Ostatnio sporo czytam o Buddzie i Jezusie. To wszystko jest takie same, tylko ma inne nazwy – oboje pojawiają się w burzliwych krwawych czasach w których wielu ludzi czuje potworną pustkę duchową. W Indiach bramini narzucajacy ludziom skostniałe zasady i wielkie rzezie zwierząt na cześć Bogów które w tamtych czasach rujnowały zwykłych ludzi chcących byc w porządku wobec Boga i mieć pakiet ubezpieczeń na zycie po smierci, a kapłani rozbijali się pozłacanymi powozami 🙂
U Jezusa starozakonni przestrzegajacy praw które im ktoś dał w książce i powiedział że oni są wybrani przez Boga a inni ludzie to hołota, i tak maja robić jak jest napsiane to moze po smierci w szeolu dostaną nagrodę. Oboje twierdzili ze wybaczenie jest drogą do wolnosci, jeden promował medytacyjną samoobserwację, drugi szczerą modlitwę – nie paplanie Bogu a słuchanie w ciszy jego szeptu co plus minus od biedy możnaby uznać że równa się samoobserwacji. Dwie drogi dojscia do oswiecenia, droga modlitwy wybaczenia i wiary, oraz droga medytacji i samopoznania. Jeden i drugi niesli pochodnię mądrosci i wzniecali wszędzie pozary w ustabilizowane życie zwykłych ludzi.
Ich obu pogonili z miast ich urodzenia, oboje nie brzydzili się grzeszników bo widzieli w nich Boga a nie ich wypaczoną osobowość. najfajniejsze jest to, że oboje wysmiewali sie z obecnej panujacej religii i z nadętych kapłanów, oboje mówili że gesty, świątynie, ofiary dla Bogów są całkiem niepotrzebne, bo jak niby można dac ofiarę Bogu który jest właścicielem całej ziemi? przecież to jego własność, wiec co my mu mozemy dać?zarżnac niewinne beczące i piszczące z bólu i strachu zwierzątko dla Boga miłości? jak można być tak tępym zeby wierzyć w coś takiego? jak to mozliwe ze masy ludzkie na przestrzeni dziejów w to wierzyły?
A jednak, nawet teraz czciciele straszliwego woodoo zarzynają biedne kurczaki dla duchów aby im coś załatwiły. Tak jakby duch mógł się napic tej krwi kury. owszem, cuda sie zdarzaja ale to działa na zasadzie wiary. Swoją drogą załatwić coś w Polskim urzędzie to nawet cała wataha duchów i ferma kurcząt ubitych na ich cześć by nic nie pomogły :)) Gdy murzyn zabija Bogu ducha winną kurę, wzmacnia się u niego wiara i to ta wiara spełnia mu życzenie. Nie zmienia to faktu że jest durniem który nie myśli, okrutnym durniem. Podobnie jak niektóre Panie w historii które np. zabijały dziewice żeby w ich krwi odzyskać młodość. Czegoż to ludzie nie zrobią z głupoty, żeby powstrzymać niepowstrzymywalne. W końcu najwieksi okrutnicy i durnie umierają, ale na ich miejsce czeka stu następnych, jeszcze głupszych.
A wiec wracajac do tematu, Jezus i Budda mówiac młodzieżowym jezykiem robili siarę nadętym kapłanom, zmniejszali im zyski, montowali przeciwną im ekipę odgłupiałych czcicieli drewnianych i metalowych śmiesznych bożków. Kończyło się żerowanie na strachu ludzkim, koniec z czczeniem na zewnątrz figurek tylko pora na pracę ze samym sobą, znacznie trudniejszą niż zabicie krowy dla Bogów i kapłanów.
