Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Impreza

Impreza

Leżąc z czytelniczką w łóżku, słuchaliśmy mojego ulubionego radia, złote przeboje.

I był wywiad, prowadziła Szczuka, i jakieś feministki, a zaproszona była Chylińska albo Steczkowska (chyba?) i jakiś sympatyczny facet. Baby jak zwykle, zaczęły gadać o facecie, jaki powinien być. Zgroza mnie ogarnęła. Silna osobowość, kochany, silny – to o mnie już w radiu gadają? złota rączka, zaradny, zdecydowany i żeby dawał poczucie bezpieczeństwa -  czyli wiadomo o co chodzi. Naiwnym romantykom nie będę tłumaczył co to znaczy, jak znajdziecie się pod mostem a w waszym mieszkaniu zamieszka nowy tatuś Twojego dziecka, to zrozumiecie. Co jeszcze? żeby znał się na sztuce, był Europejczykiem z natury, znał języki obce, miał klasę. Fuck.

Skoro kobiety chcą takich mężczyzn, to gdzie jest miejsce dla naszych Dzidków, Ryśków, Cześków? spójrzcie na ulice – który z tych facetów zna jakiś język obcy, oprócz kilku przekleństw po Angielsku chciwie zapamiętanych z filmów sensacyjnych w TV? który dba o pedicure a nie ma na stopach 5cm czarnych pazurów którymi dziurawi skarpetki i szarpie kołdry? który z nich zdrowo się odżywia, nie pierdzi przy żonie, dba o swój rozwój duchowy? który ma cele które wykraczają poza marzenie o wygraniu w lotka szóstki, i sprawienie by sąsiedzi i rodzina wykorkowali na zawał z zazdrości?

Pytam więc? gdzie Ci opiewani na salonach idealni mężczyźni?

Byłem na imprezie w Hula kula w piątek. Rewelacja. Wybawiłem się za wszystkie czasy. Grałem pierwszy raz w życiu w kręgle, ale tak średnio mi to wyszło (chrząkam zakłopotany, czyli mówiąc dyplomatycznym językiem, nie zanotowałem znaczących sukcesów), w bilarda nie grałem wiele lat, a wygrałem większość gier z chłopakami. To zasługa dobrego oka i mocnej koncentracji. Zawsze lubiłem strzelać do środka, i potwierdzi to wiele moich czytelniczek. Ale najlepsze było to, że była nasza nauczycielka. Tańczyłem z moją muzą, dotykałem jej dłoni, na więcej nie chciałem sobie pozwolić, mimo że miałem ochotę a w trakcie tańca być może uszło by mi płazem 🙂 ale to w końcu mężatka więc łapy precz mistrzu od nie swojej kobiety.

Ale to jeszcze nic – akurat tańczyłem tylko ja z moją muzą, (dance, nie przytuleni, a naprzeciwko siebie, taki freestyle, Boze, jak ja się wstydziłem, nie wiedziałem co mam zrobić zupełnie) i jakiś naćpany facet się zaczął do niej przystawiać. No to wszedłem między niego a muzę, i on mnie schwycił za głowę i odepchnął, więc go pchnąłem żeby mieć dobry zamach do uderzenia, ale czekam czy zaatakuje czy nie, i się patrzymy na siebie. Nie pozwalam by doszło do konfliktu, szeroki uśmiech nr 1 (a musicie wiedzieć ze jestem ciut ładniejszy od diabła) i wyciągam piąchę, i mówię „piona ziomuś” przybił i się pyta czy może poskikać z „moją dupą”, to mówię mu że nie. No to poszedł sobie. Moja nauczycielka była zachwycona że jej uczeń ją zasłonił własną piersią (skądinąd bardzo seksowną, i to nie jest tylko moje zdanie), a ja trochę zestrachany i wróciliśmy prawie od razu do znajomych na kanapę, bo już widziałem parę razy w grzesznej młodości jak takie łachudry wyjmują nóż, albo wracają z pryszczatymi kolegami, którzy nie poddanymi mutacji głosami, wywrzaskiwują swój bunt przeciwko zasadom społecznym.

Sami powiedzcie, ksieżniczka i rycerz broniący jej czci, czyż nie? nawet na codzień noszę zbroję emocjonalną, i zawsze wzwiedzioną kopię, na którą nadziewam w pojedynkach, wyzywające mnie na tenże pojedynek Panie. Ale za tą obronę coś chyba powinienem dostać? chociazby buziaka w policzek, prawda? ale wstydziłem się poprosić… nic z tego nie rozumiem, ja się kobiet nie boję, a jej się w jakiś sposób boję, i czuję zawstydzony i kompletnie onieśmielony. Sam jej głos jest taki ożywczy, uroczy, elegancki i przyjemny dla ucha 🙂 ujął mnie jej taki entuzjazm, czyste życie, czysta energia do działania. Właśnie tego mi w sobie brakuje.

