Mam przed sobą zieloną książkę księdza Wacława Hryniewicza „Nadzieja leczy”. Teolog ten opisuje w niej, jak nadzieja daje siłę przetrwania w chorobie nowotworowej, czego doświadczył na sobie. Jeszcze kilka lat temu uznałbym te słowa za niezwykle mądre; wiadomo przecież, co zauważył także ksiądz, jak wielki wpływ na ciało i jego mechanizmy obronne ma nastawienie psychiczne. Jeśli się poddasz, koniec z Tobą; ludzie których małżonkowie umierali, sami szybko odchodzili. Poddali się, ne wyobrażali sobie dalszego życia bez osoby, z którą utożsamili swoje szczęście. Ciało podążyło za ich wolą, wygaszając reaktor życia.
Och, umieram!
Z drugiej strony chęć walki także nie daje żadnej pewności; oddziały onkologiczne są pełne ludzi, którzy walczą i umierają. Nie wiem co lepsze; trochę więcej szans przy walce, ale cóż to za śmierć? pełna strachu, żalu i walki. Czy naprawdę złym jest poddanie, spokój, przyjęcie pocałunku śmierci bez szarpania się, wściekłego miotania? Warto zaakceptować nieuchronne; umierają dzieci, młodzi, zwierzęta (które czują śmierć i także się jej boją, spytajcie rzeźnika o reakcje świni) do nas także z jakichś względów przyszło doświadczenie nowotworu. Skąd takie zdziwienie? człowiek ma czterdzieści czy pięćdziesiąt lat, i nagle dostaje wiadomość – umrze. Och, jaki to szok! wokół niego umierają niezliczone formy życia, ale on udawał że to go nie dotyczy. Umiera zawsze ktoś inny, prawda? prawda, ale tylko do czasu… człowiek rozsądny rozgląda się wokół siebie; widzi że wszystko co żyje musi umrzeć, i jeśli to go przeraża, powinien oswoić się z tym, próbować zrozumieć. To wymaga pewnej odwagi, a jeśli jej braknie pozostaje być głuchym na to, w jakim miejscu żyjemy.
Stado bezmyślnych owiec
I gdy przychodzi TA wiadomość, panikujemy. To konsekwencja klapek na oczy, nic więcej. Wszystko umiera, więc i my musimy stąd odejść. Dla mnie ten strach i zdziwienie jest motywacją do tego by poznać, rozwikłać te zagadki. Szukam sam, nie interesują mnie opinie innych, śmiertelnych ludzi. Po to mam swój umysł, by z niego korzystać a nie podążać w stadzie. Doświadczenie uczy, że stado idzie zawsze na rzeź; stado ma pasterza, więc milion indywidualności musi dopasować się do jednego trybu myślenia. Pójście w stadzie to zagłada wolnej woli, ludzkiej godności. Szczęście narodzić może się jedynie ze związku wolności (od cudzych wspływów) i lubieżnej ciekawości życia. Nie powstanie ze spłaszczenia własnej wrażliwości i poglądów, by jak najbardziej pasować do lidera, pasterza stada. Historia uczy, że niemal wszyscy liderzy byli psychopatami i łotrami; a że posiadali władzę, sprzedajni wierszokleci tworzyli o nich łzawe historyjki. To wszystko wychodzi dopiero po latach.
