Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Ty, rozstanie i Miłość.

Ty, rozstanie i Miłość.

Czasem zdarza się że dostajemy kosza. Nasz partner czy partnerka nie chce z nami być, dzielić z nami życia, a najczęściej nie chce nas widzieć ani myśleć o nas. Takie zerwanie kontaktu gdy jedna ze stron jest mocno zaangażowana i wiąże ze związkiem duże nadzieje, a druga już go przekresliła, powoduje wielkie cierpienie. Oto ego które się przyzwyczaiło do przedmiotu czy osoby, zostaje jej pozbawione co stwarza jeden z większych dramatów życia. Proszę zwrócić uwagę że stawiam na jednym miejscu przedmiot i człowieka, i robię to świadomie, gdyż dla ego strata to takie same odczucia gdy strata ta to utracenie ukochanego samochodu, domu, czy też żony. Czasem strata telewizora w którym ogląda się telenowele może być większym bólem niż strata małżonka – i często jest. Ale wróćmy do porzucenia, częstej przyczyny mordów z namiętności i zazdrości.


Gdy zostajemy odtrąceni zaczyna się standardowe zachowanie, czyli próba zmanipulowania partnerki by wróciła, wzbudzanie w niej poczucia winy, zgrywanie ofiary, wreszcie gniew. Gdy to nic nie daje zostaje już tylko dowalanie byłej partnerce, opisywanie jaką to suką była. U Pań występuje identyczny mechanizm, przy czym obie płcie lubują się w zemście, odwecie i pluciu na siebie. Ale czym tak naprawdę jest rozstanie? Jedna ze stron czuje nagle że nie chce być z partnerem. I co ma zrobić? Czuje się przy nim rozdrażniona, nie lubi go, traci szacunek jeśli w ogóle kiedykolwiek był, i co najlepsze nie wie sama czemu tak się dzieje. A czy Państwo wiedzą czemu coś im sie podoba, a czegoś nie lubicie? Nie wiecie. Tak damo jedna ze stron związku nie wie czemu tak się dzieje, i odchodzi. Za co więc ja obwiniać? Co to da oprócz poczucia że oto jestem ofiarą, taki biedny i skrzywdzony? Strona która rozbija związek sama nie wie czemu tak robi, po prostu czuje ze ma dość – za co więc ją ukarać?


Owszem, sa sytuacje często paskudne. Oto mamy faceta, przystojny, zamożny, po nieudanym związku który sobie obiecał że sie nigdy nie zakocha, i kobietę która go wytrwale zdobywa, jak alpiniści wielka górę, z każdym dniem bliżej sukcesu. I wreszcie po dwóch, trzech latach wysiłków, przysięg o miłości, obiecanek, zapewnień o dobrej wierze jej się udaje, facet zmienia się ze skrzywdzonego chłopczyka pragnącego jedynie seksu w zakochanego szcześliwego szczeniaczka. Wtedy ona osiagnąwszy cel rzuca go, traci nim kompletnie zainteresowanie a facet po raz drugi zostaje z reką w nocniku. Oczywistym jest że uzna iż kobieta ta go oszukała bo na to wygląda – ale niekoniecznie. Kobieta mogła czuć satysfakcję ze zdobywania, a gdy zdobyła i facet który jawił się jako tajemniczy, atrakcyjny kąsek, został nudnym jak flaki z olejem tatuśkiem w kapciuszkach, uległym i przynoszacym śniadanie do łóżka. I wtedy klops – coś się zmienia o 180 stopni i kobieta chce odejść. Sama nie wie czemu tak robi, po prostu takie ma wzorce które też ją ranią, musi zaczynać polowanie od nowa, a latka lecą i coraz mniej chętnych panów się pojawia – smutna, biologicznie odwieczna prawda. Ale kto tak naprawdę jest winny? Czy naprawdę trzeba się mścić? Za co? Za wzorce które niszczą też życie osobie która nas zostawiła?


