Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Lichwa serca

Lichwa serca

Dużo młodych chłopaków, poucza mnie o pieniądzu, sile oszczędzania, pomnażaniu majątku. Oburzają się, że wydałem cały swój „majątek” na coaching (czyli 2400 zł) który niewiele pomógł, zamiast oszczędzać; oburzenie wzrasta gdy wzruszam ramionami, bo i co mam powiedzieć komuś, kto nie wie co znaczy spędzić kilka lat w zamknięciu? powiedzą że to fajne, że też by tak chcieli; wątpię. Dlatego tylko się rozbawiony uśmiecham, ale jest w tym uśmiechu wiele gorzkich akcentów.

Kąpiel w szampanie

Fanatycy Roberta Kiyosakiego, z pulsem ponad sto osiemdziesiąt, gdy myślą jak będą kąpali się z pięknymi dziewczynami w najlepszym szampanie, rozbijali po imprezach luksusowymi, najdroższymi mercedesami, młodzi liberałowie i gimnazjaliści; pryszczate szwadrony Korwina Mikke okupujące fora internetowe, wierzący że rzucą świat na kolana liberalnymi teoryjkami, wymyślanymi w gabinetach bankierów i działów PR wielkich koncernów, by dodać sobie kolejne miliardy kosztem ludzi. Latka mijają, a basenów z szampanem, złotych rolexów i pięknych modelek jak nie ma, tak nie ma nadal – pojawia się za to nędza i bieda, upodlenie u prywaciarza za nędzne grosze od którego nie można zwiać, bo nie ma zasiłków, poczucie frustracji, wściekłość, rozhisteryzowana grubaska przekonana że nasz mędrzec zniszczył jej życie, bo mogła wyjść za szejka a nie takiego nieudacznika. I pal licho że szejka raz w życiu widziała w telewizji. Poczucie że zostali oszukani narasta, ale nie można się do niego przyznać; nie można obwieścić światu, że oto zostaliśmy nabrani. Nauczanie i łajanie trwa więc do końca – show must go on. Ja to naprawdę rozumiem, przyznanie się do błędu wiele kosztuje.

Zbrodnia i gniew

Wiem to doskonale, bo sam byłem taki sam. Wszystko wiedzący, napchany sloganami z Korwinowskiej ówczesnej gadzinówki; życie jednak brutalnie zweryfikowało poglądy które uznałem za prawdziwe, a które takimi nie były. Do tej pory dębieję ze zdumienia, gdy słyszę ludzi którzy mówią że zabranie zasiłków i pensji minimalnej, pobudzi gospodarkę; tymczasem na podkarpaciu są teraz (2012/2013) ludzie, pracujący za sześćset złotych. I się cieszą, bo pracy nie ma. Po prostu nie ma. Posprzedawali wszystkie zakłady, jedne zniszczono, drugie prowadzi niemiec czy francuz, płacąc nędzne ochłapy. Lublin, Łódź, Rzeszów, Przemyśl; bieda, nędza, brak jakichkolwiek perspektyw, samobójstwa z rozpaczy i ulice pełne placówek bankowych. Gdy człowiek wejrzy głębiej poza główne ulice miast i miasteczek, widzi straszne rzeczy, patologię, czającą się w zaułkach i zrodzoną z nędzy zbrodnię i gniew. Zabrać im resztki pomocy społecznej – pobudzeni impulsem liberalnym, zaczną na wsiach i miasteczkach, gdzie rodzina utrzymuje się z kilkuset złotych, zakładać firmy i tworzyć bogactwa. Że bogacze ryzykujący więzieniem dla paru groszy, będą charytatywnie te pieniądze dawać biednym i chorym. Że jak nie dasz pieniedzy pracownikowi tylko biznesmenowi, to on zainwestuje w pracownika. Żeby w to uwierzyć, trzeba naprawdę mocno zrezygnować z logiki i takiego życiowego rozsądku. Z jednej strony pryszczaci liberałowie, utrzymywani przeważnie przez rodziców, z drugiej równie odrealnieni lewacy, uważający że kilka milionów imigrantów z obcej kultury, a nienawidzący obecnej która ich utrzymuje, to żaden problem. Że zakazanie i poddanie wszystkiego kontroli państwa, to recepta na udane życie, a zakaz posiadania broni i brak kary śmierci, będzie dla ludzi dobry. Obie strony straszą swoimi przeciwieństwami, i są tacy sami jak sztuczni podjudzacze w sprawie otyłości; istnieją dla nich albo szkieletory, albo wielkie masą Panie. A przecież nie trzeba być po żadnej stronie ekstremum, i być zwyczajnie normalnym. Iść pośrodku ścieżką, jak Budda. Trochę z liberalizmu, trochę z socjalizmu. Bo każdy z tych wzorców ma coś dobrego, ale także coś złego.

