Wielu marzy o szczęściu, deklaruje chęć bycia szczęśliwym.
Kojarzą szczęście z zaspokojeniem swoich pewnych potrzeb, materialnych czyli nowy telewizor, samochód, dom, oraz tych rzekomo wyższego rzędu, czyli wspaniały partner. Ale możemy zauważyć dziwną rzecz – im więcej spełniamy tych celów które miały dać nam szczęście, tym bardziej jesteśmy nieszczęsliwi, i ustalamy nowe cele, które tym razem na pewno nas mają uszczęśliwić. I znowu osiągamy je, i znowu jest powtórka z historii, nadal czujemy w sobie jakąś pustkę.
Moja czytelniczka, marzyła o małym sportowym samochodzie który ją urzekł. Powiedziała sobie, że nie będzie szczęśliwa póki go nie zdobędzie. Po kilku latach i kredycie, razem z mężem go kupili, po czym po pierwszej jeździe wracają do domu i czytelniczka najpierw zaczyna się męża czepiać o wszystko, awanturować, a potem dostaje silnego ataku płaczu i depresji, która trwa prawie tydzień. Mąż sprzedał samochód z dużą stratą, depresja minęła natychmiast. Czytelniczka pyta się mnie, co się z nią stało. To proste, utożsamiła szczęście z samochodem, i gdy go wreszcie dostała wystąpiły dwie ważne rzeczy – pustka nadal w niej była, oraz poczuła zażenowanie i wielkie rozczarowanie tym uczuciem które w niej powstało gdy już miała to auto. Nie tak miało być, miał być raj, pełnia szczęścia, a okazało się jest trochę podniecenia które szybko minęło, i zaraz zapragnęła mieć większy silnik, lepsze wyposażenie itd.
Ale nie ukrywam, że byłem dumny z mojej czytelniczki, to wielka sztuka móc zaobserwować swoje uczucia, i sie nad nimi zastanawiać. Inne Panie by obarczyły winą męża za swoje nieszczęście, ukarały go cichymi dniami i ciagłym mamrotaniem i narzekaniem, ten by im oddał i oboje by się rozwiedli, prowadząc 10 lat walkę w sądzie po której by osiwieli z nienawiści i wzajemnego żalu. Teraz czytelniczka zapisała się na kurs medytacji i jogi, szuka szczęścia w sobie, a nie w aucie. Tylko ludzie na bardzo wysokim poziomie się uczą na własnych błędach, a ludzie prości w nie brną.
Dobrze więc – wiemy już że szczęścia nie da nam kolejne zaspokajanie pragnień ego. To może iść do klasztoru? oddać życiu duchowemu? to wszystko brzmi pięknie, ale z duchowością to nie ma nic wspólnego, pójście do klasztoru czy zostanie męczennikiem by inni ludzie, czy wyimaginowany Bóg nas podziwiali też jest pragnieniem ego. To może uciec od ludzi w góry? to straszny błąd, ponieważ szczęście można mieć będąc z ludźmi, ale się emocjonalnie nie angażując w ich życie, i tego się właśnie trzeba nauczyć na bolesnych błędach w interakcji ze światem i ludźmi. Uciekając nie rozwijamy się, nie poznajemy swojej prawdziwej natury, więc jaką z tego mamy korzyść?
Szczęście to stan umysłu. Co to znaczy? przede to, że jesteś szczęśliwy niezależnie od tego co się dzieje na zewnątrz Ciebie. Masz mało pieniędzy? żona Cię zdradza? ktoś oszukał? i co z tego? siadasz w fotelu, przymykasz oczy i czujesz te fale odprężenia w całym ciele, te przyjemne ciepełko i prądy które przez Ciebie wesoło przebiegają. Ogarnia Cię niebiański spokój, wszystkie dźwięki z zewnątrz powoli się wytłumiają, myśli biegną spokojnie a ciało staje się takie przyjemnie ciężkie, czujesz jak każdy mięsień ciała otwiera się, i wlewa się w niego słodkie ciepło i to jest niezwykle przyjemne uczucie.
Zauważ, na zewnątrz bezrobocie, wściekła żona która marzy o szczęściu w postaci nowego futra bo sąsiadka takie ma, a Ty siedzisz w fotelu, i … i jesteś szczęśliwy. Pławisz się w tym stanie, rozkoszujesz nim. Twoja zona szaleje z gniewu że jesteś szcześliwy, cały świat tonie we krwi, ludzie się zabijają, okaleczają, a Ty jesteś po prostu szczęśliwy. A co na to autorytety? zawyły by że jesteś egoistą. A niech se wyją.