Kobiety często oszukuja udając miłość, bo chcą żeby facet w nie inwestował pieniądze. Wtedy jest „darmowy” sex, czułość i uśmiechy. Gdy znikają zakupy pojawia się rozdrażnienie, ból głowy i niechęć. Faceci oszukują kobiety udajac miłość, by mieć sex, kobieta narobi sobie w głowie planów, marzeń i wizji przyszłości, a facet nagle ucieka. Można się załamać? Można. Ale czy to była naprawdę miłość? Czy kurczowe trzymanie się partnera zeby był a jak odejdzie by spełniać się gdzie indziej i nienawiść że odszedł to miłość? Ja sądzę że to traktowanie partnera jak przedmiotu, kurczowe poczucie własności. Dziecku zabrano zabawkę więc tupie nóżka i wrzeszczy. A czemu dziecko wrzeszczy? Bo wierzy że zabawki już więcej nie będzie. I tak właśnie jest, kobieta odchodzi a Panowie szaleją z tęsknoty ponieważ utożsamili miłe uczucia z konkretnym ciałem jakiejś Marty, Kasi czy Sylwii. I tu kłania się to co w pocie czoła przekazuję Państwo juz tyle czasu. Branie sie za związki gdy nie ma się w sobie miłości do siebie, to bomba z opóźnionym zapłonem. Gdy nie masz w sobie miłości, szukasz jej na zewnątrz. Myślisz że ja znajdujesz w postaci pięknej Marioli, ale Mariola łypie pięknymi oczyma na boki więc się boisz że inni Panowie zabiorą Ci Twoją miłość. A tymczasem oni mogą Ci zabrać jedynie ciało Marioli, nic więcej – miłość masz w sobie, tylko myślisz że jej nie masz a ma ją Mariola. I teraz zaczyna się odwieczny mechanizm, boisz się ze Mariola odejdzie i zabierze Ci Twoje „szczęście”, więc ją nienawidzisz. Czy można będąc niewolnikiem kochać swojego Pana który w każdej chwili może Cię zabić, albo wybatożyć i zabrać wszystko co masz? A jesteś niewolnikiem Marioli, gdyz ona jedną decyzją może Cię zrujnować emocjonalnie i Ty o tym doskonale wiesz. A wszystko dlatego że nie odkryłeś w sobie skarbu, a szukasz ich na zewnatrz. Zwiedzasz świat w poszukiwaniu bogactwa, a we własnej chatce masz zakopany wielki skarb.


Gdy odkrywasz w sobie miłość, pojawiające się jak w kalejdoskopie kobiety są wspaniałe, i gdy odchodzą nic się nie zmienia – piękna muzyka nadal w Tobie gra, i odczuwasz miłość, do siebie, do życia, do ludzi. Kobieta odchodzi, ale nic Ci nie zabiera. Błogosławisz jej i życzysz szczęścia na nowej drodze życia, i nagle pojawia się następna kobieta. Oto wolność i prawdziwa godność człowieka, jakże rożna od rozpaczliwej walki o partnera, żebranie o okruchy z pańskiego stołu, okruchy zainteresowania i czegoś co nazywa się miłością, a co nią na pewno nie jest. Mówisz mi że kobieta zniszczyła Ci życie – jakim cudem? Jeśli masz w sobie miłość, masz wszystko. Jak można zniszczyć Ci życie? To Ty sam je sobie zniszczyłeś, swoją ignorancja, niechęcią do prawdy i upartym trwaniem przy swoich dziecięcych wyobrażeniach. I dostałeś po łapkach, więc jak małe dziecko tupiesz nózką i płaczesz rozdzierająco, bo wiesz ze wtedy rodzice natychmiast przybiegali i brali w ramiona. Ale rodzice się nie pojawiają, partnerka nie czuje wyrzutów sumienia, a Ty, ponieważ partnerka nie zareagowała na Twoją prowokację z dzieciństwa, obmyślasz zemstę. I tak toczy się fałszywe życie żywych trupów, istot które myślą że żyją, a tak naprawdę śnią straszny i przerażający koszmar a wszelką możliwość przebudzenia traktują jak zło i grzech.



Ludzie pragną zdobywać i eksplorować świat, i stają się jego niewolnikami, uzaleznionymi od pozycji społecznej, opinii innych ludzi, bogactw. Tymczasem wszystko co można zdobyć znajduje się w nas i od tego należy zacząć przygodę z życiem. Gdy odkryjemy w sobie szacunek i swoją godność, a także miłość bez początku i końca, to nigdy niewysychajace źródełko życia któe od zawsze w nas było jest i będzie, wtedy dopiero możemy rzucić się w wir świata, który nas nie wciągnie w głębiny gdzie po szaleńczym wirującym tańcu udusi na dnie jak miliardy innych istnień myślące że mogą zignorować siebie, i zdobyć świat. Nie zdobyli nic, zniknęli jakby nigdy ich nie było. Doświadczyli trochę żądzy, pragnień, rozpaczy, wiele smutku i szaleńczej walki o marne resztki tego co w nieskończoności mają w sobie, a na końcu przegrali jak każdy kto nie ma w sobie miłości i jest ślepcem który mając ją przed sobą, zwiedza świat w jej poszukiwaniu.



