Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Krytyka kluczem do sukcesu?

Krytyka kluczem do sukcesu?

Mówił mi pewien bokser, że trener ciągle jest niezadowolony. Zawsze jest coś źle, nie tak, coś wymaga dopracowania, dopieszczenia; i to przynosi efekty, ponieważ poczucie że jestem słaby, strach przed byciem gorszym w grupie, pcha zawodnika do ciągłego samodoskonalenia. A nie jakieś chwalenie i komplementy, dobre dla ciot a nie twardych wojowników, którzy idą mocnymi podbródkowymi przez życie.

Miał rację. Połowicznie.

W młodości latami trenując na worku, ciągle wyobrażałem sobie że ktoś mnie napada, a ja dostaję się mu pod nogi; odczuwałem upokorzenie się z tym wiążące, szyderstwa otoczenia i ból ciała, który swoją drogą nijak się ma do bólu duszy. I mimo przetrenowania wstawałem, i dalej waliłem w worek. Motywował mnie do potężnych, nienaturalnych wysiłków strach; przed pobiciem, byciem słabym, a nade wszystko przed upokorzeniem, wiążącym się z leżeniem na ziemi w stanie szoku i rozbicia. Czy byłem dobry? trudno mi ocenić, jednak po latach ćwiczeń na worku (czyli zero techniki, pracy nóg, tylko uderzenia pięściami i nogami) plus pompki i przysiady, kilka bójek skończyłem kilkoma ciosami, a jedna długa w której miałem lekko podbite oko, a mój rywal z trudem doszedł z kolegami do beemki. Myślał że pójdzie mu jak zwykle łatwo, a się bardzo boleśnie przeliczył. Nie umiałem go przewrócić (próbowałem), więc waliłem w kudłaty łeb ile się dało. Nie czułem żadnego gniewu, cienia agresji; broniłem się przed napastnikiem dzięki mocy potężnego strachu, który jest znacznie mocniejszym motywatorem niż gniew. I mimo tego że położyłem znacznie silniejszego człowieka na ziemię, nadal czułem się słaby i niedoskonały, a mój strach torturował mnie nadal. Ciągle się bałem i czułem że czegoś mi brakuje. Ten strach jest bardzo silny, jakby przeradzający się lekko w panikę – w momencie kiedy odpoczywałem, relaksowałem się. Z czasem odkryłem, że wypicie piwa czy jeszcze lepiej – dwóch piw, pomaga obniżyć presję. Na szczęście przygodę z narkotykami zakończyłem silnymi wymiotami i biegunkami, więc nie poszedłem w mrocznym kierunku, gdzie nie ma już powrotu. W młodości byłem tak zakompleksiony i głupi, że tylko reakcja organizmu uratowała mnie przed nieszczęściem.

