Kiedy ogarnia mnie pragnienie zmiany świata, oddaję się pewnym z pozoru smutnym refleksjom. Pamiętam jak czytałem pierwszy raz De Mello – książka leżała u wujka, który mieszkał z moją kochaną, świętej pamięci babcią; właśnie wróciłem z niedzielnej mszy na której byłem z ojcem, i usiadłem w fotelu by coś sobie poczytać. Nieduża książka leżąca na stoliczku, wzbudziła moje umiarkowane zainteresowanie, więc nieśpiesznym, leniwym ruchem sięgnąłem po nią; za oknem siąpił delikatny deszcz, czule pieszcząc szybę wilgotnymi pocałunkami. Firanka nieśmiało falowała, poddając się chłodnym podmuchom Żoliborskiego zefirka. Otworzyłem ją i zaczałem czytać, popijając truskawkowy kompot od babci; był bardzo smaczny, słodki i trącący delikatną goryczką. Babcia była geniuszem kuchni i czarodziejką smaków, które materializowała z najgłębszych otchłani niebios. Przepyszne faworki, zupa ogórkowa po której wiłem się z rozkoszy, bigos który unosił mnie wysoko ponad zwykły, przyziemny świat… czy mam wymieniać dalej? książka De Mello to był potężny wstrząs, byłem absolutnie zafascynowany już po kilku, otwartych na chybił trafił stronach. Lata zgłębiania biblii sprawiły, że coś mi bardzo nie pasowało, ale nie wiedziałem dokładnie co. W tę duchową pauzę idealnie wkroczyła z impetem książka De Mello. Chłonąc jego słowa czułem, że to najczystsza, najsoczystsza prawda z prawd, nektar szczerości który pożądliwie ssałem z jędrnej piersi wiedzy.
Nie chcę Boga
Oczywiście, czułem gdzieś na buspasie autostrady postrzegania religijne oburzenie, gdy De Mello jako zakonnik wyznawał że nie chce Boga, nie potrzebuje go do szczęścia. Odczuwałem też silny strach, że wszystko co nie jest zgodne z katolicką wizją świata jest kuszeniem Szatana. Tak byłem od dzieciństwa „programowany” strachem, by wszystko co niechętne klerowi budziło strach. Zapachniało siarką, zabulgotały kotły by przyjąć moje grzeszne ciało w swe smoliste objęcia, a kotara oddzielająca mnie od grzechu poznania, lubieżnie falowała; prawda kusiła pełnymi piersiami, szczupłą kibicią, długimi nogami i bogatym posagiem. Silniejsze jednak od oburzenia i strachu było głębokie zrozumienie tej deklaracji, tak pełne miłości i wolności. To był pewien konflikt, jak przy stawianiu drogiego obiadu ładnej dziewczynie; czy mi się opłaca? czy da się później nie tylko pocałować? może taniej wyjdzie skorzystać z usług profesjonalistki? podobnie i tu, myśl się buntowała ale serce biło rytmicznie, zgodnie. Później podobne rzeczy czytałem u Osho, i także uderzyła mnie genialna prostota w nich zawarta. To co pisali nie reagowało z moimi myślami, a esencją emocjonalną głęboko we mnie. To wszystko jest takie proste, tak niezwykle jasne i łatwe; jako ludzie strasznie wszystko pokomplikowaliśmy. Zamiast wymyślania bajek o Bogu, a później tworzenia tysięcy ksiąg rozważających i analizujących te pierwotne bajanie, można oddać się zdumieniu i radości świata. Ale ludzie chcą wiedzieć, mieć pewność; dlatego właśnie sprzedaje im się najczystszej wody kit, w który oni chętnie wierzą. Tymczasem prawda jest taka, że nie wiemy kompletnie nic. Ot, pojawiliśmy się na