Rewolwer w dłoń
Śmierć jest jak sen. Kładziesz się i tracisz świadomość. Kładąc się do snu wiesz że powstaniesz, ale przecież nie zawsze tak się dzieje. Są bezdechy senne, zawał, udar… skąd wiesz że kładąc się spać, powstaniesz? optymista! zasypianie gdy jesteś w silnych emocjach, zasypianie gdy Twoje myśli krzyczą a Ty jesteś pełen emocji, to coś okropnego. Lubię zasypiać w ciszy i rozkoszy, którą daje odprężone po ciepło – zimnym prysznicu ciało. Gdybym miał umierać, wolałbym się poddać. Jest wtedy czas na przygotowanie się, przemyślenie najważniejszych spraw, zdecydowanie czy wziąć rewolwer w dłoń i wyrównać kilka porachunków – o ile nie przeszkodzi w tym piekielny, przeszywający jak błyskawica ciało ból i otępienie od morfiny. Gdy ludzie umierają, rodzina nie może się z tym pogodzić – krzyczy „walcz!”. Nie chcą cierpienia, nieuchronnie nadchodzącego po śmierci bliskich. Sam go nie chcę, bardzo się go boję. Czy nie lepiej jednak by było, gdyby umierający mógł przygotować się, pogodzić z faktem że podąży tą ścieżką co miliardy przed nim i miliardy po nim? zmarły odchodzi do lepszego świata, a wszyscy płaczą. Cóż to za wiara? a może pójdą do piekła? skąd wiesz co nabroili? to straszna myśl; ukochana mama na wieki w piekle, wrzeszczy z bólu katowana przez demony. Straszne, przerażające.
Ale jeśli wierzysz w piekło i niebo, musisz przyjąć taką ewentualność. Ja mam łatwiej – nie wierzę w te bujdy, wierzę w reinkarnację (czyli bujdy dla katolików). W głowie mi się nie mieści że człowiek uksztaltowany przez patologię, mający uszkodzony ośrodek empatii w mózgu (psychopatia) i podążający ścieżką zła (innej nie zna) ma iść do piekła. Jaki on miał wybór? ktoś kto zna zasady działania podświadomości, wie że tego wyboru praktycznie nie ma. Kara? i owszem, na ziemi, dotkliwa i okrutna, najlepiej śmierć, ale po niej? piekło na wieki? nie łykam tego.
Nadzieja to gazik na postrzał
Teraz wiem, jak subtelnym i perfidnym kłamstwem są słowa o nadziei, a ksiądz być może pełen pozytywnych intencji, ugrzązł w stworzonym mu modelu świata. Po to jest wychowanie katolickie a później seminarium – by utrwalić w księdzu odpowiednie widzenie świata. Od tej pory wszystko nie będzie takie jest, a takie jak księdza nauczono. Im więcej stopni naukowych, tym większe oderwanie od prawdy – i więcej coraz bardziej ko(s)micznych wyjaśnień pierwotnego kłamstwa.
Co to jest nadzieja? to wiara w optymistyczną wizję przyszłości. Optymista stworzy w głowie obrazek pozytywny (hurra, pożyję jeszcze kilkanaście lat!) pesymista smutny, pełen rozpaczy i zła (za kilkaście lat umrę!). Ksiądz zaleca dzięki wierze katolickiej przejść od obrazka negatywnego do pozytywnego, co pomoże w chorobie. Ten pozytywny ma zawierać w sobie padanie na kolana przed zwłokami torturowanego z Twojej winy Boga – Żyda… ach, cóż za optymizm! Jednak oba obrazki to tylko myśli, koncepcje, idee… człowiek czyli nieśmiertelne, Boskie Ja nadal utożsamione jest z przemijającym ciałem i iluzorycznymi, uwarunkowanymi myślami. By człowiek przestał cierpieć, wypadałoby:
1. Uświadomić sobie kim naprawdę jestem. Ciałem nie, ponieważ po amputacjach nadal istniejesz jako osobowość. Mózgiem? żyją ludzie z dużymi jego ubytkami, ale to nadal jest osobowość. Biorą nawet udział w życiu społecznym popierając Korwina.