Wpierdol

Strach przed pobiciem był we mnie silny, jest znacznie mniejszy, i mam nadzieję że kiedyś ustąpi miejsca poczuciu bezpieczeństwa. Mocno pobity zostałem tylko raz, w podstawówce. Dostałem porządny łomot i się chyba nawet popłakałem klęcząc pod ścianą. W ogóle nie umiałem bić się na pięści, liczyłem że z tym chłopakiem będzie to jak zwykle bójka na zapasy – a tu takie zaskoczenie. Później już tego nie doświadczyłem, natomiast żyłem w ciągłym zagrożeniu przed osiedlową żulerią. Moi koledzy mieli starszych braci, ja byłem sam, nie miał się kto za mną wstawić, a i ja nie umiałem znaleźć się w dobrej relacji z kimś, kto by mi pomógł. W którymś momencie grupa uznała mnie za słabego, i nie miałem żadnych szans. Musiałem żyć ze świadomością, że za którymś wyjściem z domu czy powrotem do niego mogę dostać. Bo cóż można zrobić do agresywnego małolata, za którym pójdzie dwudziestu dresiarzy? skatują mi matkę, ojca, a ja dostałbym nożem – i oczywiście są tacy, którzy by sobie poradzili. Ale ja nie należę do takich osób, nie posiadam tego typu siły psychicznej. Ten strach latami we mnie tkwił, aż rozrósł się do rozmiarów paniki przed każdym wyjściem. Ta przerodziła się, jak wiecie, w chorobę. W sumie nic złego się nie stało – fizycznie. Psychicznie mnie to kompletnie rozbiło. Jednak widzę w tym wielki zysk; wiem po sobie jak działa wiele mechanizmów w człowieku. Bycie w grupie doprowadziło moich adwersarzy do więzienia czy kompletnego życiowego wypalenia (narkotyki, rozboje itd.) a i oni sami doświadczyli wielokrotnie silnego pobicia (każdy z nich), gdy trafiali na podobnych sobie. Dwóch z nich dostało także ode mnie. Natomiast ja zostałem z czymś, co mogę dobrze opisać i komuś pomóc. Koniec końców musiałem sam przed sobą przyznać, że życie latami w ciężkim strachu przydało mi się. I mam taką ambicję, by tacy zakompleksieni młodzi ludzie jakim ja byłem, mieli kiedyś moją książkę gdzie dokładnie opiszę co trzeba zrobić, by zmienić na lepsze swoje życie. Póki co uznałem że mam za mało wiedzy, by się nią dzielić. Muszę się jeszcze wielu rzeczy nauczyć, by informacja którą zdobędę, była po prostu najlepsza. Nie stać mnie na byle co.

„Młodzi wilcy”

Motywacja niezadowoleniem, sprawia że wydobędziesz z siebie niezwykłą ilość motywacji. Wygrasz jedne zawody, drugie, ale wcześniej czy później dostaniesz. Gdy kończysz karierę – ciało słabnie a umysł zostaje z nawykiem niezadowolenia z siebie. Dlatego zawsze współczułem bokserom czy innym zawodnikom sztuk walki. W wieku czterdziestu lat ciało najczęściej nie sprosta młodym wilkom, głodnym sukcesu – ale chęć na zwycięstwo jest coraz większa. Każdy nawyk z natury się rozrasta, pęcznieje, chce mieć Twoje życie na własność. Palenie – najpierw wystarcza kilka papierosów, później kilkanaście, w końcu paczka i więcej. Wcześniej czy później dochodzi do tego, że bez papierosa i w stresie człowiek dostaje histerii. Zdarzyło się że w czasach kiedy paliłem, korzystałem z kiepa – tak silny głód odczuwałem. Obrzydliwe? oczywiście, ale liczy się buch w płucach. Każdy nałóg i nawyk najpierw dużo daje, a później coraz więcej zabiera a nic nie dając.

Tak więc młody np. bokser, dzięki niezadowoleniu zyskuje dodatkową motywację, a kobiety uważają że ciągła presja na doskonalenie się, jest wyrazem ambicji i zaradności życiowej. Metoda ta więc przynosi często smaczne owoce. Jednak z czasem działa coraz słabiej; nie da się ćwiczyć non stop, ponieważ organizm musi odpocząć i się regenerować. Tymczasem nawyk działania rośnie, i żąda kompulsywnie ćwiczeń; zawodnik cierpi w chwili relaksu. Gdy kariera się kończy, ciało już nie te co w młodości, pojawiają się pierwsze efekty zdrowotne ciężkich uderzeń czy upadków, a presja jako nawyk zmienia się w coś okropnego; zrzędliwość, agresję, alkoholizm, zgryźliwość, albo też w depresję, myśli samobójcze, ciągłe poczucie niedowartościowania. Nie zawsze to widać, ale wielu lat nawyku nie da się ot tak przerwać. Siłę nałogu wyznaczają jego najbardziej ekstatyczne momenty. Jeśli bokser ćwiczy latami, odczuwa nieziemską wręcz presję – a później w końcu wygrywa, doświadcza w jednej chwili tak silnej ekstazy, że wydaje mu się iż lata, płonie, a całe ciało krzyczy w triumfie. Późniejsze życie wyznacza pragnienie powtórzenia tego stanu. Tylko że to nie jest radość, i szkoda że nikt młodym wojownikom tego nie mówi; radość jest cicha, i powstaje bez przyczyny. To co odczuwają sportowcy, to wahadło. Najpierw wychyla się w jedną stronę (stres, presja, ciężka harówka) a później gdy osiąga się założony cel, w drugą stronę (zniknięcie presji, strachu, stresu, obaw, zwycięstwo). Im większe było wychylenie w jedną stronę, tym silniejsze będzie w drugą. To jak latarka na dynamo – ile zakręcisz, tyle poświecisz.