jednej z tryliona planet, żyjemy jakiś czas (średnio ok. 75 lat) i odchodzimy stąd, udostępniając miejsce nowym pokoleniom. Poruszamy się na wirującej w czarnej, pustej przestrzeni planecie, nie poznaliśmy głębi oceanów a także nie wiemy co jest w głębi ziemi, ba! ciągle odkrywamy nowe gatunki zwierząt. Nasza wiedza o świecie jest coraz większa, ale nadal śmiesznie nieistotna. To budzi strach, niepewność; a ludzie pragną mieć stały grunt, poczucie bezpieczeństwa, chcą by życie miało jakiś głębszy sens i są gotowi za to zapłacić. W tę lukę rynkową wkroczyły religie, wierzenia i wszelkiej maści kulty, ogniem i mieczem walczące o wiarę ludzi, z której wypływają pieniądze, władza i wszelkie dobra. Czy nie wierzę w Boga? oczywiście że nie, ponieważ ja wiem że coś co nazywamy Bogiem, absolutnie istnieje i jest realne. Czasem ta siła objawia się w moim wnętrzu, postrzeganiu; nie jest produktem umysłu, a bardziej serca. Dlatego nie potrzebuję już żadnej wiary, żadnego panteonu bogów i wszelkiej maści pośredników Boskich, których trzeba własną pracą przyodziać i nakarmić, bo by z głodu i chłodu pomarli. Nie chcę nic od was, bo razem z fałszywą pewnością dajecie człowiekowi truciznę, strach i ograbiacie go z jego pracy. Istnieje coś, co można nazwać Istotą, emanacją. Z innymi wnioskami się wstrzymam.
Oświecona po marketingu
Jest pewna Pani blog która recenzuje książki, w tym i „przebudzenie” De Mello. Zniszczyła ją w recenzji, zdeptała twierdząc że ona to wszystko już wie (!) a człowiek który moim zdaniem otarł się o stan oświecenia, jest pusty i płytki bo ona już dawno doznała przebudzenia. Przyznam Państwu że to mnie bardzo zasmuciło; wymalowana, butna, chełpliwa młoda kobieta która przeczytała kilkaset książek w życiu, dam głowę że po prywatnych „studiach”, uważająca więc że sporo wie – tymczasem jej ignorancja i głupota mnie autentycznie poraziła. Byłem sparaliżowany do tego stopnia, że drink wylał mi się na talerz z ciastkami. Człowiek który osiągnął w życiu totalnie wszystko, został zbrukany przez wykształciucha którego celem życia jest rozmnażanie i brylowanie w towarzystwie. To są tak potworne, gargantuiczne różnice w postrzeganiu i rozwoju osobowości, że zaparło mnie oddechowo i trawiennie. Byłem zszokowany! i tu dokładnie widać, co oznacza stwierdzenie „rzucać perły przed świnie”. Pani ta skarży się, że De Mello pisze jak do idioty – a to nieprawda, ponieważ duchowość to prostota, tak i nie. Ludzie jednak przyzwyczajeni są do wielkich ksiąg, setek nowych pojęć i definicji. A to wszystko jest niezwykle proste – drzewa pięknie szumią, ptaszek śpiewa, moi czytelnicy skąpią mi pieniędzy. Świat jest banalnie, nieprawdopodobnie prosty – dopóki tacy właśnie naśladowcy biblijnych zwierzątek chrumkających, nie podzielą się swoją ignorancją w sieci. Od lat pracuję z ludźmi, i to co osiągnął De Mello to szczyty sukcesu. Można śmiało założyć że jeśli osiągniemy jedną setną tego co on w życiu, będzie to wielki sukces duchowy i spełnione życie. A tu proszę, wystarczy poczytać trochę książek, uwierzyć w swoją wiedzę, i już się ma przebudzenie. Jak bluzkę ze sklepu.
