Ktoś Ty? Polak, bezrobotny, felietonista, ekonomista.
Jak się czujesz? chujowo, bo mam grypę i wzdęcie.
Jaki znak Twój? orzełek, małpiszonek.
Brzuchaty Pan
Do wielkiej, szczerozłotej figury Brzuchatego Pana, podchodzi pokorny wielbiciel z pięknym bukietem kwiatów. Klęka skromnie (kolano mu strzela), i nie śmie podnieść oczu na figurę wielkiego przebudzonego. Z wielkim szacunkiem i namaszczeniem, składa kwiaty u podnóżka błyszczącej złotem figury Przebudzonego, i zaczyna się cichutko modlić. Nagle pomnik głośno pierdnął, a wyznawca wrzasnął ze strachu i gwałtownie odskoczył. Boże, co się dzieje? jego umysł załkał bezgłośnie z przerażenia. Czy to możliwe żeby pomnik puścił bąka? i to tak śmierdzącego?
Nagle pomnik zaczął się rubasznie śmiać, a wyznawca zaczął drżeć ze strachu. Co tu się dzieje, czy ja śnię? Boże drogi, czy ja zwariowałem? zaczął szczypać się po udach, by ból wyrwał go ze snu, straszliwego i okropnego, ale to nic nie dawało; pomnik ze złota zwijał się ze śmiechu, co chwilę soczyście popierdując. Och jak mi dobrze, och jak mi lekko, sapał i jęczał Brzuchaty Pan. Nagle spoważniał, spojrzał małymi, zielonymi, świńskimi oczkami na wyznawcę, i powiedział – porzuć to. Panie! załkał wyznawca, i rzucił się by leżeć plackiem przez złotym monumentem. Panie, Ty mówisz! jaki tam Panie, zachnął się wielki, złoty pomnik. Marek mam na imię, tzn. miałem, teraz piastuję inne, znacznie wyższe stanowisko; w głosie Brzuchatego Pana dało się słyszeć ton wyższości. Mówię i pierdzę, bo lubię – wrzasnął Brzuchaty Mistrz, i zaczął kwiczeć ze śmiechu, pochrumkując i parskając co chwilę jak koń. Wyznawca leżał plackiem, i nie śmiał się nawet poruszyć. Jego umysł oszalał, gonitwa myśli nie dawała mu się skoncentrować, zrozumieć tego czego był świadkiem. Jednego jednak był pewien; nic już nie będzie takie jak dawniej. Smród gazów Przebudzonego sprawiał, że dusił się i kaszlał, pogrążony w potwornej iluminacji. Jakąż pojemność muszą mieć jego jelita! myślał z podziwem i fascynacją, a także nieśmiało kiełkującą zazdrością.
Brzuchaty Pan znowu spoważniał; porzuć to synku, zachrypiał. Ale co mój Panie? zaskomlał wyznawca. To piękne kwiaty, kupiłem Ci je za pół pensji z miłości, podlizywał sie wyznawca, chcąc zaskarbić sobie sympatię Brzuchatego Pana, nie śmiejąc nawet przyznać się przed sobą do pewnych myśli o nowym aucie, którego bardzo pragnął; drżał także ze strachu na myśl o świętokradztwie którego się dopuścił, kwiaty przecież ukradł z cmentarza, wszystkie pieniądze przegrał w rozbieranego pokera.
Porzuć siebie; wyszeptał pełnym miłości głosem Brzuchaty Pan. Po czym całkiem skamieniał, zastygł w pełnym mądrości wyrazie. Oniemiały wyznawca dłuższy czas nie mógł się poruszyć. Był jak sparaliżowany, niezdolny do myślenia. Dopiero po dłuższej chwili podniósł się, i z początku nieśmiale, z lękiem, zaczął dotykać wielkiej złotej figury Brzuchatego Pana. Przebudzony jak za życia, twardy jak głaz, niewzruszony i piękny. Na znak że nie była to tylko halucynacja, pozostał okropny swąd i fetor, niechybnie dobywający się z kiszek Przebudzonego.