Mówią…

Mówią że jestem nieudacznikiem. Mówią że kompletnie nie znam się na finansach. Mówią że jestem leniwy, Mówią że mam małego… W sumie mają rację. Ale nie wiedzą najważniejszego, bo o tym żaden guru finansów już im nie napisze, tak jak nie piszą o tym, że największe fortuny zawsze powstają na wyzysku, nieszczęściu, wojnie, i wielkich, międzynarodowych przekrętach. Na wynalazkach, pracowitości, co najwyżej rosną milionerzy, a niezwykle rzadko trafi się miliarder. Dlatego ja to napiszę, ponieważ nie czuję się ani trochę, ani ociupinkę gorszy od multimiliarderów. Wypełnia nas ta sama krew, mamy takie same narządy wewnętrzne, trochę różni nas napletek, ponieważ ja go posiadam; nie widzę więc powodu, by się czuć mniejszym.

W życiu wymieniamy się pieniędzmi, które uznaliśmy za wymiennik towarów i usług. Tymczasem istnieje znacznie większa wymiana w każdej chwili naszego życia, a jest nią energia duchowa (mana, prana, chi) czyli prawdziwa przyczyna życia i naszych stanów emocjonalnych. Obliczałem sobie, jak bardzo jesteśmy poddani energetycznej lichwie. Proszę zauważyć że upicie się alkoholem, to lepszy humor na jakąś godzinę do dwóch, z kilkunastoma minutami euforii. Oczywiście te czasy mogą się zmieniać, podałem przybliżoną średnią, opartą na swoich doświadczeniach. Tak więc mamy jakieś dwie do trzech godzin przyjemności, a przyjemność w głębszym znaczeniu tego słowa, to wzrost energii. Pijąc więc zwiększamy (nie my, a byt który transerfing nazywa wahadłem, DEIR meduzą, ezoterycy myślokształtem, Castaneda latawcem a okultyści egregorem) poziom energii (co przekłada się oczywiście na dopaminę itd.) na te trzy godziny – a co później? ile trwa popularny „zrzut”? co najmniej sześć, do dziesięciu godzin. Później także trwa, tylko jest subtelniejszy, mniej zauważalny. A czym jest tzw. „dół”? drenażem z energii, i niczym więcej. To coś pozbawia nas energii duchowej, której skutki nazywamy detoksykacją organizmu. Śmiało można więc założyć, że trzy godziny ekstazy, kontra co najmniej kilkanaście godzin cierpienia, w tym pierwsze kilka potrafi być naprawdę ostre – tak ostre, że niemal każdy obejmując toaletę i płacząc, przysięga sobie że to był ostatni raz. Czy to jest uczciwy interes? nie, to provident w najlepszym wydaniu. Na tym interesie, można tylko stracić. Tych którzy uwierzyli w opary szczęścia, czeka rynsztok i w najlepszym wypadku odwyk. W najgorszym cuchnąca melina, niewyobrażalny ból, upodlenie i straszna, pełna piekielnych wizji śmierć. Zaczęło się fajnie, skończyło – jak zwykle. Kolejny który myślał, że wygra zderzenie z walcem.