Perły przed świnie
Możesz być geniuszem, mieć wielką wiedzę i umieć ją przekazywać; ale i tak większość ludzi uzna że to bełkot, po czym pójdą w swoją stronę, pełnego cierpień koszmaru sennego. Możesz być geniuszem słowa, logiki i szyderstwa jak Osho, możesz obnażyć ludzkie wady z każdej strony – a mimo to znajdzie się wielu którzy to wyszydzą i wyśmieją, nie rozumiejąc ani słowa. Możesz mieć wszelkie talenty by opisać polityków, religie i wszelkie instytucje jako pająki które nas niszczą, ale ludzie i tak Ci nie uwierzą. Napiszesz prosto, będzie że masz ich za idiotów, za trudno – że jesteś głupi i skrywasz to za maską trudnych pojęć. Świata nie zmienisz, odpuść sobie. Zmień siebie tak, byś czerpał z życia maksimum szczęścia i satysfakcji, to Twój cel. Inni sobie poradzą bez Ciebie; będą wchodzili w toksyczne relacje, konflikty, cierpienia i przywiązanie uważając, że poznali całą prawdę i tylko prawdę. Będą bardzo cierpieć i umierać w otępieniu. To może się wydawać negatywne, ale stanowi wielką naukę dzięki której kiedyś doznają przebudzenia. To co, zrobić tej latawicy duchowy coaching w mojej kawalerce? a jak się we mnie zabuja?
————————————————————–
Zapraszam na stronę samczeruno, tylko o sprawach damsko męskich. Zachęcam do zapisywania się na newsletter na jej dole; wystarczy wpisać swój meil w biały prostokąt, by być zawsze na czasie. Zachęcam do ściągnięcia mojej książki „Co z tymi kobietami?” jako darmowego e booka KLIK. Jeśli się spodoba, zawsze można dostać ją w każdej księgarni, na terenie całej Polski.
„Wezwanie do miłości” i „Przebudzenie” to do tej pory dwie najlepsze książki jakie przeczytałem w życiu. 🙂
Możesz Marek wrzucić tą recenzję tej Pani – chętnie rzucę na to okiem
ok już mam, ale ze mnie filozof heheh 😀
No ale czego się czepiasz Marek/ Przecież możliwe że naprawdę przyswoiła sobie prawdy które głosi Mello wcześniej z innych źródeł i tera po prostu krytykuje stylistyke książki.
Oczywiście, każdy z nich poznał smak prawdy, i na swój sposób ją opisuje.
No i jak Ci się podoba jej recenzja? 🙂
Moim zdaniem nic nie zrozumiała z tej książki. Tkwi w koszmarnym śnie, a De Mello z niego się obudził. To różnica zbyt wielka, by opisać ją słowem pisanym. Stylistyka jest bardzo dobra – De Mello to nie byle kto, mnich z jaskini, tylko także psychoterapeuta przez lata. Człowiek wielkiej wiedzy, wielkiej mądrości. Jeśli dresiara krytykuje takiego człowieka, budzi to we mnie wewnętrznego Marcina Najmana.
hmmm, początkowo chciałem jej coś napisać, ale później mi się zwyczajnie odechciało.
Dziewczyna pisze, że książka jest chaotyczna, tymczasem jej recenzja to właśnie jest taki chaos. Ok, niektórzy mogę odnieś wrażenie chaosu, bo to krótkie teksty i się troszkę skacze z tematu na temat. Ale to nie jest zwyczajna książka napisana przez De Mello, tylko jest zredagowana przez jego współpracownika. Jednak czytając ją całą, nie sposób nie uchwycić przesłania.