Trzy miesiące później.
Wyznawca codziennie czytał świętą księgę, ale nic z tego nie rozumiał. Ta tajemnica była coraz mroczniejsza i niezbadana, a wyznawca bardzo chciał poznać prawdę, jaką by ona nie była. Nawet „Księga wyjścia z cienia” tak pełna radosnej, dającej zawsze nadzieję symboliki, nie dawała mu żadnej odpowiedzi. Wyznawca pogrążył się lekturze; „… a wtedy Brzuchaty Pan założył stronę www.samczeruno.pl, i w niedługim czasie stał się sławny i bogaty. Porzucił pisanie i oddał się medytacji. Najpierw wybrał się na miejsca pustynne, gdzie przez pełne trzy lata zażywał rozkoszy bogactwa; kobiet, luksusu i perwersji. Nie żałował mocy swych trzewi, i krzewił swoje pozytywne idee gdzie tylko mógł, i jeśli miał siłę, a tej akurat nigdy mu nie brakło. Gdy zaczęły kończyć się pieniądze, założył męski zakon braci uciśnionych, i zaczął nauczać swoją owczarnię. Miał wiele wykładów na których zarabiał olbrzymie pieniądze, aż nadszedł ten dzień, gdy sam jeden jak heros, pojawił się w telewizyjnym talk show razem z otyłymi Paniami z grupy wyzwolenia kobiet. Jego przemowa o niemożliwości tycia z powietrza, poruszyła miliard męskich serc przed ekranami, a także wzbudziła potężne emocje Pań z widowni; gwałtowna śmierć gdy Brzuchaty Pan zginął stratowany przez kilkadziesiąt obfitych Pań, poruszyła całą resztę, smutkiem bijących serc.”
Pewnego dnia, strudzony lekturą świętej księgi, wyznawca zasnął na swoim ulubionym fotelu. Nagle w półśnie, gdy nie stracił jeszcze pełnej świadomości, ukazał mu się Brzuchaty Pan. Kurwa, nic nie zrozumiałeś, prawda? ale jak to, Panie, szukałem ale nie rozumiem, naprawdę nie… cicho kurwa, wrzasnął Brzuchaty Pan. Twoja babcia, pobierała opłaty za skorzystanie z toalety w Dubaju, tak? tak Brzuchaty Panie, szepnął wyznawca. Ojca żeś nie znał, idioto? nie Brzuchaty Panie, nie znałem. No to już znasz… co mnie wtedy podkusiło? co ja zrobiłem? jęczał i szarpał się za włosy i brodę Przebudzony.
Ciąg dalszy może nastąpi, a może i nie.
Porzuć siebie
Porzuć siebie… kim jesteś? bezrobotny to tylko przejściowy stan; daj Boże dożywotni. Nigdy nie będę dla nikogo pracował, nikt nie będzie moim szefem. Czy z pracą czy bez niej, to nie jestem ja. Nazwa bezrobotny bądź pracujący, tylko opisuje czy mam pracę, czy jej nie mam. Posiadam dyplom technika ekonomisty; jestem ekonomistą? nie, to tylko etykietka wskazująca że mam takie wykształcenie. Jestem felietonistą? ależ skąd, po prostu czasem coś skrobnę dla czytelniczej braci, bo tylko to umiem robić. Ale jeśli, nie daj Boże, kiedyś stracę dłonie i nie będę mógł pisać… to nadal będę istniał, mimo tego że nie będę pisać felietonów. Tylko co to będzie za życie…
Wszystko na co patrzysz i co możesz zaobserwować, to nie Ty prawdziwy. Czytelnik jest zdołowany, zrozpaczony, chce się pochlastać i nie chce żyć. Pisze by mu pomóc. E tam, nieprawda; przed jego prawdziwym JA, jak chmury na pięknym niebie, przewija się rozpacz, poczucie bezsensu, negatywne uczucia… ale to nie on. Czy ja jestem chmurą na niebie? nie, jestem obserwatorem który spogląda na chmury. Jedna chmura odpływa w niebieską toń, i pojawia się następna. Pojawia się rozpacz, mija i pojawia znowu co innego… może