Uciekał na ryby

Podobnie jest z seksem. To nie jest tak, że naciskasz przycisk i następuje przyjemność. Najpierw byś chciał seksu, jesteś napięty, sprężony, buzuje w Tobie hormonalna chuć. Często tygodniami, miesiącami. Eksplozja przyjemności jest tym większa, ile napięcia wcześniej doświadczysz. Tak naprawdę, rozkosz jest wynikiem rozładowania napięcia; im większe, tym większa przyjemność. Im mniejsze, tym rozładowanie słabsze, mniej satysfakcjonujące. Dlatego ludzie stale mający seks, często wolą poczytać gazetę zamiast się rozbierać, i wykonywać te śmieszne ruchy na żonie. Kiedyś znajomy opowiadał mi o facecie, który miał zawsze gorącą jak wulkaniczna lawa, piękną żonę. I uciekał od niej na ryby – byłem wściekły słysząc te prawdziwe słowa, bo jak to tak, ja latami nic, a ten sku.. ucieka od takiej kobiety na ryby? z czasem zrozumiałem, i sam wolałem coś napisać, niż znowu się wygłupiać bez majtek. Prawiczkowie i wiecznie napaleni pryszczaci, przecierają oczy ze zdumienia; czy ten facet oszalał? rezygnować z seksu? sa napaleni, napięci, aż z nich iskrzy; ich orgazm jest wybuchowy, ponieważ kończy często wieloletnie napięcie emocjonalno – fizjologiczne. Ileż można kopulować z własną dłonią? Seks jest jak ciężka praca; im większa harówka i stres, tym większą radość daje odpoczynek i cisza. Chwila rozładowania w seksie, wcale nie jest dla Ciebie za darmo; płacisz za nią co najmniej kilkanaście razy więcej. Wahadło poleci dalej tylko wtedy, gdy mocniej je wcześniej odepchniesz. Tu nic nie ma za darmo.

A papierosy? odprężają, luzują; kilka „buchów”, i człowiek czuje że wszystko ma sens. Paliłem kilkanaście lat, więc takie obliczenia prowadziłem już dawno temu. Papierosa spalałem w około pięć do siedmiu minut, paląc na spokojnie. Początek, delikatna euforia, zmniejszenie odczucia lęku i napięcia. Człowiek zwalniał, czuł się lepiej. Pod koniec papierosa już czułem się trochę gorzej. Po wszystkim przez godzinę odczuwałem tzw. „kapeć” w ustach, ogólne obniżenie nastroju, łapałem „dół”. Ust przeważnie przemyć nie mogłem, dlatego że gdy znikał „kapeć”, napadała mnie chęć na kolejnego dymka. Z tym oczywiście walczyłem, jakieś kilkaset razy zanim skutecznie poradziłem sobie z nałogiem. Luz po papierosie, wcale nie jest za darmo; proszę pamiętać, że mówię o energii, a nie dotykam kwestii straty pieniędzy, zniszczonych zębów, większej szansy na rozedmę, serce i raka. Prawdopodobnie do końca życia będę ponosił konsekwencje palenia papierosów, najpopularniejszego środka antylękowego. To są dodatkowe „bonusy” od chwili przyjemności. Dostajesz zastrzyk energii, a musisz jej oddać znacznie więcej. Kilka chwil fajnie, kilkadziesiąt i więcej – znacznie mniej fajnie.