Dziewczyna pisze:
[quote]Aby przedstawić swoje myśli bardziej obrazowo de Mello przytacza często różne przykłady i anegdoty (na zasadzie bajek ze zwierzętami w rolach głównych), które jednak w większości są albo niezrozumiałe albo nie pasują do sytuacji/tematu, który opisuje autor (albo ja jestem tak ciemna, że ich nie rozumiem… ;-)). [/quote]
potem pisze:
[quote]Czytanie tej książki było dla mnie istną męczarnią. Przypuszczam, że moje rozczarowanie bierze się z tego, że przebudzenie, o którym pisze de Mello nastąpiło u mnie wiele lat temu, więc nie znalazłam w tych tekstach nic nowego, nic odkrywczego, nic co tchnęłoby odrobinę świeżości w moje postrzeganie pewnych spraw.[/quote]
Tak jak napisałem kompletny chaos i zwykła niekonsekwencja; najpierw pisze o „bajkach” – metaforycznych opowiastkach de Mello, których nie jest w stanie zrozumieć, a potem, że nastąpiło u niej przebudzenie o którym pisze autor!
[b]
Jak można czegoś nie rozumieć, a potem mówić że się doznało przebudzenia opisanego w niezrozumiałym tekście?[/b] Kapujecie coś z tego? Bo Ja nie 😀
Jak ktoś, kto się męczy podczas czytania jakiejś książki może ją zrozumieć? [b]Kompletnie sprzeczne dwa wątki tej recenzji![/b]
Nie w iem jak Ty Marek, ale Ja czytałem „Przebudzenie” z lekkością i każda historyjka/metafora mi pasowała i była całkowicie zrozumiała.
Notośmy suke pożarli 😀
Pamiętam jak czytałem „Przebudzenie” pierwszy raz. Mało z niej zrozumiałem, jednak było dokładnie tak jak przedstawił to Marek. Również odczuwałem wewnętrzne przekonanie, że Antek ma rację i wiedza, którą posiadł jest czymś (nie)zwykłym, odkrywczym.
Zupełnie jak otwarcie okna i zaczerpnięcie świeżego powietrza w pokoju pełnym meneli.
Bardzo dobre wypunktowanie. Jednak masz rację, pisać jej tam tego nie ma zamiaru, bo co to zmieni? Z góry i z całkowitą pewnością można założyć, że nic 🙂
[quote]pisać jej tam tego nie ma
zamiaru[/quote]
…dobranoc.
„a De Mello z niego się obudził” fajnie to ująłeś 😆 i to tak trafnie 😳
Może są jednak ludzie, którzy się nie tylko obudzili, ale już funkcjonują dłuższy czas w „nowej” rzeczywistości. Dodatkowo nie dla każdego: udowadnianie swojej „wyższości” stanowi podstawę sukcesu (Mistrz), nie każdy pragnie spełnienia się jako nauczyciel (De Mello), i wiele innych różnych „zasad” (Ja i Ty). Aby zyskać oświecenie nie można być bullterierem „autorytetu”. Potrzeba zdobyć się na zrozumienie innych, a „autorytety” traktować nie jako wzór do „małpowania”, tylko końcówkę jednej z dróg wyboru. Każdy z nas jest inny i znajdujmy w tej odmienności cel, swój cel 💡
[quote]To co, zrobić tej latawicy duchowy coaching w mojej kawalerce? a jak się we mnie zabuja?[/quote]
Marku nie przeczę twojemu czarowi i urokowi, ale taki typ Pań to tylko i wyłacznie jesli jest ładna wymaga chędożenia, jeśli nie lepiej omijać z daleka. Panie w mainstreamowy sposób inteligentne i oczytane to najgorsza zmora dla naprawdę mądrych dziewczyn i kobiet. Teraz większość jest taka „intelygentna”. Robią krzywdę mądrym kobietom, bo faceci przecież boją się mądrych kobiet- a tak nie jest- boją się takich wyedukowanych idiotek.
I raczej się Marku nie zabuja póki nie będziesz bogatym coachem lub sławnym pisarzem – nie ten typ. Ona zapewnie gustuje w facetach z tytułem naukowym minimum mgr „czegoś tam”.
