Oglądając wspaniałe filmy s/f, bądź czytając książki o nowych, nieodkrytych światach, ogarniał mnie zawsze zachwyt, pragnienie eksploracji, zdziwienia. Myślę że to jedne z najpiękniejszych doznań, jakich może doświadczyć człowiek. Im jaskrawsza wyobraźnia, tym większa przygoda, i bez znaczenia staje się fakt, że przecież cała treść książki bądź filmu, została tylko odegrana w umyśle autora, a później przeniesiona na kadr czy kartkę papieru. Skrzydła wyobraźni rosną, by zabrać nas z tego całego syfu, w piękne, iluzoryczne przestworza. Ostatnią książką która tak mocno mną poruszyła, to Kir Bułyczow „Osada” i Brian Lumley, nie pamiętam tytułu; dwóch facetów ma wypadek samochodowy, wpadają w śpiączkę, i przenoszą się do innej, jakby pachnącej średniowieczem rzeczywistości. Na koniec… nie powiem, by nie zepsuć komuś niespodzianki, niemniej zakończenie mocno we mnie utkwiło, było bardzo magiczne, melancholijne.
Poszukiwacz przygód
Gdy tak zastanawiam się, co chciałbym w życiu najchętniej robić, to przyznam Państwu się szczerze i bez bicia; chciałbym eksplorować kosmos, radować ogromem rzeczywistości i tajemnicy, który nas otacza. Głębie oceanów, mroczny kosmos pełen wirujących barw, odległe planety, odkrycia naukowe na granicy mistycyzmu. Rzygać mi się chce tym całym seksem, cuchnącą polityką, gierkami międzyludzkimi, ciągłym naprawianiem seicento; chciałbym oddać się świeżości tajemnicy, przyoblec w dziecinny zachwyt. Lecz cóż mam uczynić, skoro nawet po ziemi, tej ziemi, ciężko mi się poruszać ciągle popsutym seicento? gdzie loty na księżyc, marsa, obce planety?
I wielu z was, miłośników gwiezdnych wojen, odczuwa podobnie do mnie. Lecz tylko niektórzy z tej szlachetnej braci wiedzą, że w rzeczywistości da się spełnić te marzenia. I nie kryje się tu żaden haczyk, żadne słowne oszustwo, prawniczy rzut przez biodro czy sofistyczny nelson.
Poczytać, podumać…
Co trzeba zrobić? poczytać Tolle, De Mello, i pomocniczo kilka moich tekstów. Przyswoić, zrozumieć, pobyć z tą wiedzą. I skorzystać. Jeśli chodzi o mnie, doznałem kilka razy tych stanów, może nawet kilkanaście razy. Gdy myślenie na chwilę się zatrzymuje, super szybki aparat interpretujący rzeczywistość się gubi, a wszystko co nas otacza zmienia się w cudowny, magiczny sposób. Dziś znów doznałem tego stanu, i zachwyciłem się miejscem, które znam na wskroś; tykający zegar był jak puls galaktyk, cisza istniejąca w mym ciele, kosmiczną, skąpaną w atramentowym szczęściu pustką; wibrowanie błogości w tkankach mojego ciała, jak gaśnięcie i powstawanie całych wszechświatów.
Możesz i powinieneś wykorzystać możliwości, jakie daje nam nasz mózg, dusza, nie jestem pewien co generuje te niesamowite stany, i nie muszę tego wiedzieć. Wiem jedno; magiczny świat z dzieciństwa, może powrócić. Spróbuj, sam się przekonaj. To oczywiście jest nie na rękę wszystkim wokół; to oni chcą być dawcami przyjemności, ponieważ uzalezniony od nich, jesteś niewolnikiem. Gdy czerpiesz rozkosz z samego istnienia, nie można Cię kontrolować. Ani żona, mąż, religia, państwo, gangsterzy, koleżanki, koledzy, szef w pracy; jesteś ponad lękiem, jesteś… po prostu szczęśliwy. Oj, to się wielu nie spodoba. Ćwicz więc w tajemnicy, nie oczekuj pochwał. Nagroda przyjdzie niebawem, znacznie lepsza niż klepanie po plecach.
Teksty pomocnicze:
Są to niektóre moje teksty, innych niestety nie mogłem znaleźć; nie pamiętam tytułów. Jak pamiętacie, podajcie w komentarzu. Jednocześnie przypominam, o wpisywanie się na newsletter KLIK na dole strony, w białym prostokącie.