To sie oczywiscie nie podobało łasym na władze i pieniądze kapłanom, wiec knuli intrygi i przescigiwali się w opluwaniu bohaterów mojego artykułu. Ale nie tylko kapłani na nich czyhali. I to właśnie jest powód, dla którego piszę na taki temat. Tych dwóch mistrzów duchowych, za bardzo nie poważało kobiet. Śmieszył mnie zawsze dialog Buddy z jego ulubionym uczniem, Anandą. Ananda pytał Buddę co robić gdy w pobliżu sa kobiety – nie patrzeć na nie. A co jeśli je zobaczymy? Nie odzywać się do nich – a jeśli sie same do nas odezwą? byc bardzo czujnym Anando, odpowiedział Budda 🙂 juz widzę jak misiunie i serduszka wrzeszczą i plują półstrawionymi chipsami na Buddę, męskiego szowinistę 🙂 oczywiscie oboje lubili kobiety, natomiast uwazali że do duchowosci jakby mniej się nadają, z racji posiadania macicy. Budda w sumie zachował się jak męska świnia, bo odszedł bez pozegania od swojej kobiety i małego dziecka. Gdyby zrobic quiz w Cosmopolitan i Naj na najgorszego męskiego padalca, to Budda byłby w pierwszej dziesiatce. Zdenerwowane szczęsliwe mamusie, mezatki, gospodynie domowe, dla których jedynym sensem zycia są pieluszki i pranie obsranych mezowskich bokserków nie wybaczyłyby mu tego.
Tak to wygląda gdy patrzy na to zwykły człowiek. Gdy jednak widzi się swiat oczyma przebudzonego, wygląda to inaczej.
Świat to iluzja, samsara. Ludzie wciaż i wciąż rodzą się i umierają. Cierpia chorują, meczą się, czego przyczyną jest pragnienie. Jedynym celem człowieka jest oświecić się, wyrwac z tego kołowrotka ciągłych odrodzeń na ziemi. No i własnie, żony nienawidziły Buddę i Jezusa, ponieważ mezczyźni odchodzili od nich by podązyć za nauczycielem. Zrywali ze starym pustym życiem, od tysiecy wcieleń takim samym jałowym, by wreszcie znaznać ukojenia i zatopić sie w nie kończącej się rozkoszy niebios. Myślisz ze Twoje życie ma sens? a jaki? za 100 lat, umrzesz Ty i Twoje dzieci, wszystko pogrzebie czas.
Twoje idee za które walczysz przeminą a na ich miejsce powstaną nowe, równie głupie :)). Jaki więc ma sens to co czynisz, po co się tak zaharowujesz? zeby mieć nowy TV zeby sąsiedzi zdębieli z zawisci? myslisz ze za 100 lat będzie to miało jakiekolwiek znaczenie? i Ciebie, i sąsiadów zjedzą już dawno robaczki, wydalą wasze zjedzone ciała i użyźnią ziemię z której wyrosnie roślina, którą zjedzą Twoje prawnuczki :))
to dlatego na pogrzebach czujemy się wszyscy tacy struci, otwierają się nam oczy ze stabilizacja o której marzymy to mit. Na tym świecie jej nie osiągniemy, bo wszystko jest kruche, umieramy i nie wiemy w sumie gdzie idziemy po smierci, ani kiedy umrzemy. Gdy sobie to uswiadomisz, poczujesz jakim jesteś pajacem gdy tak małpujesz gwiazdorów, zwracasz uwagę na trendy i marzysz o stabilizacji. Mocniej zawieje wiatr i tracisz wszystko co masz, a głównie swoją osobowość w którą wierzysz że jest prawdziwa. O co chodzi?
Zauważ ze mozesz siebie obserwować – skoro siebie obserwujesz, czyli załóżmy ja widze Marka, piszącego teraz artykuł, widzę jak się ślini gdy widzi zgrabne dupeczki na ulicy, widze gdy się boi, widzę gdy czuje zazdrość, czułość, gniew, zażenowanie, wstyd. Skoro ja obserwuję Marka, to znaczy to ze ja prawdziwy nie jestem Markiem. Marek to w rozumieniu Buddyjskim iluzja, maja, sen, samsara, ułuda i przyczyna naszego cierpienia. Ten kto obserwuje Marka, to prawdziwa istota, dusza nieśmiertelna.
Marek to wzorce wychowania, zaprogramowany automat. Marek robi kupę, Marek kopuluje z dojrzałymi kobietkami, Marek walczy z obtłuszczonym brzuchem – to nie ja – to coś co po smierci zniknie, a zostanie prawdziwy JA, obserwator. Proces oświecenia to uswiadomienie sobie że Marek to maska i iluzja, i oddzielenie od niej. Ostateczne spełnienie. Jak to wygląda w praktyce? żyjesz lekko, radosnie, bez urazy i nienawisci, czysto i niewinnie.