Podobna recenzja była kiedyś w komentarzach na Racjonaliście odnośnie Vadima Zelanda – ten sam typ podejścia. Pozatym Marku nie zapominaj że kiedyś w arcie pisałeś o stopniach duszy (czy to było na stronie Andrzeja może?) Ta Pani może taka jest że nie będzie nawet w stanie załapać setnej procenta tych rzeczy o których piszą autorzy tacy jak de Mello.
Polecam wam i tobie Maku książkę Prentice Mulforda „Możliwe niemożliwego” Jest to mało znany autor piszący naprawdę w taki sposób dla mnie że miód na duszę. Nie jest pretensjonalny jak te współczesne „Sekret” itp. Poza tym czytając jego już wiem skąd zrzynają współcześni autorzy tych książek typu „Sekret” 😉 a pisał sporo wcześniej od tych wszystkowiedzących współczesnych
Z wikipedii wklejam o nim część:
ur. 5 kwietnia 1834 Long Island koło Nowego Jorku, zm. 27 maja 1891), amerykański pisarz i filozof. Mniej znany, zaliczany do grona nowożytnych humanistów samouk. Zmarł z niewiadomych przyczyn podczas podróży łódką do miejsca urodzenia.
Ważniejsze dzieła Prentice Mulforda
Przeciw śmierci
Moc ducha, moc życia
Niewyzyskane siły życia
Źródło twojej siły
PS. Marku może byś na EE stworzył jakąś zakładkę typu „Książki do przeczytania” ?? Fajnie by było bo od ciebie i od ludzi tu komentujących dowiedziałem się o kilku fajnych pozycjach np Vadima Zelanda.
Przepraszam Marku że będę zapychał miejsce w komciach treścią ale muszę wkleić cytat z Mulforda skoro już go powyżej wywołałem. Poza tym czy to nie będzie w sam raz coś do Samczegoruna ???
[quote]
Mężczyźni łatwiej wchłaniają myśli kobiece, niż męskie – kobiety łatwiej męskie! Mężczyźni dają się łatwiej opanować kobietom, – kobiety mężczyznom. Jeżeli mężczyzna, który swą wolę skierował na pewien cel, spędza swe wolne chwile z kobietą, która się wcale lub bardzo mało interesuje jego planami i celem, i jeżeli przyzwyczaił się do niej i będzie często wysyłał jej swe myśli, utraci dużo energii, która wyszłaby na dobre jego celowi. Chwilami niespodziewanie zabraknie mu odwagi, nie będzie w stanie posuwać naprzód swego dzieła lub też zobojętnieje mu sam cel. Zabraknie tego cichego, nieprzerwanego prądu entuzjazmu, który zawsze nieomylnie przynosi wypełnienie. Cóż się więc stało? Otóż wchłonął on w siebie coś z ducha tej kobiety, przyjął od niej obojętność względem swego zadania. Stał się jej częścią, poddał się jej wpływowi, wpadł w jej mesmeryzujący prąd, nawet bez swej wiedzy, bez woli! Jeżeli kobieta ta jest powabną i czarującą, wówczas wprost upada w jej towarzystwie, mężczyzna opanowany jest zupełnie przez jej urok i niewiele się troszczy, czy ona podziela jego najgłębszą wolę, czy nie. Chwilowe przykre rozczarowanie, gdy wyłonią się przeciwieństwa, zostaje prędko stłumione. Silniejszy, bardziej podniosły duch kobiecy, jeżeli uwikła się w los niższego od siebie mężczyzny, będzie cierpiał w podobny sposób. Często, zanim się urok jeszcze nie rozwieje, bywa zawarte prawne małżeństwo i wtedy następuje stosunek, który z prawdziwym małżeństwem niema nic wspólnego. Lecz mężczyzna lub kobieta, jeżeli prawdziwie i żywo tkwią wszystkimi korzeniami w nieskończonej świadomości, nie zbłądzą nigdy w tym wypadku! Niewidzialna moc ich strzeże!