Ego, Markiem? nie, to tylko naklejki na słoiki, nazwy na odróżnienie mnie od innych ludzi. Nie jestem etykietką, słowem ani cyframi. Więźniowie obozów koncentracyjnych skarżyli się, że uczyniono z nich tylko cyfry – a czymże innym jest imię i nazwisko? Jestem czymś, co może ego (Marka) i jego głupoty obserwować. Jeśli mogę siebie obserwować, nie jestem Markiem – jestem tym obserwatorem. Brawo! tym jesteś, a nie przemijającym ego tworzącym obrazki w które wierzy… idee nazywane religiami mogą zmienić tylko ego. Nie sięgają obserwatora, więc religie robią wszystko co w ich mocy, by utrzymać człowieka na poziomie ego. Gdy ten wzniesie się wyżej, gdy uświadomi sobie kim naprawdę jest, ego z myślami przestaje mieć nad nim jakąkolwiek kontrolę. Ego katolickie, żydowskie, muzułmańskie, buddyjskie; ego kibica legii, arsenalu, ego gangstera i świętego.
Medytacja to diabeł?
To tylko maski, to nie my – stąd taka nagonka na medytację i rozwój duchowy. W medytacji nie poznajesz dziejów świętych męczenników za wiarę, którą tysiąc lat temu narzucono nam siłą (wyrzynając i paląc stare wierzenia) ale to kim naprawdę jesteś. I jeśli masz wielkie szczęście, doświadczasz przebudzenia; budzisz się ze snu, iluzji jaką jest życie. Wtedy widzisz świat takim, jakim jest naprawdę a nie egotyczne interpretacje. Piekło i niebo to stany umysłu. Piekło to zwykłe, normalne życie – pełne lęków i nadziei że kiedyś coś tam się poprawi; jest także niebo, a więc uświadomienie sobie swojej prawdziwej istoty, Boskiej, wiecznej, nieśmiertelnej świadomości – wtedy ego staje się sługą, a my nie utożsamiamy się z nim i jego wygłupami. Świat staje się wtedy rozkoszą, błogością nieporównywalną z żadnymi narkotykami. Ogarnia nas zdumienie i poczucie zimowej magii, której doznawaliśmy w dzieciństwie, gdy ego nie było jeszcze tak potężną fortecą. Istnienie staje się pełne miłości, radości, niezwykłej ciszy i spokoju. Myśli? są, gdzieś w oddali. To nie nasze. Trudno opisać to, jak wielką rozkoszą jest trwanie w tym stanie. Nie trzeba Ci w nim nadziei, wiary, bogów i świętych relikwii… po co? a ponieważ ich nie potrzebujesz, kapłani – egzorcyści oskarżają że jest to stan diabelski, opętanie przez Lucyfera. Dobro, miłość i radość stają się diabelstwem, a cierpienie, lęki i życie na najniższym poziomie ego dobrem. Człowiek chcący zrozumieć kim jest, staje się opętanym przez diabła – ksiądz gwałcący dwulatka osłabł duchowo… wszystko jest totalnie pomieszane, pokręcone. Wybieram radość, cudowne, pełne ekscytacji i przygód życie. A po nim położę się by moje ciało odeszło, a ja – wieczna, nieśmiertelna świadomość podążę za swą prawdziwą naturą, obudzę się w mym prawdziwym, duchowym świecie, który ma tyle wspólnego z religijnymi mrzonkami, co krzesło z krzesłem elektrycznym.
2. Myśli i ego to nie my, a konstrukcja w którą odwieczny duch wkracza by doświadczać przemijania, by przebudzić się z zaplanowanej śpiączki i uświadomić sobie swoją prawdziwą naturę. Ta gra w życie toczy się przez tysiące inkarnacji.
3. Nadzieja i wiara utrzymują Cię w stanie komy, cierpienia. Po co Ci czekanie na coś, skoro wszystkie wspaniałości są już teraz dostępne? na Twoim czekaniu na szczęście, zarabiają egotyczni ludzie – koncerny, religie, państwa… dla nich Twoje szczęście bezwarunkowe to koniec żerowania, koniec darmowej wyżerki, nie tylko finansowej. Kto pójdzie do kościoła gdy odczuwa rozkosz istnienia? gdy Bóg jest jego odczuwaniem? co z całymi instytucjami, molochami? gdzie podzieją się bogactwa, działki i władza gdy Ty się przebudzisz? ale spokojnie. To droga dla nielicznych, cała reszta skazana jest na tułaczkę w świecie nadziei, wiary i czekania na szczęście… gdy jest ono pod ich nosem.