radość, moze pożądanie? tak czy siak, ja nie jestem tym stanem emocjonalnym który obserwuję. Mój czytelnik nie jest zrozpaczony, to kłamstwo; oczywiście, czytelnik próbuje mnie do tego przekonać, za wszelką cenę jego ego chce mi udowodnić jakie jest nieszczęśliwe, jakie ważne… ale łga w żywe, zielone moje oczy. Mój czytelnik doświadcza teraz przepływającej przez niego rozpaczy. Ta pojawia się i znika, sama z siebie praktycznie nie ma żadnej siły, chyba że ktoś się z nią zidentyfikuje, zacznie nią pasjonować, uzna że nią jest. Gdy zdołowany czytelnik zidentyfikuje się z emocją, chce żebym go pocieszał, pomógł mu zidentyfikować się z inną, tym razem radosną myślą. Niestety, nie umiem tego dokonać. Nie jestem psychoterapeutą. Mogę Ci za to wskazać, że nie jesteś tą emocją, ani żadną inną; jesteś świadomością, jesteś który jesteś, jak mówi pismo i Ja.
Masz doła?
Gdy jesteś wkurwiony, to też nieprawda. Wkurwienie pojawia się w Tobie, to wszystko. Obserwuj je, nie jednocz się z nim, a za chwilę zniknie. Ciało to także nie Ty, przecież gdy obcinasz paznokcie, wyrywasz zęba czy ścinasz włosy, nadal istniejesz. Ludzie po amputacjach kończyn, nadal są sobą; nie jesteś ciałem… zawodem, wykształceniem, stanem emocjonalnym. Na pewno nimi nie jesteś, tak jak nie jesteś psim guano na chodniku. Po prostu je mijasz, a ono znika z Twojego pola widzenia. Tak samo jest z rozpaczą; pojawia się i znika, chyba że w nie wdepniesz (jak w guano) i razem będziecie przez jakiś czas musieli żyć.
Wszystko co o sobie sądzisz, jaki jesteś, jakie masz wyuczone reakcje, jaki masz charakter… to wszystko to nie Ty. Cała Twoja osobowość, to tylko sztuczna, wirtualna konstrukcja. Skoro możesz to coś obserwować, to jakim cudem możesz tym być? nie można jednocześnie czegoś obserwować, i tym być. Jesteś obserwatorem, a wszystko co o sobie sądzisz, to Twoje ego; nietrwała myślowa substancja, która rozpaczliwie walczy o przeżycie. Ona żyje tylko wtedy, gdy utożsamiasz się i identyfikujesz z przedmiotami, zawodem, emocjami… rezygnujesz z prawdziwego siebie, a stajesz się posiadaczem Iphone,a. Cóż za awans, cóż za chwała! ego chce kimś być, więc zostaje socjalistą, liberałem, nazistą, buddystą, katolikiem, komuchem, złodziejem, lanserem, naukowcem, dresiarzem, hippisem, muzykiem, uduchowionym, pedałem… wybiera sobie sztuczną i fałszywą tożsamość, i ubiera ją na siebie jak ciuch. Ego trwa dzięki rozdzieleniu; jestem Ja, i są inni. Najczęściej to wrogowie. Im większy strach, tym większa siła ego. Dlatego wszelkie terapie radzenia sobie ze strachem, palą na panewce. Ego musi mieć strach, ponieważ dzięki niemu istnieje. Musi istnieć wróg, ten ktoś inny, i strach. Gdy Twoje ego zamienia się w skina, musi się bać lewaków, punków… gdy zniknie strach, zniknie potrzeba bycia skinem. Ego może zniknąć, a na pewno bardzo osłabnie. Ego słabnie gdy obserwujesz emocje pojawiające się w Tobie, gdy nie identyfikujesz się z nimi. Ego to separacja, rozwód; są ega któe są nieudacznikami, wszystko im źle idzie, wszystko pierdolą… są inni. Boją się. Cel osiągnięty, a ego jest potwornie mocne. Są też ega pewne siebie, pełne pogardy do słabszych… to też wspaniała inicjatywa ego.