[/quote]
Panie Marku, frazeologiczny związek biblijny (tzw. biblizm 😀 )brzmi:
„nie rzucajcie pereł przed [b]wieprze[/b]”
Chociaż Biblia Tysiąclecia i Biblia Gdańska mówią o świniach to jednak przyjęte jest, że używamy sformułowania Biblii Warszawskiej:
„Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie pereł swoich przed wieprze, by ich snadź nie podeptały nogami swymi i obróciwszy się, nie rozszarpały was.”
Poza tym świetnie Pan pisze. Czytam Pana od niedawna, ale z wielką przyjemnością. 😀
Pffi, „oświecenie” to chyba coś co przychodzi samo, a nie jest narzucane;d
Kobitka miała odmienny pogląd na temat jakiejś ikony (świetny gość tak swoją drogą;d), wielkie mi halo;d
Te tzw. „poziomy”, są najlepiej opisane tutaj: [url]http://sladamiprawdy.i365.pl/news.php?readmore=210[/url]
Taka „mondra” i oczytana dupeczka, to poziom max. między 2, a 3 (na wyobrażenie sobie, że może być „coś” więcej, czy „wyżej”, tacy „oczytani” ludzie nie mają żadnych szans – mają na mózgach coś jak blokada „SIM Lock” w telefonach).
„Inteligenckie” strony internetowe typu „Racjonalista.pl”, są gniazdem, wylęgarnią takich czystych „trójek” jakby ktoś nie wiedział (to naukowy, racjonalny, logiczny, ale jednak „beton”, niczego konstruktywnego, prawdziwie postępowego nie można się po takich spodziewać).
Takich „óczonych” głąbów jest mnóstwo, albo taki robią wokół siebie hałas, że się najbardziej rzucają w oczy.
Identyczne zjawisko jak z przytoczoną recenzją książki ma miejsce w przypadku filmów.
Wystarczy wejść na FilmWeb.pl i poczytać komentarze pod filmami, które są absolutnymi klasykami w danym gatunku, mają jakieś głębsze przesłanie (drugie albo i trzecie dno/warstwę przekazu).
Niekwestionowane arcydzieła dostają niskie oceny (typowo 1-3 na 10 możliwych), bo są „banalne”, „nudne” („dłużyzna”), mają „chujowe efekty specjalne”, historia jest „bes sęsu”, itp.
Podpisuję się obiema rękoma-jeszcze bym dorzuciła Potęgę Podświadomości i Miłość.Wolność.Samotność. Ale dwa pierwsze miejsca zdecydowanie pozycje Pana De Mello !!!
„Dlatego powiadam: skoro tylko żyjesz radośnie i pogodnie w tak zwanym dniu powszednim – już jesteś oświecony. Wszelkie duchowe i ezoteryczne wygłupy prowadzą jedynie na manowce”
Sonia Skarbie masz rację 🙂
Jeszcze z innej strony, inny podział roboczy i tymczasowy (ci, którzy tego nie kumają, że człowiek to „hybryda” zawieszona między różnymi poziomami, szarpią się między światem zwierząt, potrzeb ciała, a ciągotek umysłu/ducha): [url]http://www.snerg.lh2.pl/teorie/teoria_nadistot.html[/url]
Witajcie, myślami jestem zawsze z Wami 🙂
Pragnę podzielić się ciekawą publikacją.
Za darmo, sa tam wprawdzie jakieś punkty do zdobycia (polecam Mistrzowi, to zainteresowania się jakąś tam punktacją???)
Do zdobycia „Naukowa metoda wzbogacania się”
oraz nowość „Naukowa metoda osiągania zdrowia”
[url]http://prawdziwysekret.pl/nmoz/?c1286Le[/url]
Wszystkim życzę DUUUUUUUUUUUUŻO ZDROWIA 😀
Mistrzu nadal i zawsze pamiętam, że to właśnie TY jako pierwszy POKAZAŁEŚ mi drogę po której idę (przypadkowe wejście na ekoego, odmieniło moje życie, również przez to, że w wielu Twoich słowach, przemyśleniach odnalazłam siebie).
