Na wielkim łóżku, leży związana otyła kobieta. Z jej ust wydobywa się ślina, spływajaca po trzech obfitych podbródkach a głowa obraca cały czas naokoło zaprzeczajac prawom fizyki. Wokół unosi się smród siarki.
Wokól niej stoją zamarli w przerazeniu, rabin, ksiadz, mułła, mnich buddyjski, chudy i niski Henryk, ojciec i maż, w rozpaczy głaszczący się po sumiastych wąsach, i wielka sercem oraz ciałem chyba kobieta, Jadwiga, sapiąca głośno i w oburzeniu wrzeszcząca – że też to czarcie nasienie atakuje spokojnych bogobojnych ludzi!to skandal! moja ukochana córeczko, Roksanko, walcz z nim, nie poddawaj się kochanie!wyrzuć Szatana z siebie bo co ludzie o nas powiedzą?!?
Roksanka napięła się cała – całe otoczenie zamarło w oczekiwaniu na bluźniercze słowa demona. Obfite pośladki Roksany zatrzęsły się, a wzdęty brzuch zafalował niepokojąco jak grzywacze fal oceanu,po czym rozległo się potężne pierdnięcie. W pokoju rozszedł się okropny smród zepsutych jajek. Roksana zaczęła rzucać głową na wszystkie strony i krzyczeć – pieprzę was! dajcie cos jeść! jestem paruzzi i jestem głodny!
Kapłani jedynie słusznych religii zaczęli obrzucać demona wyzwyskami, kropić kropidłami, ciachać nożami wadżry i rzucać koranem w Roksankę opanowaną przez Szatana. Wzywali przy tym Bogów. Szatan rozesmiał się obłędnie i wrzasnał – wasze mamuśki robią mi laske w piekle! kapłani wpadli w szał. Teraz Szatan spojrzał na Jadwigę i krzyknął – Ty stara grupa obleśna dupo! jesteś posmiewiskiem całego osiedla!
Akurat, zarechotała Jadwiga, zazdroszczą mi klasy i tyle – uśmiechnęła się triumfalnie szczęśliwa Jadwiga. Stuknęła Henryka łokciem w ramię – i naszej pandziusi, nie Henryczku? tak kruszynko, zgodził się szczesliwy Henryk. Nawet w piekle słyszeli o mojej klasie, nadęła sie Jadwiga.
Tak, słyszeliśmy, zagrzmiał rubasznym rechotem demon – wszyscy się smiejemy z Twojej tłustej dupy i z tego ze udajesz że jesteś trendy!
Jadwiga wpadła w szał, jak to, ja nie jestem trendy? ja Ci pokażę Ty kreaturo wrzasnęła – w imię biedronki, lidla i żabki!!! Szatan zaskowyczał z bólu, po czym uciekł przez wielkie pulchne usta Roksanki prosto do piekła, do kamratów.
Jadwiga leżała zemdlona na ziemi. Gdy przebudził ją Henryk pobiegła w szale myć zęby, i żałośnie piszczeć – o mój Boze, w moich ustach znalazły się te przeklęte nazwy!!! czuję się taka brudna i skalana!!