Silne czy słabe?
Jak rozpoznać czy Twoje ego jest silne czy słabe? to proste. Ego nie może istnieć w tu i teraz. Nie może się cieszyć chwilą obecną. Wszystko co dobre i złe, umieszcza w przeszłości bądź w przyszłości. Obie te rzeczywistości nie istnieją; jedna to pamięć, a więc zapis w mózgu, a drugie to wizja, próba jasnowidzenia z małymi szansami na realizację. To co jedynie istnieje, to tylko tu i teraz. Im więcej szczęścia oczekujesz po przyszłości, tym bardziej jesteś zatruty. Ciągle tylko przyszłość i przyszłość, ale skoro tu i teraz nie umiesz się cieszyć życiem, to jakim cudem dokonasz tego w przyszłości? dodajmy że przyszłości, która nigdy nie nadejdzie. Zawsze będzie jakaś przyszłość, nawet umierając Twoje ego będzie umiejscawiało szczęście w przyszłości, jakimś niebie, życiu pośmiertnym, itd. Gdy istnieje ego, nie możesz czuć szczęścia. To mechanicznie niemożliwe. Szczęście istnieje tylko w stanie bez ego.
Porzuć siebie… porzuć wszystkie etykietki, tożsamości… porzuć to, i stań się po prostu sobą. Czystą świadomością. Poczuj jakby to było, gdybyś porzucił siebie? czy nie odczuwasz głębokiej ulgi? ekstazy? euforii?
Zapraszam wszystkich Państwa, do zapisywania się na newsletter na stronie KLIK. Na dole strony proszę wpisać w białe okienko, swój meil, i dzięki temu być zawsze na topie, jeśli chodzi o nowości na stronie.
Uśmiałam się do łez w pierwszej części 😆 😆 😆
Potrafisz być po prostu KAŻDY (chodzi mi o przymiotniki : wesoły, smutny, poważny, niepoważny …… cały zestaw)
Ego ileż z nim problemów.
Trudno porzucić siebie.
Może i trudno, ale zdajesz sobie sprawę że razem z nim, wyrzucasz i jednocześnie rozwiązujesz WSZYSTKIE swoje problemy? cóż za rozkosz, cóż za błogość…
Chmmm u mnie to trochę trudne, bo często myslę obrazami i znaczeniami, bez słów 🙂
Zazdroszczę Ci, ja w ogóle myślę bez kolorów, bardziej samym tekstem niż obrazami.
No nie wiem czy jest czego zazdrościć, mózg automatycznie się po prostu przestawia na ten tryb gdy mysli są zbyt straszne/nieprzyjemne żeby je wyrażać słowami 🙂
[quote=LG]Chmmm u mnie to trochę trudne, bo często myslę obrazami i znaczeniami, bez słów :)[/quote]
Zdecydowanie potwierdzam.
Jest to wręcz diabelsko trudne. Z myślami jest sobie łatwo poradzić, ale kiedy pojawią się obrazy, nie wiadomo jest, czy to sen czy jawa, uderz się, jak to czynili mistrzowie zen swoim uczniom, i wrócisz do myśli
Takie związki przyczynowo skutkowe, TO a więc TO a może TO. jeśli TO, to TO.
Na chuj mi ja. Co mi dobrego przyniosło bycie mną. No więc nic, jakby ktos się nie domyslał.
Chętnie usunął bym to ja chirurgicznie lobotomią. Niech zdycha skurwysyn! Niestety to nie takie proste.