Jeśli drogi czytelniku patrzysz w lustro, i nie czujesz dumy, szacunku, respektu i co najmniej życzliwości do tej cudownej, wspaniałej świetlistej i dobrej istoty którą widzisz w lustrze, zostaw wszystkie związki i miłostki, i zdobądź, pokochaj siebie. Daj sobie prezent, pogłaskaj się, uśmiechnij się, ale tylko dla siebie – spójrz sobie w oczy. Czy czujesz to? Czujesz że możesz sobie zaufać, że jesteś w porządku? Jesteś wspaniały! Jesteś jedyny w swoim rodzaju, jesteś stworzony z miłości i radości! Wszystko inne zostało Ci narzucone, nie jest Twoje, te uzalanie się, słabości, poczucie że nie dasz rady, że nie masz mocy i siły, to wszystko brednie które nie istnieją i nikną, doszczętnie spalone w ogniu rodzącej się sympatii do samego siebie. Twoim ostatecznym przeznaczeniem jest triumf wolność i szczęście, a nie to żałosne pseudo życie które wiodłeś do tej pory. Gdy to uczynisz, staniesz się tym który promieniuje miłością i może ją dać kobiecie. Gdy patrzysz w lustro i brzydzisz się tym co widzisz, co dasz kobiecie? Obrzydzenie? Niewiarę w siebie? Niepewność? Dasz jej takie nieprzyjemne rzeczy, a oczekujesz miłości. Gdy kobieta nie mogąc tego znieść ucieka, Ty poprzysiegasz zemstę i płaczesz. Marnujesz życie na użalanie się, na odgrywanie nieszczęśliwego dziecka które płacze – bo narobiło w rajtuzy.

 

29 thoughts on “Ty, rozstanie i Miłość.

  1. Ostatnio dowiedziałam się, że jeśli nie pragnę oddychać, żyć, jeść i pić drugą osobą to tak naprawdę nie kocham. A jak kończy się związek i nie truję się, nie zamykam w ciemnościach rozpaczając, nie jem (albo jem tylko pizzę i lody) to tak naprawdę nie kochałam.
    Ot, bezduszna jestem najwidoczniej.

  2. ubawiłam się ale niestety faktycznie tak jest..przedmiot i podmiot…związki rozpdają się bo przedmiot zamienił się z podmiotem…podmiot tego nie wytrzymuje i trach!!!!!niestety nikt nie lubi przegrywać z telewizorem nie lubi być też samochodem..dlatego ważne jest w miłości żeby dobrały się dwa podmioty…nie do konca zgodzę sie że mogę coś lub Kogoś lubić i nagle mi przejdzie bo sie znudzi…lubie coś lub Kogoś i to wynika z mojego wnetrza..nie zmienia sie..trzeba sobie tylko zadać pytanie czy lubimy podmiot czy przedmiot..jeżeli lubie muzykę jakiegoś wykonawcy to nie ma dla mnie znaczenia czy On ma fioletowe włosy, jaki ma charakter i poglady..co robi prywatnie…nie wykasuję jego bo nie podoba mi się jak i co mówi…lubie Jego muzykę i tylko to mnie interesuje nie muszę Go oglądać chce go słuchać…ale jak lubię wykonawcę to jest zupełnie odwrotnie może bełkotać i tak mi sie podoba..to jest podstawowy błąd zwizków ..nie wiemy tak naprawdę co lubimy lub co kochamy ..przemiot czy podmiot? model alpinisty też nie jest taki do końca…prawdziwy alpinista nigdy nie zdobędzie wszystkiego i zawsze jest coś do zdobycia..jeżeli opisany facet skierował cały wysiłek na opór to oszukał i to tak naprawdę siebie..model zdobywcy moim zdaniem może śmiało istnieć tylko zdobywanie dotyczy przedmiotu nie podmiotu..ale przedmiot musi dać się poznać..jeżeli potraktował sibie jako przedmiot do zdobycia i po czasie pokazał jaki jest naprawdę to ja się nie dziwię …zdobywać można siebie w nieskończoność, poznawać, doskonalić..ale trzeba znać własne wartości i nie zakładać sztucznych masek..czasem bywa też że ktoś ma dość wiercenia dziury w masce chcąc dostać się do środka, zerwać ją..odchodzi bo nie ma pomocy od środka..czuje się jak zdobywca podmiotu a chce zdobywać razem przedmiot -życie..nikt nikomu nie niszczy życia..niszczymy je sami sobie..niszczymy sobie przez własne błędne założenia..gorzej jeżeli założenia są dobre ale boimy sie zrzucić własną maskę..a prawdą jest że wszystko co piekne i wartościowe jest w nas samych i nie ma sie czego bać..nikt nam niczego nie zabierze bo sie po prostu nie da, pod warunkiem że w lustrze widzimy siebie nie nasza maskę..dobrej nocy 🙂