Warunkiem uzyskania takiego prawdziwego szczęścia, jest kilka zasad.
– Musisz mieć w miarę czyste sumienie, jeśli kogoś mocno oszukałeś, pobiłeś, zdradziłeś, zapomnij o raju w sobie. Owszem, Bóg Ci wybaczył ale Twoja podświadomość nie a to ona Ci musi pozwolić na szczęście. Zostaje Ci życie nerwusa i szalony pęd żeby sobie kupić nowy TV, a potem lodówkę, potem pralkę, a potem… zawał, i przez kilkanaście lat zanim umrzesz na udar czy zawał, straszliwe poczucie że przegrałeś życie, zwierzęcy strach przed śmiercią, poczucie niespełnienia. No cóż, to Twój wybór był.
– Na czas doświadczania szczęścia wyłączanie pamięci. Można się tego nauczyć, ale jest to trudna sztuka, prawie niemożliwa. Ja znam inny sposób – ponieważ dokładnie sobie przypomniałem wiele swoich wcześniejszych żyć, wiem że wszystko jest ze sobą powiązane i ma sens. Mój żal nie trwa długo przez to kiedy zostanę źle potraktowany, czy oszukany, bowiem ze to tylko lekcje. Czemu to takie ważne?
Ci co dużo medytują czy stosują techniki relaksacyjne, wiedza o co chodzi. Gdy jesteś w stanie glębokiego relaksu albo szczęścia, wystarczy lekkie wspomnienie sytuacji gdy ktoś Cię obraził czy skrzywdził, i już koniec relaksu. Umysł natychmiast wskakuje do stanu czuwania a Ty czujesz się jak wyżęta szmata.
– Dobry stan zdrowia. Nic nie może boleć, być chore, palacz czy alkoholik może zapomnieć o doświadczaniu szczęścia. Naćpany umysł nie otwiera się całkiem, niestety, jest zamknięty. Bo alko i papierosy to taki wytłumiacz emocji, a żeby doznać szczęścia trzeba się otworzyć – nie po to palacz wciąga w płuca trujący i cuchnący dym żeby się otwierać, on chce się zamknąć na swoje uczucia które go bolą. Niezwykle ważne jest by aktywnie uprawiać jakiś sport, może to być nawet sex.
Mówią mi – nie masz dzieci, żony, jesteś bezrobotny, żal mi Ciebie, jesteś żałosny, głupi, pójdziesz do piekła, jak będziesz zdychał to nikt się Tobą nie zajmie bo nie masz dzieci, i jak będziesz umierać to będziesz wył ze strachu do księdza o których piszę ze to są marionetki własnego ego a nie żadni duchowi ludzie, a Pan Bóg mnie wypędzi z raju za pisanie artykułów w których wyśmiewam staruszka z brodą, którego podnieca tylko ból i cierpienie męczenników – i tym podobne wyrazy życzliwości po przeczytaniu moich artykułów. Mówią mi tak, pieklą się, szaleją we własnym wewnętrznie ogniu, a ja zamykam oczy, i znajduję się w raju, raju w którym nie ma nic ze świata – jest tylko blogi spokój, cisza, tryskająca wesołymi iskierkami radość, i te poczucie głębokiego szczęścia, które pulsuje w każdej komórce mojego ciała.
Tak, nie mam pracy ale często czuję że jestem najbogatszym człowiekiem na tej ziemi. Masz pieniądze? ja też je mogę mieć. A masz szczęście z życia? no właśnie. Ja mam znacznie więcej z życia, mimo że przez chorobę tkwię w domu. Tak, jestem od Ciebie znacznie bogatszy drogi czytelniku, i chętnie się dzielę tym co mam. Jestem bardzo hojny, i nie żałuję wam, szczodrze was obdzielam swoimi skarbami. Tak, jestem miliarderem 🙂
Głos antyfanów na temat metod terapeutycznych.
http://misiuniakoffana.blog.onet.pl/2,ID330598369,DA2008-07-19,index.html
http://misiuniakoffana.blog.onet.pl/2,ID330938471,DA2008-07-21,index.html