Wrzód kontrolowany
To co proponuje ksiądz, to danie morfiny na chorobę którą da się wyleczyć. Ale to nie wszystko. Księża najpierw tworzą cierpienie w dzieciach, uczą je strachu, poczucia winy, poczucia grzeszności – by później na powstałe dzięki temu cierpienie i choroby psychiczne dać lek, oczywiście nie za darmo. Płacisz Ty a także ja w podatkach, a przede wszystkim dzieci, których potężny potencjał marnowany i blokowany jest już na starcie. Takie państwo, jacy ludzie. Jeśli ludzie są słabi, zastraszeni, pełni poczucia winy i grzechu, państwo będzie zawsze popychadłem i kolonią, rezerwuarem taniej, niewolniczej siły roboczej dla tych, którzy nie pozwalają na niszczenie własnych dzieci.
Twoje dziecko z natury nie zna poczucia winy – musi mu to zostać zaszczepione przez księdza, rzekomo z powodu zabicia za grzechy Boga na krzyżu. Później z tym wrzodem będzie iść przez całe życie, a poczucie winy nie pozwoli na bogactwo, radosne życie, twórczy i pełen radości związek – co taki człowiek nie stworzy, zawsze będzie w tym smród poczucia winy. Taki zastraszony człowiek zawsze będzie płacił swym katom, którzy taką krzywdę mu uczynili… i żeby płacił naszym rodzimym łotrom, pieniądze zostałyby w Polsce. Ale on płaci obcemu mocarstwu, Watykanowi. To jest obce państwo, prowadzące swe interesy na całym świecie. Komu więc służy katolik, Polsce czy Watykanowi?
—————
Zachęcam do ściągnięcia mojej książki „Co z tymi kobietami?” jako darmowego e booka KLIK. Jeśli się spodoba, zawsze można dostać ją w każdej księgarni, na terenie całej Polski. Zapraszam wszystkich serdecznie na mój fanpage KLIK, Bardzo jestem wdzięczny wszystkim tym, którzy poczuwają się do dbania o cały ten interes i go finansują KLIK.
Panie sMarku trafił pan w samo sedno. Mianowicie też uważam, że teologia daje odpowiedzi na wszystkie pytania. Brawo.
…próbuje dokuczać jak przedszkolak i czerpać z tego radość. Z braku laku i taka jest dobra….Niech Ci się szczęści Bobże
Kościół na moim osiedlu był budowany ładne kilka albo kilkanaście lat. Wielkością nie przewyższa innych niedawno wybudowanych. Plebania o ile dobrze rozeznaję się w rzeczy powierzchnią nie przewyższa kościoła. Jest taka sama albo trochę mniejsza. Ma za to dwa piętra. Co tam się mieści? Ilekroć przechodzę tamtędy wrodzona ciekawość każe mi moim wewnętrznym okiem spojrzeć do środka, poczuć zamknięte w tych ścianach powietrze, posłuchać jakież to sprawy się tam rozstrzygają. Ach… I tak wydobędę tą treść 😉
http://kwejk.pl/obrazek/1966361/tego-o-kosciele-sie-z-tv-nie-dowiesz.html
Nie w temacie ale masakra… Już kreuje się na ofiarę własnej działalności…
Oczywiście ten list z kwejka pisał katolik – ale nie ma to znaczenia, gdyż jest to manipulacja. To że komunizm atakował kler nic nie znaczy, bo nazizm walczył z komunizmem, więc jest dobry? a jak komunizm pokonał nazizm, to znaczy że jest dobry? po prostu hieny walczą o żer.