  3. c.d… i tak mi sie podoba..to jest podstawowy błąd zwizków ..nie wiemy tak naprawdę co lubimy lub co kochamy ..przemiot czy podmiot? model alpinisty też nie jest taki do końca…prawdziwy alpinista nigdy nie zdobędzie wszystkiego i zawsze jest coś do zdobycia..jeżeli opisany facet skierował cały wysiłek na opór to oszukał i to tak naprawdę siebie..model zdobywcy moim zdaniem może śmiało istnieć tylko zdobywanie dotyczy przedmiotu nie podmiotu..ale przedmiot musi dać się poznać..jeżeli potraktował sibie jako przedmiot do zdobycia i po czasie pokazał jaki jest naprawdę to ja się nie dziwię …zdobywać można siebie w nieskończoność, poznawać, doskonalić..ale trzeba znać własne wartości i nie zakładać sztucznych masek..czasem bywa też że ktoś ma dość wiercenia dziury w masce chcąc dostać się do środka, zerwać ją..odchodzi bo nie ma pomocy od środka..czuje się jak zdobywca podmiotu a chce zdobywać razem przedmiot -życie..nikt nikomu nie niszczy życia..niszczymy je sami sobie..niszczymy sobie przez własne błędne założenia..gorzej jeżeli założenia są dobre ale boimy sie zrzucić własną maskę..a prawdą jest że wszystko co piekne i wartościowe jest w nas samych i nie ma sie czego bać..nikt nam niczego nie zabierze bo sie po prostu nie da, pod warunkiem że w lustrze widzimy siebie nie nasza maskę..dobrej nocy 🙂

  4. c.d.. podmiotu a chce zdobywać razem przedmiot -życie..nikt nikomu nie niszczy życia..niszczymy je sami sobie..niszczymy sobie przez własne błędne założenia..gorzej jeżeli założenia są dobre ale boimy sie zrzucić własną maskę..a prawdą jest że wszystko co piekne i wartościowe jest w nas samych i nie ma sie czego bać..nikt nam niczego nie zabierze bo sie po prostu nie da, pod warunkiem że w lustrze widzimy siebie nie nasza maskę..dobrej nocy 🙂

  5. Witam Wszystkich. Jestem tutaj nowy, chociaz od miesiaca czytam wszystkie artykuly. Jestem pod wrazeniem podejmowanych tutaj tematow, (dlatego gratuluje Panie Marku ). Staram sie wprowadzac w zycie Twoje porady chociaz nie jest to takie proste.

  6. 🙂 A kto powiedział,że Marka porady będą proste? 😆 Tak jak i w życiu,nic proste nie jest.Witam(bo pewnie ja tylko o tej porze tu jestem)nowego czytelnika,rozgość się:)..

  7. Za wysoka samoocena też jest zła. Jest lepsza niż niska, ale jak ktoś uważa inne osoby za śmiecie bo sam on jest najlepszy to w ogóle nie znajdzie miłości poza sobą. O tym też możesz napisać, bo ludzie będą tak podnosić samoocene, kochać się, a w pewnym momencie wystarczy.

  8. Do tej pory zwijam się ze śmiechu jak wspomnę ze załatwiałem broń u ziomka, i opracowałem plan wdarcia się do jej mieszkania i zabicia jej i siebie 😆 no cóż, grzechy młodości. Teraz bym panne wyśmiał za te przekręty wobec mnie, i dzień później miał następny towar 😆

  9. Ewo droga, nie zgadzam się – lubisz kogoś, i nagle bach – nie lubisz. Nigdy tego nie doznałaś w życiu? nie wierzę :cheer:

  10. Właśnie o to chodzi, że moje (nie moje tylko innych mędrców, którzy je mieli od innych itd) porady są bardzo łatwe, znacznie łatwiejsze niż życie w syfie.