Macie czasem tak, że przed samym zaśnięciem (kiedy człowiek jest jeszcze w stanie jawy) pojawiają się Wam w umyśle różne abstrakcje, tak po prostu wpieprzają się w głowę? np. jakieś obrazy, a nawet dźwięki?
To stany hipnagogiczne, występujące w stanie alfa, ma je każdy człowiek.
Jeśli zachowasz podczas tego świadomość, możesz świadomie wejść w sen.
i co wtedy?
Robisz co chcesz, latasz, odwiedzasz tropiki, uprawiasz seks.
Co prawda najpewniej w ciągu dziecięciu sekund wywali cię ze snu. Nie będziesz mógł kontrolować w pełni sennego ciała, zmysły będą nawalać, wszystko będzie szare i bez kolorów albo rzeczywistość będzie klatkować jak gra uruchomiona na zbyt słabym komputerze – ale z czasem będzie lepiej 🙂 Podobno kwestia treningu, no cóż, ja jeszcze do tego nie doszedłem.
Chujowo pisze się przez „ch”.
Musisz mieć szacunek dla swojego umysłu, dla ego. Ono sprawiło, że mogłeś wzrosnąć w społeczeństwo, poznać smak bólu, i teraz masz możliwość wybrać; czy dalej z nim, czy bez niego. Nie pozbywasz się go całkiem, ono będzie, natomiast będziesz od niego odseparowany „na życzenie”. Nie będziesz już nic projektował, żadnych lęków i negatywnych emocji, na obojętne zdarzenia w realu. Wybieraj!
Dziękuję, już poprawiłem. Wiesz hujowo się czuję z tym, że mnie łapiecie na takich błędach.
Świetny tekst:)
Najpierw o brzuchatym i beztroskim panu,później przełożenie „opowiastki” na real life 😛
Bardzo dobrze Cię rozumiem i w pełni się utożsamiam z tym tokiem myślenia..
Pozdrawiam
szkoda że nie można publikować na facebooku Twoich felietonów.. 🙄
💡 a jednak można opublikować 😉
chyba ta pogoda sprawiła żem nie dojrzał :confused:
Można, ba! nawet trzeba. A kolega już wpisał swój meil w newsletterze na [url]www.samczeruno.pl[/url] ? bo wyszedł właśnie nowy tekst.
wpisałbym chętnie ale wyszukiwarka ma nie jest w stanie odnaleźć strony :confused:
[url]http://www.youtube.com/watch?v=rkx0MHDbmvY[/url]
few weeks later…
[url]http://www.youtube.com/watch?v=pRXlotr-PpQ[/url]
[url]http://www.samczeruno.pl/index.php?option=com_content&view=featured&Itemid=101[/url
lub
[url=http://www.samczeruno.pl/index.php?option=com_content&view=featured&Itemid=101]samczeruno.pl[/url]
No i kurwa zalało zieloną wyspę ❗
thx 😉
Kiedy patrzymy na [b]funkcjonalność[/b] „dachu” na Stadionie Narodowym, przypominają się słowa wesołej rymowanki:
[b]Pada sobie deszczyk, pada sobie równo,
Raz spadnie na kwiatek, a raz na gówno.[/b]
Ps. Na świecie są zasuwane kratownicowe dachy nad większymi stadionami, które wytrzymają huragan, oberwanie chmury i 2 metry śniegu.
I były robione w USA i Kanadzie za ułamek kwoty wydanej przez ryżą mendę i bufetową – sojusz hitlerowsko – żydowskiego okupanta.