Nie wiem skąd te statystyki, ale jeśli robiła je instytucja kościelna, są sfałszowane; nawet jeśli są prawdziwe, ksiądz jest społeczne uznawany za kogoś kto niesie ze sobą Boga miłości. I jeśli facet niesie ze sobą zniszczone życie dziecka, to chyba kontrast jest większy niż w wypadku trenera – pedofila? głównie chodzi o ukrywanie tego faktu przez kler, zamiatanie pod dywan krzywdy dzieci – trener szedł do pierdla, kapłan z zawiasami na inna parafię.
W komciach był zabawny przykłąd z IBM – ale przecież IBM nie żąda od pracownika celibatu, składania wieczystych przysiąg, prawda?
No i to taka dyskusja jest – manipulacja, „zapominanie” o faktach, półprawdy i ordynarne kłamstwa.
Sala tortur 🙂
Że religię katolicką atakuje się częściej za pedofilię księży, niż w innych zachowaniach pedofilskich ? Nie ma dymu bez ognia, a ognia w religiach jest dużo, więc zdziwienia i masakry nie ma
Reinkarnacja to taka sama bajka jak inne religijne mity. W buddyzmie i hinduizmie straszono ludzi, że jak się będą buntować to w następnym wcieleniu czeka ich koszmar. Dlatego w Indiach niskie kasty pariasów nigdy się nie buntują, według hinduizmu muszą przyjąć swój los na klatę i służyć innym. Prawda że wygodne? A to wszytko za grzechy w poprzednim wcieleniu 🙂 Módl się i pracuj aż dostaniesz garba a nagrodę odbierzesz po śmierci… A prawda jest bardziej prozaiczna, z ostatnim oddechem zanika też świadomość i wszystko się kończy. Ludzie są zwierzętami (z rodziny ssaków) tylko sobie ubzdurali że są wyjątkowi. We wszechświecie na pewno istnieją stworzenia, na planetach które powstały miliardy lat wcześniej niż Ziemia przy których jesteśmy prymitywnymi robakami. I nie muszą się o nic modlić ani medytować bowiem wszystko co najlepsze pochodzi z NAUKI. Rozejrzyjcie się, bez nauki mieszkalibyśmy nadal w jaskiniach, nauka jest neutralna – i dobry człek i kanalia może korzystać z jej dobrodziejstw, nie ocenia nas.
[quote]bez nauki mieszkalibyśmy nadal w
jaskiniach[/quote]
Bzdura.Polecam;
[url]http://www.taraka.pl/wierzy_czlowiek_nowoczesny_kilka[/url]
Reinkarnacja to taka sama bajka jak inne religijne mity – to prawda. Życie to wytwór Wszechświata. Powstaje punktowo. Ewoluuje. Wytrzymuje mrozy przestrzeni kosmicznej podczas podróży (dowód ? Przetrwanie głęboko zamrożonych plemników męskich)Jego sensu i jak i sensu Wszechświata nie dojdziemy
Rozwlekły wywód niczego nie udowodni. Musi być krótki i nie do podważenia jak E= mc (do kwadratu)
naukowiec napisał [quote]A prawda jest
bardziej prozaiczna, z ostatnim oddechem zanika też świadomość i wszystko się
kończy.[/quote]
mógłbyś mi przedstawić badania na jakie się powołujesz? O ile mi wiadomo problem świadomości jest badany przez naukowców, filozofów… i dalej każdy mówi swoje, czyli jesteśmy w czarnej du….
E=mc^2 Nie dziękuj 🙂
Bełkot, taki jak w powyższym komentarzyku, nie zasługuje na odpowiedź, ale warto zwrócić uwagę na pewien mechanizm myślenia. Prostacy na wszystko chcą prostych dowodów, odpowiadających ich poziomowi umysłowemu i aktualnym przekonaniom. Czy jest istnienie po śmierci? Podaj wzór. Ale to nie matematyka ani fizyka, niestety, więc wzoru nie będzie.
Stąd tyle nieporozumień w dyskusjach internetowych, ludzie są na różnym poziomie i mówią różnymi językami.