Pamiętajmy też, że w telewizji widzimy tych którym się udało. Nikt nie pokazuje młodych chłopaków, którzy kończą karierę z mocnymi urazami czy zostają inwalidami na etapie treningu. Liczą się tylko czempioni – i to tak mocno, że nie wahają się brać środków zwiększających parametry organizmu, mimo wiedzy jak później odbija się to na zdrowiu. Przyznam Państwu że pierwsza walka Adamka mnie zelektryzowała; ostatni raz dałem się nabrać na takie emocje. I się bardzo rozczarowałem. Nie wiem kto będzie oglądał drugie starcie Adamka z Kliczko, skoro wynik jest już jasny jak słońce; Adamek nie ma najmniejszych szans. Być może Kliczko nie znokautuje go od razu, by więcej zarobić na reklamach. W ich walce tak właśnie było w drugiej rundzie. Lubiłem Adamka za brak pyskówek, pewną klasę; i lubię nadal. Ale jego walki z Kliczkiem, nie będę wyczekiwał jak więziona przez smoka królewna, swojego wybawcy z wielką piką.

Kryminalisty

Wszystkie topowe sporty, są układane przez mafię. Bo nie widzę powodu, by mafia miała tego nie robić? tam gdzie są pieniądze, zawsze kręcą się drapieżniki. Ustawia się więc walki, robi wielkie show dla ludu, i wszyscy zadowoleni.

Kiedyś był film o gangsterze. Poprosił małego synka, by ten wszedł po drabinie na wielki regał. Gdy już był na górze, poprosił go by skoczył a on go złapie. Ufny synek skacze a tatuś odskakuje. Synek boleśnie się tłucze i płacze. Ojciec podchodzi i mówi – tak się kończy zaufanie. Nigdy nie możesz ufać, nikomu. Czy ojciec zrobił źle? to zależy z jakiego punktu widzenia na to spojrzymy. Przecież z punktu widzenia Blondi, wilczycy Hitlera, ten był super. Dał zjeść, pogłaskał, cały czas mówił coś miłym głosem. Jeśl chodzi o ten film, z mojego punktu widzenia zrobił bardzo źle, bo dziecko będzie miało nieszczęśliwe życie. Z punktu widzenia szefa mafii, obracającego się w świecie wielkich pieniędzy, przemocy i zdrady, taka kompulsywna wręcz nieufność może uratować życie. Tylko prostactwo może wierzyć w bajki o tym, że na szczytach władzy w mafii są ludzie pokroju ojca chrzestnego – jest zdrada, kłamstwa, gry pozorów, brudna gra i prawie zawsze współpraca z organami państwa za ochronę. Wiemy że wywiad często wystawiał agentkę, atrakcyjną kobietę, a ta rozkochiwała w sobie opozycjonistę i pisała na niego donosy. Był taki przypadek w Polsce, ale przyznaję się bez bicia – zapomniałem tego wielkiego nazwiska i jego żony – donosicielki do władzy ludowej. Z tym synkiem gdy dorośnie, taki numer już by nie przeszedł. Nie ufa nikomu i koniec kropka. Rozmawiać z kobietą? zwierzać się jej? a gdzie tam. Kobieta jest do seksu i dzieciaków, a nie do rozmów o pracy.