Niczego nie pragniesz bo wszystko masz. Nie małpujesz gwiazdorów, i nie kradniesz babci renty aby kupic najnowszy ciuch aby być trendy i na czasie. masz to wszystko w dupie, te puszenie się, te wojny, intrygi, popisywanie się, cieszysz sie życiem wyciskasz każdą chwilę życia jak ja właśnie teraz cytrynę do czarki z wodą by ugasić swe spragnione gardło.
Wracajac do tematu, mam pytanie do Pań które czytaja to co piszę, taki test waszej miłosci do faceta. Załóżmy że facet was kocha, jest super, i nagle czuje powołanie by się spełnić w życiu duchowym, chce odejść. Pozwolisz mu? czy Twoja miłość jest prawdziwa, taka która pragnie by ukochany był szczęsliwy? czy też Twoja miłość jest taka, ze dopóki spełnia Twoje oczekiwania jest ok, a jeśli odejdzie by szukać szczęscia to go znienawidzisz ze Cię zranił? jaka jest Twoja miłość – do faceta, do zwierzaczka, do rodziny, przyjaciół? egoistyczna, czy prawdziwa?
A wiesz ze dzis, gdy czytasz ten artykuł, mozesz odejść stąd? moze wypadek, moze udar? nie znasz dnia ani godziny, czas Ci się kurczy nieubłaganie. Zawsze mnie dziwiło gdy człowiek się dowiaduje że ma wyrok na siebie wydany, ten szok, przecież i tak miał wydany, i co, dopiero teraz się dowiedział że stąd wczesniej czy później trzeba odejść? ja gdy wstaję rano, czuję ze to moze być koniec, dzień wtedy nabiera niezwykłej magii, oddycha się wtedy pełną piersią, nie żyje jak automat na zasadzie odruchów warunkowych. Wiele ludzi pisze do mnie, że są poruszeni duchową wizją życia którą opisuję. Od razu sobie dopowiadają że duchowość równa się koniecznie celibat i bieda. To kompletna bzdura.
Niektórzy mówią, i ja sie z tym zgadzam, ze jeśli Szatan by istniał naprawdę to by wmówił ludziom ze sex jest zły, a bogactwo prowadzi do piekła. Tu chodzi o coś innego. Gdy celem staje się dla Ciebie pieniądz i zaliczanie wtedy tracisz z oczu lepszy cel, i przez to jesteś w piekle wewnątrz siebie,poniewaz tracisz cos znacznie przyjemniejszego. Oto te całe piekło.
Ci którzy wierzą w celibat, zamiast się skoncentrować na modlitwie i radosci życia, ciągle walczą ze swoim pragnieniem. W ten sposób tracą cała duchowość, ale ich Ego się napusza ze oto jest swiete ponieważ tak bardzo walczy z ciałem. Podobnie z biedą, im jestes biedniejszy tym myślisz ze jesteś swiętszy. A bieda to zaprzeczenie Boga, bo Bóg jest bogaty, ma na własność cały wszechswiat. Bóg jest królem bogatym i pełnym chwały i madrosci – nie tylko po to dostałeś jadra, by zapładniać, ale takze po to by cieszyć się nimi.
To tylko narząd, tak jak oczy którym dajesz radość patrzac np na piękny dom, albo nos który radujesz pięknymi zapachami. Jesli już tak bardzo chcesz byc swiętym, to zakaż przyjemnosci wszystkim swoim zmysłom, skórze stóp gdy stąpasz po ciepłym piasku na plaży, słodyczy jabłka, głaskaniu kotka – jeśli chcesz naprawdę zbliżyć się do Boga, być jego czcicielem, to nie wstrzymuj w sobie nic – jesli masz ochotę na sex, to czemu nie, pokochaj się z jakaś seksowną kobietą, (najlepsze są te dojrzałe :)) ), gdy chcesz żyć luksusowo, nie twórz w sobie nerwicy i zarabiaj duze pieniądze, kup sobie ładny dom, dobre auto, fajne rzeczy, nie twórz blokad, nie zakazuj sobie bo wtedy zatrzymasz się w rozwoju.