„Nauka jest esencją codziennego myślenia”
Albert Einstein
W naszych czasach nauka jest też swego rodzaju substytutem religii – to ona daje światu zachodniemu nadzieję, o której pisze słusznie ironicznie Marek, bo religii klasycznej dzisiaj jakby w nim mniej – choć władcy USraela są na swój sposób religijni. Co ciekawe ten ksiądz też ją – tę nowoczesną quasi religijność reprezentuje – klasyczne chrześcijaństwo nigdy nie podpisałoby się pod ową makabryczną dla mnie „walką z rakiem”, ono mówiło to co Marek, że nie ma sensu się szarpać, lepiej się pomodlić i gotować na to co po śmierci. Dlatego pierwsi chrześcijanie do śmierci podchodzili raczej spokojnie – stąd wiele przypadków męczeństwa. Ten ksiądz jest w gruncie rzeczy nowocześniakiem usiłującym się zaadoptować do tego co jest trendy i tego Marek chyba nie zauważył. Natomiast w budowę nowego Jerusalem tu na ziemi wierzą od zawsze Żydzi, a ponieważ ich wpływ na kulturę jest dzisiaj rosnący więc i ksiądz Hryniewicz mniej lub bardziej świadomie stara się dostosować, bo to spodoba się owieczkom i w konsekwencji przysłuży się kościelnej kasie.
Do przechodnia:
nawet ciekawy ten artykulik tylko nie wiem jak ma się jego treść do określenia sformułowania:
[quote]bez nauki mieszkalibyśmy nadal w
jaskiniach[/quote]
jako bzdury przez Ciebie?
W artykule wyraźnie autor pisze o postępie człowieka, który korzystał z osiągnięć naukowych również. I słusznie krytykuje pseudonakowców, którzy uznali pewne dziedziny za zamknięte (przykład z samolotem).
Nie wiem o co Ci się rozchodzi?
Samo pojęcie nauka można różnie definiować
Dawniej za byle „fiknięcie” brało się pacjenta na stos, a teraz trzeba wysłać księdza Oko do tłumaczenia się hołocie.
Ludzie (czyli awatary) skrywają dusze o różnym „wieku”. Młoda dusza rajcuje się kasą i władzą, stara nie bardzo. Młoda lubi naukę, jest racjonalistą, stara przebija się do świadomości z pewnymi uczuciami dotyczącymi poprzednich inkarnacji – i nie da się tego wyjaśnić młodszej duszy. Nie ma też takiej potrzeby – wszystko jest w porządku, na każdym etapie życia ma się różne przekonania i odczucia dotyczące życia. Nie ma potrzeby przekonywania – żadnej.
Mimo wszystko sporo już wiemy – jeśli mogę obserwować Marka (ego) gdy zasypia, śpi (jasny sen) działa i żyje – można założyć że kiedy ego (z ciałem) zniknie jak w czasie snu, świadomość przetrwa.
[urlwww.youtube.com/watch?v=0Cgtgkt7Jjw[/url]
„Mózgiem? żyją ludzie z dużymi jego ubytkami, ale to nadal jest osobowość. ”
AKurat po uszkodzenih osobowość może diamertalnie się zmienić. Podobnie moglą zniknąć wspomnienia.
Racja, ale pisałem ogólnie by wykazać że człowiek nie jest tylko tkanką.
Obserwować możesz fazę snu REM. Zreszą nie jest to tyle obserwacja co po prostu świadomość że się śni. Przynajmniej mój świadomy sen taki jest – nie unoszę się jak kamera filmowa obserwując siebie robiącego różne rzeczy i wiedząc że to sen – to ja robie rzeczy… No chyba że u ciebie jest inaczej.
Czy możesz obserwować głęboki sen, bez marzeń? (niektórzy porównują ten stan do śmierci)
Wątpie. No chyba że ci się jednak udało, to tk jak wyżej, napisz.