Reasumując; niezadowolenie i presja zwiększa osiągi człowieka w jakiejś dziedzinie. Jest jak tuning. Jednak ten często ogranicza żywotność silnika i zwiększa spalanie; zauważcie jakie to jest szalone – młody mężczyzna ćwiczy, by wygrywając walkę i zostając mistrzem świata, zdobyć zadowolenie i uznanie. Inny młody facet, mający silne lęki przed silniejszymi, zdegenerowanymi ludźmi, także liczy że posiadanie wysokich umiejętności walki – sprawi że będzie bezpieczniejszy, poczuje się spokojnie, pewnie.

A to nieprawda.

Ponieważ powtarzanie pewnych zachowań to nawyk. Gdy istnieje nawyk czekania na zadowolenie, zwiększać się będzie pragnienie zadowolenia, a oczekiwanie nigdy się nie skończy. Im większe oczekiwanie, tym większy lęk. Tymczasem pochwała i komplement, być może jest słabszym stymulatorem (zależy u kogo), ale sprawia że nie trzeba czekać na osiągnięcie sztucznego celu. Można być zadowolonym już tu i teraz, bez stawiania sobie warunków. Chcesz walczyć o zwycięstwo? chcesz zyskać zadowolenie? super, masz już je teraz. Wystarczy je poczuć, bez stawiania warunków. Być może nie będziesz mistrzem świata, ale zawsze będziesz miał to, na co inni poświęcają lata życia i zdrowie. Kto więc naprawdę wygrał?

31 thoughts on “Krytyka kluczem do sukcesu?

  1. Rozumiem, że nie należy mimo wszystko rezygnować ze starań w opanowaniu jakiejś sztuki walki po to, żeby czuć się na ulicy czy gdziekolwiek bezpieczniej? 😀

  2. Nie ma zwycięzców, są tylko różnie rozwinięci.
    Wszyscy mamy szansę otrzeć się o prawdę, jeśli zechcemy. W uzupełnieniu:
    [url]http://kefir2010.wordpress.com/2013/02/10/swiat-nie-jest-taki-jak-myslisz/[/url]

  3. Jeśli świat zewnętrzny jest projekcją naszego umysłu, a my krytykujemy dane zjawiska i obiekty np. rząd, przyjaciół, partnera, rodziców, albo brzydki samochód, to wtedy krytykujemy samych siebie, bo wszystko co postrzegamy jest stworzone przez nasz umysł.

    Krytykujemy swoje własne projekcje, swoją własną rzeczywistość. Krytykując cokolwiek, krytykujemy siebie samych, co ma ogromny wpływ na nasze życie.

    Więc co nam daję krytyka? Motywacje? W pewien sposób tak, ale ta motywacja wynika z tego, że nie podoba się nam rzeczywistość. Problem siedzi w nas. Przecież jeśli byśmy tylko chcieli, rzeczywistość wokół nas byłaby idealna i nie potrzebowałaby krytyki.

    Kluczowe pytanie to w jaki sposób ujrzeć idealny świat i wydostać się z tego samonapędzającego się sprzężenia zwrotnego.