Potem poszedłem z kolegą do DJ-a i kupiłęm dedykację dla muzy, i Najpiękniejsza była szczęśliwa. Oczywiście nie umknęło mojej uwadze że mają tam taką maszynę, wrzuca się 1zł i wali w worek, i wielki elektroniczny wyświetlacz pokazuje z jaką siłą zadane zostało uderzenie. Kolega 120kg, ładuje ciężary na furgonetkę często – wynik 890. Kolega 107kg, ćwiczy na pakerni – 820. Wasz mistrz, 85kg – najpierw 915 ale się wywróciłem bo byłem mocno pijany, później 970, a godzinę później czując na sobie spojrzenia Pań 980. Z tych wszystkich osób co były tam, a było kilkaset osób bo to wielkie jest, ja byłem najsilniejszy. Uległem prymitywnej chęci by się pokazać, i się tego wstydzę.

W pewien sposób zdradziłem swoje ideały, nie pierwszy raz zresztą. Ćwiczy się dla siebie, by wzmacniać swoje ciało na drodze ku najwyższemu pięknu, a nie by pokazywać innym mężczyznom że jestem od nich silniejszy. Poza tym, zawsze jest ktoś silniejszy, i prawdopodobnie na tej sali był ktoś kto ma większą siłę w ręce niż ja, ale był na tyle mądrzejszy ode mnie by się tym nie przechwalać. Niech to będzie dla was przestrogą. Po prostu mi wstyd.

Tym bardziej jest to dla mnie dokuczliwe, że nie tak dawno temu byłem z kumplem i jego dziewczyną nad morzem, i zrobiłem to samo w pubie, i ledwo uciekliśmy do samochodu przed goniącymi nas byczkami. Otóż miejscowe byczki bez szyi byli tam ze swoimi Dodami, i ja walnąłem mocniejszy wynik niż najsilniejszy z nich, co ich rozsierdziło. Torturuje mnie jedno pytanie – czy ja więcej walnę pijany czy trzeźwy w ten worek? niby na trzeźwo jest większa siła, ale po pijanemu muzyka, dziewczyny, chęć zaimponowania otoczeniu, i wali się z całej siły.

Reasumując było fantastycznie. Taka jedna mi w oko wpadła, niby nie miała cycków, ale wysoka, szczupła, bardzo zgrabne nogi i pupa, szpileczki, bardzo ładne, gęste włosy. I tak sobie dreptała w miejscu, a ja obok niej czaiłem się jak przyczajony wyliniały tygrys do skoku. Albo dwie szczupłe dziewczyny tańczyły ze sobą, widok piękny, zaiste. Poddałem się tej dance wizji. Ponieważ to był już koniec kursu i miła atmosfera, a takze byliśmy pijani, parę osób mi powiedziało że mieli niezly ubaw ze mnie, i że było widać że mi się bardzo podoba nasza nauczycielka. A ja myślałem że się sprytnie ukrywam 🙂 ale faktycznie, stała przy oknie i kilka razy bałem się że ją zawieje wiec jej na plecki sweter raz rzuciłem, albo troszczyłem w myślach swych żeby coś zjadła na przerwie i takie tam. No bo ja taki opiekuńczy bardzo jestem, i lubię zadbać o kobietę… szkoda ze cudzą :) ale tak mnie to zawsze martwiło że ona stała w tym otwartym oknie, i zawiewało ją, albo że mało je a przecież ciężko pracuje głosem, czy że ma stresy, i masaż bym jej zrobił taki porządny, żeby się odprężyła.. 

I tym miłym spotkaniem, skończyło się moje trzy miesiące Angielskiego. Bardzo mili ludzie, wspaniała nauczycielka, jestem bardzo zadowolony. A teraz jakiejś roboty wypadałoby poszukać, a fuj, lol 🙂

How do you do? ajm fajn, ajm fajn olłejs 🙂 end ju? ju tó fajkju :)

 

 

One thought on “Impreza

  1. Nazwa tego tematu brzmi: „Miedzy nami ateistami ;-)” I o czym tu pisac w tym temacie? O dowodach na nie istmnienie Boga? Przeciez nie ma takich dowodów i chyba nigdy nie bedzie. Mozna sobie wierzyc w istnienie Boga abo nie wierzyc, ale to i tak nic nie zmieni i tak sie jest tym kim sie jest i ma sie to co sie ma. Jesli chodzi o mój stosunek odnosnie Boga to zilustruje go porównujac Boga do jakiejs potrawy. Jedni wierza w jej istnienie i mówia ze jest wspaniala i w ogóle naj, naj, naj a inni nie wierza w jej istnienie. A ja nigdy nie widzialem tej potrawy, nie wiem jakiego jest koloru, jaki ma smak, zapach i jakiej jest konsystencji, nie wiem nawet jaka jest w dotyku i jaki ma ciezar. I jak cos takiego mozna kochac, albo zywic do tego jakiekolwiek inne uczucia? Jesli komus wydarzaja sie w zyciu jakies wspaniale cudowne zdarzenia i zbiegi okolicznosci, to mysle ze to nie musi byc wcale dowud na istnienie\dzialanie Boga. Moze po prostu realizuja mu sie wzorce zapisane w jego umysle. A zreszta poco komu Bóg skoro umysl jego spelnia wszystkie zyczenia?

Dodaj komentarz

Top