  11. Nie Olo, to nie samoocena jest za wysoka, tylko to się narcyzm nazywa. Samooceny nie można przedawkować wysokiej, bo otoczenie będzie ją zawsze obniżać 😀

  12. No, ale narcyzm wynika właśnie z za wysokiej samooceny 😀 Musi być wysoka, ale za wysoka też jest zła i taki narcyz myśli, że jest nieomylny i zawsze ma rację, zachowuje się na zewnątrz podobnie do osób z niską samooceną, bo oni też mówią innym, że mają rację, żeby sie dowartościować.

  13. Nie, narcyzm wynika z silnego lęku a efektem jest własnie pogarda do ludzi, nie ma to kompletnie nic wspólnego z samoocena wysoką. Ktoś kto siebie kocha jest szczęsliwy, i taki człowiek nie musi sie dowartościowywać gnojeniem innym. Tym zajmuja się tylko frustraci którzy się nienawidzą.

  14. właśnie sie zastanawiałam…dawniej chyba tak..teraz raczej długo badam czy lubie kogoś…ale jak lubię to chyba długo musi pracować żebym zmieniła zdanie :huh: raczej jest co innego lubię ale „puszczam wolno” dystansuję się…to że są sytuacje które wyprowadzają mnie z równowagi i wtedy mogę kupić sobie tarcze celnie strzelając lotkami w przyczepione zdjęcie to oznaka wściekłości która szybko mija i jakoś dalej lubię…ale kiedyś mój ulubiony szef przyszedł i powiedział „nienawidzę Pani” a ja roześmiłam mu sie w twarz i odpowiedziałam że to nie jest jeszcze tak źle bo to forma uczucia 😀 😀 😀 gorzej by było gdybym była obojetna 🙂 może jak mi mija lubienie to właśnie wchodzi obojetność i wtedy już nic mi nie zagraża 🙂

  15. Czy wyobrażacie sobie kobietę, która dałaby swojemu oblubieńcowi opowiadać przez tysiąc i jedną noc bajeczki? bo to złe kobiety są

  16. Ja wiem jedno. Denerwował mnie fakt, że moja eks była z jakimś cieciem. Widać i słychać było, że nie jest z nim szczęśliwa. Zdecydowanie wolałbym, żeby sobie ułożyła życie. Widać, ze mną się nie dało. 🙂

  17. Pozostałe mam w dupie. 🙂
    Chociaż z jedną jeszcze utrzymuję kontakt, fajna dziewczyna z nie jest ale nie dla mnie. Dlaczego miałbym ją mieć w dupie? 😀

  18. witam tez bylem takim dzieckiem co tupie,nie umialem sie za bardzo odnalezc.Dzieki Twoim wskazowkom przypomnialem sobie co jest naprawde moim celem i doszlo to do mnie ostrym pierdolnieciem 😆 thx Marek a oto to co doszlo:)

  19. WYRAŻAJĄC SIEBIE-
    DO NIESKONCZONOŚCI:)
    jestem ,a jakby mnie nie bylo,
    wszystko mi sie w bezkresnym blogostanie rozmylo i
    doznaje wlasnie pieknosci otaczajacego mnie wszechswiata,
    cialem jestem tu,
    duszą po oceanie galaktyk latam.
    mysli moje sie placza w nieskonczonosc,
    gdzies na szarym koncu tej petelki slowo-
    BLOGOSC
    w stanie tym przyjemnie zatapiam sie nieustannie,
    wszystko co mi najcudowniejsze jest-jest dla mnie.
    wyraziste, baarwne moocno,
    jak barwa grubej,kolorowej teczy,
    rosposcierajaca sie preznym swoim lukiem-
    leniwie na wskros zielono-brunatnej przeleczy -bloogo:)
    I predko w swojej doskonalej,jaskrawej wyrazistosci
    doszlo mnie kolejne slowo-
    MILOSCI
    ostrym brutalnym pierdolnieciem burzace dotychczasowy stan blogosci…

    nieugiety,pewien jedynego,wlasciwego celu
    ja w swej dzikiej,nie zrozumialej przez wielu i
    nie do okielznania przeze mnie namietnosci,
    jak ten tygrys rzucam sie znow za tym w poscig
    do nieskazitelnie czystej,cieplej i jasnej
    MILOSCI BLOGIEJ
    tak wszechobecnej jak wszystko w calej swojej nieskonczonosci wlasnie!:)
    wiesz,ze to czego pragniesz jest juz w Tobie?

Dodaj komentarz

Top