Mistrz ćwiczy ducha swego modlitwą i postem, ale też w miarę możliwości, stara się nie zapominać o swym kruchym, bezbronnym ciele w świecie pełnym intelektualnych zagrożeń. Na zdjeciu – mistrz walczy o lepsze jutro.
Mistrz podczas typowego dnia, pelnego cieżkiej harówki w bibliotece. Jak widac na zdjęciu, wypruwanie sobie żył w pracy – jest najdelikatniejszym twierdzeniem ktore przychodzi na język.
Mistrz w ostatniej pracy. Prowadzenie działalności ewangelizacyjnej, poprzez usiłowanie nie wciskania ludziom kiepskiej oferty na infolinii jest mocno wyczerpujące.
Mistrz oddaje mocz. Czyli kopsa szczocha, mówiąc slangiem więziennym, do którego powoli zaczyna się przyzwyczajać.
Buuuahahahha, dobre 👿 👿
Mi sie podoba ze pan ksiadz zawsze na mszy strzeli sobie kielicha. Raz na jakis czas kieliszek wina podobno korzystnie wplywa na zdrowie. A poza tym sa fajne dekoracje i fajne kostiumy. Sa wyklady które nazywane sa kazaniami. Troche przypominaja cudowiczowe przemadrzale nawijanie. Jak widac, tak mozna nawijac bez konca. Ogólnie mówiac nuda. Szkoda czasu na sluchani tego. Mozna przeciesz porobic cos bardziej sensownego. Jeszcze jest cos co przypomina cudowiczowy regresing. Tylko ksiadz zeby to robic musi wchodzic do szafy. Ciekawe co jest bardziej skuteczne spowiedz czy regresing. Chyba sa „skuteczne” podobnie z tym ze za regresing trzeba zaplacic duzo kasy. No i sa tam jakies efekty dzwiekowe i zapachowe. Dobrze nie pamietam jak to wyglada, bo dawno nie bylem na takich „mini warsztatach”.