  4. To wszystko jest ciekawe i złożone a czasem tragiczne. Lata 90 w których się kształtowaliśmy były okresem transformacji, która trwa do dzis ale w innej juz bardziej poukładanej formie nadal z wieloma bledami i niespawiedliwosciami spolecznymi . Bałagan nowa rzeczywistość brak pieniedzy pozostawienie ludzi samych sobie,Sprawiały ze szybką metodą zdobycia pieniędzy i prestiżu była przynależność do jakies watahy. Ludzie trenowali poswiecali czas stali na bramkach. Teraz bramkarz ustawiany jest przez menadzerka i zdaje sobie sprawe ze do niczego innego sie nie nadaje. Zaraz pewnie wejda licencje jak na zachodzie i ci karani pozostana na totalnym oucie. Nie mowie tego z satysfakcja bo mam wielu takich znajomych i sa na swoj sposób poczciwi i zagubieni i nie mi oceniac czy moralnie sa gorsi od przecietnego korposzczura lub leminga. Czasy i otoczenie w ktorym zyjemy warunkuje nasze potrzeby i poziomy naszej egzystencji. Jak według piramidy maslowa nie mamy zaspokojonych podstawowych potrzeb bezpieczenstwa itp to nie przeskoczymy na poziom wyzej. Wszystko zmienia sie tak szybko, a zyjac w Polsce na stare lata po naliczeniu emerytury moze sie okazac ze najwiekszym bledem bylo nie wyjechanie z niej. Mam na koniec prosbe do autora o probe ujecia w zgrabny artykul spolecznej akceptacji do zjawiska tzw sponsoringu.

  5. Jeśli świat zewnętrzny jest projekcją naszego umysłu, a my krytykujemy dane
    zjawiska i obiekty np. rząd, przyjaciół, partnera, rodziców, albo brzydki
    samochód, to wtedy krytykujemy samych siebie, bo wszystko co postrzegamy jest
    stworzone przez nasz umysł.

    Krytykujemy swoje własne projekcje, swoją własną rzeczywistość. Krytykując
    cokolwiek, krytykujemy siebie samych, co ma ogromny wpływ na nasze życie.

    [i]Więc co nam daję krytyka? Motywacje? W pewien sposób tak, ale ta motywacja
    wynika z tego, że nie podoba się nam rzeczywistość. Problem siedzi w nas.
    Przecież jeśli byśmy tylko chcieli, rzeczywistość wokół nas byłaby idealna i nie
    potrzebowałaby krytyki.

    Kluczowe pytanie to w jaki sposób ujrzeć idealny świat i wydostać się z tego
    samonapędzającego się sprzężenia zwrotnego.

    OdpowiedzCytuj [/i]

    Odpowiedź jest prosta, zadanie niezwykle trudne o ile w ogóle możliwe. Jeżeli projektujemy cokolwiek, dajmy na to jakąś cechę na kogoś, to cecha ta dla projektującego jest postrzegana jako rzeczywista u projektowanego. Projektujący gdyby nawet się dowiedział o zjawisku projektowania zaprzeczyłby, że to właśnie jego cecha. To naturalne. Tym sposobem, nie uznając jej u siebie pozbawiłby się możliwości uwolnienia od niej -związałby się z nią. Tak to już jest. Wszystkie rzeczy, które projektujemy, są nieświadome, wyparte dlatego, bo były dla świadomości niewygodne. Proces projektowania odbywa się nieświadomie, wobec tego skąd osoba projektująca może wiedzieć, że to jej własna cecha. Gdyby poznała fakty i uznała je, dopiero wówczas byłaby w stanie zrozumieć co tak naprawdę się stało. Gdyby zaś zrozumiała – projekcja by ustąpiła. 😀 Tak to działa, a jakie konsekwencje to niesie – widzimy, albo i nie.

  6. Nie jest to takie proste, samo zauważenie tego, daje pewną ulgę (; łatwiej żyć, ze świadomością, że wszystko co odczuwamy to efekt naszych „filtrów rzeczywistości”, ale zmiana tych filtrów, albo pozbycie się ich w zupełności to trudna sprawa.

    Medytując jedynie zauważyłem te filtry, zauważyłem cały ten syf które zanieczyszcza mi głowe, ale co innego widzieć śmieci, a co innego je wyrzucić (;

    Nie umiem wyjrzeć po za własną osobę, własne ego. Widzę problem, ale nie umiem go rozwiązać. Nie przeszkadza mi to jakoś bardzo, ale Marek piszę na przykład:

    [quote]Można być zadowolonym już tu i teraz, bez stawiania sobie warunków.[/quote]

    Brzmi jakby przebudzenie się z tego marazmu życia było proste i namacalne, ale w ostatecznym rozrachunku czuje się jakbym stał przed ogromną grubą ścianą i próbował się przez nią przebić plastikowym widelcem.