Nieco zwolnionym tempem poruszam się po tematach, ćwiczeniach, ze względu na pracę, ale idę, wierzę i oczekuję ->(działanie, a nie czekanie na gwiazdkę z nieba) spełnienia 😀 .
Wiele mi sprzyja, jestem niekiedy mile zaskoczona 😯
Dziś w promocji, może się przyda:
http://ebookpoint.pl/ksiazki/problogger-jak-czerpac-zyski-ze-swojego-bloga-darren-rowse-chris-garrett,prblog.htm
[quote]To co, zrobić tej latawicy duchowy coaching w mojej kawalerce? a jak się we mnie zabuja?[/quote]
Ani mi się waż! Nie dawaj suce tej przyjemności 🙂
[quote]De Mello jest nawet czasem określany jako duchowy poprzednik Paulo Coelho[/quote]
Już stąd widać, że to wyedukowana idiotka. Małpę też można nauczyć mówić, tyle że będzie klepać co jej ślina na język przyniesie, nie rozumiejąc wypowiadanych słów.
Takie erudytki czytają właśnie Paulo Coelho. Powiem sam, że nawet coś jego przeczytałem, żeby sprawdzić czym te laski się podniecają. Nawet oglądając tv spędziłbym bardziej produktywnie czas. Jakieś to takie wydumane i pokręcone. W ogóle co za porównanie de Mello do Coelho. Jak pięść do dupy, jak to mówią przed osiedlowym sklepem monopolowym.
po dziesięciu latach przypadkiem wrócił do mnie De Mello,tym razem w formie wykładów zamieszczonych i przetłumaczonych na tubie,
się cieszę, niestety połowa wykładów zniknęła.
dziesięć lat temu a może mniej, niewiele skumałabym z jego doświadczeń , przekazów, sugestii, niewiele więcej wiem dzisiaj, zastanawiam się, cosik tam rozważam (im bardziej tym mocniej czuję się czasami odizolowana od reszty świata- a przecież nie o to, nie o to…)
coś się zmieniło…boje się
Szanowni komentujący po co tyle jadu i krytyki :)))) dajcie szansę i czas nawet z pozoru najgłupszym blondynkom i cudownym blondynom na zrozumienie, na świadomość…
Nie bój się; to jak nastawianie złamanej kości, boli ale w końcu się zrośnie. Odkładanie tego sprowokuje konwulsje strasznego cierpienia.
Daj spokój, rzygać się chce na to co ona nawypisywała. Zwróć uwagę na to, że ona uważa się za przebudzoną :)))))
Mistrzu mam nadzieję ,ze to minie-strach i ból…
wiem ,że jestem i będę osamotniona w ” przeistaczaniu się ” ale dam radę !
pojutrze będzie może jaśniej,teraz idę sie wyryczeć wykrzyczeć…
http://www.youtube.com/watch?v=JTueC9-oNDk
[quote=Aśka]Mistrzu mam nadzieję ,ze to minie-strach i ból…
wiem ,że jestem i będę osamotniona w " przeistaczaniu się " ale dam radę !
pojutrze będzie może jaśniej,teraz idę sie wyryczeć wykrzyczeć…
http://www.youtube.com/watch?v=JTueC9-oNDk
[/quote]
Hej nie martw się i nie bój..nie mozna bać sie czegoś co cudownie uzdrawia:)
I uwierz, nie jestes sama 😀
pozdrawiam ciepło
Ale się zapędziłem. Nie chodziło mi oczywiście o małpę a o papugę.
Oprócz De Mello i Osho, moim zdaniem na uwagę zasługują także Eckhart Tolle i Mooji. Fakt faktem każdy z nich i tak głosi tą samą uniwersalną prawdę.