Pierwsza działka za free

Podobnie działa hazard. „Mądry” diler daje kilka pierwszych działek za darmo. Później wyniosą wszystko z domu, pobiją matkę, by znowu teleportować się do chemicznej krainy szczęścia.  A więc pierwsza wygrana w grę hazardową, daje niezwykłe poczucie zadowolenia, mocy; człowieka zalewa euforia, dopaminowe szczęście. System daje Ci pierwszą działkę za darmo. Znikają troski, problemy precz wypędzone przez kolejne, końskie dawki serotoniny wyzwalane przy automatach do gry. Przy okazji pojawiają się pieniądze, których każdemu zawsze brakuje. Frajer połknął haczyk, a teraz wyciąga się go powoli na brzeg, by swoim szarpaniem nie zerwał się z żyłki. Na poziomie energii duchowej, frajer dostaje jej trochę, by chciał doświadczać tego stanu częściej i częściej. Gdy przychodzi po energię, zamiast ją dostać, oddaje swoją. Ale się nie poddaje, chce się odegrać „jeszcze rozbiję bank”. Nic nie rozbijesz, jesteś już na patelni – nie czujesz tego smrodku przypalanej rybiej łuski? Smutne historie wisielców i topielców, którzy przehulali dorobek życia w kasynie, to norma w świecie gdzie nikt Ci nie da euforii za darmo. W tym świecie, za darmo są znacznie lepsze rzeczy; ale nie wiesz że istnieją, nikt Ci o tym nie powiedział. Jedni nie wiedzą, inni wiedzą, ale zyskują na Twoim nieszczęściu, więc na pewno Ci nie powiedzą, ba! będą nawet źli że ktoś to mówi. „Najważniejszy jest spokój” mówią, spokój staje się ich najcenniejszą rzeczą jaką mają. Tymczasem pod wstrętnym kożuchem spokoju i fajności, skrywane są straszne tragedie. Gdy znika spokój, ktoś może się zorientować że jest okradany.

Słodycze. O, mój temat ulubiony i znienawidzony zarazem. Tak samo to działa; ekscytacja i luz po zjedzeniu czekolady czy tortu, a później? ile narzekania, wyrzutów sumienia, fizjologicznych skutków jedzenia cukru, który zakwasza organizm? to taka sama lichwa energetyczna, drenująca z energii, a co za tym idzie, zdrowia i pieniędzy. Religia także jest takim właśnie kredytem; zauważ że religia nigdy nie leczy całkowicie z poczucia grzechu, poczucia winy; wyzwolenia masz oczekiwać na tamtym, rzekomo lepszym świecie, a żeby je dostać, musisz uczestniczyć w ceremoniach i rytuałach; płacisz więc nie tylko pieniędzmi. Zauważ że religia najpierw Ci wmawia od dziecka że jesteś winny śmierci Jezusa, byś czuł się winny, niegodny, fałszywie skromny bo tylko tacy rzekomo mają posiąść ziemię. Później oferuje Ci cały zestaw leków przeciwbólowych, które zmniejszą ten stworzony przez nich ból; ale nigdy go nie wyleczą. Gdyby wyleczyli, musieliby się przekwalifikować, stracili by utrzymanie, prestiż społeczny, pieniądze. I tak płacisz latami, bo jedna chwila ulgi po spowiedzi, równoważona jest przez cały tydzień bądź miesiąc, sztucznie stworzonych problemów i cierpienia.

Lichwa

Każda lichwa energetyczna, opiera się na Twoim napięciu, poczuciu niedowartościowania. Gdy jesteś stale odprężony, spokojny, nie odczuwasz napięcia; nie ma więc czego rozładowywać, tworząc iluzję rozkoszy. Nie można Ci zaoferować energetycznego kredytu, za który zawsze słono się płaci. Możesz teraz zapytać – cóż więc warte jest życie bez rozkoszy i przyjemności? i masz rację. Przyjemność to rzecz wspaniała, i wcale nie musisz z niej rezygnować. Otóż w chwili odprężenia, odczuwasz ciszę i błogość. Są to uczucia subtelne, ciche, jednak niezwykle kojące, rozkoszne. By ich doznawać, nie musisz odczuwać napięcia, brać jakikolwiek kredyt; to staje się zwykłym stanem istnienia. Na drugim biegunie są głośne, hałaśliwe, euforyczne emocje, za które jednak musisz zapłacić. Na początku dostajesz gratis, później płacisz mało, a jak wsiąkłeś, jesteś zrujnowany. Gry komputerowe, to też kredyt.