  7. Oczywiście, warto ćwiczyć dla chociażby zdrowia – ale nie zawodowo, i nie dla uzyskania zadowolenia. Te już masz, przykryte kołdrą społecznych mód, zachowań, stereotypów, „tak trzeba” i innych. A co do bezpieczeństwa, czytałeś co w Łodzi się stało – koleś wyjął nóż i koniec. Nie pomoże, szybka noga, ręka. Wiara w swoje umiejętności, to najszybsza droga na tamten świat.

  8. Buddy ja skądś Cię znam. 😆
    Marek piszę na przykład:

    Cytat:

    Można być zadowolonym już tu i teraz, bez stawiania sobie warunków.

    Marek jest głupi; nie słuchaj go.

    Takie podejscie konsekwentnie realizowane zawiedzie każdego kto będzie je stosował do krainy zadowolonych; Przynajmniej w naszej strefie klimatycznej.

    Stwierdzenie: Bez stawiania sobie warunków, można być szczęśliwym tu i teraz jest prawdziwe natomiast tylko w odniesieniu do chwili kiedy się to wypowiada. Poza tym życie uwarunkowane jest wieloma potrzebami, których przeskoczyć się nie da. ps. Marek to mądry chłopak i zapewne nie pogniewa się na mnie.

  9. Ja byłbym cholernie ostrożny w definiowaniu projekcji – wiele o tym myślałem, i powiem szczerze że nie wiem, nie rozumiem wszystkiego. Na pewno wiele jest projekcją, ale czy końca wszystko nią jest?

    Co do idealnego świata, wyjrzenie poza myśli i interpretacje daje nam niesamowity, magiczny obraz. Mógłbym nazwać go prawdziwym, ale także bez silnej pewności. Na pewno jest cudowny, i jak dla mnie, niezwykle rzadko dostępny. Mój umysł jest pełen chaosu i galopujących wściekle myśli. Mój umysł jest koszmarnie, gargantuicznie nudny.

  10. Zgadzam się, ale jest możliwe – sam wiele takich mechanizmów u siebie wyłapałem, na pewno nie wszystkie. Jednak wiem, że świadomość i samoobserwacja wiele mogą. Jak wiele, trudno mi powiedzieć. Jest znacznie lżej, ale nie na tyle bym przestał szukać.

  11. Buddy – Ty wcale ich nie masz wyrzucać, samo to że wiesz o nich, masz ich świadomość, sprawia że są one niegroźne. Rozwijaj świadomość, bo ta jest jak światło, coraz więcej zobaczysz. Póki co dostrzegasz je delikatnie, jak przez mgłę, stąd wydają się być tak silne. Ale z czasem zmienią się, zmniejszą.

    Spróbuj teraz zadowolenia – zacznij tańczyć, klaskać, cieszyć się, śpiewać jeśli masz taką możliwość. Przestań roztrząsać to umysłem, a zacznij działać. Wyobraź sobie wszystkie swoje błędy, i ciesz się z nich, bo to na błędach buduje się imperia. Dwa, trzy dni – i zaczniesz nawykowo chcieć tańczyć. Spróbuj teraz, koniecznie, i napisz jak było 🙂 ja też sobie poskikam 🙂

  12. Ależ oczywiście, Marek jest głupi jak but. Umysł jest głupi, bo czy coś mój umysł w życiu rozwiązał sam? nie, nic się nie udało. A więc umysł jest głupi, ale Ty nie nadużywaj jego cierpliwości, ponieważ umysł Marka jest także próżny i pyszny, i mógłby w próżniaczym szale Cię zbanować. Ja, dusza Marka bym żałował, ale cóż mogę zrobić przy tym wariacie? :))))))))))

  13. Spróbuj umysł Marka nazwać jeszcze raz głupkiem, kłamcą itd, to sam się przekonasz. Krzyku? przepraszam, czy ktoś tu oprócz Ciebie samego podnosi głos? nie słyszę.

