jest racjonalizm…a to panika.
    W przebłyskach spokoju umiem logicznie i odpowiedzialnie myśleć. Dojrzale o życiu i innych. Ale gdy zbliżam się do punktu który chcę omijać to rośnie panika…a ponieważ mam naturę refleksyjną i umysł zalewa milion myśli…panika tworzy masę scenariuszy złych dla mnie, że przegram, że będzie wstyd, że zdradzi, że zostawi z alimentami, itd….i myślę tylko jak się wymigać.
    Nie da się jednak paniki zwalczyć bez samooceny na dobrym poziomie. To kolejna sprawa na której mi zależy. Przestać myśleć o sobie jakbym był z gorszej gliny. Naprawdę odnoszę wrażenie jakby było po mnie widać że jestem gorszy, po twarz…jak u kogoś chorego na zespół Downa.
    Żeby być szczęśliwszym w życiu i coś jeszcze w stanie z nim zrobić…muszę te dwie sprawy ogarnąć. Samoocena i panika.
    Zapętliłem się…powstało samonapędzające się koło. Niska samoocena powiększa i tak duży już strach przed porażką i kompromitacją. W efekcie człowiekowi plącze się język, drżą ręce a umysł przestaje być logiczny. Coś nie wychodzi. To napędza jeszcze bardziej panikę i kompleksy. Człowiek już wie że w danej sytuacji zadrżą mu dłonie, bedzie dukał a ludzie będą na mnie patrzyć jak na debila…i rośnie panika przed kolejną taką sytuacją…
    Muszę przerwać te błędne koło. Nie jestem debilem. Taki myśliciel jak ja zbyt dobrze wie co robi z własnym życiem. Ta świadomość, jeśli nic nie zrobię, zaprowadzi mnie na tory kolejowe. Nie, bez obaw…nie dziś czy za 5 lat. Ale gdy dobiję 45 i więcej…kto wie jak świadomość zmarnowanego życia wpłynie na ludzką psychikę….
    Zapyta ktoś: czemu nie walczyłeś?
    Zaprogramowano mnie na bycie grzecznym i miłym chłopakiem. Na kłanianie się wszystkim w pas. Na uległość. Skąd mam być walczakiem?
    Dziś, nie ważne są dla mnie super pieniążki, dom z ogrodem czy posiadanie dzieci…ważne jest podjęcie walki o siebie, uspokojenie się wewnątrz…przyjęcie życia jakim jest…lubienie siebie…by nie umrzeć jako słaba jednostka…

  39. Uczucie napięcia, zdenerwowania, lęku jest bardzo nieprzyjemne…nie lubię tego odczuwać…i robię dużo by tego uniknąć…co dobija się na moim życiu i na innych czasem też…Czasem jestem bardzo wyczerpany…

  40. bardzo dobry tekst, szczegolnie koncowka, uwazaj zeby cie w naszym pieknym kraju na stosie nie spalili 😉
    kiedys tez myslalem ze nic co dobre nie trwa wiecznie i po przekroczeniu 30-tki stopniowo pograzalem sie w rozpaczy ze teraz juz tylko z gorki, stopniowy spadek energii, bol i smutek.
    poznalem jednak kogos – nazwijmy go nauczycielem duchowym – kogo mimo 60-tki na karku nigdy nie nazwalbym starym, ma bardzo sprawny umysl i cialo, ale co najwazniejsze promieniuje pozytywna energia, potrafi niczym dziecko czerpac przyjemnosc z rzeczy wydawaloby sie blahych. jest dla mnie zywym dowodem ze to co piszesz o edenie za zycia moze byc takze moim udzialem, pod warunkiem ze bede pracowac nad soba.

Dodaj komentarz

Top