Wywalą mnie z roboty przez Mistrza, o wiele za dużo tych tekstów napisałeś i nic teraz nie robię innego tylko gały sobie psuje czytając. Sił braknie, oczy łzawią, mózg się lasuje od nowych idei i jeszcze do tego widmo bezrobocia…
http://psychologia.wieszjak.pl/abc-psychologii/262560,Depersonalizacja–co-to-takiego.html
Czy to nie jest właśnie poszukiwany przez wielu stan separacji od ego? Stanie z boku, obserwacja własnych myśli. Czemu określają to jako chorobę i coś nieprzyjemnego? Z tego co czytałem choćby u Tolle to coś cudownego. A może to dwa odrębne zjawiska? Kiedyś zresztą miałem coś jeszcze ciekawszego, otóż moja twarz w lustrze zdawała mi się kobieca, jakbym patrzył na damską wersję siebie, to było całkiem przyjemne i nawet spodobałem się sobie 🙂
Patrzyłem się dzisiaj w lustro i nie poznałem osoby za taflą, co więcej jakoś nie chciałem na nią patrzeć, wydawała mi się dziwna i obca. Początki schizofrenii czy jakaś duchowa iluminacja?
Wiele razy już miałem wrażenie przebywania w jakiejś sennej iluzji, chciałbym się z niej przebudzić jak budzimy się z sennych majaków. Czasami zauważam że umysł działa sam, np. podczas kłótni a ja jakby obserwuję. Pisałem o tym zresztą na forum ecoego.eu kiedyś.
Depresja co to takiego?[url]http://psychologia.wieszjak.pl/abc-psychologii/262560,Depersonalizacja–co-to-ta
kiego.html
[/url]
Depersonalizacja – co to takiego?
Nie martw się, trzeba być na coś chorym:P
Ja też chyba coś takiego mam. Poczułam jakby coś, (mój duch?) ze mnie wyszło i tak mi zostało 😛 Teraz wszystko dzieje się z boku. Nie czuję emocji wewnątrz, wszystko dzieje się poza mną. Jak Wniebowstąpienie 😛
[b]To efekt stresu.[/b]
Część nas zaangażowana emocjonalnie np. z przejęciem dyskutuje, kłóci się, przy dużym stresie można czasami odczuć że nasz zmysł obserwacyjny jakby oddalał się, np. cofał się do tyłu. W czasie wojen ponoć niejeden żołnierz w silnym stresie widział się z góry.
To tylko potwierdza moją koncepcję kreacji świadomości, będącej układem potencjałów elektrycznych powstających na biologicznym fundamencie, ale mających zdolność trwania także bez tej biologicznej podstawy.
Potwierdza to szereg fenomenów, jak choćby przeżycia w czasie śmierci klinicznej.
Ludzka nauka ma to do siebie że obszary w których jest bezradna traktuje jak temat tabu.
I takim tabu są min. zjawiska relatywistyczne.
Świat złożony jest z dwóch wzajemnie przenikających się części – materii i energii.
Jesteśmy zbudowani prawie w całości na bazie materii z jednym zasadniczym wyjątkiem.
Nasz mózg i układ nerwowy to połączenie fundamentu biologicznego z potencjałami elektrycznymi.
[b]Chyba nie zdajecie sobie sprawy jakie to ważne[/b] ❗
[b]Ma to wręcz fundamentalne znaczenie dla dalszych rozważań i wyników śledztwa dotyczącego odpowiedzi na pytanie kim tak naprawdę jesteśmy.[/b]
Otóż jesteśmy w istocie istotami energetycznymi, bo nasza świadomość to nic innego ja układ potencjałów elektrycznych.
ŁĄCZYMY więc w sobie dwa światy – materii organicznej i elektryczności.
I tu docieramy powoli do odkrycia chyba najbardziej fascynującej tajemnicy życia.
Nasze doświadczenia kształtują zjawiska nierelatywistyczne, umacnia to fakt, że widzimy tylko materię i swoje ciała a także doświadczanie upływu czasu.
Dość dużo wiemy o tym jak zachowuje się energia z punktu widzenia nierelatywistycznego (materialnego) obserwatora.
Bardzo niewiele wiemy o zachowaniu energii w jej naturalnym środowisku – w warunkach relatywistycznych.