By obserwować, należy dodać również ego wierzącego w reinkarnację, wszyscy się zeszmacili, nie znaczy to…, prawdziwe jest to, z własnej głębi istnienia, cichutkie ale słyszalne. Eh, gdyby wszyscy to usłyszeli.
Masz rację 3A, to bardzo ciekawe spostrzeżenie. Nie udało mi się, nie znam tego stanu.
Zadaj sobie pytanie: Jaką miałem świadomość i co odczuwałem, zanim moje żywe ciało pojawiło się na świecie, czyli przed datą swoich urodzin ? Logiczne rozumując; Gdy twoje ciało straci życie i będzie martwe – będziesz to samo odczuwał, co przed swoim urodzeniem. Ze zrozumiałych chyba powodów ważne dla człowieka jest ciągłe utrzymywania świadomości swojej osoby. Pewnie chciałby wiedzieć po śmierci, że przed nią zamieszkiwał Ziemię, ą teraz jest tu gdzie jest i może ocenić, czy mu się poprawiło, czy też nie. Chciałby mieć możliwość wglądu w życie swoich bliskich (i nie tylko) oraz w ich odczucia jak sobie obecnie radzą i co myślą (koszmar !) Tak dobrze chyba jednak nie jest. Jeżeli reinkarnacja nawet istnieje, to każde kolejne wcielenie nie ma świadomości swego poprzedniego wcielenia. A skoro tak, to [u]przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie [/u]dla uczestników reinkarnacji, bo pozbawia ich świadomości ciągłości swego istnienia. Skoro tak, to [u]bez znaczenia jest to, czy zjawisko reinkarnacji istnieje, czy nie[/u].
Pomieszałeś temat strasznie. Istota (dusza, świadomość) która wciela się w człowieka i ego, ma w dupie swoich bliskich, życie planety i plotki na pudelku, bo to jest dla niej ILUZORYCZNA GRA, i nic więcej.
Tak, trzeba także obserwować wiarę w reinkarnację, wszystko.
skasowales mój komentarz,niemiłe to z Twojej strony:(
Jeśli tak to przepraszam, ale nie wiem czy zauważyłeś, mam tysiąc dziennie komci ze spamem – kasuję hurtem, czasem wpadną komcie. Nie mam innej możliwości, a bardziej zaawansowanej captchy nie umiem zainstalować. Wklej jeszcze raz, albo podaj mi datę i godzinę, a znajdę u siebie na poczcie i wkleję jako Michał.
spoko ,wczoraj około 15,30 ,jeśli znajdziesz ,jeśli nie tez spoko
Czy masz ten spam z adresow ip polskich czy jakiegos innego kraju? Jesli tak to mozna zablokowac caly kraj. A jesli z polskich to ten zakres z ktorego nadchodzą.
Różne są, teraz 47.181, 27.153.161.183, 27.153.161.183, i inne, nonstop praktycznie kasuję. Nie wiem jak zainstalować jakieś mocne zabezpieczenie.
Jak mówi stare, sprawdzone i prawdziwe porzekadło: „Wielkość człowieka mierzy się ilością jego wrogów”.
Spokojnych Świąt Mistrzu, i Dużo Miłości!
🙂
człowiek istotnie wielki nie ma wrogów;d, gdyż ujmuje swoja „aparycją”;d
Szkopuł w tym iż dla takiego człowieka, „wróg” to pojęcie bardzo względne;d
Ostrzegam przed możliwością nieopatrznego kasowania komentarzy – mam dziennie tysiące spamu, kasuję non stop i wciąga też zwykłe komentarze. Jeśli więc zniknie proszę o powściągliwość w wyrażaniu emocji.
Wiele razy pisałem o tym, że wspaniałą ideę zeświniono – każda, nawet najpiękniejsza idea może być zeszmacona – to właśnie zrobiono z reinkarnacją. Ale to wcale nie znaczy że idea jest zła czy nieprawdziwa.