Hej opowiadasz o możliwości przeniesienia się w inny świat. To Ci wrzucam filmik o gościu który jak sam twierdzi wprawiać sie w te stany ot tak z łatwością i jak w filmiku jest powiedziane żył jednocześnie w tych dwóch rzeczywistościach i czerpał pomysły. Ten człowiek stworzył właściwie całą naszą nowoczesność a jeśli nie to dał pod to realne podwaliny – mowa o Nikoli Tesli a oto lin do rosyjskiego dokumentu o nim [url]http://www.youtube.com/watch?v=i1GmZK_Hl1Y[/url]
Napisz Mistrzu jak wrażenia, dla mnie daje wiele do myślenia. Współczesna nauka jest taka do bólu realna nudna aż się rzygać chce. Tacy ludzie to jak wiosenny powiew wiatru.
Czytałem Williamsa, ale nie do końca, trochę skomplikowana lektura mimo wszystko. Ciekawe masz doświadczenia, i podoba mi się, że doszedłeś do kilku wniosków – nigdy nie brać opiatów, i nieprzytomność daje dostęp do schowanych uczuć, ale nie doświadczasz ich świadomie, więc nie ma efektu uwolnienia.
Tolle to zupełnie inna bajka, omija wzorce, psychikę, jak to nazwał Andrzej (od krokodyli) to taki duchowy bypass.
To wszystko co opisałeś, nie ma nic wspólnego z tym co opisałem. Ty opisałem wspomnienia szczęśliwego dzieciństwa, a wiedz że ego zawsze koloryzuje pewne sprawy, byś tu i teraz czuł się do dupy. Tu i teraz, jest znacznie lepsze niż dzieciństwo, chociażby dlatego że doświadczasz go świadomie.
Obejrzę w wolnej chwili, może za parę dni. Co do Tesli, mam pewne wątpliwości. Jakim cudem wymyślił takie cuda, a teraz żaden z fizyków nie może tego powtórzyć, przy dzisiejszych możliwościach?
A ja zacząłem ostatnio pisać coś na wzór pamiętnika, czy coś – taki notatnik z różnego rodzaju przemyśleniami, wspomnieniami, stanami emocjonalnymi oraz wydarzeniami aktualnymi i tymi z przeszłości. Pomyślałem sobie, że być może kiedyś będę chciał wrócić myślami do przeszłości, a te zapiski mi to ułatwią. Mam nadzieję, że kiedyś będzie żyło mi się dużo lepiej niż teraz i będę mógł z uśmiechem spojrzec na moje przeszłe już żałosne życie. Bo teraz to jest do dupy. A nawet gorzej. Mam jednak pewną bolączkę – nie potrafię często przekazać słowami tego, co czuję, co myślę. Moje odczucia nie dają się w żaden sposób przelać na papier. To mnie przygnębia. Potrzebowałbym czegoś jak wideorejestrator myśli, jak myślodsiewnia (jeśli ktoś czytał Harrego Pottera, to wie, o co chodzi).
Dobry pomysł. Pierdol formę, liczy się sam fakt odczuwania w trakcie bazgrania. Nie, nie będzie Ci się żyło lepiej. Jak teraz nie umiesz się cieszyć tym co masz, to i później tak samo będziesz nieszczęśliwy.
Panie Marek, poprzednim wpisem przegrałeś pan swoje życie, tym wpisem przegrałeś pan nawet śmierć.
chyba oboje mieliście na myśli WILSONA.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Robert_Anton_Wilson
Ot prorok !
Ja ostatnio jakby przypomniałem sobie dzieciństwo, choć na innej zasadzie.. film na youtube gdy ktoś pokazał małe kociaki wyniesione z domu na podwórko i chodzące po nim. przypomniało mi się lato, dom babci, drzewo orzechowe, słonce… tam przez większy okres czasu były koty właśnie. co roku kotka się kociła i można było obserwować małe kociaki. wspaniale doznanie, obserwowanie takiego rosnącego zwierzęcia. niektóre koty starsze, z poprzedniego roku, tak się wycwaniły że kradły swojej matce mleko z cycków gdy małe nie ssały.
ale wracając do filmu – na chwile po prostu zatopiłem się w tym filmie, przypomniałem sobie to ciepło, tą świeżość, lekkość, te kolory, niesamowite układy chmur na niebie, róż zachodu słońca, wieczność, wieczność bez zmartwień.. nie miałem pojęcia ze to we mnie w ogóle istnieje.
http://www.youtube.com/watch?v=JbgSwJa_HS0
kojarzy mi się z tą melodią.
teraz aż boje się znowu otworzyć tego filmu bo boje się ze to wszystko już zniknie, ze nie będzie tej samej reakcji..
Podejrzewam ze taki stan można wywołać tez opiatami. Tyle że za nic nie wezmę nigdy żadnego. Bo wiem że nigdy bym już nie mógł przestać, celem życia stało by się tylko powtórzenie tego, a to by się nie stało bo pierwsza dawka kopie najbardziej (przynajmniej przy heroinie – czy tramal też taki jest – pisałeś że brałeś na ból).