Dobrym przykładem jest tu światło gwiazd.
Dla nas foton wyemitowany przez Słońce leci do Ziemi z prędkością światła i dociera do nas po kilku minutach.
Są tak odległe od nas gwiazdy, że ich światło wędrowało do nas przez miliardy lat.
A jak to wygląda z punktu widzenia energii, w tym wypadku fotonu światła ❓
Efekt relatywistyczny sprawia, że dla tego fotonu czas w istocie nie istnieje.
Foton znajduje się w rzeczywistości w której nie ma czasu.
Jest niczym duch.
Fizyka świata relatywistycznego jest dla nas, istot o biologicznym fundamencie i postrzeganiu nierelatywistycznym, kompletnie niezrozumiała.
[b]Ale nasze świadomości, jako obiekty energetyczne, są częścią tego świata relatywistycznego[/b] ❗
Świadomość jako układ potencjałów elektrycznych jest więc w stanie funkcjonować poza ciałem bo wtedy nie potrzebuje już biologicznego podkładu jakim jest mózg.
[b]Układ potencjałów może trwać bez końca bo czas dla niego zatrzymuje się.[/b]
Bla, bla, bla, bla 😛 😛 😛
Puk, puk Roberto 💡 to ten sam stan, w którym możesz mieć te Twoje wychwalane pod niebiosa orgazmy nimfomanek.
Może wszystkich zdiagnozujemy i zakwalifikujemy na leczenie. Każdy ma jakąś metodę na odstresowanie, wyciszenie i swoje odchyły. Jeden wchodzi do szafy (bo lubi mole?), inny do baru, trzeci do monopolowego, czwarty do trzech kochanek, piąty na siłownię, ktoś inny do rodziny, jeszcze ktoś na zioło i ważne tylko żeby dobrze się z tym co się robi czuć i by nikt nie czuł się z tym „zdepersonalizowany”. Ktoś kto np. nie lubi dzieci i ocenia to z boku powie, że oni są chorzy, marnują czas- bo mogli by np. poczytać książki. A to według opisu tej „choroby”, może prowadzić do tego stanu 😛 Połowiczny wniosek jest taki, że trzeba by się przyjrzeć uważniej wszystkim przedszkolankom czy aby z nimi wszystko OK. Jeżeli nie towarzyszą temu żadne zwidy, majaki, omamy, i jeżeli nie czujemy się „chorzy” to uważam, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, a jeżeli nie to do lekarza 😛
Z tego wynika, że medytacja wyciszyła mnie tak bardzo, że aż chyba poszukam sobie gotujących krew w żyłach wrażeń- a i ciekawe jaka to jest jednostka chorobowa:)
[url]http://www.medonet.pl/zdrowie-na-co-dzien,artykul,1669509,1,kreatywnosc-pisarzy-moze-miec-zwiazek-z-choroba-psychiczna,index.html[/url]
A nie mówiłam 😛
Ale ja nie jestem kreatywny, niestety. Plany mam, marzenia także, ale brak mi dyscypliny i umiejętności. Bardzo tego żałuję, chciałbym pisać powieści. No cóż, skazany jestem na rolę guru i nauczyciela duchowego :))))
Robisz co chcesz, latasz, uprawiasz ogródek, wynosisz śmieci, piszesz raport miesięczny, wypełniasz PITa
Wszystko w kolorze! 😈
> Depersonalizacja to wrażenie, że jest się nierealnym.
a oświecenie to odczucie całkowitej realności, obecności, jednakże nieutożsamionej, ciągłości życia, spokoju, żywotności wraz z kompletem odczuć z tego.
Płoniesz
Usiądź lub połuż się i popatrz co kłębi się w Twoim ekranie myśli – zgiełk.
Poszukaj małej przerwy między dwoma słowami, i wejdź w tą ciszę…
Zobacz jakie to wyborne … cisza po prostu nic
PS: Dużo się naczytałeś