Sprytni bankierzy tworzą biedę, wykupują firmy i je rujnują, by zapanowała nędza. Wtedy ustawiają swoje placówki na każdej ulicy, płacą znanemu aktorowi (np. Pan Kondrat) by ich reprezentował, a ludzie ufając jego miłemu głosowi i aparycji, zaciągają kredyty których nie mogą spłacić; ponieważ nie ma pracy i zasiłków. W ten sposób kończą zlicytowani, bez ziemi, domu od pokoleń w ich rodzinie, wszystkiego co mają. Dokładnie w ten sam sposób działa wielki Lichwiarz energetyczny. Sprawiają że nie odczuwasz tu i teraz, tylko ciągle koncentrujesz się na tym głosiku w głowie. Budują w Tobie porównanie do modeli, miliarderów, sportowców, byś czył się gorszyi napięty, byś kupował i pragnął. W ten sposób budują napięcie, a później dają Ci sposoby na jego rozładowanie, i wzmacniają Twoje nieszczęście. Wiecej pieniędzy i rozrywek, wcale nie załatwi Twoich problemów. Ktoś, coś – chce byś tak myślał. Tylko że to nieprawda.

Ciągły smutek, przygnębienie, lękowe myśli, to spłacanie zaciągniętego kredytu. A Ty? co dzisiaj spłacasz? bo ja nadal spłacam, wczorajsze szaleństwo z raffaello i migdałami w czekoladzie…

 

 

Zapraszam na FORUM, i na moją stronę samczeruno, tylko o sprawach damsko męskich. Zachęcam do zapisywania się na newsletter na jej dole; wystarczy wpisać swój meil w biały prostokąt, by być zawsze na czasie.

23 thoughts on “Lichwa serca

  1. Palenie się zwyczajnie rzuca 😉 Wszelkie bzdety typu gumy nikotynowe i papierosy elektroniczne służą do oszukiwania siebie. Ty jesteś panem siebie. Chcesz to palisz, nie chcesz? Rzucasz…Pierwszy tydzień męka…drugi tydzień dramat…trzeci tydzień…żresz wszystko co w łapy wpadnie…czwarty tydzień…lepiej…drugi miesiąc…jak ja mogłem palić? ;-0
    Po dwóch latach możesz powiedzieć, że jesteś panem siebie w kwestii fajek. Uzależnionym pozostaniesz do śmierci ale będziesz umiał nad tym panować. Z fajkami jest jak z każdym nałogiem (obżarstwo, hazard itp.). Musisz sam chcieć się go pozbyć…

    Dzięki Marek za ten tekst, ja co prawda nie mam kredytów, zabezpieczyłem się dość mocno finansowo, ale jak to zrobiłem…to nikomu nie życzę. Bywało, że zatracałem siebie…
    Dziś jestem wolny (w miarę) bo stać mnie na to…Sad but true…

  2. Nie jestem w sumie pewien, czy go nie napisałem. Zresztą nie bardzo się na tym znam, ponieważ palenie rzuciłem w konwencjonalny sposób (wyszło że mam fatalne płuca, wiek chyba 69 lat, więc się po prostu przestraszyłem) bez żadnych sztuczek z umysłem itd. Być może teraz bym to zrobił lżej, szybciej, ale i tak wątpię by obeszło się bez myśli samobójczych itd. W sumie cierpienie odstawiania było tak straszne, że do tej pory nie złapałem nawet jednego dymka; kilka miesięcy trwał dół i depresja tak mocne, że nie wiedziałem co się dzieje. Ale się zaparłem, aż się dziwię teraz jak wytrzymałem. Miałem po prostu tego dość, jednak spłacanie kredytu było okropne.

  3. Powiem Ci Romek, że papieros elektroniczny może być pomocny. Gumy na pewno nie, inne mi znane sposoby także nie. Jak dla mnie, fajki sa straszniejsze niż każdy inny nałóg. Przy dragach bądź alkoholu, widzisz jak Twoje życie się rujnuje, a fajki? wszyscy prawie palą i jest pozornie ok, więc brak tej instynktownej motywacji.