Podobno opiaty służą do stymulacji pierwszego obwodu neurologicznego – dają poczucie powrotu do łona matki – ciepło miło, bez zmartwień. Teoria obwodów to dzieło Antonego Williamsa, przełożył stare teorie ezoteryczne na nowoczesny komputerowy język symboliki (powstający prometeusz).
I tak pierwszy obwód działa w kategoriach bodziec dodatni – zbliżamy się, bodziec ujemny – uciekamy. Ma go każdy żyjący organizm. Drugi obwód to pozycja w grupie społecznej czy stadzie. Działa na zasadzie ten jest po de mną – gnoić, ten jest nade mną – płaszczyć się. Podobno stymuluje się go alkoholem. Potem obwód logiczny – odpowiada za język, logiczne myślenie, naukowość. Stymuluje się go stymulantami, np amfetamina. Potem obwód moralny, z jakiegoś powodu nierozerwalnie według wilsona skojarzony z zachowaniami seksualnymi. Nie wiem co go stymuluje. te cztery obwody mają wszyscy zdrowi ludzie, z wyjątkiem upośledzonych intelektualnie, wtedy szwankuje trzeci, czy psychopatów, brak czwartego. Część ludzi wykształciła dalsze, np obwod odpowiadający za przeprogramowanie wzorców (nazwanych wdrukami przez wilsona), za doświadczenia mistyczne, kontakt z absolutem, ekstazę (ten podobnież stymuluje się haszyszem).
Jak już jesteśmy przy narkotykach.
Kiedyś odbyłem też podróż w przeszłość gdy wziąłem większa dawkę thc i wywróciło mi pamięć na druga stronę, cofałem się coraz głębiej. A zaczęło się chyba właśnie jeszcze przed tym okresem o którym wspominałem. na tripie szedłem cały czas przez drogę, potem las i szedłem przez swój mózg jednocześnie. najpierw niesamowity gąszcz angielskich słów wybuchł mi w głowie. po chwili przestało. cofnąłem się do czasu gdy nie znałem angielskiego.
przypominałem sobie jakieś sceny, niewyraźne, obrazy pokojów z domu gdy miałem – może z 5 lat? książeczki które oglądałem. i bardzo dużo starych snów. możliwe że każdy z tych snów których nawet rano się nie pamięta, gdzieś tam ciągle siedzi. podejrzewam że mózg traktuje wspominania z życia i snów w pewien sposób identycznie i to od nas tylko zależy czy wspomnienie uznamy za rzeczywistość czy sen.
miałem moment gdy przypomniałem sobie ojca i poleciały mi łzy, ogólnie z nim była nieciekawa sytuacja i widocznie uwolniły się jakieś uczucia które trzymałem schowane głęboko. były jeszcze ciekawe w rzeczy jak jakby chór który wysokim głosem coś śpiewał ale zupełnie nie mogłem zrozumieć słów. nie jak gdy słyszę obcy język – słyszałem słowa, ale jednocześnie nie potrafiłem ich przełożyć ich na dźwięki.
pamiętam tez uczucie samotności, całkowitego oddzielenia od reszty świata, podziału na JA – RESZTA ŚWIATA, z tym że inni ludzie których pamiętałem jako nogi – na tej wysokości jest linia wzroku dziecka – inni ludzie nie różnili się od rzeczy nieożywionych. stolik, nogi mamy/taty – to samo. te pokoje po których chodziłem, przeglądałem książeczki, patrzyłem po szafkach – ale byłem tam sam. i jakieś takie uczucie nieprzyjemnej bieli, zbytniej jasności. Drzwi w domu przed remontem były białe.
Jest też możliwe że mózg spreparował te uczucia i jako dziecko nie przeżywałem czegoś takiego i teraz dorobiłem sobie to na podstawie obecnego stanu.
Jak widać podróż w dzieciństwo ma różne oblicza. Było to ciekawe, gdy teraz na to patrzę, ale wtedy kilka razy chciałem żeby już przestało. dlatego że podczas całego tego doświadczenia poziom świadomości był znacznie obniżony, zapadałem się w myślach, traciłem kontakt z hmm, jakby to nazwać – mną. zupełna odwrotność tego TU I TERAZ o którym pisze Tolle. Czułem się trochę jak w koszmarze, nie takim gdzie goni nas potwór, nigdy nie mam takich – ale takim gdzie muszę gdzieś iść, nie wiem gdzie ani jak, miotam się. A JA NIE CHCĘ SPAĆ.
Potem przez kilka dni wspomnienia były ciągle żywe, ale z powrotem wpełzały tam gdzie ich miejsce. a potem przez jakieś dwa tygodnie bolała mnie stopa bo idąc nieustannie przez chyba 10 kilometrów nadwyrężyłem sobie ją, nie zwracając zupełnie uwagi na ból.