Są dwie opcje, mozesz sobie zakazać sexu dostatku i mieć nerwicę, non stop się koncentrować na hamowaniu swoich potrzeb które dał Ci Bóg, albo doswiadczyć sexu i dostatku bez ograniczeń, po pewnym czasie przekonać się, że nie daje Ci to prawdziwej satysfakcji i wtedy spokojnie, bez pokus oddać sie zyciu ascetycznemu, nie z przymusu a z potrzeby. Teraz rozumiesz? musisz to przeżyć, doswiadczyć wtedy straci kusicielską moc.
Kusi Cię tylko to czego nie zaznałeś. A wiec smiało, anal, oral, sado maso, rób na co masz ochotę ale zawsze z zasadą ze masz nikogo nie krzywdzić. Na takie zabawy, zawsze zgodza się kobiety, jedne nie chcą, inne chcą, znajdź te co chcą, i używaj życia – nie przejmuj się trzęsącymi sie z oburzenia strażnikami moralności, którzy po nocach w snach odgrywają to co stłumili sobie w życiu – im zostało tylko oburzenie, i nienawiść, sami uwierzyli nieszcześnikom, zatruli sobie życie zakazami, i na starość zamiast pogrążyć się w madrosci i dobroci, spalają się w ogniu żądz które ich ciało nie może już zaznać.
I nie twierdzę ze róbta co chceta. Nie palcie, nie pijcie alkoholu, nie ćpajcie bo to wam zamuli postrzeganie i z kontaktu z Bogiem nici. Ale sex, dobre auta, piękne miejsca, wspaniałe sporty, pyszne jedzenie – jak najbardziej :)) grunt to nie oszukiwać kobiet – wiadomo na co lecą najbardziej, na obietnice małżeństwa i zapewnienia dobrego życia jej i dziecku – sądzę że mężczyzna honorowy, dobry, nie oszukuje tak kobiety tylko stawia sprawę jasno, mówi wierszem ze „moje trzewia płoną, najdrozsza, pragnę by nasze dusze sie zespoliły” – kłamstwa i oszukiwanie w miłosci niby nie jest be, ale postaw sie w sytuacji gdy kobieta chcąca tylko sexu oszukuje Cię obiecujac zwiazek na czym Ci zalezy – strasznie sie czujesz, nie? wiec i Ty nie oszukuj bo to jest podłość. Spokojnie, kobiet chcacych zaznać Twej męskosci bez ślubu i zobowiazań jest naprawdę sporo, wystarczy dla wszystkich.
Jedyne co budzi we mnie bunt wobec Boga, to to że nie dał wszystkim facetm takiej samej wielkosci penisa, tylko jednym dał większego, a innym mniejszego :(( nie byłoby tych porównań :))
A co to w ogóle znaczy bluznic? myslisz ze Istota która stworzyla wszechswiat obraza sie? niektórzy ludzie sie nie obrazaja, a Bóg ma sie obrazac?
Wracajac do tematu, mam pytanie do Pan które czytaja to co pisze, taki test waszej milosci do faceta. Zalózmy ze facet was kocha, jest super, i nagle czuje powolanie by sie spelnic w zyciu duchowym, chce odejsc. Pozwolisz mu? czy Twoja milosc jest prawdziwa, taka która pragnie by ukochany byl szczesliwy? czy tez Twoja milosc jest taka, ze dopóki spelnia Twoje oczekiwania jest ok, a jesli odejdzie by szukac szczescia to go znienawidzisz ze Cie zranil?
Dlaczego nie zadasz tego pytania mezczyznom? Czy gdyby Twoja zona chciala spelnic sie w zyciu duchowym i zostawila Cie z dziecmi, Twoja milosc bylaby na tyle prawdziwa, ze nie czulbys zlosci za jej „lekkomyslnosc”? 🙂 Tak dla odmiany 😉
Jeszcze odnosnie ofiar. Bóg w starym testamencie wyraznie ich wymagal, najprostszy przyklad – Izaak, który owszem, zostal oszczedzony, ale mial byc zlozony w postaci ofiary, a Bóg w swojej lasce zastapil go „zaledwie” barankiem ❗
[color=blue][/color][size=medium][/size][b][/b] :confused: BLUZNISZ WASC. 🙂