    No i jak wspomniałeś, trzeba mocno chcieć. Z całej siły. Trzeba się po prostu mocno wkurwić, i lepiej by był to zimny, despotyczny gniew, wolno się tlący, biały – a nie czerwony który mocno płonie, ale szybko gaśnie.

  4. A ja mam Marku kompletnie inne pytanie (jeśli pozwolisz): czemu się udzielasz na onecie? Tzn nie pytam w formie oskarżenia, tylko z czystej ciekawości. Czemu wchodzisz w komentarze z tymi ludźmi (często nie grzeszącymi intelektem)? Chcesz ich nakłonić do czegoś? Zmienić ich sposób rozumowania? A może w ten sposób jeszcze bardziej wypromować swojego bloga i przy okazji swoją książkę 8) ? Proszę o odpowiedź 🙂

  5. Z dwóch powodów. Pierwszy to promocja książki, chcę zarabiać. Drugi to rozbawienie, na pewno zauwazyłeś moje odpowiedzi? 🙂

  6. Taaak…mimo że nie przesiaduje na onecie bo nisko oceniam ten portal to kiedyś widziałem jak wdałeś się w „inteligentną” dyskusję, ubaw był po pachy nie powiem momentami szczególnie z lasek 🙂

  7. To lepsze niż gry komputerowe, a właściwie te komentarze to taka właśnie gra komputerowa – Uderzasz i patrzysz co zrobi przeciwnik 😀

  8. Wiesz Marku, jestem osobą, która w zasadzie nigdy nie była pod wpływem opisywanych wyżej nałogów. Jakoś tak się uchowałem. Nigdy nie paliłem, nie piłem, nie ćpałem. Co z tego mam? Nic. A w zasadzie jeszcze mniej niż nic – ciągły smutek, przygnębienie, brak jakiejkolwiek przyjemności.

    Już od moich dość młodych lat zauważałem natomiast, że osoby, które w jakiś sposób mają kontakt z owymi używkami, charakteryzują się dużo weselszym życiem. W tym życiem towarzyskim – zazwyczaj byli to ludzie pogodni itd., itp, byli bardziej akceptowani. Zacząłem widzieć to w gimnazjum, później w liceum i teraz na studiach. To im się po prostu opłacało. Mieli choć troszkę radości z życia. Fakt, zdarzyć się mogło, że po schlaniu się posrali i pożygali się, ale to chyba niezbyt wygórowana cena za chwilę szczęścia. Ja natomiast ciągle ufałem, że lepiej unikać tego wszystkiego. Tylko co ja z tego mam? Gówno. Całkowite odrzucenie przez otoczenie, nieustające napięcie – przede wszystkim to seksualne, ale też emocjonalne, brak możliwości znalezienia dziewczyny i świadomość bycia zerem poparta opiniami z zewnątrz, jak i ze środka umysłu, skrzywiona psychika. Bycie prawiczkiem w wieku 23 lat bez perspektyw na zmianę. Kurwa, dlaczego kiedyś nie nauczyłem się pić i palić? No dlaczego?

    Całkowita deprywacja seksualna rzutująca na pozostałe sfery życia i ogólną kondycję psychiczną. Niedostosowanie społeczne. Marku, nie opisuj proszę owych używek wyłącznie od negatywnej strony – posiadają one także zalety, które dostrzec może osoba mająca problemy. Życie bez okresowego najebania się czy buchnięcia też nie musi być kolorowe. Uwierz.

  9. zgadzam się z Gamoniowatym. Gdyby nie alkohol nie poznałbym chyba żadnej z moich kobiet ;p Jasne, że robi ci spustoszenie w organiźmie. Odwadnia i ścina cenne białko.

    Na poziomie duchowym zezwierzęca, sprowadza do najprostszych emocji i robi z ciebie dziecko. Im więcej wypijesz tym młodszy się stajesz, aż się kończy na niemowlaku i sikasz w gacie ;p Wszystko cię rozbawia a i o gniew bardzo łatwo.