  14. Obiecuję więcej nie wyzywać, ale prowokować chyba pozwolisz. To chyba wiadome, że żadnej natury nie można poruszyć inaczej jak przyczyną oddziałującą przymusem.I nie mam tu na myśli nic niegodziwego. Chyba zgodzisz się, że nie ma nic gorszego dla bloga jak poklepywanie jego twórcy po ramieniu.To byłby zły znak. To właśnie natura jest przyczyną kreatywności. To chyba oczywiste. Co do temperamentu, to tak już mam i winić jej za to nie wolno, można jej podziękować 😀

  15. Mi chodzi tylko o jedno, by mnie nie obrażać. Zauważ proszę ile zasuwam żeby to działało, ile muszę pieniędzy zainwestować – trudno więc bym szalał z radości na myśl, że muszę czytać o sobie niekoniecznie uprzejme słowa.

    Nie poklepuj mnie – tylko staraj się być miły, zauważ że ja też taki jestem, chociaż nie muszę. Opozycja? chętnie. Ale uprzejma i konstrukcyjna.

  16. Nic z tego. Złożenie uprzejma i konstrukcyjna nie pasuje do mnie opozycja-chętnie?. Miły jestem dla dla mojego czworonoga mimo że jest tej samej płci (co sprytnie wykorzystuje). Dlatego go nie poklepuję- straciłbym w jego oczach.

    W porządku, nie będę obrażał i nie taki był mój zamiar. Zauważyłem fakt, że wkładasz w to co robisz siebie a komentarze – jeżeli się pojawią, nie będą miały charakteru osobistego. Poza tym wpadam na Twoją stronę okazyjnie, więc ….Pozdrawiam

  17. Właśnie nie bo to jest oceniane negatywnie w społeczeństwie. Natomiast zauważyłem że jeśli mamy do czynienia z coraz częstrzym układem bogaty starszy i np studentka którą utrzymuje komentarze nie są takie jednoznaczne. Był nawet artykuł że skala tego”procederu” wśród studentów obu płci jest bardzo duza i nikt nie widzi w tym nic zlego, a nawet wiecej kto ma ladne cialo i znajdzie sponsora jest zaradny a nie nieudacznik tyrajacy po zajeciach w fastfoodowej knajpie za 1500 co na nic nie starcza. Mysle ze to moglby byc ciekawy temat do analizy.

  18. Pana, panie Marek jakby ojce za dziecka pasem lali po tyłku to wziąłby się pan za siebie i wyszedł na ludzi, miał pracę, żonę, dzieci i wygrane życie. A tak to jest jak jest – udajesz pan, że czarne jest białe, a białe czarne.

  19. „Czyż Jezus nie zalecał obżarstwa i pijaństwa, aby rosły bebechy? Jezus mieszkał w marmurowym pałacu, siadał na złoconym tronie, a w koło biegała służba, kamerdynerzy. Przecież był noszony w lektyce i to najnowszym modelu. Czcił wizerunki boże w obrazach. Nie płacił podatków. Mało tego, obłożył biednych swoim podatkiem tzw. dziesięciną. Mieszał się do polityki i kolaborował z najeźdźcami. Był pazerny na władzę. Miał się za pan brat z gangami – prał im srebrniki z handlu bronią, narkotykami i prostytucji. Ponadto, żeby mieć jeszcze większy przepych, handlował ziemią, a do tego w ramach relaksu, Jezus i jego apostołowie, molestowali i gwałcili… – więc dlaczego się czepiamy? Ale czy takie wyobrażenie miał Jezus o swoim kościele? Ileż w takim razie ma wspólnego sekta tzw. kościoła katolickiego z chrześcijaństwem? Wiara jest zbyt święta, jest zbyt ważna, aby mogła być powierzona zakłamanym facetom, którzy sprzysięgli się, by wdeptać w błoto posłanie Chrystusa, i w realizacji swego spisku osiągnęli sukces o rozmiarach budzących trwogę”.

