Musze się przyznać, że śmieszą mnie osoby mówiace o tym, jak to cieżko pracowały na swój sukces który odniosły same.
Powiedzmy sobie szczerze – każde działanie które podejmujemy, jest podyktowane naszym interesem, naszą przyjemnością co niekoniecznie dla innych oznacza przyjemność. Np. mężczyzna okładajacy się biczem w imię Jezusa czy jakiegoś innego jedynego Boga których na swiecie jest parę setek, jeśli nie więcej, wrzeszczacy z bólu wcale nie robi tego dla wiary, robi to w ścisle określonym celu – chce się dostać do nieba po śmierci,bo uwierzył ze za ból się idzie do nieba, a za piękno i przyjemność do piekła, do siarki, oraz dla tego cudownego poczucia ze jest kimś znacznie lepszym i bardziej uduchowionym niż inni ludzie którzy wolą sobie poleżeć leniwie w wolnym czasie niż robić ze swojego ciała rzeźnię. Ten sam mechanizm występuje u wielu ciężko i obłożnie chorych, którzy czują wielką satysfakcję że są inni niż całą reszta, że wzbudzają zainteresowanie i litość otoczenia.
Cierpienie z choroby jest niskim kosztem jeśli chodzi o zysk którym jest wzbudzanie zainteresowania innych. Oczywiscie jest to domena ludzi zakompleksionych, uważających się za bezwartościowe istoty. Człowiek z wysoką samooceną wzbudza zainteresowanie swoją pozytywną postawą i cechami charakteru, czy też umiejetnościami a nie wzbudzaniem obrzydliwej litości. To wszystko są subtelne manipulacje. Chory manipuluje zdrowymi, wzbudzając w nich litość i wyrzuty sumienia. Dla zdrowego nie ma litosci, musi się poswiecać dla chorych i słabych, bo inaczej znienawidzi siebie za bycie egoistą. W ten właśnie sposób ludzie zmuszają nas manipulacją do robienia tego co chcą. Ale wystarczy odmówić, by nagle ten cieżko chory człowiek z dobrym serduszkiem zaczął kląć i nienawidzić, i gdyby mógł to by zabił.
Wracajac do meritum. Wszystko robimy dla własnej przyjemności. Ci co ciezko pracowali na studiach, robili to bo widzieli jaki cel. Gdyby go nie widzieli, jak ja, to by w życiu nie poszli na studia. Inni mają zdolności których ja kompletnie nie mam. Cóż mam zrobić ze nie rozumiem matematyki? nie rozumiem też wielu innych rzeczy, za to rozumiem inne rzeczy których nie uczą na studiach. Czasami piosenkarze mówią jak cieżko pracują na własny sukces, ale oni mieli talent a praca go tylko szlifuje. A co mam powiedzieć ja, skoro jak śpiewam to musze nakładac kask na głowę by mi jej nie rozbito? czy cieżkie treningi w barach karaoke zrobią ze mnie Enrique Iglesiasa? nie, bo nie mam do tego zdolności. A wiec i checi by to robić. Cieżka praca dzieli się na dwa rodzaje.
Pracujesz bo musisz zeby mieć na jedzenie, czyli jak większość ludzi w Polsce, albo cieżko pracujesz bo widzisz w tym przyszły cel. Ci ludzie którzy do czegoś doszli, chełpią się ciężką pracą, która w istocie nie jest żadną ciezką pracą, jest przyjemnością. Wiem co mówię, bo ja bardzo cieżko pracuję dużo pisząc, i jeszcze bym dopłacił zeby móc to robić, bo kocham jak czasami coś mnie opanowuje i unosi w niebo w trakcie pisania. Rozumiecie? i taka jest własnie cieżka praca ludzi sukcesu w tv.
Wielcy ludzie sukcesu którzy się chełpią ciężką pracą, chwalący się jak to doszli od zera do milionera nienawidzą mówić o fabrykach w Chinach gdzie małe dzieci pracują za miskę ryżu. Nie mówią też o tym, że na kilkanaście milionów ludzi którzy równie ciezko w młodości pracowali, i często mieli znacznie więcej wiedzy i talentów tylko im się udało bo kogoś poznali, bo wstrzelili się przypadkiem w jakąś lukę na rynku. O tym się nie dowiesz od nich nigdy.