    Ale w gruncie rzeczy ma dość ważną społeczną funkcję. Lubię się napić w weekend pozbywam się zgromadzonego przez cały tydzień napięcia, chociaż wstając w poniedziałek rano do pracy często już się czuje zmęczony.

  10. Takich dyskusji było kilka, nawet nie wiesz jak jestem rozbawiony, gdy bluzgającej na mnie, wyzywającej mnie kobiecie, uprzejmie i życzliwie odpowiadam, z lekką złośliwością 🙂 ten kontrast daje mi niesamowity power i humor. A przy okazji zawsze ktoś książkę kupi, na stronę wejdzie.

  11. Dla mnie te wklejanie artów, to także pewna misja. Za każdym razem ktoś coś zrozumie, coś mu zostanie w pamięci. Być może kiedyś pomoże, jak mi pomogły słowa mądrych ludzi. Ktoś mi, ja komuś, jest ok.

  12. Widziałeś tylko to, co chciałeś widzieć. Ja widziałem ludzi, którzy się upijali i byli obiektem pogardy i niechęci. Niejeden został także mocno pobity, jako że po alko był niesprawny.

    Nawal się wódką, zwymiotuj i posraj, myślisz ze za to Cię polubią? kto? jeśli ktoś Cię akceptuje że się zatrujesz alkoholem i posrasz po nim, to nie daj Boże mieć taką przyjaźń. To nie przyjaźń, to drwina. Albo się szanujesz, i wtedy alko to wzmocni, albo nie – a alkohol także to wzmocni.

    Twój problem, to chore wzorce w głowie. Zajmij sie nimi, rób kody zdrowia, są za darmo – i nie licz na terapeutyczną moc truzicny 🙂

  13. Ok, nie twierdzę że alko nie pomaga w pewnych chwilach. Sam tego używam. Ale jako funkcję pomocniczą, nie główną. Pij, ale wiedz że cena jest wysoka.

  14. To jest chyba główny powód; skoro ktoś mi kiedyś coś mądrego powiedział, to fajnie jest się tym podzielić 🙂

  15. Bardzo wysoka, bo to w sumie niewielki krok w nadużywanie i KONIEC.
    Samotność z butelką, to juz lepsza samotność z otwartą głowa, bez organicznych przykrych odczuć.
    Znaleźć coś co cieszy, swoje hobby i tam w tamtym kręgu poszukać znajomych, partnerkę, będa wspólne myśli, radości, a to bardzo zbliża.
    Znajomych szukać nie na studiach w pracy, ale w gronie osób interesujących się podobnym.
    Czekać nie poganiać czasu, cieszyć się chwilą, czytać Mistrza, a odpowiedź z zewnątrz przyjdzie na podobnym gruncie. 🙂

  16. Bardzo słusznie, tu i teraz, najlepiej bez alko. Realizować się i umieć chwytać podpowiedzi, także Mistrza i jego ferajny. 🙂
    mała podpowiedź: 30.12.2012
    [url]www.livestream.com/wolnaludzkosctv[/url]
    Najlepszego w Nowym Roku! 😀

  17. Ja tak na tą stronę trafiłem. W sumie bym nie wiedział że istnieje. Najpierw ktoś zapodał tytuł książki później wszedłem na blog onet i tam kilka artów z książki, później wpisałem autora w google i tak trafiłem na stronę która zmieniła moje myślenie 😀

  18. Szukałem na YT filmu Hans Kloss, zobaczcie jak rżną ludzi [url]http://hdplayer.pl/[/url] piszą o promocji 1,23 pln, a pod tym nr sms które kosztują kilkadziesiąt zł. Tylko w regulaminie piszą, że ta promocyjna kwota, może być z paypala dokonana – tymczasem opcja paypal jest nieaktywna. Młodzi, błyskotliwi biznesmeni, pewnie się palą do charytatywności 🙂

Dodaj komentarz

Top