  20. Inspirujący wykład, który może zmienić Twoje życie – Gary
    Po prostu jestem w szoku i muszę się z Wami podzielić i rozumiem Mistrza zapędy roślinożercy.
    Yourofsky[url]http://www.youtube.com/watch?NR=1&v=t3DPCQjlanM&feature=endscreen[/url]

  21. wiesz czasem i ja tak mysle ale to tylko schemat wpajany nam od dziecinstwa, ze niby tak powinno wygladac zycie. Ale to nie jest prawda

  22. inka,
    nie wiem czy jeszcze zagladasz do artykulu „co zawdzieczam katolicyzmowi”. zajrzyj tam prosze jeszcze raz. napisalem cos waznego dla ciebie.
    serdecznie wszystkich pozdrawiam 😀

  23. już dawno to nie zaglądałem, bo artykułu mnie nudziły, ale przyznam, że ten jest sensowny ! I dodam, ze do tego tekstu bardzo mi pasuje taki tytuł książki :

    [b]Colin P. Sisson – Sztuka świadomego oddychania[/b]

  24. Bridesmaid Dresses For a Picture Perfect Springtime Wedding There short white evening dresses are many ways for your wedding dress perfectly with the flowering period. But we also need to think about your wedding as well. Here are some bridesmaid dresses are to be achieved in a variety of colors, a picture perfect wedding in the spring. Short golden girdle of black satin contrastThe unique mix of elegant and perfectly pleated skirt covered with details of the strapless top of mixture. Charmeuse dress is dressed, because it may go up or down with a variety of accessories. Pleated Strapless Satin Ball pistachios. For a sophisticated look, choose this dazzling dress that exudes a beautiful shine. The dramatic presentation of the female tourists wear ribbed body curves. special occasion dresses with sleeves Chiffon Bead neckline and straps sirenThe complex beads on straps and neck blouse for the distinctiveness of the tank wall, floor length. The dress also features a chiffon skirt fluid, an Empire waist and a contrasting band charmeuse. Short strapless lace goldThis dress knee celebrating everything from flowers spring peak. The silhouette is accentuated by a tight bodice and beautiful rosette detail at the waist. Pool shoulder chiffon with floral detailsThe distinctive design of the shoulder is out of romantic flower details. The asymmetrical neckline and ruffled Everything about this dress is a flattering streamlined. This dress a little personality and preferences of your wedding. The smooth, round neckline with spaghetti straps perfect balance and the foot, knee high. Your bridesmaids want to not wait until the dress flirty and fun to wear again! The V-neck and shoulders of this dress over the knee retail complex characteristic rosette. It is the ideal choice for the bridesmaids who want to make a spectacular entrance. The cut dress love for a light and a ribbed waistband attached with a flattering skirt that comes with side pockets. tea length bridesmaid dresses Guava chiffon halter pleated short dressSimple yet feminine, this dress attention as your wedding bags on the floor. A slim line halter neck and delicious touch with pleated detail. This elegant dress is distinguished from the development of the pearls at the waist, and his unusual X Col cheap white dresses for graduation . Flattering pleats emphasizes the elegant silhouette that is an excellent choice for formal occasions. Clover short dress in taffeta shoulderThe style of this dress one shoulder keeps pace with the latest fashion trends. After your wedding, which can be used for dance tours, business trip, a jacket or even a social evening. Each of these dresses are available in different colors, the colors used in your marriage. Whether for a prestigious ceremony, formal or a happy event, outdoors or goal, your bridesmaids, the nines for your special day will be attracted!

  25. Może chodziło o Pawła Jasienicę – jego żona donosiła na niego, zdaje się, że tylko po to za niego wyszła, ale nie wiem, czy on był opozycjonistą.

Dodaj komentarz

Top