Znałem wielu ludzi cieżko pracujacych, i żaden z nich się nie wybił. To po prostu los, szczęście, karma. Znam też paru co w ogóle nie pracowali i los ich ozłocił. A co ma zrobić człowiek który po prostu zwyczajnie nie ma żadnych talentów? no co? po prostu się urodził bez nich, ale moze być dobrym uczicym człowiekiem. I ok.
Ja osobiście doszedłem do wniosku, ze umiem tylko pisać i uwielbiam czytać. nieźle też umiem przekonywać ludzi i od młodosci mam wielki talent do duchowosci. Nic wiecej po prostu nie umiem robić. Czy teraz mam inwestować w studia które uważam za stratę czasu? mam zakładać firmę o profilu ekonomicznym na którym się nie znam? nie. Po prostu uznałem że jestem największym we wszechswiecie pisarzem, i piszę. Piszę na blogu bo nigdzie indziej nie mam na razie możliwości. Pracuję w koszmarnej pracy której szczerze nie cierpię żeby mieć na jedzenie, i czekam spokojnie aż los mnie popchnie na pierwsze miejsca na światowych listach bestsellerów. Możesz się zaśmiać. Możesz się oburzyć, zadrwić, a mnie to kompletnie nie dotknie, ponieważ ja wierzę całą swoją istotą w to że jestem najlepszy na świecie w tym co robię.
Mogę umierać, i nadal będę w to wierzył, w swój potencjał który uruchomiłem w nieznacznym dopiero stopniu. Jestem niepokonany w swojej wierze w siebie, i czekam, mam czas. Jestem jeszcze subiektywnie młody. A trudna i ciężka lekcja życia przyda mi się, zebym nie zapomniał o zwykłych ludziach w swojej twórczości dla których piszę, gdy przyjdzie fala, i porwie mnie na sam szczyt. Pisze dla ludzi, bo to mi daje spelnienie, nie bezinteresownie. Głęboko wierzę że ta ciezka nie dajaca mi radosci praca na infolinii ma sens, który okaże swoje soczyste owoce znacznie później. A jeśli się nie uda? to i tak wygrałem. Ja żyję już jakbym był tym najpotężniejszym twórcą na świecie, tak się czuję. W sumie to już osiągnąłem w sobie. To dlatego śmiać mi się chce, gdy widzę w pracy prezesa wielkiej firmy, multimilionera przed którym niemalże wszyscy pełzają w podziwie, a kobiety w pracy autentycznie podniecaja się seksualnie. Ja osiągnąłem znacznie więcej, co prawda w swoim wnętrzu, ale od wnętrza do zewnętrza droga jest bardzo krótka, a koło fortuny toczy się rytmem, w który wierzę że mnie nie ominie.
Dla mnie to jest kompletny upadek plaszczyc sie za grosze w polskiej firmie przed pierdolonym bucem w spódnicy, od którego jestem znacznie inteligentniejszy. Stad i moje klopoty zawsze byly, ale przynajmniej sie nie skurwilem za pare groszy. To co mnie szokuje to ze ludzie glosuja caly czas na te same hieny które umozliwiaja bucom w tym kraju placenie groszy za niewolnicza robote.
A moje ego jak to ego, lubi smyranie 🙂
🙄 🙄 🙄 🙄 🙄 🙄 🙄
Tylko czemu sie podniecaja te kobiety? Bo koles ma wladze o jakiej one marza cale zycie. Gdyby w jednej chwili wszystko stracil, czy jakas lafirynda bylaby przy nim podniecona? Inni pelzaja bo sie boja jego mozliwosci i sami sie napedzaja tym strachem, a przeciez on ich nie straszyl i ma to w dupie bo ma wazniejsze sprawy. A taki parkingowy czy sprzataczka jak bedzie miala wyjebane to mu powie zwyczajnie spieprzaj dziadu jesli jej nadepnie na godnosc, reszta da soba pomiatac jesli zdarzy sie taka sytuacja. Ty masz szacunek do siebie i to wazne. Tylko to Twoje ego czasem chce sie polaskotac to kaze Ci myslec ze jestes wielki, maly ksiaze 🙂